niedziela, 21 października 2012

Rozdział 6 -Czy ty... czy ty lubisz chodzić na koncerty?

-Czy ty też zauważyłeś, że dzięki waszej rozmowie i temu co się dzieje Mely częściej się uśmiecha? Dziś nawet nuciła jakąś piosenkę.-Morgan uśmiechnął się do mnie.
Skinąłem głową. Uśmiech wkradł mi się na usta.
-Kurczę, nie wiem jak to zrobiłeś, ale jesteś wielki stary. Melody się tu przeniosła, zaczyna się uśmiechać, radzić sobie z uczuciami.-chłopak uśmiechał się coraz szerzej i szerzej.-Naprawiasz mi siostrzyczkę.-klepnął mnie w udo.-Dzięki.
-Nie ma za co.-rzuciłem patrząc na Mel i Ruby opalające się na trawniku.
Morgan wstał i zszedł z werandy. Odwrócił się do mnie i położył palec na ustach. Uniosłem kciuk w górę i odstawiłem szklankę z wodą na stolik.

Po tym jak Morgan oblał dziewczyny wodą z węża ogrodowego Nialler wręcz dusił się ze śmiechu. Jednak Ruby wściekała się niemiłosiernie. Gdy chłopcy próbowali ją uspokoić Melody cicho zniknęła we wnętrzu domu.
Stając przed lustrem w łazience dziewczyna uśmiechała się. Jednak gdy spojrzała w taflę niemalże krzyknęła. Na końcu korytarza stał chłopak. Miał czarne włosy, ciemne oczy i bez skrępowania patrzył na Melody. Odwróciła się by stanąć do niego przodem. Jej twarz zrobiła się bledsza niż zwykle, a palce kurczowo zacisnęły się na umywalce. Chciała zawołać Nialla, ale głos uwiązł jej w gardle. Nagle chłopak drgnął i wyciągnął ręce przed siebie.
-Spokojnie, nic ci nie zrobię.-powiedział ciepłym, mocnym głosem.-Nie bój się. Mam na imię Zayn. Jestem kumplem Nialla Horana. A ty pewnie jesteś koleżanką Ruby, prawda?-zrobił kilka kroków w stronę dziewczyny.
Nogi ugięły się pod Mel i przysiadła na brzegu wanny. Wzięła głęboki wdech.
-Ale mnie przestraszyłeś.-jęknęła.-Niall jest za domem, w ogrodzie. Schodami w dół, korytarzem na prawo i do końca. Mam nadzieję, że trafisz.-przycisnęła dłoń do piersi chcąc uspokoić walące serce.
-Wszystko w porządku?-Zayn stał już na progu łazienki.-Przestraszyłem cię...
Melody skinęła głową, a serce wciąż chciało wyskoczyć jej z piersi.
-Przepraszam.-ukucnął by móc spojrzeć jej w oczy.-Zazwyczaj znajdowałem go tu, na górze. Tak z przyzwyczajenia wszedłem tutaj.-zaczął się tłumaczyć nerwowo wyłamując palce.
Mely uśmiechnęła się lekko.
-W porządku. Musiałeś tu często bywać.-wstała i założyła kosmyk włosów za ucho.-Chodźmy na dół. Niall pewnie się ucieszy.
Gdy dziewczyna wstała Zayn również stanął prosto. Przyglądał się jej z zaciekawieniem. Nie widział jej tu wcześniej.

Melody szła przodem. Wciąż czuła na sobie spojrzenie chłopaka, który szedł za nią. Nie czuła się z tym dobrze. Liczyła kroki, które musiała jeszcze zrobić by stanąć na tylnej werandzie.

-Nialler!-zawołała stając na progu.
Zayn stał w cieniu korytarza i przyglądał się ogrodowi. Niall na dźwięk jej głosu uśmiechnął się i niemalże wskoczył na werandę. Stanął przed nią i odgarnął jej mokry kosmyk włosów z czoła. Zayn się zdziwił. W tym geście było tyle czułości. Mel zarumieniła się lekko.
-Masz gościa.-powiedziała i odsunęła się by zrobić Zaynowi przejście.
Nialler wybałuszył oczy.
-Zayn?!-zapytał.
Wciąż nie dowierzał w to co widzi.
-A jak myślisz?-ciemnowłosy chłopak rozłożył ręce.-No chodź.-roześmiał się.
Blondynek padł w ramiona Zayna. Przez chwilę śmiali się i ściskali. Melody stała z boku i przyglądała się tej scenie. Nie sposób było się nie uśmiechnąć.

Nialler i Zayn siedzieli w pokoju chłopaka i rozmawiali. Melody cichutko zapukała.
-Proszę.-głos blondyna przebił się przez ściany.
Dziewczyna powoli otworzyła drzwi i zajrzała do środka.
-Zaraz będzie kolacja. Zjecie z nami czy przynieść wam tutaj?
Horan się uśmiechnął. Tak bardzo cieszył się, że Mely była z nimi.
-Już idziemy. Kto gotował?
Zayn wywrócił oczami.
-Ty zawsze musisz wiedzieć kto?-zapytał.
-Ja i Ruby.-rzuciła Melody, a Niall pokazał Zaynowi język.

Gdy siedzieli przy stole i dosłownie pochłaniali przygotowanego przez dziewczyny kurczaka z warzywami zadzwonił telefon.
-Halo?-Ruby podniosła słuchawkę i przytrzymując ją ramieniem wycierała dłonie w ścierkę.
Melody coś ścisnęło w środku. Wiedziała kto dzwoni. Nawet tu słyszała ten głos. Instynktownie zaczęła szukać pod stołem dłoni Nialla. Chwyciła ją i ścisnęła mocno.
-Spokojnie Mely. Pamiętaj co ci mówiłem.-pochylił się i objął ją wolną ręką.-Będzie dobrze.
Dziewczyna odwróciła się i wtuliła twarz w jego ramię. Ruby wreszcie odłożyła słuchawkę.
-Niall, musimy pogadać. Teraz.-Ruby nie miała zamiaru dyskutować i wyszła do salonu.
-Nie martw się.-Nialler pocałował Mel w czoło.-Zaraz wracam.

Blondyn usiadł na kanapie naprzeciwko swojej kuzynki.
-Nialler,-zaczęła poważnie-matka Melody jest wściekła. Odkryła, że zniknęły wszystkie jej rzeczy, kosmetyki, ubrania. Zaraz tu będzie.-Ruby nerwowo krążyła po pokoju.-Mel nie może...
Chłopak wstał i złapał dziewczynę za ramiona.
-Posłuchaj. Wiedziałem w co się pakuję. Nie panikuj. Po prostu zaraz się zwiniemy-wszyscy, całą czwórką i pojedziemy do kina. Potem na jakąś kawę. Wrócimy późno w nocy, ich nie będzie. A jutro po prostu zabiorę Zayna i Melody i pojedziemy do Londynu.
-Ale to nie rozwiąże problemu!-Ruby wyrzuciła ręce w powietrze.-Jej matka będzie obwiniała nas, zwolni Morgana...
-Morgan jest świetnym ogrodnikiem. Znajdzie nową pracę szybciej niż myślisz.
Dziewczyna wiedziała, że kuzyn się nie podda.
-Wiesz, że cię nienawidzę?-mruknęła.
-Wiem.-przytulił ją mocno.

Zayn i Melody siedzieli w milczeniu. Dziewczyna nerwowo przesuwała widelcem groszek, który wciąż leżał na jej talerzu.
-Melody?-Zayn cicho wymówił jej imię.
Spojrzała na niego zaskoczona.
-Tak?
-Mogę cię o coś zapytać?-chrząknął nerwowo.
Mel nie wiedziała co odpowiedzieć. A jeśli zapyta ją o blizny albo...
-Pewnie.-skinęła głową przerywając potok myśli.
-Czy ty... czy ty lubisz chodzić na koncerty?-wypalił.
Dziewczyna poczuła się zupełnie zbita z tropu. Zapytał ją o koncerty? Przecież to było conajmiej zabawne.
-Kiedyś lubiłam.-wyznała z uśmiechem.-Ale ostatnio na żadnym nie byłam.
Chłopak skinął głową. Czuł się jak ostatni idiota. Kto pyta o takie głupoty? I to jeszcze nieznajomą dziewczynę...
-A ty? Lubisz koncerty?-zapytała hamując śmiech.
-Nie mam innego wyjścia.-mruknął i wbił widelec w kawałek kurczaka.
Melody poczuła się dziwnie. Ten chłopak ją przerażał...

Niall zdecydowanym krokiem wszedł do kuchni.
-Zbieramy się. No już.-rzucił i podszedł do Mel.
-Gdzie?-Zayn patrzył na niego nieprzytomnie.
-No jak to "gdzie"? Przecież wychodzimy.-blondyn położył dłonie na ramionach Melody.
-Nie wspominałeś...-dziewczyna spojrzała na niego.
Nialler pocałował ją w czoło.
-Może po prostu zapomnieliście.-rzucił.-No, ruszać się. Nie mamy całej nocy.
Melody i Zayn niechętnie udali się na górę. Gdy w przejściu mijali blondynka ciemnowłosy chłopak mruknął:
-Za trzy minuty jesteś na górze. Masz mi to wyjaśnić.
Irlandczyk skinął głową.
-Będę.
Potem sprzątnął resztki kolacji.

Melsy wyczuwała, że coś tu nie gra. Od kiedy się poznali zawsze uważnie słuchała Nialla. Wiedziała, że to jedyne wyjście by czegoś nie przegapić. Weszła do pokoju w którym mieszkał Nialler i wyjęła z jego szafy sweter z różowymi rękawami. Naciągnęła go na siebie i ruszyła do łazienki. Co prawda był na nią trochę za duży, ale jej to nie przeszkadzało. Chciała po prostu czuć zapach Nialla wszędzie, gdziekolwiek była. To ją uspokajało.
Na korytarzu natknęła się na rozmawiających chłopców. Gdy ją zauważyli blondynek uśmiechnął się i przelotnie ściskając jej dłoń rzucił:
-Ślicznie wyglądasz.

*********************************************************************************
Siemson :* No i macie 6 :) jak się podoba ? Wypróbowałam nową wersję narracji, piszcie co o niej myślicie, bo nie wiem jak pisać dalej :)
Jestem padnięta jak pies Pluto ;p Ale mam dla was propozycję ;p Otóż na Fb założyłam stronkę, która nazywa się : Jednoparty i Imaginy o One Direction i nie tylko
Zapraszam was do czytania tego co tam jest, bo nie ukrywam, że odbiega formą od bloga :) nie pogniewam się też jeśli będziecie lajkowały i udostępniały :) ale to tylko wasza dobra wola ;p
Buziaczki, do nn-ki. Lex :*

poniedziałek, 15 października 2012

Rozdział 5 - Nigdy nic nie było w porządku.

Niall niemalże rzucił się na mnie i wyrwał mi IPhona z dłoni. Odsunęłam się od niego.
-Jasna cholera.-zaklął walcząc z blokadą aparatu.-Obiecałem, że będę odbierał. Że będę dostępny 24ry na dobę.-mruczał.
-Niall...
-Nie teraz Melody.-uciął.
-Niall...
-Za chwilę, dobrze?-nerwowo przeszukiwał kontakty.-Liam mnie zabije.
-Ale Niall...-zaczęłam po raz kolejny.-Uspokój się.-koniuszkami palców delikatnie dotknęłam jego nagiego ramienia.
Chłopak drgnął. Spojrzał na moje palce. Natychmiast cofnęłam dłoń naciągając rękaw swetra. Spuściłam wzrok i cofnęłam się o krok.
-Och, Melody, przepraszam.-szepnął.

Poczułem się okropnie.
-Naprawdę przepraszam Mel. Liam strasznie się denerwuje, gdy któryś z nas nie odbiera. A Paul... On mnie chyba zabije.-zrobiłem krok w stronę dziewczyny.
-Nic się nie stało.-podniosła głowę i spojrzała na mnie z uśmiechem.-Martwią się o ciebie. Doceń to.
Podeszła do lustra. Coś niemalże ciągnęło mnie za nią.
-To koledzy z którymi mieszkasz?-zapytała przesuwając palcem po blacie komody.
Zdziwiłem się. Już miałem zapytać czy nie ogląda telewizji i nie czyta gazet. Ale w tedy spadło to na mnie jak grom z jasnego nieba. Ona nas nie zna! Brawo Nialler, masz szansę. Spraw by polubiła cię za to jaki jesteś, a nie za to kim jesteś.
-Tak. Wiesz, mamy wspólny dom i czasem niektórzy histeryzują gdy któryś jest poza zasięgiem.
Melody skinęła głową i odwróciła się do mnie. Przyglądaliśmy się sobie w milczeniu. Ogarnęła mnie ochota by ją przytulić, powiedzieć, że będę jej przyjacielem, starszym bratem, że już nigdy nie zrobi sobie krzywdy. Zrobiłem krok w jej stronę i wyciągnąłem rękę.
-Mel?
W jej oczach błysnęła niepewność. Lekko uniosła rękę. Już miałem chwycić jej dłoń, ale ona gwałtownie cofnęła swoją i rzuciła:
-Przepraszam. Wciąż myślę o kimś innym.
-O nim?-zapytałem wyciągając drugą dłoń.
-Innym razem.-powiedziała.-Przepraszam, muszę iść.-odwróciła się i szybko wyszła z pokoju.
-Melody?!-zawołałem.

-Niall, wszystko w porządku?-usłyszałem głos Liama.
-Co? A, tak, tak. Wszystko gra.-odparłem wpatrując się w drzwi.
-Czemu wcześniej nie odebrałeś?-zapytał surowym tonem.
-Przepraszam, byłem zajęty.
-I nie miałeś czasu odebrać telefonu?
-Liam, naprawdę.
-Bąbel? Co się stało?-niepokój w głosie Tatusia kazał mi się opanować.
Odetchnąłem głęboko.
-Nic. Jestem zmęczony. To wszystko.-skłamałem i podziękowałem Bogu za to, że Liam jest ponad 40 kilometrów dalej.
-Wiesz, że w to nie wierzę.
-Wiem. Ale musisz.-mruknąłem.-Była impreza i jeszcze porządnie jej nie odespałem. Pomagałem Ruby i Morganowi sprzątać.
-Nialler...

Znalazłam Morgana w ogrodzie.
-Odwieziesz mnie?-zapytałam.
Zaskoczyłam go. Odwrócił się do mnie i powiedział:
-A może jakieś dzień dobry? Albo chociaż cześć?
-Morgan... Śpieszy mi się.
-Hej, Mels, co się stało?
-Muszę coś załatwić.-chwyciłam go za rękę.-Proszę. Muszę jechać. Już.-dodałam z naciskiem.
Chłopak ścisnął moją dłoń i westchnął.
-Dobra. Wskakuj do samochodu. Powiem tylko Ruby, że jedziemy.
-Dzięki.-cmoknęłam go w policzek i pognałam do auta.

Ta dziewczyna z dnia na dzień robi się dziwniejsza... Kiedy wreszcie coś się zmieni?
-Ruby?! Ruby! Jesteś?!-zawołałem wchodząc do domu.
-W salonie!-usłyszałem.

-Jadę odwieźć Mel.-powiedziałem wchodząc do pokoju.
Ruby odłożyła książkę którą czytała i spojrzała na mnie pytająco.
-Nie wiem kochanie. Po prostu przyszła i powiedziała, że musi jechać.-westchnąłem.-Kiedy znów będzie tą pogodną i roześmianą Melody?-pokręciłem głową.
-Skarbie.-dziewczyna podeszła do mnie i objęła mnie.-Jeśli chcesz, poproszę Nialla żeby zawiózł ją do domu.
-Chyba powinienem...
-Odpocząć.-dokończyła i delikatnie mnie pocałowała.

-Nialler, trafisz?-usłyszałem po raz trzydziesty trzeci.
-Tak. Dam radę Ruby.-pocałowałem ją w czoło.-Nie panikuj już.-odwróciłem się do Morgana.-Dzięki stary.-klepnąłem go w ramię i podrzuciłem w dłoni kluczyki.-Będę grzeczny.
-Mam nadzieję.-westchnął.
Uśmiechnąłem się.
-Daję słowo.-rzuciłem i wyszedłem.

Gdy zobaczyłam Nialla idącego do samochodu znieruchomiałam. To nie tak miało być, pomyślałam. Gdzie podziewał się Morgan? Melody, bądź silna, upomniałam samą siebie. Dasz radę.
Blondyn otworzył drzwi od strony kierowcy i wsiadł.
-Odwiozę cię.-powiedział i wsadził kluczyk do stacyjki.
Skinęłam głową. Nie byłam w stanie nic powiedzieć. Tak było lepiej. Cisza była lepsza.

W myślach wciąż pulsował mi obraz Harrego. Smutne oczy, zmęczenie i rozczarowanie na jego twarzy gdy wychodził z mojej szpitalnej sali.

-Mogę włączyć radio?-zapytał gdy mijaliśmy skrzyżowanie Holmes Avenue i Mystic Road.
-Yhym.-mruknęłam przełykając ciężki, gorzki posmak przerażenia.

If we could only have this life for one more day...
Wyłączyłam radio i zacisnęłam powieki. Ten głos do złudzenia przypominał głos Harrego.
-Wszystko w porządku?-Nialler delikatnie nakrył moją dłoń swoją.
Energicznie pokiwałam głową.
-Na pewno?-zapytał.
Otworzyłam oczy i spojrzałam na niego.
-Jeśli chcesz znać prawdę,-szepnęłam.-zjedź gdzieś na pobocze.

Niall przyglądał mi się z uwagą. Zatrzymał samochód na parkingu przy Mater Hall i czekał.
-Nigdy nic nie było w porządku.-wyszeptałam.-Nie było i nie jest.-podciągnęłam rękawy swetra i wyciągnęłam ręce w kierunku chłopaka.-Spójrz.-odwróciłam je tak, by mógł zobaczyć ich wewnętrzną część.-To jest najlepszy dowód.
Chłopak przez chwilę przyglądał się bliznom znaczącym moje nadgarstki, a potem ujął delikatnie moje dłonie i wyszeptał:
-Melody, nie możesz tak żyć. To nie jest dobre.
Wpatrywałam się w jego oczy.
-Wszystko będzie dobrze. Obiecuję ci to.-powiedział i lekko przyciągnął mnie do siebie.-Naprawimy to.

Tonęłam w jego ramionach wtulając twarz w miękką wełnę jego swetra. Jego ciepły oddech ogrzewał mi szyję gdy mówił, że zabierze mnie ze sobą i zacznę wszystko na nowo. Tak bardzo chciałam mu wierzyć. Potrzebowałam tego. Każdą cząstką ciała łaknęłam bezpieczeństwa i ciepła. A Niall mógł mi to dać. Wręcz mi to oferował. Jak mogłabym z tego nie skorzystać? Cicho westchnęłam. Niall pocałował mnie w czoło.
-Będziesz moją małą siostrzyczką. Taką, o której zawsze marzyłem.-pogładził moje plecy.-Będę o ciebie dbał, będę ci pomagał.-mówił.-I nigdy nie pozwolę cię skrzywdzić.-odsunął mnie od siebie i spojrzał mi w oczy.-Pojedziesz ze mną do Londynu. Wszystko załatwię. Zrobię wszystko co się da. Poruszę niebo i ziemię.
Ścisnęłam jego kolano.
-Będziesz miała wszystko. Obiecuję.
Przytuliłam się do niego. Gdybyś jeszcze mógł dać mi Jego...

Dziękuję Boże, pomyślałam. Ratujesz mnie. Znów. Czym zasłużyłam?...

*********************************************************************************
Siemaneczko !. W końcu mnie przekonałyście. Przemyślałam wszystko i doszłam do wniosku, że nie mogę zrobić tego wam i sobie. Nie czytają-trudno . Będę pisała nawet jeśli będzie to czytała jedna osoba. Bo piszę dla was, dla rozwijania sw pasji i dla uciechy waszej i sw. Dziękuję tym, którzy są :* Kocham was bezapelacyjnie :* <3
Buziaki i do 6. :* Lex :*