Niall niemalże rzucił się na mnie i wyrwał mi IPhona z dłoni. Odsunęłam się od niego.
-Jasna cholera.-zaklął walcząc z blokadą aparatu.-Obiecałem, że będę odbierał. Że będę dostępny 24ry na dobę.-mruczał.
-Niall...
-Nie teraz Melody.-uciął.
-Niall...
-Za chwilę, dobrze?-nerwowo przeszukiwał kontakty.-Liam mnie zabije.
-Ale Niall...-zaczęłam po raz kolejny.-Uspokój się.-koniuszkami palców delikatnie dotknęłam jego nagiego ramienia.
Chłopak drgnął. Spojrzał na moje palce. Natychmiast cofnęłam dłoń naciągając rękaw swetra. Spuściłam wzrok i cofnęłam się o krok.
-Och, Melody, przepraszam.-szepnął.
Poczułem się okropnie.
-Naprawdę przepraszam Mel. Liam strasznie się denerwuje, gdy któryś z nas nie odbiera. A Paul... On mnie chyba zabije.-zrobiłem krok w stronę dziewczyny.
-Nic się nie stało.-podniosła głowę i spojrzała na mnie z uśmiechem.-Martwią się o ciebie. Doceń to.
Podeszła do lustra. Coś niemalże ciągnęło mnie za nią.
-To koledzy z którymi mieszkasz?-zapytała przesuwając palcem po blacie komody.
Zdziwiłem się. Już miałem zapytać czy nie ogląda telewizji i nie czyta gazet. Ale w tedy spadło to na mnie jak grom z jasnego nieba. Ona nas nie zna! Brawo Nialler, masz szansę. Spraw by polubiła cię za to jaki jesteś, a nie za to kim jesteś.
-Tak. Wiesz, mamy wspólny dom i czasem niektórzy histeryzują gdy któryś jest poza zasięgiem.
Melody skinęła głową i odwróciła się do mnie. Przyglądaliśmy się sobie w milczeniu. Ogarnęła mnie ochota by ją przytulić, powiedzieć, że będę jej przyjacielem, starszym bratem, że już nigdy nie zrobi sobie krzywdy. Zrobiłem krok w jej stronę i wyciągnąłem rękę.
-Mel?
W jej oczach błysnęła niepewność. Lekko uniosła rękę. Już miałem chwycić jej dłoń, ale ona gwałtownie cofnęła swoją i rzuciła:
-Przepraszam. Wciąż myślę o kimś innym.
-O nim?-zapytałem wyciągając drugą dłoń.
-Innym razem.-powiedziała.-Przepraszam, muszę iść.-odwróciła się i szybko wyszła z pokoju.
-Melody?!-zawołałem.
-Niall, wszystko w porządku?-usłyszałem głos Liama.
-Co? A, tak, tak. Wszystko gra.-odparłem wpatrując się w drzwi.
-Czemu wcześniej nie odebrałeś?-zapytał surowym tonem.
-Przepraszam, byłem zajęty.
-I nie miałeś czasu odebrać telefonu?
-Liam, naprawdę.
-Bąbel? Co się stało?-niepokój w głosie Tatusia kazał mi się opanować.
Odetchnąłem głęboko.
-Nic. Jestem zmęczony. To wszystko.-skłamałem i podziękowałem Bogu za to, że Liam jest ponad 40 kilometrów dalej.
-Wiesz, że w to nie wierzę.
-Wiem. Ale musisz.-mruknąłem.-Była impreza i jeszcze porządnie jej nie odespałem. Pomagałem Ruby i Morganowi sprzątać.
-Nialler...
Znalazłam Morgana w ogrodzie.
-Odwieziesz mnie?-zapytałam.
Zaskoczyłam go. Odwrócił się do mnie i powiedział:
-A może jakieś dzień dobry? Albo chociaż cześć?
-Morgan... Śpieszy mi się.
-Hej, Mels, co się stało?
-Muszę coś załatwić.-chwyciłam go za rękę.-Proszę. Muszę jechać. Już.-dodałam z naciskiem.
Chłopak ścisnął moją dłoń i westchnął.
-Dobra. Wskakuj do samochodu. Powiem tylko Ruby, że jedziemy.
-Dzięki.-cmoknęłam go w policzek i pognałam do auta.
Ta dziewczyna z dnia na dzień robi się dziwniejsza... Kiedy wreszcie coś się zmieni?
-Ruby?! Ruby! Jesteś?!-zawołałem wchodząc do domu.
-W salonie!-usłyszałem.
-Jadę odwieźć Mel.-powiedziałem wchodząc do pokoju.
Ruby odłożyła książkę którą czytała i spojrzała na mnie pytająco.
-Nie wiem kochanie. Po prostu przyszła i powiedziała, że musi jechać.-westchnąłem.-Kiedy znów będzie tą pogodną i roześmianą Melody?-pokręciłem głową.
-Skarbie.-dziewczyna podeszła do mnie i objęła mnie.-Jeśli chcesz, poproszę Nialla żeby zawiózł ją do domu.
-Chyba powinienem...
-Odpocząć.-dokończyła i delikatnie mnie pocałowała.
-Nialler, trafisz?-usłyszałem po raz trzydziesty trzeci.
-Tak. Dam radę Ruby.-pocałowałem ją w czoło.-Nie panikuj już.-odwróciłem się do Morgana.-Dzięki stary.-klepnąłem go w ramię i podrzuciłem w dłoni kluczyki.-Będę grzeczny.
-Mam nadzieję.-westchnął.
Uśmiechnąłem się.
-Daję słowo.-rzuciłem i wyszedłem.
Gdy zobaczyłam Nialla idącego do samochodu znieruchomiałam. To nie tak miało być, pomyślałam. Gdzie podziewał się Morgan? Melody, bądź silna, upomniałam samą siebie. Dasz radę.
Blondyn otworzył drzwi od strony kierowcy i wsiadł.
-Odwiozę cię.-powiedział i wsadził kluczyk do stacyjki.
Skinęłam głową. Nie byłam w stanie nic powiedzieć. Tak było lepiej. Cisza była lepsza.
W myślach wciąż pulsował mi obraz Harrego. Smutne oczy, zmęczenie i rozczarowanie na jego twarzy gdy wychodził z mojej szpitalnej sali.
-Mogę włączyć radio?-zapytał gdy mijaliśmy skrzyżowanie Holmes Avenue i Mystic Road.
-Yhym.-mruknęłam przełykając ciężki, gorzki posmak przerażenia.
If we could only have this life for one more day...
Wyłączyłam radio i zacisnęłam powieki. Ten głos do złudzenia przypominał głos Harrego.
-Wszystko w porządku?-Nialler delikatnie nakrył moją dłoń swoją.
Energicznie pokiwałam głową.
-Na pewno?-zapytał.
Otworzyłam oczy i spojrzałam na niego.
-Jeśli chcesz znać prawdę,-szepnęłam.-zjedź gdzieś na pobocze.
Niall przyglądał mi się z uwagą. Zatrzymał samochód na parkingu przy Mater Hall i czekał.
-Nigdy nic nie było w porządku.-wyszeptałam.-Nie było i nie jest.-podciągnęłam rękawy swetra i wyciągnęłam ręce w kierunku chłopaka.-Spójrz.-odwróciłam je tak, by mógł zobaczyć ich wewnętrzną część.-To jest najlepszy dowód.
Chłopak przez chwilę przyglądał się bliznom znaczącym moje nadgarstki, a potem ujął delikatnie moje dłonie i wyszeptał:
-Melody, nie możesz tak żyć. To nie jest dobre.
Wpatrywałam się w jego oczy.
-Wszystko będzie dobrze. Obiecuję ci to.-powiedział i lekko przyciągnął mnie do siebie.-Naprawimy to.
Tonęłam w jego ramionach wtulając twarz w miękką wełnę jego swetra. Jego ciepły oddech ogrzewał mi szyję gdy mówił, że zabierze mnie ze sobą i zacznę wszystko na nowo. Tak bardzo chciałam mu wierzyć. Potrzebowałam tego. Każdą cząstką ciała łaknęłam bezpieczeństwa i ciepła. A Niall mógł mi to dać. Wręcz mi to oferował. Jak mogłabym z tego nie skorzystać? Cicho westchnęłam. Niall pocałował mnie w czoło.
-Będziesz moją małą siostrzyczką. Taką, o której zawsze marzyłem.-pogładził moje plecy.-Będę o ciebie dbał, będę ci pomagał.-mówił.-I nigdy nie pozwolę cię skrzywdzić.-odsunął mnie od siebie i spojrzał mi w oczy.-Pojedziesz ze mną do Londynu. Wszystko załatwię. Zrobię wszystko co się da. Poruszę niebo i ziemię.
Ścisnęłam jego kolano.
-Będziesz miała wszystko. Obiecuję.
Przytuliłam się do niego. Gdybyś jeszcze mógł dać mi Jego...
Dziękuję Boże, pomyślałam. Ratujesz mnie. Znów. Czym zasłużyłam?...
*********************************************************************************
Siemaneczko !. W końcu mnie przekonałyście. Przemyślałam wszystko i doszłam do wniosku, że nie mogę zrobić tego wam i sobie. Nie czytają-trudno . Będę pisała nawet jeśli będzie to czytała jedna osoba. Bo piszę dla was, dla rozwijania sw pasji i dla uciechy waszej i sw. Dziękuję tym, którzy są :* Kocham was bezapelacyjnie :* <3
Buziaki i do 6. :* Lex :*
-Jasna cholera.-zaklął walcząc z blokadą aparatu.-Obiecałem, że będę odbierał. Że będę dostępny 24ry na dobę.-mruczał.
-Niall...
-Nie teraz Melody.-uciął.
-Niall...
-Za chwilę, dobrze?-nerwowo przeszukiwał kontakty.-Liam mnie zabije.
-Ale Niall...-zaczęłam po raz kolejny.-Uspokój się.-koniuszkami palców delikatnie dotknęłam jego nagiego ramienia.
Chłopak drgnął. Spojrzał na moje palce. Natychmiast cofnęłam dłoń naciągając rękaw swetra. Spuściłam wzrok i cofnęłam się o krok.
-Och, Melody, przepraszam.-szepnął.
Poczułem się okropnie.
-Naprawdę przepraszam Mel. Liam strasznie się denerwuje, gdy któryś z nas nie odbiera. A Paul... On mnie chyba zabije.-zrobiłem krok w stronę dziewczyny.
-Nic się nie stało.-podniosła głowę i spojrzała na mnie z uśmiechem.-Martwią się o ciebie. Doceń to.
Podeszła do lustra. Coś niemalże ciągnęło mnie za nią.
-To koledzy z którymi mieszkasz?-zapytała przesuwając palcem po blacie komody.
Zdziwiłem się. Już miałem zapytać czy nie ogląda telewizji i nie czyta gazet. Ale w tedy spadło to na mnie jak grom z jasnego nieba. Ona nas nie zna! Brawo Nialler, masz szansę. Spraw by polubiła cię za to jaki jesteś, a nie za to kim jesteś.
-Tak. Wiesz, mamy wspólny dom i czasem niektórzy histeryzują gdy któryś jest poza zasięgiem.
Melody skinęła głową i odwróciła się do mnie. Przyglądaliśmy się sobie w milczeniu. Ogarnęła mnie ochota by ją przytulić, powiedzieć, że będę jej przyjacielem, starszym bratem, że już nigdy nie zrobi sobie krzywdy. Zrobiłem krok w jej stronę i wyciągnąłem rękę.
-Mel?
W jej oczach błysnęła niepewność. Lekko uniosła rękę. Już miałem chwycić jej dłoń, ale ona gwałtownie cofnęła swoją i rzuciła:
-Przepraszam. Wciąż myślę o kimś innym.
-O nim?-zapytałem wyciągając drugą dłoń.
-Innym razem.-powiedziała.-Przepraszam, muszę iść.-odwróciła się i szybko wyszła z pokoju.
-Melody?!-zawołałem.
-Niall, wszystko w porządku?-usłyszałem głos Liama.
-Co? A, tak, tak. Wszystko gra.-odparłem wpatrując się w drzwi.
-Czemu wcześniej nie odebrałeś?-zapytał surowym tonem.
-Przepraszam, byłem zajęty.
-I nie miałeś czasu odebrać telefonu?
-Liam, naprawdę.
-Bąbel? Co się stało?-niepokój w głosie Tatusia kazał mi się opanować.
Odetchnąłem głęboko.
-Nic. Jestem zmęczony. To wszystko.-skłamałem i podziękowałem Bogu za to, że Liam jest ponad 40 kilometrów dalej.
-Wiesz, że w to nie wierzę.
-Wiem. Ale musisz.-mruknąłem.-Była impreza i jeszcze porządnie jej nie odespałem. Pomagałem Ruby i Morganowi sprzątać.
-Nialler...
Znalazłam Morgana w ogrodzie.
-Odwieziesz mnie?-zapytałam.
Zaskoczyłam go. Odwrócił się do mnie i powiedział:
-A może jakieś dzień dobry? Albo chociaż cześć?
-Morgan... Śpieszy mi się.
-Hej, Mels, co się stało?
-Muszę coś załatwić.-chwyciłam go za rękę.-Proszę. Muszę jechać. Już.-dodałam z naciskiem.
Chłopak ścisnął moją dłoń i westchnął.
-Dobra. Wskakuj do samochodu. Powiem tylko Ruby, że jedziemy.
-Dzięki.-cmoknęłam go w policzek i pognałam do auta.
Ta dziewczyna z dnia na dzień robi się dziwniejsza... Kiedy wreszcie coś się zmieni?
-Ruby?! Ruby! Jesteś?!-zawołałem wchodząc do domu.
-W salonie!-usłyszałem.
-Jadę odwieźć Mel.-powiedziałem wchodząc do pokoju.
Ruby odłożyła książkę którą czytała i spojrzała na mnie pytająco.
-Nie wiem kochanie. Po prostu przyszła i powiedziała, że musi jechać.-westchnąłem.-Kiedy znów będzie tą pogodną i roześmianą Melody?-pokręciłem głową.
-Skarbie.-dziewczyna podeszła do mnie i objęła mnie.-Jeśli chcesz, poproszę Nialla żeby zawiózł ją do domu.
-Chyba powinienem...
-Odpocząć.-dokończyła i delikatnie mnie pocałowała.
-Nialler, trafisz?-usłyszałem po raz trzydziesty trzeci.
-Tak. Dam radę Ruby.-pocałowałem ją w czoło.-Nie panikuj już.-odwróciłem się do Morgana.-Dzięki stary.-klepnąłem go w ramię i podrzuciłem w dłoni kluczyki.-Będę grzeczny.
-Mam nadzieję.-westchnął.
Uśmiechnąłem się.
-Daję słowo.-rzuciłem i wyszedłem.
Gdy zobaczyłam Nialla idącego do samochodu znieruchomiałam. To nie tak miało być, pomyślałam. Gdzie podziewał się Morgan? Melody, bądź silna, upomniałam samą siebie. Dasz radę.
Blondyn otworzył drzwi od strony kierowcy i wsiadł.
-Odwiozę cię.-powiedział i wsadził kluczyk do stacyjki.
Skinęłam głową. Nie byłam w stanie nic powiedzieć. Tak było lepiej. Cisza była lepsza.
W myślach wciąż pulsował mi obraz Harrego. Smutne oczy, zmęczenie i rozczarowanie na jego twarzy gdy wychodził z mojej szpitalnej sali.
-Mogę włączyć radio?-zapytał gdy mijaliśmy skrzyżowanie Holmes Avenue i Mystic Road.
-Yhym.-mruknęłam przełykając ciężki, gorzki posmak przerażenia.
If we could only have this life for one more day...
Wyłączyłam radio i zacisnęłam powieki. Ten głos do złudzenia przypominał głos Harrego.
-Wszystko w porządku?-Nialler delikatnie nakrył moją dłoń swoją.
Energicznie pokiwałam głową.
-Na pewno?-zapytał.
Otworzyłam oczy i spojrzałam na niego.
-Jeśli chcesz znać prawdę,-szepnęłam.-zjedź gdzieś na pobocze.
Niall przyglądał mi się z uwagą. Zatrzymał samochód na parkingu przy Mater Hall i czekał.
-Nigdy nic nie było w porządku.-wyszeptałam.-Nie było i nie jest.-podciągnęłam rękawy swetra i wyciągnęłam ręce w kierunku chłopaka.-Spójrz.-odwróciłam je tak, by mógł zobaczyć ich wewnętrzną część.-To jest najlepszy dowód.
Chłopak przez chwilę przyglądał się bliznom znaczącym moje nadgarstki, a potem ujął delikatnie moje dłonie i wyszeptał:
-Melody, nie możesz tak żyć. To nie jest dobre.
Wpatrywałam się w jego oczy.
-Wszystko będzie dobrze. Obiecuję ci to.-powiedział i lekko przyciągnął mnie do siebie.-Naprawimy to.
Tonęłam w jego ramionach wtulając twarz w miękką wełnę jego swetra. Jego ciepły oddech ogrzewał mi szyję gdy mówił, że zabierze mnie ze sobą i zacznę wszystko na nowo. Tak bardzo chciałam mu wierzyć. Potrzebowałam tego. Każdą cząstką ciała łaknęłam bezpieczeństwa i ciepła. A Niall mógł mi to dać. Wręcz mi to oferował. Jak mogłabym z tego nie skorzystać? Cicho westchnęłam. Niall pocałował mnie w czoło.
-Będziesz moją małą siostrzyczką. Taką, o której zawsze marzyłem.-pogładził moje plecy.-Będę o ciebie dbał, będę ci pomagał.-mówił.-I nigdy nie pozwolę cię skrzywdzić.-odsunął mnie od siebie i spojrzał mi w oczy.-Pojedziesz ze mną do Londynu. Wszystko załatwię. Zrobię wszystko co się da. Poruszę niebo i ziemię.
Ścisnęłam jego kolano.
-Będziesz miała wszystko. Obiecuję.
Przytuliłam się do niego. Gdybyś jeszcze mógł dać mi Jego...
Dziękuję Boże, pomyślałam. Ratujesz mnie. Znów. Czym zasłużyłam?...
*********************************************************************************
Siemaneczko !. W końcu mnie przekonałyście. Przemyślałam wszystko i doszłam do wniosku, że nie mogę zrobić tego wam i sobie. Nie czytają-trudno . Będę pisała nawet jeśli będzie to czytała jedna osoba. Bo piszę dla was, dla rozwijania sw pasji i dla uciechy waszej i sw. Dziękuję tym, którzy są :* Kocham was bezapelacyjnie :* <3
Buziaki i do 6. :* Lex :*