niedziela, 27 maja 2012

Rozdział 49

Wszedłem do pokoju i wypakowałem kanapki. Wreszcie miałem chwilę dla siebie. Ledwie zdążyłem usiąść na kanapie interkom dał o sobie znać:
-Potrzebuję kogoś do trójki. Mamy nieprzytomną siedemnastolatkę.
Podniosłem się i wciskając guzik powiedziałem:
-Zaraz będę.
Złapałem fartuch i stetoskop i wyszedłem na korytarz. Zacząłem przepychać się między dziesiątkami pacjentów potrzebujących pomocy.

-No dobra, co my tu mamy?-zapytałem wyciągając rękę po papiery.
-Tak jak mówiłam. Nieprzytomna siedemnastolatka. Koledzy zadzwonili po karetkę. Nic więcej o niej nie wiemy.
-Cudownie.-podałem dokumenty Marry.-Nicolas rentgen płuc. Margaret podstawowe badania. Carmen tomografia głowy, USG i rentgen jamy brzusznej. Chcę mieć ją całą w liczbach.-naciągnąłem rękawiczki i pobieżnie ją zbadałem.-Nic tu nie widzę. No, do roboty. Ja idę po numer do tych kolegów.
Zostawiłem ich przy pacjentce i skierowałem się do recepcji. Nikki siedziała za kontuarem i cierpliwie tłumaczyła coś dwóm chłopakom.
-Nikki?-zagadnąłem.
-Proszę chwilę poczekać.-odwróciła się do mnie.-Tak?
-Potrzebuję od dyspozytora numer do kogoś kto wezwał pogotowie do tej nieprzytomnej siedemnastki.
-Już się robi.-dziewczyna wstała i podeszła do drugiego telefonu.
Przyjrzałem jej się uważnie. Miała około 23 lat, była ładna, zgrabna. Cóż, muszę wyciągnąć ją kiedyś na kolację.
-Doktorze Harrison?
-Tak?-otrząsnąłem się.
-Nelly przyniesie go do pana gabinetu.
-Super. Dziękuję Nikki.
Ruszyłem do siebie przeglądając historię choroby jednej z pacjentek.
-Przepraszam, panie doktorze!
Zatrzymałem się.
-Słucham?
-Dzień dobry. Nazywam się Zayn Malik.-chłopak podał mi rękę.-Słyszałem jak mówił pan o nieprzytomnej dziewczynie. Wydaje mi się, że chodzi o naszą przyjaciółkę.
Przyjrzałem mu się.
-Czyżby? W takim razie proszę za mną. Udzieli mi pan kilku informacji na jej temat.
-Przepraszam, ale chyba lepiej będzie jeśli to Harry z panem pomówi. Zna ją lepiej.-wyjaśnił.
-Niech będzie.
Chłopak odwrócił się i podszedł do grupki stojącej pod ścianą. Szybko im coś wyjaśnił i po chwili już prowadził w moją stronę chłopaka w charakterystycznych lokach.
-Harry Styles?-zdziwiłem się.
Zszokowany kiwnął głową.
-Moja siostra pana uwielbia.-wyjaśniłem.-Ale to nie istotne. Proszę ze mną.
Skierowaliśmy się do mojego gabinetu. Kiedy byliśmy w połowie drogi Harry, bo chyba mogę tak o nim mówić, zapytał:
-Mógłbym ją najpierw zobaczyć?
-Oczywiście.
Zawróciłem do pracowni rentgenowskiej. Pchnąłem drzwi i rzuciłem:
-Luc, jest tu jeszcze ta młoda z trójki?
Facet kiwnął głową. Wycofałem się i zwróciłem do Stylesa:
-Musimy chwilę zaczekać. Zaraz będą ją wywozić.

Drzwi otworzyły się i ukazała się w nich Carmen.
-Siostro, mogę?
W odpowiedzi kiwnęła głową i wyprowadziła łóżko. Podszedłem, zbadałem puls wciąż nieprzytomnej dziewczyny i poprosiłem Harrego żeby podszedł.
Kiedy na nią spojrzał oczy mu się zaszkliły i szepnął:
-Wszystko będzie dobrze.

Weszliśmy do mojego gabinetu.
-Niech pan usiądzie.-wskazałem krzesło przy biurku.
Zasiadłem po drugiej stronie i wyciągnąłem formularze.
-Ponieważ pacjentka jest nieletnia muszę zawiadomić jej opiekunów prawnych. Mogę prosić o numer kontaktowy?
-Już dzwoniliśmy. Matka Alexis jest w drodze.
-Świetnie. Muszę zadać kilka niedyskretnych pytań.
Harry kiwnął głową.
-Kim jest pan dla pacjentki?
-Jestem jej chłopakiem.
-Sypiacie ze sobą?
Loczek spuścił zielone oczy, zaczerpnął powietrza i skinął głową.
-Od jak dawna?
-To był tylko raz. Jakiś tydzień temu.
-Rozumiem.-zanotowałem to w swoim zeszycie.-To chyba wszystko. Chciałbym pana poprosić o wypełnienie dokumentów dotyczących dziewczyny.
Podałem mu plik papierów i długopis. Chłopak wziął się do pisania, a ja przejrzałem kilka kart innych pacjentów.

-Doktorze, mogę?-Nelly wsunęła głowę do gabinetu.-Przyniosłam numer i wyniki tej dziewczyny z trójki.
-Jak najbardziej.
Drobna szatynka podała mi teczkę i posłała jednoznaczne spojrzenie. Cholera, pomyślałem.
-Nic więcej nie wiem. An powinna się niedługo zjawić. Ona zna ją lepiej. W końcu jest jej matką.-Styles podsunął mi kartki.
-No cóż. Dziękuję, dobre i to.
-Wie pan już coś?
-Jeszcze nie.
-Rozumiem.-pokiwał smętnie głową.
-Może pan wracać do kolegów. Proszę tylko żeby matka dziewczyny do mnie zajrzała.
-Przekażę.
Harry po cichutku opuścił gabinet. Widziałem, że przybiło go to, że jeszcze nic nie wiedziałem. Ale nawet jeśli, to nie mógłbym mu nic powiedzieć. Procedury.
Rozłożyłem wyniki i zacząłem je przeglądać. Porównałem je z normami i przeanalizowałem.
-Niemożliwe.-mruknąłem.
Jeszcze raz dokładnie przejrzałem kartki, po czym zebrałem je i pobiegłem do Hansa. Otworzyłem drzwi jego dyżurki i rzuciłem:
-Hans musisz mi pomóc.
-Co się stało?-Chantal wyłoniła się z głębi pokoju.
-O Chantal. Dobrze, że jesteś. Też się przydasz. Musicie mi pomóc.
Podałem im wyniki i nakreśliłem sytuację.
-Powiedzcie, że nie mam racji. Że się mylę i że ona tak nie cierpi.-zakończyłem.
Patrzyli na mnie zdumieni.
-Daj nam chwilę Dave.
Konsultowali wyniki zerkając na mnie. Czekałem w napięciu. Przecież u tak młodej dziewczyny to było wręcz niemożliwe. Ona jest tylko 7 lat młodsza ode mnie!
-Davie?
-Tak?
-Niestety masz rację.-Chantal odłożyła kartki.
-Ale u siedemnastolatki? To niedorzeczne!
-Owszem, też nas to dziwi.-kobieta podeszła do mnie i poklepała po ramieniu.-Do tego to stężenie leków.
-Jezu Chryste, Chan.-pokręciłem głową.-No dobra, dziękuję wam. Idę się nią zająć.
Zebrałem dokumenty i udałem się na salę dziewczyny. Czekała mnie jeszcze konfrontacja z jej matką i przyjaciółmi.

*********************************************************************************
Siemaa ! . I jak? Tak jakby ktoś się nie domyślił to pisane to było z perspektywy doktora zajmującego się Alex w szpitalu :)
Odnosząc się do waszych komentarzy. No wasze pomysły mnie porażają :) Ale myślę, że mogę niektóre wykorzystać :) Przynajmniej w drugim opowiadaniu znajdują się wątki choroby psychicznej :) Więc nie wszystko stracone :D Ale nic więcej wam nie powiem :P czekajcie cierpliwie na nn-ke. Buziaki. :* Lex :*