niedziela, 22 kwietnia 2012

Rozdział 45

Koncert przebiegał zgodnie z planem. Chłopcy właśnie śpiewali ostatnią piosenkę, a ja czekałam, żeby wreszcie porozmawiać z Harrym. Nicolett bawiła się fenomenalnie. Teraz była już z siostrą przy scenie. Wreszcie melodia skończyła się, a chłopcy zaczęli dziękować fanom.
-Dobranoc Cambridge! Jeszcze się spotkamy!-krzyczał Niall.
-Dobranoc!-Liam pomachał widowni i widziałam jak schodzi na backstage.
Przestraszyłam się, a raczej poczułam, że nie dam rady i uciekłam. Zaszyłam się w jakimś schowku na miotły. Nie mam pojęcia ile tam siedziałam. Kiedy wreszcie odważyłam się wyjść dookoła nie było nikogo i panowała nieprzenikniona cisza. Ruszyłam w kierunku sceny. Weszłam po schodach i ogarnęłam wzrokiem otoczenie. Hala tonęła w mroku. Nie było żywej duszy. <Klikamy> Wtem usłyszałam cichą melodię. Rozejrzałam się i dopiero teraz zauważyłam, że pod ścianą siedzi cała ekipa techniczna, mama i chłopcy. Usłyszałam zgrzyt schodków. Harry wyszedł z mroku i patrzył mi w oczy. Powoli podszedł do mnie. Dzieliło nas zaledwie kilka kroków. Zachowywał się tak, jakbym była wystraszonym, dzikim zwierzątkiem.
-Alexis.-szepnął.
Wciągnęłam ze świstem powietrze, ale się nie poruszyłam.
-Alexis.-powtórzył łagodnie.-Aniołku.
Poczułam palący ból pod powiekami. Tylko nie płacz wariatko, nakazałam sobie w duchu. No dalej, to ty miałaś być panią sytuacji, pokrzepiałam się. A niech cię cholera, Styles. Rozpłakałam się i rzuciłam mu się w ramiona. Przycisnął mnie mocno do siebie.
-Alex. Kochanie. Moja maleńka. Wróciłaś. Już dobrze. Już wszystko będzie dobrze.-szeptał w moje włosy.
-Harry.-załkałam.
-Cii, nic nie mów. Przepraszam cię. Nigdy więcej. Obiecuję. Proszę, wybacz mi.
Spojrzałam mu w oczy.
-Już ci wybaczyłam.-szepnęłam i pocałowałam go.
Tak bardzo brakowało mi jego warg. Zewsząd dobiegały nas oklaski i gwizdy, ale nie zwracaliśmy na to uwagi. Liczyło się tylko to, że znów jesteśmy razem, że mu wybaczyłam. Wtuliłam się w jego ciało i wdychałam znajomy zapach. Czułam, że jest obok i ogarnęło mnie tak dawno nie dające o sobie znać poczucie bezpieczeństwa.
-Znikamy? Nie chcę się tobą z nikim dzielić. Przynajmniej nie dziś.-szeptał mi do ucha.
-Chodźmy stąd.
-Ekhm. Moi drodzy. My znikamy, a wy bawcie się dobrze. Widzimy się rano przy busie. Narazie.
Sprowadził mnie ze sceny i pognaliśmy do hotelu. Już w windzie zaczęliśmy się całować. Dotarliśmy pod pokój w którym byłam zameldowana. Okazało się, że on też. Oparłam się o drzwi. Harry ciągle mnie całował i po omacku przeciągnął kartą przez czytnik. Szczęknął zamek i drzwi się otworzyły. Wtoczyliśmy się do pokoju. Opadłam na łózko, a Harry na mnie. Zdjęłam z niego marynarkę i rzuciłam w kąt. On powoli rozpinał guziki mojej bluzki i ściągnął ją jednym szarpnięciem. Potem po kolei zniknęły moje jeansy i jego t-shirt oraz spodnie. Byliśmy w samej bieliźnie. Harry lekko dyszał kiedy zapytał:
-Na pewno?
Kiwnęłam głową i przytuliłam się do niego. Bardzo powoli zsunął z nas bieliznę. Bałam się, ale to był strach nie przed Harrym, a przed bólem. Jego członek był nabrzmiały i czułam jak ociera się o moje uda przy każdym ruchu chłopaka. W mgnieniu oka zeskoczył z łóżka i wyciągnął coś z kieszeni marynarki. Prezerwatywa. Założył ją bardzo ostrożnie i położył się na mnie.
-Obiecuję, że nie będzie bolało.-szepnął gdy przestraszona wbiłam paznokcie w jego ramię.-Nie bój się. No już.-delikatnie całował mnie po szyi i dekolcie.
Rozluźniłam się. Poczułam jak jego ręka ląduje na moim kroczu. Położył palce na mojej łechtaczce i po chwili było mi już przyjemnie. Rozchyliłam delikatnie nogi i...

*Harry*
Kiedy była już całkowicie rozluźniona, a powietrze dosłownie iskrzyło od naszej miłości i pożądania, delikatnie naparłem penisem na wejście do jej pochwy, przytuliłem ją mocno do siebie i powoli wszedłem w nią. Rozległ się ledwie dosłyszalny trzask, a ja wsuwałem się głębiej. Dotarłem do końca, otuliłem ją ramionami i postanowiłem chwilę poczekać z ruchem, żeby dać jej czas na przyzwyczajenie się do tego uczucia.
-Kocham cię Aniołku.-szepnąłem jej wprost do ucha i wysunąłem penisa.
Jęknęła. Przy każdym ruchu mojej miednicy pojękiwała. Stopniowo przyśpieszałem ruchy i czułem rosnącą przyjemność. Alex jęczała coraz głośniej. Zacząłem sapać i stękać. Mój członek się napinał. Dochodziłem. Ona też. Wbijała palce w moje ciało, a jęki przechodziły w krzyki. Kilka chwil później stopiliśmy nasze usta w pocałunku. Opanowała nas totalna rozkosz. Wyszedłem z niej i opadłem na łóżko. Zdjąłem prezerwatywę i wyrzuciłem ją do kosza. Wytarłem penisa chusteczkami i spojrzałem na Alexis. Leżała zupełnie bezwładna. Wiedziałem, że to reakcja jej ciała na orgazm. Caroline też tak miała. Tyle tylko, że po 5-ciu minutach była już w pełni sprawna i gotowa do następnego razu. Ale dość o niej. Przyciągnąłem Alex do siebie i nakryłem nas kocem.
-Byłaś cudowna skarbie. Mam nadzieję, że nie sprawiłem ci bólu.-szepnąłem i pocałowałem ją w czubek głowy.
Nawet nie wiem, kiedy usnąłem.

*Alex*
Było mi cudownie. Gdy tylko we mnie wszedł, mięśnie, o których istnieniu nie miałam pojęcia, dały o sobie znać. Ruchy jego miednicy doprowadzały mnie do obłędu. W tamtym momencie czułam, że jestem spełniona, bo Harry był ze mną połączony. Kiedy szczytowaliśmy ból mieszał się z rozkoszą. To było coś pięknego. Kiedy skończyliśmy, mięśnie odmówiły mi posłuszeństwa. Były tak wiotkie, że nie mogłam nawet otworzyć oczu. Harry przyciągnął mnie do siebie i przytulił. Nakrył nas czymś i wtulona w niego, choć nadal jak sparaliżowana, zasnęła.
Harry obudził mnie o 7:00.
-Zaraz musimy być na dole. Weźmy szybki prysznic i spadamy.
Niechętnie zgodziłam się wstać.
-Jeśli nie chcesz wstać, to ja cię zaniosę.
Po tych słowach wziął mnie na ręce i zaniósł do łazienki. Pod prysznicem pierwszy raz przyjrzałam się jego ciału w całej okazałości. Był umięśniony, a i przyrodzenie miał nie najmniejsze. Nie żebym była ekspertem od męskich genitaliów, ale tak mi się wydawało. Podczas wycierania Harry stwierdził, że musi mnie przytulić, bo inaczej nie wytrzyma. Obściskiwaliśmy się i całowaliśmy odbijając się od łazienkowego wyposażenia.
-Wystarczy.-odsunęłam go delikatnie.
-Czemu?
-Bo się spóźnimy.Chcesz żeby na nas czekali?-zapytałam.
-Nie obchodzi mnie to. Chcę być tylko z tobą.-objął mnie i mocno przytulił.
-Harry.-jęknęłam.-Daj już spokój. No chodź. Ubierzmy się.
-Musimy?
-Zawsze możesz biegać nago. Ale mam pewne wątpliwości co do tego, czy dalej będziesz uchodził za w pełni sprawnego umysłowo idola nastolatek. I co na to powie ochrona?...
-Pewnie będą zachwyceni. W końcu jestem Boski Harry.-uśmiechnął się cwaniacko i przeczesał ręką włosy.
-Yhym. Tylko czy ja jestem wystarczająco piękna, żeby móc z tobą być?-przekrzywiłam lekko głowę.
-Jesteś najlepsza, najpiękniejsza, najseksowniejsza.-pocałował mnie w czoło i dodał-I dziękuję za wczorajszy wieczór. Było cudownie.
-Dzięki tobie.-podeszłam i namiętnie go pocałowałam.

*Harry*
Gdy pojawiliśmy się na dole tłum paparazzich zaatakował nas błyskami fleszy.
-Proszę zrobić przejście. Przepraszam.-starałem się utorować nam drogę.
Po wielu trudach dotarliśmy do busa. Byliśmy pierwsi.
-A tak martwiłaś się, że będą czekać.
-Trudno. Raz my poczekamy na nich.-pocałowała mnie w policzek.
Wygłupialiśmy się jak przedszkolaki. W końcu zmęczeni usiedliśmy na kanapie.
-Cieszę się, że jesteś.-powiedziałem.
-Czego chcesz?-zapytała patrząc na mnie podejrzliwie.
-A czy ja zawsze muszę czegoś chcieć?-zapytałem lekko oburzony.
-Zazwyczaj.
-Przestań.
-A co jeśli nie?
-Poznasz mój gniew.
-Tak? I co zrobisz? Załaskoczesz mnie na śmierć?
-Nie, znajdę coś bardziej wyszukanego.
-Na przykład?
-Uduszę cię pocałunkiem.
-Sprytne. Zawsze będziesz mógł powiedzieć, że to był wypadek.
-A potem cię skremuję, zamknę w kapsułce i będę nosił przy sercu, na łańcuszku.
-No cóż. A ja myślałam, że...

*Alex*
Do środka wparowała pozostała część zespołu i natychmiast się na nas rzucili.
-Alex!-Nialler dorwał się do mnie i wpakował się na moje kolana.-Aaaaaale tęskniłem.
-Ja za tobą też blondynku.-zmierzwiłam mu włosy.-W ogóle to strasznie za wami tęskniłam. Zdecydowanie za krótko się nie widzieliśmy.
-Co?! Jak to??!! Za krótko???!!!-bulwersował się Zayn.
-Owszem, bo poza Nialluniem i moją Hazinką żaden z was-zmierzyłam ich wzrokiem-za specjalnie się z mojego widoku nie cieszy.-powiedziałam smutno i spuściłam głowę.
-Ale Alexis. Ja tam się cieszę za nich.-Irlandczyk objął mnie za szyję i przytulił z całej siły.
-Chociaż ty.-cmoknęłam go w policzek.
-I ja też! Przypominam, że też tu jestem!-Harry wymachiwał rękami.
-O tobie to akurat trudno nie zapomnieć.-mruknął Liam.
-Dobra, cicho. Teraz wszyscy robią out, bo ja muszę przywitać moją siostrunię tak jak należy. No już, spadać od niej.-Louis odganiał towarzystwo.
Gdy wokół mnie zrobiło się miejsce rzucił się na mnie i zaczął łaskotać i całować. Cmokał mnie po twarzy, a ja próbowałam się wyrwać.
-Louis! Loooouis! Puszczaj! Już wiem, że tęskniłeś! Puuuszczaj!-krzyczałam.
Sprawiał wrażenie głuchego.
-Dobra, ja się poddaję. Nic już nie wywalczę.-Zayn rzucił Liamowi swoje Nintendo DS.-Ej Louis!
-Hm?-odwrócił się do niego.
Skorzystałam z okazji i wyrwałam mu się. Harry leżał w swoim łóżku więc pognałam do niego i wepchnęłam się pod jego kołdrę.
-Przytulisz mnie?-poprosiłam.
-A Lou ci się już znudził?
-Harry przestań, no...
-No żartowałem. Wskakuj z tej strony.-poklepał miękką ściankę.
Przeszłam nad nim i ułożyłam się. Harry objął mnie ramionami i zamknął w uścisku.
-Lubisz się przytulać, nie?-zagadnął.
-Do ciebie zawsze i wszędzie. A tak w ogóle to-pocałowałam go czule-dziękuję za dzisiejszą noc. Było cudownie. Wcale nie bolało. Byłeś taki delikatny, czuły, zaryzykuję stwierdzenie zakochany.
-Bo tak było, jest i będzie. Ale nie mówmy o tym, bo tu nawet ściany mają uszy, prawda Lou?
-Kurde! Skąd wiedziałeś?-Tommo odsunął zasłonkę i zajrzał do środka.
-Nie trudno było nie zauważyć twojego cienia i drżącej firanki matołku.
-Och, no dobra. Ale moment, czy ja dobrze słyszałem, że wy ten tego?
Zmieszana spuściłam wzrok.
-Czyli jednak? Super. Nawet nie wiecie jak się cieszę. Jak było? Alex? Ale zabezpieczyliście się, prawda? Harryy?-przeciągnął ostatnią głoskę nadając jej podejrzliwy wydźwięk.
Nie odezwałam się i dalej nie spojrzałam mu w twarz.
-No proszęęę. Zawsze chciałem to usłyszeć z ust dziewczyny Stylesa.
Westchnęłam, podniosłam wzrok i utkwiłam go w ramieniu Harrego, które oplatało moje ciało niczym wąż dając mi poczucie, że nie jestem sama.
-Było cudownie.-szepnęłam i zawstydzona ukryłam się pod kołdrą, wplątując się w kończyny Hazzy i starając ukryć się przed całym światem.

*********************************************************************************
Hej. Przepraszam, że znowu zawaliłam, ale wczoraj stało się coś okropnego i byłam tak rozbita, że nie miałam ani siły, ani ochoty na to żeby coś dodać. W tygodniu miałam masę nauki i musiałam częściej pilnować brata więc obiecałam sobie że dodam w sobotę. Ale potem stało się coś przykrego i nie byłam w stanie. Do tego osoba, której najbardziej potrzebowałam nie mogła przyjechać i to jeszcze spotęgowało beznadziejność sytuacji i moje koszmarne samopoczucie. Jest mi strasznie przykro, że musiałyście tyle czekać. Na prawdę. Przepraszam.
Buziaki i do następnego. Lex.