poniedziałek, 13 lutego 2012

Rozdział 27

-Alex, dlaczego? Powiedz mi tylko, dlaczego?-powtarzałem to bez końca tuląc ją do siebie.
Kiedy spojrzała na mnie zapłakanymi oczami coś zakuło mnie w sercu. Na jej policzkach wciąż widniały szare ślady po spływających łzach.
-Harry, bo... bo ja... bo ja byłam...-popatrzyła na mnie niepewnie.-Bo ja byłam taka szczęśliwa. Zanim was poznałam to Niall był moją plakatową miłością. Tak strasznie chciałam, marzyłam wieczorami, że kiedyś was poznam, że staniecie się częścią mojego życia. Ale potem, kiedy to marzenie się spełniło, kiedy was poznałam i to w ten mało atrakcyjny sposób, pojawiłeś się ty. Momentalnie zająłeś stanowisko Nialla. Dawałam ci tyle znaków, że chcę być bliżej ciebie. Byłam podłamana, bo nie reagowałeś. Więc zaczęłam umawiać się z Philem, żeby zagłuszyć ten ból. A potem, w tym szpitalu, pokazałeś, że jednak mnie widzisz, że widzisz moje starania. Zawsze, kiedy cię widziałam, nie wspominając o tym kiedy mnie dotykałeś lub mówiłeś coś bezpośrednio do mnie, może to zabrzmi bardzo banalnie, przyśpieszał mi puls. No i w końcu stało się to o czym tak długo marzyłam. Zostaliśmy parą. Byłam taka szczęśliwa, że...
-A teraz już nie jesteś?-zapytałem z wyrzutem lekko odsuwając ją od siebie.
Natychmiast przysunęła się spowrotem.
-Daj mi skończyć. Wreszcie mogłam cię pocałować, dotknąć, tak jak mogą tylko pary. Sposób w jaki na mnie patrzyłeś i nadal patrzysz sprawia, że czuję się taka inna. Wyjątkowa. Bo w końcu nie na każdą zwykłą nastolatkę sam Harry Styles patrzy w taki sposób. Nie chciałam o nim myśleć. Chciałam być tylko z tobą i dla ciebie. Chciałam czuć, że mnie dotykasz, całujesz. Chciałam dać ci wszystko. Chciałam i chcę tego nadal. Ale w tedy... w tedy bałam się, że ty już nie będziesz mnie chciał. Że będziesz się mną brzydził. Skarbie, o ile ciągle wolno mi tak do ciebie mówić, po prostu tak strasznie cię kocham.-ostatnie słowo wyszeptała patrząc na swoje dłonie.
Krew się we mnie zagotowała. Chwyciłem ją za podbródek, chyba trochę zbyt mocno, uniosłem jej twarz do góry i wycedziłem przez zęby:
-Przestań mnie denerwować.
Spojrzała na mnie z przerażeniem w oczach.
-Odkąd cię tylko zobaczyłem szaleję za tobą. Byłem tak zły, że spotykasz się z Donovanem.-niemalże wyplułem jego nazwisko.-Nie rozumiałem, co z tobą. Z jednej strony pokazywałaś, że chcesz mnie, a z drugiej spotykałaś się z nim. Ale teraz już wiem, czemu to robiłaś. Ale wydaje mi się, że chciałaś też, żebym był zazdrosny. I udało ci się. Byłem na siebie wściekły, że pozwalam ci spotykać się z tym palantem. A gdy zobaczyłem cię przed tą feralną kolacją, to zrozumiałem, że jeśli nie ty, to żadna inna. Byłaś, jesteś i już zawsze będziesz największym szczęściem jakie mnie spotkało.-spojrzałem w podpuchnięte oczy mojej ukochanej.-Przysięgam.-dodałem i zacząłem ją całować.
Chwytała moje pocałunki niczym powietrze. Jej dłonie przesuwały się po moich włosach. Zapragnąłem mieć ją jeszcze bliżej, więc przysunąłem się do niej tak blisko, jak się tylko dało. Nie wiedziałem na co mogę sobie pozwolić. Ale Alex rozwiała wszelkie wątpliwości wsadzając moje dłonie pod swoją koszulkę. Dotykałem jej nagich pleców, potem brzucha i przez moment zawahałem się czy mogę pójść o krok dalej. W tedy położyła mi dłoń bardzo blisko krocza. Zrozumiałem, że to jest coś w rodzaju pozwolenia. Położyłem ręce na jej piersiach. Bawiłem się koronką, którą był obszyty stanik. Zaczęła wbijać palce w moje plecy i żebra. Zastanawiało mnie, czemu to robi. Potem dotarło do mnie, że mogła bać się tego co robię. W końcu próbowano ją zgwałcić. Czy naprawdę byłem aż tak cholernym dupkiem i napalonym idiotą?
Kiedy poczułem, że moja koszulka wędruje do góry powiedziałem:
-Jesteś tego pewna?
Nie odpowiedziała.
-Chodźmy do mnie. Mam tam wszystko. Zamknę drzwi. Tu nie jest bezpiecznie, każdy może nas przyłapać.
Zdawało się, że jest w jakimś amoku. Zupełnie nie reagowała na to co mówiłem. Przylgnęła do mnie całym ciałem wtulając głowę w moje ramię. Wyciągnąłem dłonie spod jej koszulki. Bardzo delikatnie położyłem ją na łóżku. Poprawiłem poduszki Lou i nakryłem ją kocem. Po chwili położyłem się obok.
-Harry, czemu?-zapytała zachrypniętym głosem.
Nie do końca rozumiejąc o co jej chodzi odparłem:
-Nie teraz miśku. W koło jest zbyt dużo ludzi. Ale w nocy nie odpuszczę, obiecuję.-pogłaskałem ją po włosach.
Obróciła się tak, aby leżeć przodem do mnie. Wtuliła się we mnie. Byliśmy tak blisko, że czułem uderzenia jej serca. Przytuliłem ją, a ona znów zaczęła płakać.
-Alex, co się stało? Zrobiłem coś nie tak?-pytałem z lekkim przerażeniem.
-Nie, nic. Jestem taka szczęśliwa, że cię mam. Tylko tyle. Po prostu nie chcę cię stracić.
-Nie pleć głupstw miśku. I tak cię kocham. I tak już zostanie.
Przytuliłem ją najmocniej jak się dało. Poluzowałem uścisk dopiero kiedy zaczęła lekko pojękiwać i stękać.
-Przepraszam. Ale to z miłości.-wyszeptałem i pocałowałem ją w czoło.
-Myhym. Z miłości chcesz mnie udusić?-mruknęła.
Zamiast odpowiedzieć poprawiłem koc. Spojrzałem na zegarek. Dochodziła 12.30. Pomyślałem o mojej niespodziance. Zdrzemniemy się godzinkę, wyślę je obie na zakupy, a ja i chłopaki przygotujemy resztę. To musi się udać. Zerknąłem na Alexis. Miała zamknięte oczka. Przysunąłem się trochę bliżej. Wyciągnąłem telefon i napisałem:
Przyjdź tu za godzinę. Jeśli będę spał to mnie obudź. Przekonaj An, że zakupy z Lex dziś po południu to super pomysł. Chodzi o imprezę. Nie zapomnij! Mwah. H. x.
Z listy kontaktów wybrałem Boo Bear i wysłałem. Minutę później przyszła odpowiedź:
Ok. Zi mi pomoże. Będę za godzinę. Nie upieprzcie mi NICZYM łóżka. Zaczynamy akcję An. :* L. xx.
Uśmiechnąłem się, położyłem telefon na łóżku i zamknąłem oczy. Obudził mnie cichy szept:
-Harry? Wstawaj. No już, wstawaj.
Odwróciłem głowę, żeby zobaczyć kto to, choć po głosie poznałem mojego ukochanego.
-Lou.-ziewnąłem.
-Ładnie się zabawiliście. Mam nadzieję, że moje łóżeczko jest czyste.-puścił mi oczko i czule pogłaskał kawałek materaca.
-Spadaj.-rzuciłem i zacząłem wyplątywać się z koca i ciała mojej dziewczyny.
-Ale masz farta, koleś. Taki skarb.-Louis pokręcił głową.
-Wiem.-odparłem i pocałowałem Alex w czoło.
-To co robimy? An zgodziła się na zakupy, po tym, jak przedstawiłem jej plan.
-Świetnie, zaraz ją obudzę.
-Dała mi nawet...-zaczął macać się po kieszeniach.-O mam. Dała mi nawet kilka numerów do jej koleżanek.-uśmiechnął się.-Mam nadzieję, że są takie jak ona.
-Niech zgadnę. Dominique, Jacquelin, Railey, Bailey.
Popatrzył na mnie wielkimi oczami.
-Skąd...skąd ty...?-dukał.
-Znam je. Jackie mieszka na drugim końcu osiedla, a reszta w okolicy mieszkania An.-odpowiedziałem z dumą.
-I? I jakie?-podekscytowany Louis klapnął obok mnie.
Przy tym lekkim wstrząsie Alex położyła mi głowę na kolanach. Przykryłem ręką jej ramię, a drugą głaskałem ją po włosach.
-Nic z tego. Panny nie dla ciebie. Dominique jest zdecydowanie zbyt chamska, Jacquelin to totalna cnotka, a Rails i Bails są razem.
Chłopak wytrzeszczył oczy.
-Jak razem?-zapytał.
-Normalnie. Są homo.-wyjaśniłem.
-Nie gadaj!
-Powaga.
-Stary, ale jazda. Nie znałem, ba!, nawet nie widziałem żadnych homo-lasek. Miło będzie poznać takie. I to od razu w parze.-poruszył brwiami w górę i w dół.
Zacząłem się śmiać.
-Będę udawał, że cię nie znam. Idę do łazienki. Jak wrócę, obudzę Lex i wykopię je na te nieszczęsne zakupy. Bądź grzeczny.-rzuciłem i wyszedłem na korytarz.
Kiedy wróciłem Louis leżał przytulony do Alex.
-Co ty do cholery cudujesz?-zapytałem podchodząc do niego.
-Zaraz zobaczysz. Siadaj w nogach i się nie odzywaj.
-Ale od...-zacząłem.
-Cicho. Skończ gadać i siadaj na dupie.-przerwał mi.
Klapnąłem zrezygnowany na łóżku i obserwowałem Lou.
-Alex, wstajemy.-szepnął naśladując mój głos.
Lex odwróciła się przodem do niego i wtuliła głowę w jego klatkę piersiową.
-Myhym.-mruknęła.
-Mówię poważnie. Wstawaj.-Lou tym razem poklepał ją po pośladku.
Miałem ochotę obić mu ryjek.
-Harry.-ziewnęła i nie otwierając oczu położyła mu dłoń na policzku.
Już miałem coś powiedzieć, gdy Alexis odskoczyła od chłopaka jak oparzona i wrzasnęła:
-Ty nie jesteś Harry!-spojrzała na niego.-Lou! Co ty tu robisz?! Gdzie Harry?!-panikowała.
-Hej, spokojnie. Nie zapominaj, że jesteśmy u mnie. A co do Harrego. Jest tam.-wskazał mnie palcem.
-Cześć miśku.-przywitałem się i przysunąłem odrobinę w górę.
-Harry.-podsunęła się do mnie i namiętnie pocałowała.
-E, gołąbeczki. Podusicie się. Już koniec. Koniec.-Lou z desperacją wepchnął się między nas.-Koniec powiedziałem!
-Louis.-Alex przyssała się do jego policzka. Chłopak objął jej biodra i przyciągnął do siebie. Ona natomiast położyła dłonie na jego głowie.
-Mmm.-Boo mlasnął z zadowoleniem.
-Starczy. Bo będę zazdrosny.
Dziewczyna odsunęła się ze śmiechem.
-Ej no!-Louis był niepocieszony.-Mi też się coś od życia należy! Nawet nie mogę dostać zwykłego całusa, bo się obruszasz! Pfff... Harry.-pokręcił z politowaniem głową.
-Znajdź sobie własną dziewczynę. Ta jest moja.-przysunąłem się do Alex i kładąc jej rękę na udzie, zdecydowanie zbyt blisko krocza, pocałowałem.
-Ok. Ok. Zrozumiałem. Możesz już zabrać te rączki.-rzucił.
Alex zaczęła się śmiać.
-Jesteście nienormalni.-powiedziała i położyła się między moimi nogami. Oparła głowę o mój brzuch, a dłonie położyła mi na kolanach. Zdecydowanym ruchem położyłem dłonie na jej biuście.
-Harry, jak możesz.-jęknął Lou.
-Właśnie Harry, jak możesz się tak znęcać nad kumplem?-rzuciła.-Oj Boo. Chodź, dostaniesz buziaka.
Louis nachylił się nad Lex, a ona cmoknęła go w policzek.
-Jesteś aniołem.-Bear uśmiechnął się do mnie.-Za 15 minut bądźcie na dole. Lexi, idziesz z mamusią na zakupy.-dodał i skierował się do wyjścia.-Pamiętajcie, 15 minut. Buziakii.-zaszczebiotał i zniknął za drzwiami.
-Że co? Jakie zakupy?-zapytała patrząc mi w oczy.
-Musisz kupić sobie jakieś bardzo seksowne, bardzo pociągające i bardzo skąpe bikini, miśku. Dziś wieczorem się w nim zaprezentujesz. Nic więcej ci nie powiem.-cmoknąłem ją w czoło.-No już, zbieramy się.
Niechętnie podniosła się z łóżka.
-Muszę?
-Obowiązkowo. Tylko bardzo proszę, nie przesadź z tą seksownością i skąpym wyglądem, bo będą też inni faceci. Najlepiej kup dwa. Jedno takie jak wymieniłem, a drugie jakieś normalne.-znacząco uniosłem brwi.
-A co dostanę w zamian?-zapytała chytrze.
Wsunąłem palce za guzik przy jej spodniach i przyciągnąłem do siebie.
-To.-rzuciłem i pocałowałem ją jeszcze namiętniej niż zazwyczaj.-I niezapomniane noce. A teraz leć już. Im szybciej wyjdziesz, tym lepiej.
-Ale ja wcale nie chcę cię zostawiać.-wsadziła ręce w tylne kieszenie moich bojówek.
-Alex idź już. Zanim mnie zdenerwujesz.-uśmiechnąłem się.
-No dobra. A jakieś pożegnanie?-zapytała z szelmowskim uśmiechem.
-Pa.-cmoknąłem ją w usta.-Idź już.-zaśmiałem się i leciutko pchnąłem ją w kierunku drzwi.

*********************************************************************************
Witam drogie panie ! . Przepraszam, że tak długo, ale miałam trochę roboty. Jak podoba się rozdział? Wyjaśnienia z serii : POZNAJMY SIĘ BLIŻEJ. uważam za rozpoczęte. Dziękuję za ponad 6 tysiaczków wejść i tyle komentarzy.
Moje stałe czytelniczki: 
Dziękuję z całego serca, jesteście mega. Każdy rozdział komentujecie <3 Może jakiejś krytyki trochę, albo coś. :)
Resztę czytających również zapraszam do komentowania. Anonimowi czytelnicy też mogą. Nawet nie musicie się podpisywać czy zakładać konta. Dla was to kilka znaczków wystukanych na klawiaturze, a dla mnie powód do dalszego pisania i kolejna opinia.
buziaki, Lex :*