poniedziałek, 14 stycznia 2013

Rozdział 8-Niczego nie muszę!

Biegłam. Chciałam jak najszybciej uciec od tego wszystkiego. Potrącałam ludzi, potykałam się. Ale to nie miało znaczenia. Wbiegłam do parku. Kluczyłam między alejkami. W końcu opadłam na ziemię, opierając plecy o zimny mur, który odcinał park od ruchliwych ulic. Czułam jak łzy spływają mi po policzkach. Dlaczego mi to zrobił? Czemu mnie okłamał? Byłam na siebie wściekła. Zaufałam mu. Dałam się oszukać, kolejny raz... Podciągnęłam kolana pod brodę i ukryłam między nimi twarz. Nagle poczułam, że na kark spada mi coś mokrego i zimnego. Po chwili spłynęło prosto na moje obojczyki.
-Co do cho...-szepnęłam i podniosłam głowę.
W tedy zauważyłam, że jasne dotychczas niebo pokryło się ciemnymi, burzowymi chmurami. Drobne krople przebijały się przez korony drzew.
-Świetnie.-mruknęłam ocierając oczy.-Tylko tego brakowało.


Zastanawiałem się dokąd Melody mogła pójść. Martwiłem się o nią. Zupełnie nie znała Londynu. Była tu pierwszy raz. Sięgnąłem do kieszeni po telefon i wybrałem numer Mel. Nie odbierała. Spróbowałem jeszcze raz. I kolejny.
-Hej, tu Melody Hunter. Nie mogę teraz odebrać. Prawdopodobnie znów odcięli mnie od ludzi. Po usłyszeniu sygnału zostaw wiadomość. Odezwę się.
-Melody?-rzuciłem.-Gdzie jesteś? Błagam cię odbierz. Jeśli nie chcesz ze mną rozmawiać... to chociaż napisz mi czy wszystko w porządku. Odezwij się.-zamilkłem na moment.-Mely przepraszam. Tak bardzo cię przepraszam... Wróć do domu...
Rozłączyłem się i zaczęło padać.
-Cholera.-zakląłem.
Musiałem się pośpieszyć i ją odnaleźć. Choć szanse na to były niemalże równe zeru...


-Jezu.-usłyszałem.
Odwróciłem się w stronę z której dobiegał głos.
-Mógłbyś dać mi autograf?
-Pewnie.-uśmiechnąłem się.
Wyciągnąłem rękę do prześlicznej blondynki. Stałą jak zaczarowana. Nie krzyczała, nie piszczała. Po prostu stała i patrzyła.
-Hmm... Mogę?-zapytałem wskazując kartkę w jej dłoniach.
-A,tak.-zarumieniła się i podała mi kawałek papieru.
Wyciągnąłem z kieszeni marker, który teraz był nieodłącznym elementem wyposażenia moich kurtek, bluz i koszul.
-Jak ci na imię?
-Tia.
-Ślicznie.-rzuciłem i nabazgrałem na kartce dedykację.-Proszę.
-Wielkie dzięki.
Oczy błyszczały jej jak ogniki. Wyglądała przeuroczo.
-Tia?
-Tak Harry?
Wpatrywała się we mnie jak w obrazek.
-Wybierzesz się ze mną na kawę?
-Pewnie.


Chodziłem w kółko po parku. Wołałem, dzwoniłem. Ale ciągle odpowiadała mi głucha cisza. Było już bardzo późno. Deszcz padał nieprzerwanie od kilku godzin.
-Melody!-krzyknąłem, w moim zamierzeniu, ostatni raz.
Wciąż nikt mi nie odpowiedział...


-Wróciłem!-wrzasnąłem stając na progu domu.
-Jesteśmy w kuchni!-usłyszałem głos Lou.
Natychmiast zrzuciłem buty i zdjąłem przemoczoną kurtkę i czapkę. Zwinąłem ubrania w kłębek i położyłem na podłodze.
-Mam numer do prześlicznej i przesłodkiej blondynki.-zacząłem idąc do kuchni.-Byłem z nią dziś na kawie. Mówię wam, jest piękna!
Przekraczając próg pomieszczenia zwróciłem uwagę na niezwyczajną w naszym domu ciszę.
-Stało się coś?-zapytałem siadając przy stole.
-Herbaty?
-Myhym.
Liam wstał i podłączył czajnik do prądu. Zayn postawił przede mną talerz z kanapkami.
-Jedz. Napewno jesteś głodny.-powiedział.
-Chłopaki? Co się stało? Gdzie Niall?
-Spokojnie Hazzy.-Lou położył mi rękę na udzie.-Wszystko jest w porządku.


-Melody!-krzyknąłem gdy zauważyłem pod murem skuloną postać.-Słodki Jezu!
Podbiegłem do niej.
-Matko kochana!-chwyciłem ją w ramiona.
-Zostaw mnie.-rzuciła.
Była wyziębiona. Szczękała zębami i drżała.
-Mely... Tak strasznie cię przepraszam...
-Daj mi spokój.
Każde słowo wypowiadała bardzo wolno.
-Mel, ja nie chciałem.
-Gdybyś nie chciał, to zachowałbyś się inaczej.-strząsnęła moją dłoń ze swojego kolana.-Idź już.
-Wybacz mi.-poprosiłem.
Melody pokręciła przecząco głową.
-Nie potrafię. Nie mogę. Nie wiem.-szepnęła.


Niall chwycił moje ręce w swoje dłonie i przyłożył je sobie do policzków. Czułam jego mokrą skórę.
-Niall, ty płaczesz?-zapytałam zupełnie zbita z tropu.
Blondynek potrząsnął głową.
-Błagam cię Mel...-wyszeptał.-Ja naprawdę tego nie chciałem. Nie powiedziałem ci wcześniej, bo...-zamilkł.
-Bo?
-Bo chciałem, żebyś polubiła mnie za to jaki jestem, a nie za to kim jestem.
Nie mogłam uwierzyć w to co usłyszałam.
-Nie rozumiem...
-Melody zrozum mnie. Nasz zespół, One Direction, odnosi wielki sukces. Dziewczyny próbują do nas dotrzeć, zdobyć nas. Ale to tylko dlatego, że jesteśmy tym kim jesteśmy. Wielu ludzi myśli, że nas zna. Dlatego chcą się z nami przyjaźnić. Dla sławy, rozgłosu, naszych pieniędzy. A ja chcę prawdziwej przyjaźni...
Chłopak spuścił głowę i zabrał swoje dłonie. Teraz już rozumiałam, czemu postąpił w ten sposób.
-Nialler.-powiedziałam cicho.-Już dobrze.
Wsunęłam palce obu dłoni w jego włosy i delikatnie przyciągnęłam go do siebie. Uniósł dłoń i dotknął mojego policzka. Nasze spojrzenia się spotkały.
-Melody.-westchnął.
Potem przyciągnął moją twarz do swojej i oparł czoło o moje czoło.
-Nie możemy.-rzucił i westchnął po raz kolejny.
-Wiem.-odparłam i przytuliłam się do niego.
Poczułam jak jego silne ramiona oplatają moje ciało i zamykają w żelaznym uścisku.
-Jesteś najlepszym przyjacielem jakiego dotychczas miałam.-mruknęłam w jego przemoczoną bluzę.


-Jesteście niemożliwi!-wrzasnąłem.-Co wam odbiło?! Jak możemy brać pod dach obcą laskę?! No jak?!
-Harry, opanuj się.-Zayn stukał palcami w stół.
-Mam się opanować?! Ja?! To wam się na mózgi rzuciło!
-To przyjaciółka Nialla. Musisz to zaakceptować.-Liam patrzył w okno.
-Niczego nie muszę!Jeśli dobrze zrozumiałem zna ją od kilku dni! Ludzie! Zwariowaliście?! Liam?! Godzisz się na to?!-wrzeszczałem.
Czułem się oszukany i pominięty. Jak oni mogli? Usłyszeliśmy trzask zamykanych drzwi.
-Owszem.-Liam wreszcie spojrzał mi w oczy.-I ty też tak zrobisz.
-Chyba zwariowałeś! Mam mieszkać z jakąś laską której nie znam i o której nic nie wiem?!
-Wiesz dość dużo.-usłyszałem za plecami głos Nialla.
Odwróciłem się i zamarłem.

*********************************************************************************
Bry kochane ! Wiem, wiem, że mnie tu długo nie było. Ja wiem, że zawiodłam i długo nie pisałam. Ja wszystko wiem. Rozumiem, że macie prawo być na mnie złe. Wiem, że nie powinnam się usprawiedliwiać, ale uwierzcie mi, że muszę. Nie jest łatwo pogodzić szkołę, egzaminy, obowiązki domowe, dojazdy i rolę starszej siostry. Tym bardziej, że mój mały brat, o którym może pamiętacie, skończy niedługo rok i jest coraz bardziej aktywny. A do tego rośnie z niego mały łobuziak... Mam nadzieję, że mi wybaczycie tę przerwę i znów będziemy razem ;) Nie obiecuję, że będę wstawiał rozdział równo co tydzień. Czasem może to być dłuższa przerwa... Ale będę się starała. Obiecuję. Dziękuję wszystkim za nominację do Libster Awards. Jesteście naprawdę cudowne. Tęskniłam za wami, wiecie? A liczba obserwatorów : 69 ;) Tak Hazzy, 69 ^^ Dziękuję, że wciąż jesteście. Kocham was i buziaki :* Lex