poniedziałek, 27 lutego 2012

...

Jest mi strasznie przykro, że jesteście tak mało wyrozumiałe. Przeprosiłam, że się spóźniłam i wgl, ale musicie też pojąć, że ja nie jestem maszynką. Mam malutkiego, bo 6dniowego, brata, którym też muszę się zająć. Poświęciłabym cały swój wolny czas na pisanie dla was, bo mieć takie grono wiernych czytelniczek to prawdziwy skarb, ale moja mama jest po cesarskim cięciu, ma założone szwy i nie jest jeszcze do końca sprawna. Robię co mogę, żebyście miały kolejne rozdziały jak najszybciej. Ale zrozumcie, że jestem TYLKO człowiekiem i naprawdę jest mi ciężko wyrabiać się ze szkołą, domowymi obowiązkami, opieką nad bratem i blogiem. Równie dobrze mogłabym powiedzieć wam:
ZAWIESZAM BLOGA. NIE MAM NA NIEGO CZASU.
Ale tego nie zrobię, bo zbyt mocno kocham pisanie. Uwielbiam czytać to co piszecie w komentarzach i ogromnie cieszę się zasypiając ze świadomością, że komuś czytanie tego chłamu sprawia frajdę. Nawet nie macie pojęcia jak okropnie się czuję kiedy muszę sobie powiedzieć:
Rozdział musi poczekać.
Jak bardzo boli mnie to, że znów będziecie musiały tyle czekać, że może któraś z was znów zaśnie z myślą, że oto nie wie co stało się w historii Harrego i Alex, bo nie dodałam kolejnej notki. Naprawdę, czuję się w tedy jak ostatnia szuja i mam ochotę złapać kartki, przepisać rozdział dla każdej z was na czysto i dostarczyć osobiście, do rąk własnych każdej z was. Ale po co ja się tak przejmuję, skoro część z was nie potrafi docenić moich wysiłków. Delikatnie rzecz ujmując, trochę się zawiodłam i jest mi strasznie, strasznie przykro...
Lex.

Rozdział 32

Kolejne dni mijały, a Harry czuł się coraz lepiej. Prawie cały czas spędzaliśmy razem. Była sobota. Siedziałam na łóżku, a Harry leżał z głową na moich kolanach. Bawiłam się jego loczkami i patrzyłam mu w oczy. Ktoś delikatnie zapukał do drzwi.
-Proszę.-rzucił Harry patrząc w kierunku wejścia.
-Cześć gołąbeczki.-Lou wetknął głowę do pokoju.-Przyszedłem zapytać co robicie.
-A co cię to obchodzi, szpiegu?-zaśmiałam się.
-Nie, w sumie to nic, ale siedzicie tu już trzecią godzinę i w ogóle. A poza tym jest sobotni wieczór i mamy ochotę gdzieś wyskoczyć. Zabieracie się z nami?
-No nie wiem... Musiałabym się przebrać, pomalować, uczesać...-wyliczałam z udawanym zastanowieniem.
-Skarbie.-Harry pogładził mnie po łydce.-Dołączymy do nich później. Lou,-zwrócił się do lekko skonsternowanego chłopaka.-gdzie jedziecie? Księżniczka się ogarnie i dojedziemy.
-G1535. Party hard!-krzyknął Louis.-Widzimy się w loży za 2 godziny?
-Jasne.-posłał mu jakiś taki dziwny uśmiech.
Miałam wrażenie, że coś przede mną ukrywają...
-Świetnie. To narazie, gołąbki!-machnął ręką i zniknął za drzwiami.
-Harry?
-Nom?
-Ale na pewno? Przecież nie jesteś jeszcze do końca zdrowy. Może odpuścimy...-zagadnęłam.
-Absolutnie!-zaprotestował gwałtownie, a potem już spokojniej kontynuował.-Miśku, już tak dawno nigdzie nie wychodziłem. Fakt, ostatnia impreza skończyła się grypą, ale przynajmniej był pretekst, żebyśmy spędzili więcej czasu tylko we dwoje. Dowiedziałem się o tobie tylu rzeczy których wcześniej nie wiedziałem.-usiadł i patrzył mi w oczy.
-Na przykład?-drążyłam.
-Że uwielbiasz piosenki One Direction, a najbardziej przemawiają do ciebie teksty. Że lubisz słuchać Kelly Clarkson. Że lubisz gdy ktoś, kogo kochasz, jest blisko ciebie. Tak jak ja uwielbiasz truskawkowe shake'i , ale nie znosisz waniliowych, lubisz sorbety z mango i cytryn, Actually Love i szczerość za wszelką cenę.Wymieniać dalej?-zapytał z uśmiechem.
-Nie. Za to nie wiem, czy wiesz, że nade wszystko uwielbiam jego.-dźgnęłam go palcem w brzuch.-I jego włosy, oczy i zniewalający uśmiech. Że lubię jak mnie przytula i jest blisko. I lubię jeszcze wszystko inne co z nim związane.-przysunęłam twarz do jego twarzy i szepnęłam-I kocham gdy mnie całuje.
-I ja też to kocham.-mruknął i pocałował mnie długo i namiętnie.
-Skarbie, G1535 to nie jest przypadkiem ten słynny klub w centrum?-zapytałam odklejając się od niego.
-Myhym.-przytaknął.
-Idę się ogarnąć. Za godzinę jestem gotowa.-zsunęłam się z łóżka i otulając się bluzą Harrego rzuciłam-Ty też coś z sobą zrób. Leniu ty mój.-uśmiechnęłam się i wyszłam.
*oczami Harrego*
Kiedy wyszła wyskoczyłem z łóżka i złapałem spodnie, koszulę i marynarkę. Zbiegłem do łazienki i ogarnąłem się. Napisałem do Lou smsa czy już wszystko gotowe. Po chwili dostałem odpowiedź. Pisał, że wszystko w idealnym stanie i porządku i że czekają już na nas. Odetchnąłem z ulgą. Poszedłem na górę, rozsiadłem się w fotelu w pokoju Alex i czekałem. Po nieznośnie długim czasie weszła do pokoju.
-Harry!-krzyknęła widząc mnie.-Przestraszyłeś mnie!
-Przepraszam.-podszedłem do niej.-Wyglądasz ślicznie.
-Dziękuję.-cmoknęła mnie w policzek.-A ty coś się tak wystroił?
-Gotowa?-zignorowałem jej pytanie.
-Yhym.
-W takim razie idziemy. Kierowca już czeka.
Zaśmiała się cicho i chwyciła moją rękę.
-Szalejesz skarbie.
Nawet nie wiesz jak bardzo, pomyślałem. Otworzyłem drzwi i gestem wskazałem, żeby wyszła. Sprowadziłem ją po schodach, otworzyłem frontowe drzwi i zaprowadziłem do samochodu. Wsiedliśmy. Alex usiadła przy jednych drzwiach, a ja przy drugich. Było jak w większości filmów o miłości. Uśmiechnęła się do mnie i odwróciła głowę. Co chwilę wygładzała swoją jasnoszarą sukienkę, w której, bądź co bądź, wyglądała prześlicznie. Delikatnie złapałem ją za dłoń i splotłem jej palce ze swoimi. Nie patrząc na mnie przysunęła się i oparła głowę o moje ramię. Przytuliłem twarz do jej włosów. Jechaliśmy w milczeniu. Kiedy skręciliśmy w boczną uliczkę Alex powiedziała:
-Harry, tędy nie jedzie się do centrum.
-Proszę, nie pytaj o nic. Zdaj się na mnie.
Spojrzała na mnie uważnie, a ja przytuliłem ją mocno.
-Nie musisz się martwić.-szepnąłem.
Kierowca zaparkował przed oszklonym wieżowcem. Wysiadłem i widząc Louis'ego w garniaku uniosłem kciuk. Schował się za filarem. Otworzyłem drzwi i podałem Alexis rękę. Chwyciła ją i ostrożnie wyszła.
-Harry?-zapytała lekko drżącym głosem.
-Poczekaj minutę.
Objąłem ją ramieniem i ruszyliśmy do środka. Przy drzwiach leżały płatki róż. Lex spojrzała na mnie pytającym wzrokiem. Posłałem jej promienny uśmiech i otworzyłem drzwi przepuszczając ją przodem. Chwyciłem jej dłoń i ruszyliśmy usłanym różanymi płatkami korytarzem z przyciemnionym światłem. Wsiedliśmy do windy, a ja wcisnąłem guzik. Drzwi zamknęły się cichutko i z lekkim skrzypnięciem pojechaliśmy do góry. Przytuliłem Alex i szepnąłem.
-Pamiętam jak się poznaliśmy.
-Ja też.
-Miałaś na sobie tę bluzę z naszym zdjęciem. Niall powiedział, że przyda ci się na backstage'u.-westchnąłem teatralnie.-Byłaś taka niewinna. A teraz?
-Sugerujesz coś? Przecież ciągle z sobą nie spaliśmy.
-Wiem. Sam nie wiem do czego zmierzałem.
Dzwonek w windzie cicho zadźwięczał i drzwi się otworzyły.
*oczami Alex*
Jechaliśmy windą na sam szczyt. Kiedy drzwi się rozsunęły ujrzałam rozległy taras obstawiony świeczkami. Wręcz tonął w ich blasku. Z głośników sączyła się cichutko piosenka I will always love you. Po środku morza świec stał stolik nakryty białym obrusikiem i z zastawą dla dwóch osób. Gwiazdy migotały ciepłym światłem i stąd było je widać jak na dłoni.
-Harry.-szepnęłam.
-Podoba ci się?-zapytał.
-Wygląda pięknie. Jak ty...
-Chodź.-przerwał mi i pociągnął w stronę stołu.
Kiedy podeszliśmy wyłonił się Zayn niosąc bukiet czerwonych i białych róż. Podał go Harremu, a ten z uśmiechem wręczył go mnie.
-Dziękuję.-rzekłam wzruszona.
Byłam ciekawa czy wiedział, że dał mi róże w barwach flagi mojej ojczyzny, z którą byłam przecież związana przez 16 lat. Nawet teraz, zamieniając Polskę na Anglię, nie zamierzałam zapominać o moim pochodzeniu.
-Proszę.
Harry pocałował mnie w czoło i wskazał palcem wazon na kwiaty. Wsadziłam je do niego, a mój ukochany odsunął dla mnie krzesło. Usiadłam a on podsunął mnie i sam zajął miejsce naprzeciw. Z mroku, majestatycznym krokiem, wyszli Liam i Louis niosąc talerze z jakąś parującą potrawą. Postawili je przed nami, życzyli smacznego i odeszli. Pałaszowaliśmy nasze dania nie odrywając od siebie oczu. Następnie chłopcy zabrali puste naczynia i podali lody. Je również skonsumowaliśmy. Potem Hazza rzekł:
-Alex. Jesteś cudowna. Nie miałem okazji, żeby zabrać cię na kolację czy choćby do kina. Teraz właśnie to nadrabiam.
Wstał i podszedł do jakiegoś wysokiego i smukłego przedmiotu. Muzyka przycichła i rozległy się dźwięki gitary. Zapaliły się reflektory, które oświetliły Harrego i  Nialla siedzącego na krzesełku i grającego pierwsze takty With you Chrisa Browna. Harold uśmiechnął się lekko i zaczął śpiewać. Patrzył mi w oczy. Czułam, że się wzruszam. To było takie piękne. Wstałam i bardzo powoli ruszyłam w kierunku chłopaka. Wyciągnął dłoń. Złapałam ją i ścisnęłam. Głos Harrego zaczął cichnąć. Zbliżył się do mnie i mocno przytulił. Spod palców Niallera wypływały dźwięki Gotta be you, a Zayn, Liam i Lou zaczęli śpiewać. Loczek poluzował uścisk i zaczął się delikatnie bujać. Po chwili tańczyliśmy popularnego wolnego.
-Alex?
-Tak?
-Pamiętasz jak wczoraj powiedziałaś, że chciałbyś, żebym nigdy się nie zmienił, żeby to co jest między nami się nie zmieniło?-patrzył mi w oczy.-Przyrzekam, że zrobię wszystko co w mojej mocy, żeby było tak jak jest teraz.
-Wiem Harry. Wiem... I ja też ci obiecuję, że będę dbała o to co nas łączy.
-Byłem zdecydowanie zbyt nachalny. Możemy zacząć od początku, jeśli chcesz.
Westchnęłam. Spojrzałam na otaczające nas morze światła, na śpiewających chłopców i grającego Nialla.
-Niczego nie chcę zapominać. Chcę, by wszystko toczyło się swoim trybem Nie zmieniajmy tego.
-Jeśli tego chcesz.-rzekł.-Mogę?-delikatnie zbliżył twarz do mojej.
-Nawet musisz.-odszeptałam i zamknęłam oczy.
Harry pocałował mnie bardzo nieśmiało. Tak jak za pierwszym razem. Odwzajemniłam to i po chwili zaczął się rozkręcać. Odważnie robił to co do niego należało. Objęłam jego twarz dłońmi. Trwaliśmy tak jeszcze kilka chwil. Wreszcie Harry odsunął usta od moich, oparł czoło o moje i szepnął:
-Jesteś dla mnie wszystkim. Kocham cię, A.J.
-Ja ciebie też, Harry.-odrzekłam i wtuliłam się w jego ramiona i szeroką klatkę piersiową.

*********************************************************************************
Ach ja zła ! Ja przeklęta ! Zakłamana świnia !  No i znów nie dotrzymałam obietnicy. Miało być przed 20, a jest przed 22. Ech. Chyba powinnam przesunąć zegarki o godzinę do przodu, żeby się ze wszystkim wyrabiać. Dodam, że 33 będzie kontynuacją dzisiejszego wieczoru tych zakochanych świrów. Za to mam dla was propozycję. Wymyślcie mi pokutę. Skonsultujcie ją ze sobą i niech jedna z was poda mi ostateczną wersję. Oto moje gg : 41744942. Jeśli macie jakieś pytania, wnioski, zażalenia, prośby czy cokolwiek innego piszcie. Odpisuję każdemu ! 
Buziaczki i do nn-ki.
Wasza Skruszona Lex.

AAA !

Przepraszam, przepraszam, przepraszam !!! . Musiałam pomóc mamie wykąpać i ogarnąć brata. Już piszę. Za 30-40 minutek powinien być. Przepraszam raz jeszcze ! . Czekam na to co mi wymyślicie jako pokutę. A i faktycznie. U mnie też to jest prawa strona ekranu xd sorry, już z tego zamieszania z Małym pierdolą mi się kierunki xd No to czekajcie, a ja już piszę :)
Buźki.
Wasza Skruszona Lex.

Informacja ! :)

Na 100% dziś pojawi się 32. Czekajcie cierpliwie. Postaram się dodać go jeszcze przed 20. Obiecuję, że znajdziecie tam to, o co prosiłyście i to co obiecałam.
Druga rzecz.
Po lewej stronie ekranów są ankiety. Bardzo proszę, udzielcie szczerych odpowiedzi. Bardzo zależy mi na waszych opiniach. Na odpowiedzi czekam do 5.03 do godziny 22.
Buziaki :* Lex.