niedziela, 29 stycznia 2012

Rozdział 18

Zrobiłem tak, jak kazał Louis. Położyłem ją do łóżka, zdjąłem buty, bluzę i nakryłem kocem. Przysunąłem stołek, który stał przy toaletce i usiadłem wpatrując się w jej twarz. Nie panowałem nad własnym ciałem. Moje palce dotknęły ciemniejszej smugi na jej policzku-pozostałości po rozcięciu. Przeszedł mnie dreszcz. Odkąd się pojawiła tak bardzo pragnąłem dotykać jej bez żadnej przyczyny. Nagle jej dłoń przycisnęła moją do jej policzka. Zadrżałem.
-Tak bardzo mi tego brakowało, Harry.-szepnęła. Otworzyła oczy i przyjrzała mi się uważnie.-Zostawiłeś mnie. W tedy w szpitalu, kiedy on znów próbował, zostawiłeś mnie.-łza zalśniła na jej rzęsach.
-Nie zostawiłem cię. Byli z tobą Zayn i mama. A jego tam nie było.-wyszeptałem.
-Ale ja nie chciałam Zayna ani mamy. Chciałam ciebie. Wiesz o tym.-pociągnęła nosem.-Ale teraz to już nie ważne. Chciałabym ci tylko podziękować za to, co dla mnie zrobiłeś. Gdyby nie ty, może już by mnie tu nie było.-szepnęła przez łzy.-A teraz idź już. Nie zabieram ci więcej czasu.-zdjęła moją dłoń z jej policzka. Kiedy mówiła głos jej drżał. Odwróciła się do mnie plecami. Tylko nie płacz, proszę, modliłem się w duchu. Obszedłem łóżko i podszedłem do okna. Na dole stał tłum reporterów. Co oni tam do cholery robili? Przecież osiedle jest strzeżone. Nagle flesze zaczęły błyskać i posypał się grad pytań. Ktoś musiał do nich wyjść. Poczułem na sobie jej wzrok. Szybko odwróciłem głowę i spojrzałem w jej oczy lśniące od smutku i łez.
-Harry, prosiłam, żebyś już poszedł.
-Alex, najpierw mnie wysłuchaj. Między mną a Daren nic nie ma, nigdy nie było i nie będzie. Wiem, że ty też nic nie czujesz do Nialla...
-A skąd wiesz?-przerwała mi.-Może ja go kocham, Harry?-mówiła, a spod jej zamkniętych powiek wypływały łzy.
-Alex, chyba sama w to nie wierzysz...-podszedłem do jej łóżka. Zdjąłem tenisówki i wszedłem na materac. Klęknąłem przy niej i dotknąłem jej ramienia.
-Zostaw mnie.-rzuciła. Położyłem rękę na jej biodrze.-Nie dotykaj mnie. Harry, proszę.
Wówczas nie wytrzymałem. Odkryłem ją i złapałem za ramiona. Podniosłem ją do góry i mocno przytuliłem.
-Puść mnie! Harry puszczaj!-krzyczała.
Przycisnąłem ją mocniej do siebie. W tedy jej ręce oplotły moje ciało, a głowa wtuliła się w zagłębienie między szyją a ramieniem. Zaczęła płakać. Jej ciepłe łzy spływały po mojej szyi.
-Alex, tak strasznie cię kocham.-wyszeptałem w jej włosy.
W odpowiedzi mocniej wtuliła się w moje ciało. Przesunąłem ręką po jej plecach. Zesztywniała. Delikatnie odsunąłem ją od siebie i spojrzałem w jej przerażone oczy.
-Nie bój się. Nigdy nie zrobię nic wbrew tobie. Zbyt mocno cię kocham, maleńka.-pogłaskałem ją po włosach. I w tedy to się stało. Zbliżyła swoje usta do moich i wyszeptała:
-Wiem. Odkąd pierwszy raz cię zobaczyłam, w tedy w studiu, wiedziałam, że nie jesteś normalny. Po prostu cię kocham.
Po ostatnim słowie jej usta przylgnęły do moich. Poczułem coś, co przypominało porażenie prądem. Całowała mnie, a ja nie mogłem oprzeć się jej miękkim wargom. To było coś doskonałego. Każdy pocałunek był inny. Ale w każdym czułem to samo-bezgraniczną miłość, zaufanie, odrobinę strachu i niepewności. Wczepiła palce w moje loki. Oderwała usta od moich i oparła czoło o moje czoło. Nasze nosy się dotykały. Uśmiechnęła się do mnie.
-Kocham cię laleczko.-wyszeptałem i znów ją pocałowałem. Tym razem delikatnie i słodko, a jednocześnie namiętnie.-Teraz już zawsze będziesz moja.
Uśmiechnęła się i opadła na poduszkę. Patrzyłem na nią przez chwilę, a potem położyłem się obok. Wtuliła się w moje ciało, a ja przycisnąłem ją do siebie obiema rękami. Położyła mi rękę na brzuchu. Potem dwoma palcami "przeszła" po moim mostku i położyła mi je na ustach. Pocałowałem je. Zaczęła się śmiać. Przytuliłem ją mocniej i wciągnąłem na siebie.
-Ej!-pisnęła.-Co robisz?
Jej twarz znajdowała się milimetry od mojej.
-Kocham cię.-rzuciłem i pocałowałem ja w nos.
-Idiota.-zaśmiała się.
Przygniotłem ją ciężarem swoich ramion. Przytuliła głowę do mojego serca.
-Słyszysz?-zapytałem.-Bije tylko dla ciebie.
-Przestań.-uśmiechnęła się.-Przecież wiem, że to nieprawda.
-Niby skąd?-udawałem oburzenie.
-Bo ono bije przede wszystkim dla muzyki.-narysowała palcem serce.- I dla chłopaków. Cząstka dla fanek. Wymieniać dalej?
-Nie. Ale uściślając to kawałek bije też dla rodziny.-wyszczerzyłem się, a ona przewróciła oczami.-Ale w środku i tak jesteś ty.-pogłaskałem jej włosy.
-Harry.-jęknęła przeciągle.-Nie próbuj być romantyczny, bo ci to nie wychodzi. Nie z takimi tandetnymi tekścikami. Byłbyś oryginalny...
-Też cię kocham.-pocałowałem ja w czubek głowy.
W tedy usłyszeliśmy pukanie do drzwi...

*********************************************************************************
Dzień dobry-dobry wieczór czy jak kto tam woli :) Jak się podoba osiemnasteczka? Pierwszy pocałunek Alex i Hazzy... Słodko. Jak myślicie co się stanie dalej? Kto wejdzie? Jakieś pomysły, prośby, zażalenia? Piszcie śmiało w komentarzach. Myślę, że uda mi się jutro wstawić 19.
A teraz dobranocka, moje panie.
Buzialki, Lex_<3

Rozdział 17 :)

Dziś Alex wychodziła ze szpitala. Nikt nie poruszał tematu pocałunku sprzed 3 dni. Kiedy rano przyjechaliśmy już nie siedziała, jak zwykle, w swojej piżamie w słoniki. Była ubrana i uczesana. Muszę przyznać, że wyglądała pięknie. Po tym co ja spotkało zostało kilka siniaków i zadrapań na twarzy. Po rozcięciach nie było nawet śladu.
-Gotowa?-zapytałem podchodząc do niej i mocno ściskając.
-Ał, Louis.-jęknęła.-Moje żebra...
-Jejciu.-puściłem ją natychmiast.-Przepraszam.-cmoknąłem ja w policzek.
-Alex, gotowa?-Ana weszła do pokoju trzymając w ręku wypis.
-Jasne. Louis?-zwróciła się do mnie.-Gdzie reszta?
-Zostali w domu. Czekają na ciebie.
Widziałem, jak w jej oczach radość miesza się ze strachem. Wziąłem do ręki jej torbę.
-Możemy już iść?-zapytała Ana.
-Pewnie.-Alex zeszła z łóżka i ruszyła do wyjścia. Poszliśmy za nią. Na parterze złapał nas ochroniarz.
-Przepraszam. Przed wejściem stoi mnóstwo paparazzich i reporterów. Uznałem, że powinni państwo o tym wiedzieć, zważając na prośby i stosowne pisma pozostawione u władz szpitala przez panią Waver.
-Dziękujemy.-Ana posłała mu uśmiech i wyciągnęła telefon.-Dzwonię do Stepsa.
-Poczekaj. Daj mu spokój. Poradzimy sobie.-podałem Alex swoją bluzę.-Masz. Zakryj głowę. A najlepiej tak.-zarzuciłem jej ubranie na twarz i ramiona.
-Lou, ja nic nie widzę.
-Wiem. Chodź tu.-przygarnąłem ją do siebie.-Przytul się i o nic się nie martw.
Wtuliła twarz w moje ciało i szepnęła:
-Przy tobie o nic się nie martwię.
Ana poprawiła bluzę tak, aby nikt nie mógł zobaczyć twarzy Alex. Podałem jej kluczyki.
-Alex.-kobieta zwróciła się do córki.-Kiedy będziesz wsiadać trzymaj bluzę przy twarzy i pod żadnym pozorem nie ściągaj. Louis zdejmie ci ją, gdy będzie po wszystkim. Idziemy.
Pewnym krokiem ruszyliśmy do wyjścia. Przeszliśmy przez szklane drzwi, a ja objąłem Alex obiema rękami. Słyszałem jak ludzie wykrzykują pytania: Kim jest ta dziewczyna?, Co zespół ma z nią wspólnego? Poprzednim razem też z nią byliście, dlaczego?, Czemu przyjechałeś ty, a nie Harry Styles?
-Drodzy państwo-rzuciła Ana.-proszę się odsunąć.
Doszliśmy do samochodu. Kobieta otworzyła nam drzwi, a ja pomogłem Lex wejść do środka. Usiadłem przy niej i mocno przytuliłem. Zewsząd błyskały flesze. Szybkim ruchem zamknąłem drzwi. Ruszyliśmy z piskiem opon. Kiedy odjechaliśmy na bezpieczną odległość zdjąłem bluzę z głowy Alex.
-Nareszcie.-odchyliła głowę opierając ją o zagłówek.-Myślałam, że się uduszę.
-Brakowało mi cię, kurde.-objąłem ją ramieniem.
-Mi ciebie też.-wtuliła się we mnie.
Kilka przecznic dalej utknęliśmy w gigantycznym korku. Nie wiem kiedy zasnęliśmy. Obudziły mnie wibracje telefonu.
-Halo?-powiedziałem zaspanym głosem przykładając aparat do ucha.
-Za ile będziecie? Bo Harry zaraz ocipieje z niecierpliwości!-usłyszałem głos Liama.
Wyjrzałem przez okno.
-5 minut.
-Ok. Świrze, 5 minut. Wytrzymasz?-krzyknął. W tle słyszałem narzekania i komentarze reszty.-Nie wierzę! To jest niemożliwe!-odkrzyknął do słuchawki.-Spoko Lou. Czekamy! Nara!
-Pa!-opuściłem rękę. Głęboko westchnąłem i schowałem telefon do kieszeni.-Alex? Alex?-delikatnie łaskotałem jej podbródek. Cichutko jęknęła i wtuliła twarz w moje żebra. Jak jej się to do cholery udaje?, pytałem sam siebie.-Kochanie, mam cię zanieść do domu na rękach czy się obudzisz?-ciekaw byłem czyje imię wypowie, choć na 90% znałem odpowiedź.
-Tak, Louis, kochanie. Boli mnie głowa.-stęknęła, a mnie zamurowało. Jednak nie znałem odpowiedzi. Spojrzałem na Anę. Przyglądała się nam we wstecznym lusterku. Kiedy napotkała mój wzrok uśmiechnęła się i rzuciła:
-A jednak moja córeczka nie jest taka przewidywalna.
Zaparkowała samochód na podjeździe i wysiadła. Otworzyłem drzwi, wyskoczyłem na żwir i wyciągnąłem dziewczynę z samochodu. Mimo, że nasze osiedle było ogrodzone wysokim płotem i strzeżone przez ochroniarzy Ana nakryła jej twarz bluzą. Ruszyliśmy do wejścia. Kobieta otworzyła drzwi, a ja wszedłem do środka.
-Hazza!-wrzasnąłem.
Natychmiast pojawili się u szczytu schodów.
-Jesteście!-krzyknął Zayn i zaczął zbiegać po schodach.-Myślałem, że ten zakochany idiota już się nie doczeka. Siłą zmusiliśmy go do oglądania filmu w kinówce.-stanął przed nami i z dziwnym wyrazem twarzy wskazał na bluzę na głowie i ramionach dziewczyny.-A to co?
-Ochrona przed paparazzi. Styles, ile mam na ciebie czekać? Po chińsku trzeba?-zapytałem Loczka, który niepewnie wychylał się zza pleców Zayna.-Weź ją.
-Słucham?-zapytał z niedowierzaniem próbując ukryć radość.
-Powiedziałem weź ją i zanieś na górę. Trafisz do jej pokoju. Codziennie trafiałeś.-uśmiechnąłem się ironiczne.-Znasz-+ drogę jak nikt inny i nawet z zamkniętymi oczami wleziesz we właściwe drzwi. Połóż na łóżku, zdejmij buty, bluzę i przykryj.-wyjaśniłem.-Przecież doskonale wiesz, co gdzie leży. Tyle godzin tam przesiedziałeś.
Harry zrobił się czerwony jak burak.
-Louis, proszę. Nie zaczynaj.
-Jasne kochany.-podałem mu Alex. Delikatnie wyplątałem suwak bluzy z jej włosów i zdjąłem ją. Harry spojrzał na jej twarz i uśmiechnął się. Widziałem, jak w oczach błyszczą mu łzy i gniew.-Zmiataj już. Napatrzysz się na górze.
Loczek odwrócił się i ostrożnie ruszył po schodach. Ana poszła w ślad za nimi. Złapałem ją za przedramię. Odwróciła się.
-Ana, daj im się sobą nacieszyć.
-Chyba żartujesz.-rzuciła z oburzeniem.
-Są dorośli. Twoja córka jutro skończy 17 lat, a Harry ma osiemnastkę. Przypominam tylko.-dodałem widząc jej spojrzenie.
-Louis. Nieważne ile mają lat.
-Ważne. Alex śpi, to po pierwsze. Po drugie, Harry nigdy nie zrobi jej krzywdy. Bardzo dobrze o tym wiesz.-dopowiedziałem z naciskiem.-A po trzecie-spojrzała na mnie badawczo.-zaufaj im.
Zawahała się. Spojrzała w górę schodów, a następnie na mnie. Uśmiechnąłem się prosząco.
-Och, no dobra. Niech ci będzie.-zeszła ze schodków i poszła do kuchni.
Chłopcy popatrzyli na mnie z uznaniem.
-No, no. Louis, ty mediatorze.-Niall uśmiechnął się i poklepał mnie po ramieniu.
-Ma się to coś.-posłałem mu zalotny uśmiech.
-Louis.-uwiesił się na moim ramieniu.
Delikatnie cmoknąłem go w policzek.
-A ty!-pisnął uderzając mnie w ramię.
W tedy Ana wyjrzała z kuchni.
-Jesteście niemożliwi.-rzuciła przewracając oczami.-Kawy?
-No pewnie.-odpowiedzieliśmy chórem.
Kiedy Ana zniknęła w drzwiach powiedziałem:
-Chłopaki, nasza część planu wykonana. Jeśli ten mały gamoń skopie swoją, to nie będzie innego wyjścia jak skopać mu ten jego zacny tyłek.-wyszczerzyłem się.
-Dokładnie.-potwierdzili.
-A czy on wie o tym planie?-zapytał Niall.
-Nie musi. Ważne, że my chcemy mu pomóc i to robimy.-rzucił Liam.
Roześmialiśmy się i ruszyliśmy do kuchni.

*********************************************************************************
Dobry kochane !. Trochę krótki, a przecież obiecałam wam długie :) Ale następny zdaje się być jeszcze krótszy xd dlatego postaram się szybko dodać 18 i 19. Od pon. zaczynam szkołę ;/ więc możecie spodziewać się rozdziałów w weekendy. Jak wam się podoba ''Plan Lou''? Czy chłopaki będą zmuszeni skopać zacny tyłeczek Hazzy?
Buzialki i do nn-ki. :*
Lex_<3