środa, 18 lipca 2012

:)

Hejo :* ! Słuchajcie , zdecydowałam , że tak skończyć tego nie mogę . Stwierdziłam , że napiszę jeszcze jeden rozdział, żeby wszystko było jasne , piękne i wgl och :] zdecydowałyście , że nowa historia ma się pojawić na tym blogu . ale to tylko jeden głos zdecydował, że tak ma być. oczywiście wystrój się zmieni, historia też. myślę , że jakoś ok. 10.08 możecie zajrzeć i myślę, że coś już dla siebie znajdziecie :), a ostatni rozdział pojawi się już niedługo. Buziaczki , Lex. :*

środa, 11 lipca 2012

Rozdział 51

Heja :* tak szybko tylko powiem , że historia była napisana wcześniej , więc teraz zakończenia nie zmienię . Przed wami 51 .

***************************************************************************
*dwa lata i trzy miesiące później*

Siedziałam na ławeczce i wpatrywałam się w granitowy pomnik. Złote litery mieniły się w popołudniowym słońcu.

Dziękuję cię, że nade mną czuwasz. Tak bardzo tęsknię. Jak mam mu to powiedzieć? Proszę, pomóż mi.

-Kochanie, wszystko w porządku?
Jego ciepła dłoń spoczęła na moim ramieniu. Odwróciłam twarz w jego stronę i lekko się uśmiechnęłam. Usiadł obok i wziął mnie za rękę. Uścisnęłam ją delikatnie.
-Gdybyś się w tedy nie przewrócił... Gdybyś nie złamał nogi...-zaczęłam.
-Cii.-położył mi palec na ustach.-Zapomnij o tym.
-Kocham cię.-szepnęłam, a on objął mnie ramieniem.
Kieszeń spodni zaczęła palić mnie żywym ogniem. To był znak na który czekałam.
-Harry, puść mnie.
Spojrzał na mnie zdziwiony, ale zabrał rękę. Wstałam i zaczęłam wyciągać z kieszeni jej zawartość. Ostatni raz spojrzałam na to co trzymałam w dłoni. Zacisnęłam palce i usiadłam.
-Alex?-chłopak niepewnie dotknął mojej nogi.
Chwyciłam jego dłoń i wsunęłam mu test w rękę. Zagięłam mu palce i cofnęłam dłoń.
-Co to?-zapytał.
-Sam zobacz.-odparłam skubiąc dół bluzki.
Hazza spokojnie zerknął na kawałek plastiku. Jego twarz przybrała nieprzenikniony wyraz. Uniósł oczy i zerknął na mnie. Uśmiechnęłam się oglądając swoje paznokcie.
-Czy to...?
Skinęłam głową.
-Będę...?
Kolejne kiwnięcie.
-Dobry Boże.-szepnął i kucnął przede mną.
Spojrzałam na niego. Uśmiechał się szeroko.
-Kiedy?
-Już 4 tygodnie. Byłam u lekarza.
-Nie wierzę.
-Może czas najwyższy uwierzyć?
Głęboko odetchnął i mocno mnie przytulił.
-Skarbie, tak się cieszę! Tak bardzo się cieszę!
Zaczęłam się śmiać. Wziął mnie na ręce i obrócił się dookoła.
-Będę tatą!-krzyczał.
-Cicho! Przestań! Nie zapominaj się.-zganiłam go.
-Obiecuję panu, że będę o nich dbał. Obiecuję!-krzyknął i postawił mnie na ziemi.
-Tato, przepraszam za niego.-mruknęłam.
-Chodź.-pociągnął mnie za rękę i zaczął biec.
Nie mogłam za nim nadążyć. Dopadł do samochodu, posadził mnie na masce i zaczął całować. Oddawałam pocałunki. W końcu opamiętał się, wyprostował i wskazując na mój brzuch zapytał:
-Mogę?
Skinęłam głową. Powoli wyciągał rękę. Palce lekko mu drżały. Zerknęłam na niego. Spoglądał na mnie niepewnie. Uśmiechnęłam się, delikatnie ujęłam jego dłoń i przysunęłam do brzucha. Przyjemne ciepło rozeszło się po moim ciele. Harry pogładził go, a potem zaczął krzyczeć z radości.

*godzinę później*
Siedzieliśmy w salonie. An miała za chwilę wrócić. Przez telefon Alex powiedziała jej, że chcemy z nią porozmawiać.
-Denerwuję się.-mruknęła ściskając test w dłoni.
-Będzie dobrze. Poradzimy sobie.-uśmiechnąłem się do niej pocieszająco.
W tedy do pokoju wpadła An.
-No co się dzieje?-sapnęła i opadła na fotel.
Lex spojrzała na mnie, a ja kiwnąłem głową.
-Mamo...-zaczęła niepewnie.
-Tak?-An czuła, że coś się święci, więc usiadła prosto.
AJ wyciągnęła rękę i położyła przed nią test ciążowy. Kobieta spojrzała na niego, a potem na nas. Zżerały mnie nerwy. Ściskałem dłoń dziewczyny najmocniej jak się tylko dało.
-Czy chcesz mi właśnie powiedzieć, że zostaniesz mamą, a ja babcią?-zapytała po chwili ciężkiego milczenia.
-Tak mamo.-szepnęła Lex.
-O Boże.-mruknęła.-Będę babcią.-zamilkła.-Córeńko! Gratuluję! Harry! Chodźcie do mnie!
Odetchnęliśmy z ulgą i padliśmy sobie w ramiona.
-Skarbie, cieszę się, ale czy to trochę nie za wcześnie? Jesteś jeszcze taka młoda...
-Mamo, stało się. Nie odkręcę tego.-rzuciła.
-A ja i tak chciałem mieć z tobą dzieci.-wtrąciłem.
Nagle zapadła grobowa cisza. Panie popatrzyły na mnie zdumione. To był ten moment.
-Alexis.-ująłem dłoń dziewczyny.-Kocham cię ponad życie. Wróć. TY jesteś moim życiem. You know you are my life, my voice, my reason to be. My love, my heart is breathing for this moment in time.-zanuciłem.
Łzy zalśniły w oczach Alexis.
-Och Harry.-szepnęła i przytuliła się do mnie.

*wieczorem*
-Jeju, czy oni nie mogą choć raz być cicho?-westchnęłam odkładając książkę.
Spuściłam nogi z łóżka i przeciągnęłam się. Wstałam i skierowałam się do drzwi.
-Jak Boga kocham, odrutuję ich.-mruknęłam i otworzyłam drzwi.
-Alex!-Louis rzucił się na mnie.-Gratuluję!
-Właśnie, świetnie mała!-zawtórował mu Nialler wchodząc do środka.
-Jezu, jak się cieszę!-Zayn nie mógł ukryć wzruszenia.
-Też się cieszę, ale uważajcie na nią!-Liam próbował przekrzyczeć wrzaski zaaferowanego Lou.
Domyśliłam się, że Harry już im powiedział.
-Daj się uściskać!-Niall wyciągnął do mnie ręce.
Przytuliłam go. W drzwiach stanął Harry i widząc ogólne zamieszanie uśmiechnął się.
-Widzę, że już ją dopadliście.
-Yhym.-mruknęłam.-Może teraz przenieście swoje miłości na Harrego?-zaproponowałam.
Uśmiechnęli się i podeszli do drzwi.
-To my pójdziemy. Damy ci odpocząć. Żegnam panów.-Liam zdecydowanie wypychał chłopców za drzwi.
Roześmiałam się i usiadłam na fotelu. Kiedy gwar rozmów na korytarzu ucichł położyłam dłonie na brzuchu i szepnęłam.
-Maleństwo, ale namieszałeś.

*5 miesięcy później*
-Panie doktorze, przepraszam, ale czy możemy tak trochę większą gromadką?-uśmiechnęłam się przepraszająco.
Mężczyzna skinął głową.
-Domyślam się, że nie ma innego wyjścia.
Kiwnęłam reszcie głową. Do małego gabinetu wsypali się chłopcy, mama, mama Harrego, Gemma, Steps i sam Harry na końcu. Lekarz nieznacznie chrząknął i wskazał leżankę.
-Proszę, panno Waver. Zrobimy USG. Który to już mamy miesiąc?-zerknął do karty.
-Koniec szóstego.-odparli chórem wszyscy obecni.
Zamknęłam oczy zrezygnowana, a doktor Jennings się roześmiał.
-Rozumiem, że jest pani pod doskonałą opieką.
-Jak widać.-westchnęłam.
Doktor uruchomił aparaturę, nałożył żel i przystawił słuchawkę do brzucha.
-Proszę spojrzeć. Tu mamy główkę, tu brzuszek, tu rączki, jedną, drugą, trze...-urwał w pół słowa.
-Trzecią?-zapytałam wystraszona.
Harry mocno ścisnął moją dłoń.
-Proszę chwilę poczekać.
Zaczął naciskać niezmiernie dużą liczbę guzików. Coś przestawiał. Spojrzałam przerażona na Hazzę. Będzie dobrze, wymówił bezgłośnie.
-Panno Waver, panie Styles. Gratuluję. To naprawdę zdrowa i silna dwójeczka.
-Dwójeczka?-powtórzyliśmy jak automaty.
-Tak. To bliźnięta.-uśmiechnął się.
-Bliźnięta.-szepnęłam.-Parka?
-Na 97%.-odparł.
-Jezu.-szepnęłam, a w gabinecie rozległ się krzyk radości kilku osób.
Rozejrzałam się. Wszyscy się ściskali i uśmiechali.
-Proszę. To zdjęcia państwa maluszków.-doktor Jennings podał Harremu wydruk.
Chłopak uśmiechnął się szeroko i przytulił głowę do mojej dłoni.

*********************************************************************************
No to tak jak mówiłam . Niestety zakończenia już nie zmienię. Mam nadzieję, że się podobało . Przepraszam , ale wczoraj miałam scysje z mamą i nie mogłam dodać -.- Buziaki i do nn-ki. Lex :*

poniedziałek, 9 lipca 2012

Tak sobie myślę...

Siemaa :* Tak się zastanawiam , czy może chciałybyście poznać rozdział 51 . I tak się zastanawiam czy wstawić czy też nie ... Jak chcecie ? Piszcie .
UWAGA !
Mniej niż 13 komentarzy - nie wstawiam !
Wiem , że jak wam zależy to dacie radę ;p Już nie raz pokazałyście klasę :)
Wejdę tu o 20 i w tedy się rozstrzygnie .
Buziaki . :* Lex. 

niedziela, 8 lipca 2012

Rozdział 50

Tak jak obiecałam . Rozdział 50 przed wami . Przypominam o ankiecie ! Lex :*

*********************************************************************************
-Utrzymajcie ją w śpiączce.-poleciłem wychodząc.
Cicho zamknąłem drzwi i ruszyłem do dyżurki. Wciąż czekałem na matkę Alexis. Wiedziałem już co dolega jej córce.
-Dave? Pani Waver do ciebie.-Carmen wychyliła się zza regału.
-Świetnie. Poproś ją.
Chwilę później moim oczom ukazała się całkiem ładna, na oko 45letnia i łudząco podobna do córki kobieta. Miała zaczerwienione oczy i chusteczkę w dłoni.
-Proszę, niech pani usiądzie. Musimy porozmawiać.
-Co z moją córką?-zapytała zajmując miejsce.
Wziąłem głęboki wdech.
-Musi mi pani powiedzieć, czy córka przyjmuje na stałe leki o silnym działaniu uspokajającym?
Kobieta otworzyła szeroko oczy.
-Nie. Absolutnie. Alex nigdy nie przyjmowała na stałe żadnych leków.-zaprzeczyła energicznie kręcąc głową.
-Na pewno?
-Panie doktorze, wiem co mówię. Znam moją córkę.
-Rozumiem.-pokiwałem głową.-Więc to co pani teraz usłyszy może wydać się absurdalne.
-Słucham?-przerwała mi.
-Cóż.-splotłem palce i położyłem dłonie na biurku.-Alexis przedawkowała leki uspokajające. W jej krwi wykryliśmy ich bardzo duże stężenie. W efekcie jej organizm nie mogąc poradzić sobie z nadmiarem szkodliwych czynników przestał działać prawidłowo. Doszło do nieznacznych uszkodzeń wątroby i żołądka, ale bezpośrednio nie zagraża to życiu pani córki.-zakończyłem.
Matka dziewczyny siedziała nieruchomo wpatrując się we mnie szeroko otwartymi oczami. Po chwili wyszeptała:
-To niemożliwe.
-Bardzo mi przykro pani Waver.
Przez chwilę siedzieliśmy w milczeniu.
-Czy to będzie miało jakieś poważne skutki?-zapytała ocierając oczy.
-Nie wiem. Na razie utrzymujemy ją w stanie śpiączki farmakologicznej. Do dalszych działań niezbędna będzie pani zgoda.
-Zgadzam się. Zgadzam się na wszystko co pomoże mojej córce.
Podsunąłem jej dokumenty do podpisu. Przeczytała je i złożyła podpis.
-To wszystko co mogłem pani powiedzieć.-rzuciłem.-Obiecuję zrobić co w mojej mocy, aby Alexis wydobrzała.
-Dziękuję. Liczę na pana.-odparła.
Wstała, wzięła do ręki torebkę i udała się do drzwi.
-Czy mogę ją zobaczyć?-zapytała trzymając dłoń na klamce.
-Oczywiście.-wstałem i podszedłem do niej. Wyszliśmy na korytarz.-Siostra Meghan panią zaprowadzi.
Skinęła głową.
-Meg.-zwróciłem się do pielęgniarki.-Zaprowadź panią do 116 i powiedz Carmen, żeby nie podawała więcej leków. Budzimy ją.
Dziewczyna kiwnęła głową i ruszyła korytarzem w kierunku sali. Matka Alexis podążała za nią kurczowo zaciskając palce na torebce.

*An*
-Alex. Moja maleńka córeczko.-szepnęłam.
Podeszłam do łóżka, usiadłam na stołeczku i chwyciłam ją za rękę.
-Moje kochanie. Co się stało? Kotku, co się z tobą stało? Gdzie się podziała moja Alexis Julie?
Łzy zaczęły spływać mi po policzkach. Czułam się fatalnie. Wewnątrz mnie coś kipiało ze złości. Byłam wściekła na siebie, że nie widziałam tego, że z AJ coś się dzieje. Wściekła na nią za to, że to zrobiła. Wściekła na chłopców za to, że jej nie pilnowali.
-Och Alexis.-zaszlochałam.-Przepraszam córeczko. Tak strasznie przepraszam.
Wstałam, podniosłam torbę i ruszyłam do drzwi.
-Wracaj do nas. Będę na zewnątrz.

Mamusiu, ja nie chciałam. Nie wiedziałam... Rails zadzwoniła i powiedziała mi o liście z sądu. Wyznaczono termin rozprawy przeciw Philowi. Tak bardzo się bałam. Nie chciałam was martwić. Myślałam, że sama sobie z tym poradzę, a powiem wam po zakończonej trasie. Nie chciałam tego zrobić... Naprawdę... Przepraszam... Szkoda, że mnie nie słyszysz...
Łzy spłynęły po policzkach nieprzytomnej dziewczyny...


*Niall*
Siedzieliśmy pod salą i czekaliśmy na An.
-Harry, dobrze się czujesz?-zapytałem patrząc na jego bladą twarz.
-Tak.-mruknął.
-Nie wyglądasz najlepiej.-Zayn spojrzał na mnie znacząco.
-Martwię się o nią. To wszystko.-odparł przecierając oczy.
-Jasne.-pokiwałem głową.
W tedy usłyszeliśmy głos An:
-Chłopcy?
Jak na komendę zwróciliśmy głowy w jej stronę.
-An?-Harry wstał i podszedł do niej.-Och An.-objął ją mocno.
-Harry.-pogłaskała go po głowie.-Już dobrze. Chodź, usiądziemy.
Podeszli do nas i zajęli miejsca. Na policzkach Harrego lśniły łzy. Wyglądał jak mały, bezbronny chłopczyk. Podszedłem i poklepałem go po ramieniu. Uśmiechnął się słabo. Usłyszałem kroki. Zwróciłem głowę w stronę z której dobiegały.
-Liam.-powiedziałem i ruszyłem mu naprzeciw.
Stanęliśmy przodem do siebie. Chwilę przyglądałem się jego zatroskanej twarzy, a potem padłem mu w ramiona. W milczeniu klepał mnie po plecach.
-Co z nią?-zapytał szeptem.
Pokręciłem głową.
-Chodź.-lekko pchnął mnie w kierunku An.

*An*
-Chłopcy, nie będę przed wami niczego ukrywała. Alexis przedawkowała środki uspokajające. Nie jest z nią najlepiej. Nie wiem czemu to zrobiła. Wątroba i żołądek są uszkodzone. Nie wiem co będzie dalej. Nie wiem.-szepnęłam starając się zachować zimną krew.
Patrzyli na mnie pustym wzrokiem...

*Liam*
To niemożliwe. Alex coś przedawkowała? Ale dlaczego? Co się do cholery działo? Czułem jak wypełnia mnie niepokój. Co będzie dalej?

*Niall*
Ja chyba śnię. To wszystko nie może być prawdą. Co tu się w ogóle dzieje? Uścisnąłem ramię Zayna. Czekałem na jakieś zaprzeczenie z jego strony. Na jakiś komentarz. Ale on milczał. Zamknąłem oczy, policzyłem do dziesięciu. Miałem nadzieję, że kiedy je otworzę wszystko będzie dobrze. Ale tak się nie stało...

*Zayn*
Uszło ze mnie powietrze. Alex zrobiła sobie coś tak okropnego. Tylko czemu? Czy to moja wina? Spuściłem głowę. Czy to jest początek końca?

*Louis*
Zerwałem się na równe nogi, ale zaraz usiadłem. Rozejrzałem się spanikowany. Chciałem by ktoś zaprzeczył temu co usłyszałem. A jeśli ona...? Co ja...? Nie, przestań, nie wolno ci tak myśleć!,zganiłem się. Zacząłem szukać dłoni Hazzy.

*Harry*
Poczułem się tak jakby ktoś mnie uderzył. Ostry, przeszywający ból w dole brzucha.
-To niemożliwe. To nie prawda.-mruknąłem.
Lou delikatnie ujął moją dłoń.
-Hazza...-usłyszałem.
W tedy coś we mnie zawrzało. Alex co chwilę lądowała w szpitalu. Przysparzałem jej tylko kłopotów.
-Przestańcie!-wrzasnąłem.-Mam tego dość!
Zerwałem się z miejsca i wybiegłem.

Harry biegł ile sił w nogach. Gorące łzy paliły go pod powiekami, spływały po twarzy. Nie wiedział dokąd pędzi. Biegł byle dalej. Chciał od tego uciec. Gnał nie zwarzając na przechodniów ani samochody. Nogi same poniosły go na szczyt klifu na którym znalazł Alexis. Nim dobiegł do krawędzi już wiedział, że tego chce. Że chce z tym wszystkim skończyć. Raz na zawsze. Pozostał zaledwie krok, a potem chwila spadania i błogi spokój... Już zawsze błogi spokój...

sobota, 7 lipca 2012

Powracam !

Hej dziewczątka :* Już jutro nowy rozdział . Cieszycie się? Tylko że jest coś czym was zasmucę . Zapewne pamiętacie iż bd to rozdział 50. Nieuchronnie zbliżamy się do końca . Jeszcze jakieś 2-3 rozdziały i nastąpi koniec. Ale nie martwcie się . Mam nową historię i tylko od was zależy czy będzie opublikowana. Z prawej strony pojawia się ankieta. Odpowiadajcie :*
Do jutra Lex. :*