niedziela, 25 marca 2012

Rozdział 38

Chyba wam troszkę namieszam tym rozdziałem, ale cóż. Trochę takiego dramatu (?) się przyda.

Stałam przed lustrem malując rzęsy tuszem. Już kończyłam. Jeszcze raz przeciągnęłam szczoteczką po górnych rzęsach i cmoknęłam z zadowoleniem. Wyglądałam całkiem nieźle. Ciemne biodrówki z wąskimi nogawkami, stalowoszara bluzeczka odsłaniająca pępek i srebrne balerinki doskonale komponowały się z ciemnobrązową opalenizną i delikatnym makijażem. Włosy zostawiłam rozpuszczone, a w pępek wpięłam srebrny kolczyk z połyskliwą literką "A", który kupiłam kilka dni po zrobieniu dziurki. Spojrzałam na budzik stojący przy łóżku. Dochodziła 20:00. Złapałam małą torebkę w której miałam telefon, pieniądze i chusteczki. Dorzuciłam do niej błyszczyk i zeszłam na dół. Chłopcy dyskutowali o czymś w kuchni.
-Jedziemy?-zapytałam stając w progu.
-Tak skarbie. Momencik. Niall, nie masz racji.-Harry nawet na mnie nie spojrzał.
-Tak Alex. Już. Nie wydaje mi się.Przeciągasz go przez próg i już.-Niall machnął na mnie ręką.
Lou, Liam i Zayn podeszli do mnie.
-Ślicznie wyglądasz.-Louis delikatnie pocałował mnie w policzek.
-Dziękuję. O co się kłócą?-zapytałam Zayna.
-O jakąś grę.-rzucił od niechcenia.-Dobra, to wy się kłóćcie, a my porywamy tę piękną niewiastę i spadamy się zabawić. Narazie.-złapał mnie za rękę i pociągnął do wyjścia.
-Narazie Słoneczko!-krzyknęłam.
-Dokończymy później.-Niall uciął dyskusję i wyszedł do holu.-Hej śliczna.-pomachał mi.
-Cześć przystojniaku.-puściłam mu oczko.
Musiałam przyznać, że wyglądał obłędnie w tym szarym t-shircie i granatowych rurkach.
-Aniołku!-Harry stał z wybałuszonymi oczami.-Wyglądasz cudownie!
-Dziękuję.
-Spadamy?-Zayn trzymał rękę na klamce.
-Yhym.-mruknęłam.-Pa mamo!
Wyszliśmy na zewnątrz. Harry podszedł i przytulił mnie.
-Jezu, ale jesteś śliczna.-szepnął.
-Daj spokój. Czym jedziemy?
-Steps podrzuci nas vanem. A czym wrócimy, to się zobaczy.
Uśmiechnęłam się i trzymając się za ręce wsiedliśmy do auta.


kilka godzin później
Świetnie się bawiłam. Wypiłam tylko dwa drinki i zupełnie mi to nie przeszkadzało. Szalałam z Harrym. Tylko to się dla mnie liczyło. W końcu Hazza zniknął gdzieś w tłumie. Zdawało mi się, że poszedł do łazienki. Postanowiłam, że nie będę go szukała. Strasznie męczyło mnie pragnienie. Nie miałam ochoty na piwo czy wódkę. Ruszyłam do baru z mocnym postanowieniem zamówienia wody lub jakiegoś soku. Podchodząc zauważyłam Liama w towarzystwie uroczej blondynki. Kiedy na mnie spojrzał uniosłam kciuk. Uśmiechnął się i wrócił do rozmowy. Zamówiłam wodę i wypiłam ją jednym łykiem. Zrobiło mi się duszno, więc poszłam w stronę pierwszego lepszego wyjścia. Pchnęłam drzwi i wyszłam na powietrze. Wzięłam kilka głębokich wdechów. Usłyszałam czyjś chichot. Spojrzałam w kierunku z którego dobiegał. Zrobiło mi się słabo. O mur opierała się wysoka, szczupła blondynka. Ta sama, którą widziałam w szpitalu tamtego dnia. A przed nią, opierając dłoń o ścianę na wysokości jej głowy, stał Harry. Mój Harry. Drugą ręką odgarniał jej kosmyki włosów z twarzy. Zapiekły mnie oczy. Hazza przysunął się do niej i położył dłoń na jej pośladku. Zaczął zbliżać twarz do jej twarzy. Nie chciałam na to patrzeć, ale nie mogłam się ruszyć. Ciało odmówiło mi posłuszeństwa. Nagle z okna nad nimi wypadła butelka i z głośnym hukiem roztrzaskała się o ziemię.
-Co jest, do cholery?!-zaklął Harry i odsunął się od dziewczyny.
Wstrzymałam oddech. Oczy piekły mnie coraz bardziej. Rozejrzał się i zatrzymał spojrzenie na mnie.
-Baw się dobrze Harry.-szepnęłam i weszłam do środka.
Natychmiast zrobiło mi się niedobrze. Ledwo stałam na nogach. Czułam się tak, jakby ktoś przeszczepił mi czyjeś kończyny, a ja nie umiem nad nimi zapanować. Jakiś mężczyzna wszedł we mnie, a potem odepchnął. Zatoczyłam się i wpadłam na rozmawiających chłopaków.
-Hej, hej ostrożnie! Zrobisz sobie albo komuś krzywdę!-krzyknął jeden z nich.
Rozpoznałam głos Zayna.
-Wszystko w porządku?-zapytał drugi chłopak.
To był Louis.
Z wielkim trudem uniosłam głowę i spojrzałam im w oczy.
-Matko kochana! Mała, co się stało?-twarz Lou promieniowała przerażeniem.
Pokręciłam przecząco głową i zaczęłam osuwać się w dół. Złapali mnie i podparli swoimi ramionami.
-Alexis? Słyszysz mnie? Co ci jest?-Zayn chwycił moją brodę i uniósł mi głowę tak, aby móc spojrzeć mi w oczy.
-Niedobrze mi. Muszę iść do łazienki.-wymamrotałam.
-Ktoś tu chyba przesadził z alkoholem.-Louis skomentował półgębkiem.-Gdzie podziałaś Harrego? Aż tak cię schlał?
Na dźwięk jego imienia poczułam, że wszystko w środku mnie skręca się z bólu.
-Wypiłam tylko dwa drinki.
Wprowadzili mnie do kabiny i posadzili na podłodze.
-Zostawcie mnie samą.-poprosiłam.
-Ani mi się śni.-Louis zdążył zebrać moje włosy.
Wstrząsnęła mną pierwsza fala wymiotów. Miałam wrażenie, że ktoś wyrywa mi wnętrzności. W końcu wykończona oparłam głowę o ramię kucającego obok mnie Louis'ego. Wytarł mi twarz mokrą chusteczką. Skąd ją wziął? Nie mam pojęcia. Zayn przykucnął i pogłaskał mnie po ramieniu.
-Gdzie do diabła podziewa się Harry?-zapytał ze złością.
Poczułam coś, co przypominało uderzenie pięścią w brzuch. Zdążyłam pochylić się do przodu i znów zwymiotowałam. Tommo trzymał moją głowę, a Zayn głaskał mnie po plecach.
-Już? Lepiej?-zapytał Zi.
Pokręciłam głową.
-Niech ja tylko dorwę tego gówniarza...-odgrażał się Lou.-Gdzie on jest?
-Na dworze. Z tą blondyną. Z tą ze szpitala.-wyjęczałam.-Zabierzcie mnie do domu. Proszę.
-Z jaką blondyną? Z Daren?-Pakistańczyk trzymał moją twarz w dłoniach i patrzył mi w oczy.-Gdzie są?
-Tam.-machnęłam ręką w bliżej nieokreślonym kierunku.-Na zewnątrz. Zabierzecie mnie do domu?-w moim głosie pobrzmiewała nadzieja.
-Zabierzemy.-zapewnił Louis.-Zayn, znajdź Nialla i Liama i powiedz im co się stało. Zadzwońcie po taksówkę, a ja wyjdę z nią na zewnątrz.
-Jasne. Trzymaj się Laleczko.-Piękniś pocałował mnie w policzek i wyszedł.
-Wstaniesz? Dasz radę iść?-Lou głaskał mnie po głowie.
-Spróbuję.-stęknęłam.
Z wielką pomocą chłopaka jakoś stanęłam na nogi. Podprowadził mnie do umywalki. Wypłukałam usta i przemyłam twarz.
-Co się właściwie stało Alex?-Tommo objął mnie mocno ramieniem.
-Zgubiłam Harrego. Było mi duszno, więc wyszłam. A on był tam z tą blondynką. Chciał ją pocałować, ale w tedy spadła butelka.-oczy piekły mnie niemiłosiernie, a łzy wielkości ziaren grochu spływały mi po policzkach.-Rozejrzał się i w tedy mnie zobaczył. Życzyłam mu miłej zabawy i weszłam do środka. Było mi nie dobrze. Ktoś mnie pchnął i...
-Wpadłaś na nas.-dokończył, a ja rozpłakałam się na dobre.-Cichutko.-przytulił mnie.-Chodź, wyjdziemy na powietrze.
Zaczął prowadzić mnie w stronę tych drzwi za którymi widziałam Hazzę.
-Nie Lou, oni tam są. Proszę.-łkałam.
-Skarbie.-popatrzył mi w oczy.-Pod żadne inne boczne wejście nie podjedzie taksówka, a chyba nie chcesz, żeby paparazzi złapali cię w takim stanie, zgadza się?-kiwnęłam głową.-Właśnie. Więc po prostu przytul się do mnie i postaraj się wyłączyć. Nawet jeśli on tam będzie, nie daj się. Pokaż, że jesteś silna. Idziemy.-przycisnął mnie do siebie i wyszliśmy.
Chłodny wiatr owiał moją twarz. Rozejrzałam się. Nigdzie nie było ani Hazzy, ani tej blondyny. Zaczęłam bardziej płakać.
-Cichutko.-Louis zaczął kołysać nami na boki.-Cichutko.-powtarzał.
Mimo iż wiedziałam, że takie kołysanie jest dobre dla małych dzieci, powoli się uspokajałam.
-Jak się trzyma?-Zayn wyszedł z budynku.
-Przytrzymaj ją.-Tommo oparł mnie o naszego przyjaciela.
Ściągnął sweter i narzucił mi go na ramiona. Potem przytulił mnie mocno i oparł o zagłębienie utworzone z dwóch zbiegających się części ogrodzenia.
-Nie ruszaj się.-nakazał.
Nawet nie miałam zamiaru. Louis odciągnął Zayna na bok i zaczął mu coś tłumaczyć. Skuliłam się w sobie i kołysałam na boki. Co chwila zerkali na mnie. Kiedy znów podeszli Zi przygarnął mnie do siebie i szepnął:
-Och Laleczko.
Znów się rozpłakałam. Podjechała taksówka. Pomogli mi wsiąść do środka i podali kierowcy adres.
-Chłopak?-zagadnął kierowca.
Louis skinął głową.
-Przyjaciele?-zmierzył wzrokiem chłopców.
-Tak.-rzucił Zayn.
-Ok. Kurs w wersji ultra soft.-uśmiechnął się serdecznie i delikatnie ruszył.
Gdy mijaliśmy główne wejście zauważyłam Nialla i Liama, którzy szli, żywo o czymś rozprawiając. Za nimi, ze zwieszoną głową, szedł Loczek. Odwróciłam wzrok i wtuliłam się w Zayna. Objął mnie i pogłaskał po włosach. Kilka minut później zatrzymaliśmy się przed domem. Chłopcy uregulowali rachunek i zaprowadzili mnie do środka.
-Zabierzmy ją do ciebie. Tam raczej nie będzie jej szukał.-Louis zwrócił się do Pięknisia.
-Jasne.
Położyli mnie do łóżka Zayna. Przykryli kołdrą i zaproponowali herbatę.
-Nie chcę. Tylko nie idźcie.-poprosiłam.
Spojrzeli na siebie niepewnie.
-Zostańcie ze mną. Proszę.
Tommo przyklęknął obok mnie.
-Położymy się. Rano pomyślimy co z tym fantem zrobić. Spróbuj zasnąć.-pogłaskał mnie po policzku.
-Nie chcę zostać sama. Śpijcie ze mną, obok mnie, cokolwiek, byle byście mnie nie zostawili.-ścisnęłam jego nadgarstek.
-Alexis...-zaczął Zayn.
-Proszę.-spojrzałam błagalnie na Louis'ego.
Chłopak wstał i podszedł do kumpla. Szeptem o czymś dyskutowali, ale wyłączyłam się. Kilka minut później siedzieli ze śpiworami na podłodze. Zayn spojrzał na mnie i posłał mi pokrzepiający uśmiech.
-Będzie dobrze Laleczko.-rzucił.
-Właśnie Mała. Poradzisz sobie.-dodał Lou.
Uśmiechnęłam się sztucznie.
-Mam nadzieję.-mruknęłam.
Spojrzałam na zegar. Dochodziła 5 rano. Zamknęłam oczy próbując zasnąć. Słyszałam strzępki rozmowy:
-Niech ja tylko dorwę tę szmatę! Odgrażała się i proszę! Ogolę kurwę na łyso!-wygrażał Zayn.
-Ty mi lepiej powiedz co ten baran sobie wyobrażał?! Gówniarz jeden! Już ja mu pokażę!-pomstował Louis.
Zacisnęłam powieki. Nic to nie dało. Łzy i tak znalazły drogę, którą wydostawały się i spływały po moich policzkach mocząc poduszkę.

*********************************************************************************
Dobry wieczorek!. Oto 38, który chyba troszkę narozrabiał... Ale czasem trzeba, dziewczyny, czasem trzeba. Przepraszam, że musiałyście tyle czekać. Miałam dodać wcześniej, nawet powiedziałam Domi J. (kocham cię J!. <3), że będzie w sobotę po południu, ale wypadło mi coś bardzo ważnego i zaburzyło mi plany. Może zabrzmi to okropnie, ale było to ważniejsze od bloga. Mam nadzieję, że zrozumiecie. Aż nie mam nastroju wam się rozpisywać. Przepraszam kochane. Do następnego. Buziaki. Lex :*

czwartek, 22 marca 2012

Rozdział 37

Zaparkowaliśmy przed domem.
-Ana, wezmę twoją torbę.-rzuciłem wysiadając.
-Dzięki.-spojrzała niepewnie w stronę drzwi pasażera.-Pogadaj z nią.-szepnęła i cmoknęła mnie w policzek.
-Jasne.-powiedziałem do jej oddalających się pleców.
Kiedy zniknęła we wnętrzu domu postawiłem jej torbę na ziemi i podszedłem do drzwi Alex.
-Hej, księżniczko, co jest?-zapytałem otwierając je.
-Nic.-mruknęła i odpięła pas.
-Hej-powiedziałem łagodnie kładąc dłoń na jej udzie.-aniołku. No co się dzieje?
-Powiedziałam już, że nic.-rzuciła.-Przesuń się. Chciałabym wyjść.
Zaskoczony odsunąłem się robiąc jej przejście. Wyskoczyła na żwir. Gapiłem się na nią jak na Zbawiciela, który ma odkupić cały świat.
-Przestań tak patrzeć.-warknęła stając przede mną.
Złapałem ją za rękę.
-Aniołku, proszę cię.
-O co ci chodzi? Może macie ochotę jeszcze trochę się ze mnie ponabijać?-wściekała się.
Przytuliłem ją i nie wiedzieć czemu zacząłem nucić melodię, która od dawna krążyła mi po głowie.
-Myślisz, że to mnie uspokoi?-warknęła. Po chwili jednak poprosiła.-Zanuć jeszcze raz.
Zrobiłem to, a ona przytuliła się do mnie.
-It's your heart taken, it's the somebody else on your mind.-zaśpiewała.
-Alex? Powtórz to.-powiedziałem.
Dziewczyna posłusznie powtórzyła to co przed chwilą zaśpiewała.
-Podoba ci się?-zapytała lekko się ode mnie odsuwając.
-Chodź, napiszemy z tego piosenkę.-objąłem ją ramieniem i pocałowałem w czoło.
-Zwariowałeś? Ja i pisanie piosenek?-marudziła idąc ze mną do wejścia.
-Zobaczymy co z tego wyjdzie.-otworzyłem drzwi wpuszczając ją do środka.-Zaraz zejdziemy!-krzyknąłem ciągnąc ją na górę.
-Harry.-jęknęła.
-No nie daj się prosić.-mruknąłem.
Pokręciła głową, ale zaczęła wchodzić po schodach. Uśmiechnąłem się i postawiłem torbę na najniższym stopniu. Pobiegłem za nią na górę. Weszliśmy do pokoju. Usiadła na łóżku, a ja wyciągnąłem z szafki kartki i długopisy.
-To zaczynamy.-rzuciłem i zanurzyliśmy się w wir pracy.
Kilkadziesiąt minut później trzymałem w dłoniach kilka gęsto zapisanych nutami i słowami kartek.
-Udało nam się.-powiedziałem.
-Oj tak.-Alex zeskoczyła z łóżka i podeszła do mnie.-Mogę liczyć na to, że teraz zejdziemy na dół i spędzimy trochę czasu z resztą?
-Ale najpierw nagroda za ciężką pracę.-odparłem i położyłem kartki na komodzie.
-To znaczy?-uśmiechnęła się.
-To znaczy,-objąłem ją w pasie.-że teraz-przyciągnąłem ją do siebie.-dasz mi porządnego buziaka.
-Jak bardzo porządnego?-droczyła się ze mną kładąc dłonie na mojej klatce piersiowej.
-Tak bardzo.-pocałowałem ją.
Oddała pocałunek. Kilka łapanych oddechów później uśmiechnąłem się lekko.
-Chodź. Teraz już możemy zejść.
Trzymając się za ręce zeszliśmy na dół.
-A wy co? Do wieczora nie mogliście wytrzymać?-rzucił Zayn.
-Właśnie.-dodał Niall.
-Mieliśmy ważną sprawę do załatwienia.-puściłem Anie oczko.
-An? Nic na to nie powiesz?-Liam stał ze splecionymi na piersiach rękoma.
-A co mam powiedzieć? Libido im nie zatrzymam ani nie zabiorę.-wzruszyła ramionami.
-Boże, widzisz i nie grzmisz!-Alex uniosła ręce do nieba w teatralnym geście.-Mamo, no wiesz? Zadziwiasz mnie.-zaczęła się śmiać.
Podszedłem do krzesła i usiadłem na nim. Lex nalała nam soku do szklanek i podając mi jedną usadowiła się na moich kolanach.
-Mam wam coś do powiedzenia.-zaczęła Ana, a my spojrzeliśmy na nią ponaglająco.-Pierwsza rzecz. Załatwiłam wam na przyszły rok trasę po Europie.
-Tak!-krzyknął Niall opluwając nas przy tym kanapką z masłem orzechowym.-Wiedziałem!-rzucił się na siedzącego obok niego Louis'ego.
-Nialler spokojnie!-biedny Lou próbował się obronić przed rozentuzjazmowanym Irlandczykiem.
Na niewiele zdały się prośby i groźby wobec temperamentu blondyna. Kiedy ochłonął, pozwolił kobiecie mówić dalej.
-Druga rzecz.-ciągnęła.-Przypominam, że w środę zaczynacie próby przed trasą po Anglii i Irlandii.-Alex delikatnie zadrżała.-Więc proponuję, aby znaleźć dla Alexis jakieś zajęcie na ten czas. Co ty na to córeńko?
-Cóż, chyba tak będzie najlepiej. Nie będę rozpraszała Harrego i w ogóle.-uśmiechnęła się.
-Świetnie. To może masz ochotę na wizytę u cioci Jenny?
-Słucham?-zdezorientowana dziewczyna wyprostowała się gwałtownie.
-Rozmawiałam z Jen wczoraj. Nie ma nic przeciwko, a nawet powiedziałabym, że była bardzo szczęśliwa, gdy zapytałam ją o zgodę. Teraz wszystko zależy od ciebie.-spojrzała na nią wyczekująco.
-Naprawdę?-Alex nie dowierzała jej słowom.-Oczywiście, że chcę jechać! Harry, słyszałeś?-przytuliła mnie.
-Słyszałem, słyszałem. Kiedy miałaby pojechać i wrócić?-zapytałem rzeczowo.
-Właśnie. Pojechałabyś we wtorek rano, bezpośrednim pociągiem do Glasgow, a w środę przed trasą Steps podjechałby po ciebie.
-Czyli miałabym tam być tydzień?-zapytała. An skinęła głową.-Świetnie. W takim razie jadę. Skoro tutaj rozpraszałabym Hazika, to już wolę pomagać cioci przy Aniston.
-Cudownie. Mądra dziewczynka.-nasza menadżerka poklepała ją po dłoni.-Zaraz zarezerwuję ci bilet i potwierdzę Jenny twój przyjazd.-zaczęła notować coś w kalendarzu.
-Mamo?-Alex wierciła się na moich kolanach.-A co w czasie trasy? Nie chcę zostawać u cioci tak długo.
-Pojedziesz z nami, to oczywiste.-An nawet na nią nie spojrzała.
-A co ze szkołą? Został mi ostatni rok do matury.-dociekała.
-Załatwiłam wszystko. Będziesz miała prywatne lekcje, a egzamin napiszesz ze swoją licealną klasą w Polsce. Chłopcy rozpoczynają trasę tydzień po zakończeniu matur, więc pojedziemy tam o ten tydzień wcześniej, napiszesz ją, a potem w drogę. Sara sprawdzi wyniki. Nie martw się, wszystko zaplanowałam rybeńko.-uśmiechnęła się do niej.
-Mamo!-dziewczyna zeskoczyła mi z kolan i pobiegła uściskać swoją rodzicielkę.-Jezu, jak ja cię kocham.
Patrzyliśmy w milczeniu na tę chwilę czułości. W końcu Alex odkleiła się od mamy i rzuciła na stojącego obok Liama. Zdezorientowany chłopak o mało nie upadł na podłogę.
-Jadę z wami Liam! Słyszałeś? Liaś jadę z wami!-cmoknęła go w policzek i pobiegła do Zayna.
Przy każdym zatrzymywała się na chwilkę i upewniała, że słyszał co powiedziała An. Kiedy podbiegła do mnie, usiadła okrakiem na moich kolanach i namiętnie pocałowała.
-Słyszałeś skarbie? Cały czas będziemy razem.-cieszyła się głaszcząc mnie po policzku.
-Słyszałem Aniołku. Ale najpierw na tydzień musimy się rozstać.-przytuliłem się do niej.
-Oj, to tylko tydzień. Szybko minie. A potem będziemy razem. Będę na każdym koncercie.-cmoknęła mnie w policzek.-I przed nim.-znów cmok.-I po nim.
-I wreszcie poznasz Gemmę i mamę.-dodałem.
-Właśnie. Więc już nie przejmuj się tym tygodniem. Będziesz tak zajęty, że nawet o mnie nie pomyślisz. Zobaczysz.
-Już my o to zadbamy.-Louis podszedł do nas.-Zgadza się, Alex?
-Własnie. Chłopcy się tobą zajmą.-poklepała chłopaka po ramieniu.
-Obiecujemy.-Liam uśmiechnął się.
-Będziesz w dobrych rękach.-zapewnił Zayn.
-Świetnie droga młodzieży.-An wpadła w potok zapewnień.-I Harry i Alexis będą mieli dobrą opiekę. Tymczasem proponuję, abyście wykorzystali dzisiejszy wieczór. Chciałabym trochę odpocząć po podróży, a wam przyda się rozrywka przed harówką.
-Kobieta dobrze mówi.-Niall przełknął to co miał w ustach.-Ja to sugeruję G1535. Dawno tam nie zaglądaliśmy.
-Chłopak ma rację.-przedrzeźniała go Ana.
-Ja też bym się tam wybrał.-Louis i Liam jednocześnie wypowiedzieli swoje zdanie.
-AJ, ty tam chyba jeszcze nie byłaś.-zwróciłem się do dziewczyny.-Masz ochotę pójść?
-Z tobą zawsze i wszędzie.-cmoknęła mnie w nos.
-To może my jednak zostaniemy w domu.-Zayn chyba poczuł się lekko dotknięty słowami Alexis.
-Ale z wami to nawet na koniec świata i jeszcze dalej.-zreflektowała się.
-Czyli wy okupujecie G1535, a ja odpoczywam.-podsumowała Anna.
-Tak jest pani kierownik.-zasalutowałem.-Którą mamy godzinę?
-18.41. Sporo czasu.-mruknął Liam.
-Jej i tak będzie mało.-machnąłem brodą w stronę Alex.
-Śmieszne.-pokazała mi język.-To ja idę się szykować. A wy róbcie sobie co chcecie.-zeskoczyła z moich kolan i wyszła z kuchni.
-To ja opowiem wam, jak ta krucha panienka załatwiła dziś dziennikarzy.-usiadłem wygodniej.
-Idę do salonu. Gdzie zostawiliście pilota?-An wstała i skierowała się do wyjścia.
-Na stoliku do kawy.-rzucił Zayn.-Jakich dziennikarzy?-zainteresował się.
-Na lotnisku. Podjechaliśmy pod wejście...-rozpocząłem opowieść, a chłopcy rozsiedli się na krzesłach.
Nawet Liam zdecydował się usiąść.

*********************************************************************************
Witajcie xd ! . No to macie 37 i jesteście o krok bliżej do końca :) Dziękuję za komentarze <3 usunęłam weryfikację obrazkową, więc teraz jest prościej. :) Nie bd tu przynudzała jakimiś mowami końcowymi czy czymś innym xd Miłego czekania na następny. Buziaczki. Lex :*

niedziela, 18 marca 2012

Rozdział 36

Weszłam do łazienki i cichutko zamknęłam drzwi. Nie przekręciłam klucza w zamku, ponieważ byliśmy w domu tylko we dwoje. Odkręciłam wodę i zamknęłam odpływ w wannie. Nalałam mojego ukochanego, czekoladowego płynu do kąpieli i zrzuciłam kostium. Rozsiadłam się wygodnie w ciepłej wodzie i zamknęłam oczy. Przez moją głowę przelatywały najważniejsze sceny od dnia w którym poznałam chłopców. Nasze wspólne wygłupy, spędzone wieczory, maratony filmowe. Zawsze wygłodniały blondynek z przeuroczym, krzywym uśmiechem. Zwariowany, brązowowłosy żartowniś, po uszy zakochany w Harrym. Przejmujący się swoim wyglądem, niezwykle wrażliwy Pakistańczyk. Poważny, odpowiedzialny i kreatywny Tatuś. I on. Zielonooki chłopak z kręconą czupryną. Bardzo delikatny, zakręcony, czasem trochę zagubiony. I do granic możliwości kochający i pozwalający kochać siebie. Harry. Mój Harry. Pomyślałam, że mogę go stracić. Co ja bym zrobiła? No co? Załamałabym się. Po prostu. Nie umiem bez niego żyć. Poczułam, że coś mokrego spływa mi po twarzy. Nic dziwnego, w końcu byłam w wannie wypełnionej wodą. Ale piekły mnie oczy. Cholera, znów się rozkleiłam? Stałam się przewrażliwiona. Coraz częściej płakałam. Najczęściej z błahych powodów. Woda powoli zaczęła robić się zimna. Rozległo się ciche pukanie.
-Alex? Wszystko w porządku?-Harry był lekko przestraszony.
-Tak. Stało się coś?-zapytałam.
-Martwiłem się. Tak długo nie wychodzisz.-w jego głosie można było usłyszeć wielką ulgę.
-Wejdź na chwilę.-rzuciłam.
Drzwi otworzyły się powoli. Chłopak wetknął głowę do środka. Skinieniem ręki pokazałam mu, żeby podszedł. Niepewnie wszedł i kucnął przy wannie. Nie zważając na to czy zobaczy mój biust czy też nie, objęłam jego twarz dłońmi i przysunęłam do swojej. Uśmiechnęłam się lekko i pocałowałam go. Wymienialiśmy między sobą nasze uczucia. Języki splatały się i rozplatały przekazując swoją energię. Zrobiło mi się gorąco choć woda była zimna. Harry oparł czoło o moje i nieznacznie się uśmiechając zapytał:
-Czemu zawdzięczam ten nagły wybuch uczuć?
Zamiast odpowiadać objęłam jego szyję rękami i przytuliłam się do niego na tyle, na ile pozwalała mi krawędź wanny.
-Aniołku, chyba to słońce ci troszkę zaszkodziło.-wymamrotał.
-Zdecydowanie. Tyle, że nie słońce a Słoneczko.
Odsunął się ode mnie i rzucił:
-Ty też tak na mnie działasz. Ubierz się i zejdź na dół.-wstał, zamachał palcami i wyszedł.
Westchnęłam. Odblokowałam odpływ i sięgnęłam po mój ręcznik. Wytarłam się, nasmarowałam ciało masłem kokosowym i wciągnęłam na siebie bieliznę. Złapałam ubrania które leżały na wierzchu. Dresy Harrego, które były na mnie sporo za duże i podkoszulkę Lou. Niech będzie. Wyglądałam wprost fenomenalnie. Nie ma co. Szary dres+koszulka w czerwone paski=idealne połączenie. Normalnie wyższa matematyka. Pani Wołosz byłaby ze mnie dumna.
-Kretynka.-szepnęłam do swojego odbicia w lustrze.
Nie chcąc na siebie dłużej patrzeć wyszłam z łazienki i powędrowałam do salonu. Harry leżał na kanapie i patrzył na jakiś teleturniej. Starałam się wejść jak najciszej, ale ledwie przestąpiłam próg skrzypnęła deska w podłodze. Cholera.
-O już jesteś.-chłopak uśmiechnął się.-Chodź do mnie.-poklepał kanapę.
Uśmiechnęłam się i podeszłam do niego.
-Czy to ma mi dać do zrozumienia, że nie masz w czym chodzić?-lekko pociągnął nogawkę spodni śmiejąc się.-Widzę, że nawet garderoba Lou nie uszła twojej uwadze.-nawinął na palec skraj koszulki.-W takim razie bezapelacyjnie muszę cię zabrać na zakupy i kupić coś do ubrania.
Patrzyłam na niego spode łba.
-Ależ jesteś zabawny.-zrobiłam urażoną minę.
-Oj, no już, nie złość się kochanie.-złapał mnie za biodra i przyciągnął do siebie. Upadłam na niego, a nasze twarze dzieliły centymetry.-A swoją drogą, wyglądasz w tym doprawdy przeuroczo.
-Kretyn.-rzuciłam i położyłam się obok niego na kanapie.
Złapałam pilota i zaczęłam zmieniać kanały w telewizji. W końcu trafiłam na popołudniowe wydanie wiadomości. Młodziutka, najwyżej 20-letnia prezenterka zaczęła właśnie mówić o chłopakach. Na ekranie pojawiły się zdjęcia z TESCO i jakiejś galerii handlowej.
Dziś widziano chłopców z zespołu One Direction w kilku sklepach. Robili zakupy i rozdawali fanom autografy. Jednak, ku zaskoczeniu wszystkich, nie było z nimi najmłodszego członka zespołu, Harrego Stylesa. Kiedy jedna z fanek zapytała Louis'ego Tomlinsona, gdzie też podziewa się zguba, chłopak uśmiechnął się tajemniczo i odparł: Harry został w domu. Ale nie martw się, ma doskonałą opiekę.
Dziewczyna natychmiast zapytała czy z Harrym wszystko w porządku. Roześmiany Louis zawołał pozostałych chłopaków i powtórzył im pytanie dziewczyny. Chłopcy uśmiechnęli się zagadkowo i Niall Horan odpowiedział: Raczej nie. Delikatnie mu odbiło. I śmiejąc się wniebogłosy podpisali zdezorientowanej dziewczynie płytę i odeszli. Czyżby chłopcy coś ukrywali? A może Harry był zajęty czymś lub kimś innym? Czekamy na informacje.
Milczałam patrząc w ekran.
-Mi odbiło?! Mi?! Niechno ja ich tylko dorwę, to im nogi z tyłków powyrywam!-darł się jak opętany.
-Wiesz, nie chciałabym stracić słuchu jeszcze przed dwudziestką.-rzuciłam zatykając ucho.
-Przepraszam.-mruknął i przytulił się do mnie.
Zrobiło mi się go szkoda. Odwróciłam się przodem do niego i pocałowałam go w nos.
-Nic się nie stało. Czemu się tak wściekasz?-zapytałam głaszcząc go po policzku.
-Nie wiem. W sumie to mi odbiło. A raczej oszalałem.-patrzyłam na niego wyczekująco.-No wiesz, z miłości do ciebie.
Uśmiechnęłam się widząc jego zakłopotaną minę.
-Oj Hazik.-cmoknęłam go w usta.
On wykorzystał moment i zaczął mnie całować. Zaczęło robić się bardziej namiętnie. Złapał mnie pod kolanem i podciągnął moją nogę do góry. Teraz leżała na jego biodrze. Nie miałam pojęcia, która jest godzina. Całowaliśmy się tak zapamiętale, że nie zauważyliśmy kiedy chłopcy weszli do domu. Dopiero gdy usłyszeliśmy głos Zayna, który sprzeczał się o coś z Niallem opamiętaliśmy się i zaczęliśmy udawać, że śpimy wtuleni w siebie. Chwilę później usłyszeliśmy głos blondyna:
-Mówiłem, że będą spali?! Mówiłem!
-Czego się drzesz, kretynie jeden!-zgromił go Zayn.
-Bo miałem rację!-Niall wyraźnie triumfował.
-Cicho bądźcie bo ich obudzicie.-Liam uciszył towarzystwo.-Jezu, jak słodko wyglądają.
-Ej, dzwoniła Ana, że właśnie wylądowała. Ktoś musi po nią jechać.-Lou musiał wejść do salonu bo skrzypnęła ta przeklęta deska.-Kto się pisze?
Otworzyłam oczy i podniosłam głowę.
-Na co?-zapytałam.
-O, cześć Mała. Obudziłem cię?-Louis uśmiechał się od ucha do ucha.
-Nie.-wyplątałam się z ramion Hazzy.-Więc na co?-powtórzyłam pytanie.
-Twoja mama właśnie wylądowała i trzeba po nią pojechać.
-O, świetnie.-wyszczerzyłam się.-Obudzę go i pojedziemy.
Szarpnęłam Loczka. Otworzył "zaspane" oczy i ziewnął rozdzierająco. Był bardzo przekonujący.
-Ym?-mruknął.
-Pojedziemy po mamę na lotnisko?-zapytałam patrząc znacząco.
-Tak. Już wstaję.-przeciągnął się.
-Jak to zrobiłaś? On nigdy tak szybko nie wstaje...-Liam był pod ogromnym wrażeniem.
Zostawiłam to bez komentarza. Zeszłam z kanapy, a Harry za mną. Objął mnie ramieniem i poszliśmy na górę. W pokoju ubrałam się w sukienkę w drobne kwiatki i założyłam baleriny. Włosy rozpuściłam, a na nos założyłam okulary przeciwsłoneczne. Zbiegłam na dół. Harry już czekał przy drzwiach.
-Gotowa?-kiwnęłam głową.-To w drogę.
Wyszliśmy na zewnątrz i wsiedliśmy do samochodu Loczka.
-Jaką piosenkę lubisz najbardziej?-zapytał odpalając i wrzucając wsteczny, żeby wyjechać z podjazdu.
-No cóż. Całkiem sporo ich jest. A czemu pytasz?-spojrzałam na niego.
-To ja wybiorę.-uśmiechnął się i położył dłoń na moim nagim kolanie.-Dobrze?-przytaknęłam.-W takim razie...-zamyślił się.-O mam. The light shines...-zaczął śpiewać.
-Skąd wiedziałeś?-przykryłam jego dłoń swoją.
Nie odpowiedział, tylko dalej śpiewał. Kiedy dotarł do refrenu przyłączyłam się:
-Under the lights tonight turned around and you stole my heart...-spojrzeliśmy na siebie.
Nasze głosy idealnie współgrały. Śpiewając wciąż ten sam fragment dotarliśmy na lotnisko. Dostrzegłam mamę w tłumie fotografów i reporterów. Zaparkowaliśmy kilkanaście metrów dalej.
-Idziemy?-zapytałam.
-Gotowa na spotkanie z padlinożercami?
Uśmiechnęłam się i kiwnęłam głową. Chłopak odpowiedział uśmiechem i wysiadł. Przeszedł przed maską czarnego Range Rovera którym przyjechaliśmy i otworzył mi drzwi.
-Gentelman...-gwizdnęłam lekko.
Podał mi rękę, a ja chwyciłam ją i wyskoczyłam na chodnik.
-Jak sarenka.-skwitował.
-Wariat.-cmoknęłam go w usta.
-Chodź.-splótł palce z moimi i powoli, uśmiechając się, ruszyliśmy w kierunku fotografów.-Alex, cokolwiek by się nie działo, nie odpowiadaj na ich pytania. Proszę cię.
-Jasne.-ścisnęłam jego dłoń.
W tej chwili zauważyła nas mama i delikatnie pomachała. Natychmiast chmara dziennikarzy rzuciła się na nas. Zaczęli coś wykrzykiwać. Harry objął mnie ramieniem i szepnął:
-Uśmiechaj się. Wszystko będzie dobrze.
Podeszliśmy do mamy.
-Cześć skarbie.-przytuliła mnie i pocałowała.
-Cześć.-odparłam.
-Hej An.-Harry przytulił ją.
-Witaj miłości mojej córki.-rzuciła.-Zabieramy się stąd?
-Jasne.-Harry schylił się po jej torbę.
Jeden z dziennikarzy złapał mnie gwałtownie za rękę. Krzyknęłam. Hazza natychmiast odwrócił się i spiorunował mężczyznę wzrokiem. Facet wycofał się mrucząc przepraszam. 
-Wszystko w porządku?-popatrzył na mnie z troską w oczach. Skinęłam głową.-Dobrze. Trzymaj się mnie.
Złapał mnie mocno za rękę i pociągnął do samochodu. Otworzył mi drzwi. Wgramoliłam się na siedzenie, a on zamknął drzwi i pokazał palcem guzik blokujący. Bez słowa wcisnęłam go. Mama i Harry stali tuż obok moich drzwi, więc dokładnie słyszałam co mówili. Na wszelki wypadek minimalnie uchyliłam szybę.
-Przepraszam, Panie Styles, kim jest ta dziewczyna?-zawołał gruby blondyn.
-Proszę zostawić Harrego w spokoju. W czym mogę państwu pomóc?-mama jak zwykle broniła bliskich.
-Kim jest ta dziewczyna?-powtórzył grubasek.
-To moja córka i przyjaciółka chłopców.-wyjaśniła chłodno.
-Czy to ta sama dziewczyna z którą widzieliśmy Louis'ego?-padło następne pytanie.
-Owszem.-rzuciła mama bezbarwnym głosem.
-Panie Styles. Skoro to dziewczyna pana przyjaciela, czemu widzieliśmy was w tak dwuznacznej sytuacji i czemu to pan jest tu dzisiaj?
-Prosiłam, żeby dać Harremu spokój.-zaczęła mama.
-Chwileczkę.-przerwał jej Harry.-Ano, pozwól, że odpowiem panu na to pytanie.-spojrzał na mamę a potem na dziennikarzy. To nie wróżyło nic dobrego.-Drodzy państwo, kto powiedział że panna Waver jest dziewczyną Louis'ego?-przez zebranych przeszedł szmer.-Właśnie, państwo. A to nieprawda.-puknął w szybę dając mi znak żebym odblokowała drzwi. Zrobiłam co mi kazał, a on rzucił.-Proszę zrobić krok do tyłu.-otworzył drzwi, podał mi rękę i szepnął-To teraz świat pozna naszą tajemnicę złotko.-gdy już stałam obok niego zwrócił się do dziennikarzy.-Drodzy państwo, moje kochane i niezastąpione fanki. Przedstawiam wam moją dziewczynę. Alexis.-uśmiechnęłam się nieśmiało, a on objął mnie ramieniem i przytulił.
Natychmiast zewsząd zaczęły błyskać flesze. Zrobiło mi się duszno. Już widziałam jutrzejsze nagłówki gazet. Harry ma dziewczynę! , Dziewczyna Stylesa i tak dalej...
-Przepraszam! Przepraszam panno Waver!-młoda brunetka machała do mnie.-Mogłaby pani nam powiedzieć, jak to jest być dziewczyną samego Harrego Stylesa z One Direction?
Spojrzałam niepewnie na Hazze.
-Śmiało.-uśmiechnął się ciepło.
-No więc.-zaczęłam.-To tak samo, jak być dziewczyną zwykłego, szarego nastolatka. Harry jest normalnym, ciepłym, kochającym i troskliwym facetem. Ja nie widzę w nim, jak to pani pięknie ujęła: Samego Harrego Stylesa Z One Direction. Ja widzę w nim zwykłego chłopaka, który, jak każdy na tym świecie, chce kochać i być kochanym. Widzę po prostu mojego Harrego.
Kobiecie, Haroldowi, mamie i wszystkim pozostałym opadły szczęki. Uśmiechnęłam się z satysfakcją. Pierwszy otrząsnął się rudy, wysoki facet.
-Panno Waver, może nam pani zdradzić, jak udało się pani rozkochać w sobie Harrego?
-To jest nasza prywatna sprawa. Jeśli mogę coś jeszcze dodać. Chciałabym, żeby wszyscy uwierzyli w to, że nie jestem z Harrym tylko dla jego sławy, pieniędzy czy dla własnej korzyści. Moja mama również nie ma z tym nic wspólnego. Kocham Harrego jako Harrego, a nie jako Harrego z One Direction.
-A co ma pani do powiedzenia fankom zespołu?-chuda blondynka z grubą warstwą tapety na twarzy świdrowała mnie wzrokiem.
-Drogie dziewczyny. Ja też kiedyś byłam tylko ich fanką. Nigdy nawet nie marzyłam o tym, że mogę ich spotkać, ponieważ nie jestem rodowitą Brytyjką. Ale mi się udało. Z małą pomocą mamy, ale się udało. I udało mi się znaleźć szczęście i miłość przy boku najcudowniejszego faceta na świecie. Nie poddawajcie się. Reszta zespołu nadal jest wolna.-uśmiechnęłam się.-A teraz bardzo państwa przepraszamy, ale chcielibyśmy wrócić do domu.
Po tych słowach odwróciłam się i wsiadłam do auta. Mama i Harry zrobili to samo. Zanim ruszyliśmy otworzyłam jeszcze okno i rzuciłam:
-Naprawdę bardzo miło było mi państwa poznać. Mam nadzieję, że kiedyś jeszcze się spotkamy.-posłałam im najładniejszy uśmiech na jaki potrafiłam się zdobyć.-Do widzenia.
Zamknęłam okno i odetchnęłam, a Harry ruszył z piskiem opon.
-Jestem pod wrażeniem.-odezwał się gdy stanęliśmy na światłach.-Genialnie sobie z nimi poradziłaś! Jak na pierwszy raz.-pokiwał z uznaniem głową i pocałował mnie w usta.
-Zawsze byłam odważna i wygadana.-uśmiechnęłam się.
-I niezwykle skromna.-uzupełniła mama z tylnego siedzenia.-Ale jestem z ciebie dumna. Skasowałaś ich. Chyba zostaniesz rzecznikiem prasowym zespołu.-puściła oczko do Harrego.
-Jasne. Nabijajcie się dalej. Ja wam jeszcze pokażę.-odgrażałam się.
-Co?-zainteresował się chłopak.
-Język.-mama odpowiedziała za mnie.
-Zabawne.-naburmuszyłam się.
-Poczekaj aż chłopcy dowiedzą się jak zabiłaś ćwieka tym hienom.-Harry wręcz promieniował dumą.-I to moja mała Alex. Mój Aniołeczek.-pogłaskał mnie po kolanie.
-I moja córeczka.-mama dopowiedziała swoje.
-Poczekam.-mruknęłam.
Zapatrzyłam się w mijane za oknem drzewa i domy. Reszta podróży minęła nam w milczeniu. Tylko Harry nucił Stole my heart od czasu do czasu zerkając na mnie.

*********************************************************************************
Witajcie dobre kobiety. No i jest 36. Długi jakiś mi wyszedł. Ale co tam. Niech stracę. A może zyskam? Nm. Dziękuję oczywiście za wejścia i wgl, ale widzę coraz mniej aktywnych komentatorów. Czy to ma znaczyć, że przestajecie czytać? Mam się smucić? Kurczę , znów chciałabym zobaczyć w statystykach posta : 16 komentarzy 150 wejść. Nawet taka okrąglutka 10 by nie zaszkodziła. A to co piszecie jest naprawdę bardzo przyjemne i aż mi się japeczka cieszy do monitora i latam do mamy jak głupia i krzyczę: Ona powiedziała, że to jest świetne ! A tamta chce kolejny rozdział ! Podoba im się ten chłam ! A sąsiedzi myślą czy nie zadzwonić po karetkę z kaftanem... Ech... No cóż, może kiedyś jeszcze ujrzę to cudne 10. A widząc na innych blogach takie piękne 47 komentarzy to aż mnie coś kręci w środku i zastanawiam się czy ja kiedyś bd miała szansę zobaczyć to u siebie . A i ja wam powiem coś. Wiem już jak wyglądała noc Alex i Hazzy, a wy nie wiecie ! . I się prędko nie dowiecie xd żartuję. A może nie? No cóż. Mam jednak pewne odczucia w stosunku do tamtego rozdziału. Wydaje mi się, że możecie czuć lekki niedosyt, ale potem dzieją się naprawdę dziwne rzeczy... Nie mnie to oceniać. Poczekam na wasze opinie. I ostatni raz proszę, komentujcie. Dla was kilka sekund lub minut, a dla mnie wielkie znaczenie. Buziaki. Lex :* 

wtorek, 13 marca 2012

Rozdział 35

Kiedy rano otworzyłam oczy promienie słońca natychmiast je zaatakowały. Czym prędzej zamknęłam powieki i zaczęłam myśleć, czy Harry śpi, czy może zszedł już na dół. Nie otwierając oczu przekręciłam się w jego stronę. Wyciągnęłam rękę, żeby sprawdzić czy leży obok, ale w tedy przyciągnął mnie do siebie i przytulił.
-Dzień dobry słoneczko.-szepnął i pocałował mnie.
-Jakie miłe powitanie.-uśmiechnęłam się wciąż nie otwierając oczu.-Cześć.
Przytulił mnie mocniej więc wtuliłam twarz w jego klatkę piersiową. Rękę położyłam na jego wystającej kości miednicy i zaczęłam delikatnie poruszać palcami głaszcząc go. Pocałował mnie w czubek głowy i położył rękę na moim pośladku. Zesztywniałam. Natychmiast się zreflektował i położył ją moim biodrze.
-Przepraszam.-szepnął.-Na prawdę przepraszam.
Nic nie odpowiedziałam. Wtuliłam się mocniej w niego i zamknęłam oczy. Przez chwilę leżeliśmy tak wsłuchując się w nasze oddechy. W końcu Harry szepnął:
-Alex, chyba musisz się przesunąć.
-Czemu?-zapytałam nie ruszając się nawet o milimetr.
-Muszę iść do łazienki.
-Nie musisz. Dobrze mi tak.-odparłam zadzierając głowę żeby na niego spojrzeć.
-Ale ja muszę.-pocałował mnie.-Idę.
Wyskoczył z łóżka i poszedł do toalety. Przeciągnęłam się i nakryłam głowę jego poduszką. Za żadne skarby nie zamierzałam wstawać. Kilka minut później Harry wgramolił się na materac i nie ściągając mi poduszki z twarzy położył się obok i kreślił palcem kółka na moim brzuchu.
-Co robisz?-wymamrotałam.
Nic nie odpowiedział. Zamiast tego położył mi głowę na brzuchu. Z wielkim trudem podniosłam rękę i położyłam na jego głowie. Głaskałam go po lokach. Nagle przyszła mi do głowy strasznie głupia myśl. Co mi szkodzi?, pomyślałam.Podniosłam się i spojrzałam zdezorientowanemu chłopakowi w oczy.
-Harry?-zaczęłam łapiąc go delikatnie za rękę.-Co byś zrobił, gdybym...-zacięłam się.
-Gdybyś co?-zapytał z zagubioną miną.
Nie odezwałam się, więc usiadł naprzeciw mnie i mocno ścisnął moją dłoń.
-Gdybyś co?-powtórzył z naciskiem.
-Gdybym umarła.-dokończyłam i spojrzałam mu w oczy.
Jego twarz w jednej chwili przepełniła się bólem, a oczy wypełniły łzy. Złapał mnie za ręce i mocno ściskając powiedział:
-Nie pozwolę ci umrzeć Alex.
Nie wiem czemu, ale teraz zaczęłam poważnie zastanawiać się nad moimi słowami.
-Harry, ale gdybyś nie mógł nic zrobić? Gdybyś musiał po prostu pozwolić mi odejść?-zapytałam lekko drżącym głosem.
-Albo będziemy żyć razem albo umrę razem z tobą Alex. Bez ciebie moje życie nie ma sensu.-po policzku spłynęła mu wielka łza.
Serce załomotało mi w piersi i poczułam ogromny ból. Wyciągnęłam rękę i kciukiem starłam tą zagubioną kroplę. Pogłaskałam go po policzku. Ujął moją dłoń i przyłożył sobie do ust.
-Nie możesz umrzeć. Nie poradzę sobie bez ciebie. Świat mi się zawali.-szeptał.
-Harry...-delikatnie złapałam go za brodę.-Nie umrę.
-Obiecujesz?-patrzył na mnie.
-Obiecuję.-przytuliłam się do niego.
Nagle łzy zaczęły spływać po moich policzkach mocząc mu koszulkę. Przycisnęłam się do niego mocniej.
-Alex.-wyszeptał w moje włosy.-Czemu o to pytałaś? Ukrywasz coś przede mną?
Odsunęłam się od niego i spojrzałam w te jego szmaragdowe oczy, które okalały posklejane od łez rzęsy.
-Po prostu chciałam wiedzieć. Wiem, że to idiotyczne. Wpadłam na taki głupi pomysł. Przepraszam.
-Jezu, ale mnie przestraszyłaś.-przyciągnął mnie do siebie.-Nie rób tak więcej.
-Przepraszam. Po prostu chciałam wiedzieć.
Zamiast odpowiedzieć lub chociaż trochę na mnie pokrzyczeć on uniósł moją głowę do góry i delikatnie zaczął całować. Odpowiedziałam równie delikatnymi pocałunkami. W końcu odsunął twarz od mojej i odgarnął mi włosy opadające na oczy.
-Dziś ja zrobię dla nas śniadanie. Masz ochotę na jajecznicę?-zapytał lekko się uśmiechając.
-Kiwnęłam potakująco głową. Harry zszedł z łóżka i wyciągnął do mnie rękę. Chwyciłam ją i również wygramoliłam się z pościeli. Staliśmy naprzeciwko siebie. On-w samych bokserkach i z opadającymi na oczy lokami-i ja-w jego koszulce i własnych majtkach, z potarganymi włosami i zaróżowionymi policzkami. Wyciągnął rękę i pogłaskał mój policzek. Uśmiechnęłam się. Zrobiłam krok w jego stronę i splotłam palce z jego palcami.
-Kocham cię.-powiedziałam patrząc mu głęboko w oczy.
-Ja ciebie też.-leciutko się uśmiechnął i ciągnąc mnie za sobą wyszedł z pokoju.
Zeszliśmy do kuchni. W domu było strasznie cicho.
-To skoro ty robisz śniadanie, to ja zrobię kawę.-pocałowałam go w policzek i podeszłam do ekspresu.-A to co?
Zerwałam karteczkę naklejoną na szafce nad maszyną.
-Co tam masz?-Hazza przytulił mnie od tyłu zaglądając mi przez ramię.
-To od chłopaków.
Siemaneczko gołąbeczki! Postanowiliśmy, że wybierzemy się na zakupy bo nasza lodówka świeci pustkami. Potem zamierzamy zajrzeć na chwilę do wytwórni. Liam przypomina, że jutro po południu mamy sesję dla Vanity. Będziemy wieczorem. Buziaczki. Lou, Liam, Niall i Zayn.
-Czyli cały dzień sami?-upewnił się Harry.
-Yhym.-przytaknęłam.-Może też wybierzemy się na małe zakupy?
-Teraz?-zapytał delikatnie całując mnie w szyję.
-Nie. Wieczorem. Takie ładne słoneczko jest. Może powylegujemy się nad basenem?
-Ale najpierw śniadanie, bo jestem już strasznie głodny.-cmoknął mnie w policzek i wrócił do robienia jajecznicy.
Nastawiłam ekspres i usiadłam na stole. Machając nogami przyglądałam się poczynaniom mojego kucharza. Bardzo sprawnie operował patelnią. Po 20 minutach siedzieliśmy już przy stole nad talerzami z wyśmienicie pachnącą jajecznicą i kubkami z gorącą kawą.
-Mmm.Świetna.-pochwaliłam go.
-Smakuje ci?-uśmiechnął się przeżuwając.
-Od dziś to ty gotujesz.-przełknęłam jedzenie i upiłam łyk kawy.
Kiedy zjedliśmy śniadanie oznajmiłam Harremu, że dziś zamierzam choć trochę się opalić, więc żeby nie próbował nawet wciągać mnie na siłę do wody.
-Czyli nie zamierzasz ze mną pływać?-zapytał z udawanym smutkiem.
-Może i popływam.-wstałam od stołu i skierowałam się do drzwi. W progu zatrzymałam się i z zalotnym uśmiechem dodałam-Idę się przebrać. Do zobaczenia na dworze kotku.
Pobiegłam na górę i szybko wzięłam prysznic. Nasmarowałam się balsamem z filtrem i ubrałam w kostium. W pępek wpięłam maleńką, zieloną gwiazdkę, a włosy związałam w ciasny koczek na czubku głowy. Wyciągnęłam z szafy ręcznik i zeszłam na dół. Wychodząc na zewnątrz widziałam, że Harry już pluska się w basenie. Podeszłam do leżaka i wygodnie się na nim usadowiłam. Zamknęłam oczy i myślałam o nas. To jest o mnie i o Harrym, o chłopakach, o mamie, o rodzinach pozostałych, o ich muzyce i o fankach. Zaczęłam cicho nucić Stole my heart. Nagle poczułam, że słońce już nie grzeje mi w twarz. Usłyszałam za to lekko urywany oddech.
-Słoneczko ty moje. Zasłaniasz mi to duże słońce, o tam, na górze.-pokazałam palcem niebo.
Nawet się nie przesunął.
-Harry.-jęknęłam otwierając oczy.
Stał nade mną z dziwnym uśmieszkiem. Już miałam mu powiedzieć coś wielce niekulturalnego, ale on zamachał głową strząsając z loków wodę wprost na mnie.
-Aaa!-krzyknęłam, a on zaczął się śmiać.-Czy ty do cholery jesteś nienormalny?! Odbiło ci?! Za dużo słońca, czy jak?!-wściekałam się.
Przykucnął obok mnie.
-No już. Uspokój się.-pogłaskał mnie po twarzy.
-Zabieraj te ręce! I przestań mi mówić co mam robić!-strząsnęłam jego mokrą dłoń.
-Uwielbiam kiedy się złościsz. Jesteś w tedy jeszcze śliczniejsza niż normalnie.-uśmiechnął się.
-Palant.-rzuciłam.
-A ja i tak cię kocham.-wziął mnie na ręce.
-Puść mnie!-krzyknęłam.-W tej chwili! Bo jak ni...-zamknął mi usta pocałunkiem.
Nigdy nie potrafiłam się na ludzi zbyt długo złościć. Ale w jego przypadku wystarczył jeden uśmiech czy pocałunek i natychmiast mi przechodziło. Teraz już staliśmy bardzo blisko siebie i zapamiętale się całowaliśmy. On obejmował moją twarz dłońmi, a ja swoje ręce zarzuciłam na jego szyję. Nie przeszkadzało mi to, że moje nagrzane od słońca ciało styka się z jego-zimnym i mokrym.
-Musiałaś aż tak bardzo krzyczeć?-zapytał patrząc mi w oczy.
-Tak.-odparłam wzruszając ramionami.
-Yhym.-westchnął.-Popływasz ze mną? Proszę.
Spojrzałam w kierunku basenu.
-Ale woda jest zimna.-mruknęłam dotykając jego ramienia.-A basen taki duży...-zjechałam niżej zatrzymując palce tuż nad jego łokciem.-A ja lubię ciepło. Dużoo ciepła.-delikatnie splotłam palce z jego palcami i podniosłam nasze dłonie na wysokość jego serca. Nagle podniosłam głowę do góry i odważnie spojrzałam mu w oczy.-Harry, kochasz mnie?-zapytałam.
-Oczywiście. Czemu pytasz?-zapytał mnie lekko zdziwiony.
-Ale czy kochasz mnie tak naprawdę? Tak mocno? I na zawsze?-pytałam.
Spojrzał mi głęboko w oczy. Miałam wrażenie, że czyta w moich myślach, w moim sercu.
-Alex, kocham się. Kocham się jak nikogo przedtem. Jesteś dla mnie jedyna w swoim rodzaju. Odkąd cię poznałem, czuję, że żyję.-powiedział i usiadł na leżaku. Posadził mnie sobie na kolanach i zanucił cicho-Baby you light up my world like nobody else... Alex, kochanie, gdyby nie to, że jesteś tak ważną dla mnie osobą i gdyby nie to, że cię uwielbiam, to wyszedłbym za Louis'ego.-uśmiechnął się.-Ale możesz być pewna, że cokolwiek się stanie, cokolwiek zrobisz, cokolwiek nas spotka, zawsze będę z tobą. Zawsze będę z tobą i dla ciebie. Będę cię wspierał, szanował, kochał, będę się o ciebie troszczył,-położył mi rękę na brzuchu.-a w przyszłości również o nasze dzieci. Zawsze będę cię kochał bez względu na wszystko. Pamiętaj o tym.-pogłaskał mnie po udzie.
-Harry...-szepnęłam i przytuliłam się do niego.
Jego głowa znajdowała się na wysokości moich piersi. Nie przysunął jej do mojego ciała. I to przekonało mnie, że mam rację. Usiadłam obok niego na leżaku i wtuliłam w jego ciało. Objął mnie ramieniem. 
-Chodźmy do środka. Mam dość słońca na dziś.-wstałam i złapałam go za rękę.
-Ja chyba też.
Weszliśmy do domu trzymając się za ręce. Nic nie mówiąc zaprowadziłam go na górę. Stojąc w jego pokoju rzuciłam:
-Mam ochotę na długą kąpiel.
Kiedy na mnie spojrzał puściłam mu oczko i wycofałam się do łazienki. Teraz byłam już gotowa. Czułam to. Wiedziałam. Byłam pewna, że to właśnie z Harrym chcę przeżyć swój pierwszy raz. I wiedziałam też, że nastąpi to już niedługo.

*********************************************************************************
Dobry ! . Macie 35 i uśmiechajcie się ! . Przepraszam za tą przerwę, ale 8 marca po raz ostatni włączyłam kompa. Bo wiecie, w weekend sprzątanie to nie było czasu, potem goście i znowu czasu nie ma, a teraz kurczę chora jestem ! . I moja gorączka dziś pozwoliła mi napisać dla was ten 35. A i jestem w trakcie tworzenia 43 więc spokojnie, nie martwcie się :) Czekam na wasze opinie i dziękuję za ponad 19,5 tysiąca wejść :* Kocham was , jesteście najlepsze ! . <3 Buzialki, Lex :*

środa, 7 marca 2012

Rozdział 34

Zanim zszedłem na dół wszedłem jeszcze do łazienki. Zdjąłem koszulę i jeansy i wciągnąłem na siebie dresowe spodnie. Przeczesałem palcami włosy i uśmiechając się do swojego odbicia w lustrze rzuciłem:
-Przystojniaku, ale masz śliczną dziewczynę. Pasujecie do siebie.
Wyginając się i prężąc zaprezentowałem swoje mięśnie. Przemyłem twarz wodą i wyszedłem. Cicho zszedłem na dół. Z kuchni wziąłem puszkę coli i podreptałem do salonu.
-No wrócił nasz zakochaniec.-Zayn szczerzył się do mnie.
-Zabawne.-odparłem z szerokim uśmiechem.-To jak się miewasz misiaczku?-wepchnąłem się Louis'emu na kolana i przytuliłem głowę do jego policzka.
-Teraz już znakomicie.-poklepał mnie po udzie.-Opowiadaj jak było.
Usiadłem wygodniej, otworzyłem colę i pociągnąłem spory łyk. Napawałem się jej smakiem. Chłopcy czekali w napięciu na to co powiem. Przełknąłem napój, wziąłem głęboki wdech i widząc podekscytowanie w oczach reszty po prostu je wypuściłem.
-Harry!-Niall patrzył na mnie z wyrzutem.-Jesteś okropny! Powiedz coś, no...
-Coś.-uśmiechnąłem się niewinnie.
-Harryyy.-jęknęli chórem.
-No dobrze, już dobrze.-podniosłem ręce do góry żeby zasygnalizować, że się poddaję.-Więc...
-Stop!-wrzasnął blondyn.
-Stary, co jest?-Zayn patrzył na niego przenikliwym wzrokiem.-Dopiero co zaczął mówić.
-Nic. Po prostu przydałoby się coś do przegryzienia. Nie ruszać się, idę po chipsy.
Chłopak wstał i wyszedł. Po chwili wrócił z paczką bekonowych chrupek.
-Już?-zapytałem.
Chłopak pokiwał głową.
-Więc, dzięki, że to przygotowaliście i w ogóle. Alex była zachwycona. Potem, jak poszliście...-i opowiedziałem im z grubsza przebieg randki. Oczywiście zatrzymałem dla siebie wszystkie intymne szczegóły. To miało pozostać naszą tajemnicą.
-Stary, ale ty masz szczęście. Taki skarb masz przy sobie, że aż zaczynam się zastanawiać, czy nie znaleźć sobie dziewczyny.-Zayn patrzył w dal.
Zacząłem się śmiać.
-Zi, wszystko ok?-Liam dotknął jego czoła.
-Tak, to było tylko chwilowe zamroczenie.-uśmiechnął się szeroko.
Jeszcze chwilę dyskutowaliśmy na temat cudowności Alexis.
-Dobra. Koniec. Bo jeszcze tu przyjdzie.-uśmiechnąłem się do własnych myśli przypomniawszy sobie w co Lex była ubrana.-Film?
Reszta ochoczo pokiwała głowami.
-Romansik? Czy może horror?-Zayn podszedł do telewizora.
-Proponuję horror. Będę bez przeszkód mógł molestować Hazika.-Lou pogłaskał mnie po nagim brzuchu.
-I bez tego możesz.-pocałowałem go w nos.
-Naprawdę?-wodził palcem po moich sutkach.
-Myhym.-nawinąłem na palec pasmo jego króciutkich włosków.
Zaczęliśmy się dotykać. Dosłownie macać. Mogliśmy tak bez końca. Byliśmy dla siebie totalnie wyjątkowi. I bardzo bliscy.
-Przypominam ci, że masz dziewczynę, która śpi nad nami.-mruknął Liam.
-Ej. Dobra. Zaczniecie sobie jak będzie film. Nie chcę na to patrzeć.-marudził Niall.
Spojrzałem na Lou i wybuchnąłem śmiechem. Zanim się opanowałem minęło kilka ładnych minut. Chłopcy przyglądali mi się z uwagą.
-Już? Przeszło?-Liam patrzył mi w oczy.-Jezu, co ta miłość robi z ludźmi?-pokręcił głową i westchnął.
Zayn klapnął na fotelu, Niall rozwalił się na podłodze, a Tatuś przez chwilę wahał się czy aby na pewno chce zostać z nami na kanapie. W końcu przeniósł swój szanowny tyłek na drugi fotel.
-Już wszyscy gotowi? Mogę włączyć?-zapytał Zayn.
Położyłem się na kanapie kładąc głowę na kolanach Lou.
-Teraz już tak.
Chłopak tylko uśmiechnął się z politowaniem i nacisnął play. Pokój zalała fala ciepłego, lekko błękitnego światła i na ekranie pojawiło się wnętrze jakiegoś klubu. Louis bawił się moimi lokami. Ścisnąłem jego kolano i pozwoliłem wciągnąć się w akcję filmu.
później...
-Ale idiotyczna końcówka.-krytykował Liam.
-No. Myślałem, że ta laska zarżnie jeszcze tego kolesia.-dorzucił Niall.
-Fajnie by było. Najpierw się zabawiają, potem ona zapieprza po nóż i tak pięknie go rozcina. A tu dupa. Wkłada czajnik elektryczny do wody i umiera rażona prądem. Debilizm.-marudził Zayn.
-Totalny shit.-podsumowałem siadając.-A mogło być tak pięknie.-przeciągnąłem się.-Która godzina?
Chłopcy rozejrzeli się po pokoju szukając wzrokiem zegara. Już chciałem im przypomnieć, że Louis zepsuł go kilka tygodni temu, ale Zayn ziewnął:
-3:38. Jezuu, ale mi się spać chce.
Lou patrzył na ziewającego Zayna i rzucił:
-Nie wiem jak wy, ale ja to idę się położyć. Jestem jakiś taki padnięty.
-I ja też.-Niall podniósł się i zaczął kierować się do drzwi.
-Niall uwa...-chciałem go ostrzec.
Niestety, nie zdążyłem. Chłopak wszedł w stosik puszek i butelek, przy okazji przewracając jedyne stojące egzemplarze i robiąc ogromny hałas.
-Kurwa!-wrzasnął blondyn.
Niezmiernie się zdziwiliśmy, bo Niall prawie nigdy nie przeklina.
-No to teraz tylko czekamy na Alex...-rzuciłem zrezygnowany.
Dosłownie minutę później usłyszeliśmy wołanie:
-Harry?!
Potem czyjeś stopy zadudniły na schodach i w drzwiach, tuż obok poirytowanego Nialla, stanęła Lex.
-Co wy wyprawiacie? Wiecie, która jest godzina?-dziewczyna tarła zmrużone oczy.
-Niestety tak.-naburmuszony blondyn zaczął zbierać turlające się butelki i puszki.
Alex spojrzała na niego przymrużonymi oczami.
-Louis, Zayn. Jeszcze tego nie wynieśliście?-zapytała oburzona.-Niall, słoneczko, zostaw to.-złapała go za rękaw koszulki i pociągnęła do góry.-No już. Zostaw. Oni nie wynieśli, to oni pozbierają.
Patrzyliśmy na nią zszokowanym wzrokiem.
-Ale Mała...-zaczął pretensjonalnie Lou.
-Żadnych ale, skarbeczku. Bierzcie się z Zaynem za ten bałagan. I to migusiem. A potem odprowadzę was do łóżeczek, nakryję kołderką, pocałuję w czółko i pójdziecie grzecznie spać. A pana-wskazała mnie palcem-przypilnuję bardzo dokładnie.
Patrzyliśmy na nią jak cielęta na malowane wrota.
-No już panowie. Raz, dwa i te buteleczki są ładnie ustawione.-uśmiechnęła się krzywo i przytuliła do mocno skonsternowanego blondyna.
Chłopcy niechętnie ustawili puszki. Przyglądałem się, jak Alex wtulona w tego przeuroczego Irlandczyka z krzywym uzębieniem powoli przysypia. Próbując z tym walczyć co chwilę gwałtownie otwierała jedno oko i kontrolowała chłopców. Kiedy uwinęli się z robotą Lex westchnęła.
-No dobrze. Teraz zapraszam wszystkich na górę. Szybciuteńko.-odsunęła się robiąc miejsce w przejściu.
Kiedy obok niej przechodziłem poczułem jak delikatnie dotyka mojego biodra. Uśmiechnąłem się.
Powlekliśmy się na górę. Pierwszy szedł Niall, za nim źli i przysypiający Zayn i Lou, potem ja i Liam, a na końcu nasz przeuroczy dyktator. Rozeszliśmy się do swoich pokoi, a Alex poszła do łazienki. Chwilę później skrzypnęły drzwi do pokoju Lou.
*oczami Alex*
Weszłam do pokoju Lou. Właśnie ściągał spodnie. Stanęłam oparta o poręcz łóżka. Chłopak zmierzył mnie lekko zakłopotanym wzrokiem.
-Czemu tak patrzysz?-zapytał ściągając koszulkę.
-A, przepraszam. Tak wyszło...-zmieszana spuściłam wzrok.
-No już dobrze. Żartowałem. Chodź tu do mnie.-rozpostarł ramiona.
Przez chwilę patrzyłam na niego, na jego ciało odziane tylko w bokserki i zawahałam się. Uśmiechnął się do mnie szeroko.
-No obiecałaś coś na dole, nie? To ja chcę z przytulaniem.
-Oj Lou, wariacie ty mój.-podeszłam i wtuliłam się w jego gorące ciało.
Miałam na sobie tylko koszulkę Hazzy i majtki, więc nasze ciała stykały się dużą powierzchnią. Każdy centymetr kwadratowy mojej skóry wibrował od jego dotyku. Co się ze mną działo?
-No dobra kochaniutki. Wskakuj do łóżeczka.-odsunęłam się od niego i poklepałam jego delikatnie umięśnioną klatę.
Bez wahania wpakował się do łóżka, a ja podeszłam, poprawiłam mu kołdrę i pogłaskałam po włosach.
-Teraz buziaczek i dobranoc.-schyliłam się żeby cmoknąć jego policzek.
W tedy stało się coś czego się nie spodziewałam. Kiedy moja twarz znalazła się kilka milimetrów od jego policzka, przekręcił głowę i nasze usta zetknęły się ze sobą. Pozostały tak tylko o sekundę dłużej niż powinny, ponieważ natychmiast odsunęłam głowę.
-Spokojnie Alex. Nic istotnego. Jak brat z siostrą.-Lou delikatnie uniósł się na łokciu, żeby móc spojrzeć mi w oczy.-Wiesz, że Harremu nigdy bym czegoś takiego nie zrobił. Tobie tym bardziej.
Popatrzyłam na niego tempo.
-Dobranoc Louis.-odwróciłam się na pięcie i wyszłam.
Poczłapałam do pokoju Nialla i delikatnie zastukałam w drzwi.
-Wchodź.-głos blondyna przebił się przez ciemność.
Podeszłam do jego łóżka mimowolnie się uśmiechając.
-Dobranoc Nialluś. Kolorowych snów.-cmoknęłam go w policzek i pogłaskałam po czole.
-Dzięki Alex. Dobranoc.-odparł, a ja poprawiła jeszcze jego kołdrę i wyszłam.
Podreptałam do pokoju Zayna i bez wahania weszłam do środka. Siedział na łóżku wpatrując się w trzymany w dłoni telefon.
-Co tam masz?-podeszłam i klapnęłam obok niego.
Natychmiast schował aparat za plecy i nerwowo przeczesał palcami włosy.
-Ok. Nie to nie. Ale kładź się już, bo inaczej będę cię musiała jutro czołgami z łóżka wyciągnąć.
Zaśmiał się nerwowo.
-Dzięki Lex.-położył się i nakrył kołdrą.
Szybko cmoknęłam go w czoło i skierowałam się do wyjścia. W drzwiach zatrzymał mnie głos Zayna:
-To było zdjęcie mojej rodziny. Tęsknię za nimi.
-Wiem, że tęsknisz. Oni za tobą też, Zayn. Niedługo się zobaczycie. Poczekaj jeszcze trochę. Przecież gracie koncerty w waszych rodzinnych miastach.-uśmiechnęłam się.-Dobranoc kochany.-posłałam mu buziaka w powietrzu i zgasiłam światło.
Starannie zamknęłam drzwi i pomaszerowałam do Liama. Drzwi były uchylone więc weszłam do środka. Chłopak leżał już na łóżku, szczelnie zawinięty w kołdrę. Miał zamknięte oczy.
-Zuch chłopak.-pochwaliłam go tłumiąc śmiech i pocałowałam w policzek.-Dobranoc.-na palcach wyszłam na korytarz.
W domu panowała idealna cisza. Odetchnęłam głęboko stojąc w ciemnym, pustym i cichym korytarzu. Strasznie chciało mi się spać. Powłócząc bosymi stopami dotarłam do pokoju Hazzy. Cichuteńko weszłam i zamknęłam drzwi. Słyszałam lekki i równy oddech chłopaka. Zdecydowanie był już zdrowy. Powlokłam się do łóżka i delikatnie wsunęłam pod kołdrę. Przywarłam do Harrulki całym ciałem i wtuliłam głowę w poduszkę. Po chwili Loczek objął mnie ramieniem i mocno przytulił mamrocząc:
-Myślałem, że już nigdy nie wrócisz.
-Myślałam, że już śpisz.-wtuliłam się w niego.
-Czekałem na ciebie. Już nie umiem zasypiać sam.
-W takim razie, już jestem. Idziemy spać, bo dosłownie padam z nóg.-pogłaskałam go po policzku.-A mi samej źle się śpi. Dobranoc miśku.-szepnęłam i przytulając się do jego miękkiego i ciepłego ciała zapadłam w głęboki sen.

*********************************************************************************
Bry ! . Jak tam? Jak 34? Podoba się? W ogóle, to co sądzicie o Alex? O jej osobowości, charakterze i wgl. Strasznie mnie to ciekawi... :) W związku z tym, że pod poprzednią notką [Dzień doberek !] prawie żadna z was nie odpowiedziała na pytanie dotyczące pierwszego razu głównej pary postanowiłam, że opiszę to tak jak będę chciała i jak uznam za stosowne. A teraz życzę cholernie dużo cierpliwości w czekani na nn-ke.
Odpowiadając na pytanie, które zapewne was nurtuje: Czemu każę wam aż tyle czekać na pierwszy raz.
Otóż czytam masę blogów i w większości główna para idzie do łóżka po kilku dniach znajomości, ba, a nawet po jednym wieczorze. A ja wolę jak to wszystko dzieje się powoli, stopniowo, a nie tak na hop-siup. Mam nadzieję, że teraz zrozumiecie dokładniej moje podejście do tego tematu. :) Buziii :* Lex.

poniedziałek, 5 marca 2012

Dzień doberek !

Otóż zakończyło się głosowanie w ankietkach. Wasze odp :
1.Czego brakuje ci w moim opowiadaniu:
66% Seksu
25% Przygód
20% Wszystko jest w idealnych proporcjach
18% Miłości
18% Zdrady
2. Czy chciałabyś drugą część:
93% Tak
6% Obojętne mi to
0% Nie
3. Czy Alex i Harry powinni być razem:
87% Tak, do końca.
5% Nie
4% Tak, ale nie do końca
2% Obojętne mi to
4.Czy powinni pojawić się nowi bohaterowie:
56% Nie
17% Tak, najlepiej niech namieszają w życiu Alex i Hazzy
15% Tak
10% Obojętne mi to
I tak oto się przedstawia mój mały sondaż. Przypominam że można było zmieniać odpowiedź. Więc idąc za ciosem, obiecuję więcej skesu, drugą część (tylko czy chcecie kolejne opowiadanie czy może raczej kontynuację tych dziejów?), Hazik i Alex do końca razem choć nie wykluczam perypetii i żadnych nowych bohaterów.
Padają pytania o pierwszą noc naszej przeuroczej parki. Nie przeczę, iż kiedykolwiek powiedziałam że to ma być rozdział 32/33, ale jak wiecie piszący mają różne widzi-mi-sie i tak oto owa noc magicznie teleportuje się do któregoś z rozdziałów w przedziale 42-48. Mam nadzieję, że następne odcineczki się spodobają. W 34 magiczna opowieść Harrego i konsekwencje pozostawiania butelek pod nogami oraz zabawa "w dom". 35 przyniesie dzień prywatności a 36 będzie poniekąd jego kontynuacją oraz nieoczekiwanym starciem przed lotniskiem. Tyle mogę zdradzić. Obiecuję że oczekiwana noc już niedługo i mam nadzieję, że nie zawiedziecie się na opisie. Teraz pytanie klucz do was : WSZYSTKO DOKŁADNIE opisujemy, KAŻDY szczegół, KAŻDĄ emocję i wgl czy może lecimy po tzw ŁEBKACH żeby was za bardzo nie podniecić ? xd czekam na odpowiedzi bo zamierzam przymierzyć się do pisania rozdziału z nocą ! . Buziaki i do niedługo niedługo . Lex :*

niedziela, 4 marca 2012

Rozdział 33

Przetańczyliśmy pół nocy. Chłopaki taktownie zmyli się po odśpiewaniu "Gotta be you". Cały czas patrzyłem w te jej piękne, zielone oczy i powtarzałem jak bardzo ją kocham. Kiedy zrobiło się chłodno zaproponowałem, żebyśmy popatrzyli trochę na gwiazdy.
-Harry, zaczyna robić się zimno. Znów się rozchorujesz. Wracajmy.
-Nie przejmuj się. Chodź.
Pociągnąłem ją na przeciwległą część tarasu. Chłopcy się spisali, pomyślałem patrząc na to co przygotowali. Na podłodze leżał materac i koc. Wokół stały miseczki z truskawkami, bitą śmietaną, czekoladą, winogronami i innymi specjałami. Alex zaniemówiła.
-Zapraszam.-wskazałem dłonią prowizoryczne łóżko.
Podeszła do niego, ściągnęła buty i usiadła na brzegu. Uklęknąłem za nią i zacząłem delikatnie masować jej kark i ramiona.
-Czyżbym wyczuwał lekkie spięcie? Denerwujesz się?
Spojrzała na mnie i przytuliła twarz do mojej dłoni.
-Harry, cieszę się, że jesteś.-szepnęła i oparła się plecami o mój brzuch.
Objąłem ją i pocałowałem.w głowę.
-Ja cieszę się bardziej.
Sięgnąłem po truskawkę, wsadziłem jej czubek w bitą śmietanę i podetknąłem pod nos Alex. Ugryzła ją delikatnie i końcówkę wyjęła z mojej dłoni. Oderwała szypułkę i nabrała bitej śmietany. Odwróciła się do mnie i ze ślicznym uśmiechem wsadziła mi ją do ust. Starła resztkę białej piany z kącika moich ust i położyła się. Zrobiłem to samo.
-Widzisz tę konstelację?-zapytała pokazując na gwiazdozbiór.
-Tak. Twój uśmiech błyszczy tak samo jak ona.-rzuciłem tanim tekstem.
-To Wielka Niedźwiedzica.-zignorowała komplement.-A tam jest Mała Niedźwiedzica.
-A ta gwiazda-wskazałem tą nad naszymi głowami. Wielką, błyszczącą biało-czerwonym światłem.-już zawsze, gdziekolwiek będę, będzie mi o tobie przypominać.-delikatnie chwyciłem jej dłoń.-Pamiętaj o tym.
Uśmiechnęła się i wtuliła we mnie. Leżeliśmy jeszcze jakiś czas. Karmiliśmy się i uśmiechaliśmy do siebie.
-Chyba powinniśmy już wracać. Zrobiło się strasznie zimno.-rzuciłem podając jej swoją marynarkę.
-Chyba tak.-mruknęła wkładając ją.
Mimo, że miała na sobie sweterek drżała. Kiedy otuliła się moim ubraniem uśmiechnęła się. Objąłem ją i poprowadziłem do windy. Zjechaliśmy na dół. Samochód już czekał. Wsiedliśmy i kierowca zawiózł nas do domu. Całą drogę Alex przytulała się do mnie. Kilka kilometrów od osiedla zauważyłem, że śpi. Wyciągnąłem telefon i sprawdziłem godzinę. Dochodziła 24:00. Wcale jej się nie dziwę, że zasnęła. Tyle emocji i przeżyć. Zatrzymaliśmy się przed domem. Chciałem ją zanieść, ale obudziła się w chwili gdy otworzyłem drzwi.
-Maatkoo.-ziewnęła.-Gdzie jesteśmy?
-Przed domem.
-Już?-rozejrzała się.-Jejku. Chodźmy.
Wysiadłem i wypuściłem ją. Przytuleni weszliśmy do środka. W salonie błyskał telewizor. Skierowaliśmy się tam. Chłopcy rozwaleni na kanapie oglądali jakiś film.
-Ekhm.-chrząknęła Alex.
Spojrzeli na nas i szeroko się uśmiechnęli.
-Domyślam się, że wy to wszystko zorganizowaliście.-rzuciła.
Spuścili wzrok. Liam z uwagą studiował podłogę, Zayn swoje paznokcie, Louis uparcie wypatrywał czegoś za oknem, a Niall przyglądał się puszce coli, która stała na stoliku. Alexis powoli podeszła do nich.
-Jesteście kochani.-przytuliła ich.
Miny mieli bezcenne. Na początku byli nieco zszokowani, ale potem objęli ją.
-Gdyby nie wy...-zacząłem.
-Cicho Hazik. Chodź tu do nas.-rzucił Lou.
Podszedłem do nich i przytuliłem się do pleców Alex.
Nagle przez nasze oddechy przebił się jej głos:
-Dobra moja najukochańsza bando pedałów.-nim którykolwiek z nas zdążył zaprotestować kontynuowała swoją wypowiedź-Kocham was strasznie i z wielką chęcią posiedziałabym sobie z wami, ale jestem zmęczona. Pójdę się położyć. Wypuśćcie mnie.
Chłopcy zwolnili uścisk. Dziewczyna uśmiechnęła się i wyszła.
-Pójdę z nią. Dotrzymam jej towarzystwa, a potem zejdę. Ok?-zapytałem resztę.
-Idź, idź. Później nam opowiesz.-zaśmiał się Zayn.
-I zajmiesz się trochę mną, bo ostatnio mnie zaniedbałeś okrutny człowieku.-dorzucił swoje Lou.
-Dobrze, dobrze. Obiecuję. Zaraz wracam.
Pognałem na górę. Spod drzwi łazienki sączyło się światło. Zapukałem lekko.
-Alex? Jesteś tam?
-Yhym. Co się stało?
-Otworzysz mi?
-Muszę?
-No nie musisz. Ale możesz...
-A jeśli nie chcę?
-To poczekam tu.-usiadłem pod drzwiami.
Usłyszałem szum wody. Sekundę później szczęknął zamek. Wstałem i powoli otworzyłem drzwi. Nigdy wcześniej nie widziałem jej nago. Wsunąłem głowę do środka. Spojrzałem na wannę. Była pusta, za to za przyciemnionymi szybami kabiny prysznicowej majaczyła postać. Przysiadłem na szafce przy umywalce i przyglądałem się jej. Wyraźnie widziałem jej kształtne piersi, pośladki, płaski brzuch i długie, smukłe nogi. Woda oblewała ją, a mnie zrobiło się gorąco. Miałem wielką ochotę wskoczyć pod ten prysznic i dotykać jej ciała. Tak bardzo chciałem poczuć, że już jest moja.
-Harry, podasz mi ręcznik?-z rozmyślań wyrwał mnie głos Alex.
-Tak. Już skarbie.
Sięgnąłem po puchaty, oliwkowy ręcznik i wyciągnąłem rękę w kierunku dziewczyny. Lekko uchyliła drzwi i chwyciła go. Widziałem jak się nim otula. Wyszła i stanęła przede mną. Ręcznik sięgał jej do połowy uda, a mokre włosy opadały na twarz i ramiona. Zeskoczyłem z szafki i delikatnie odgarnąłem kosmyki przylepione do jej policzków. Z uśmiechem minęła mnie i stanęła przed lustrem. Przyglądałem jej się przez chwilę, a potem przytuliłem od tyłu. Głowę ułożyłem na jej ramieniu. Wyraźnie czułem zapach kokosowego żelu.
-Tak ślicznie pachniesz.-chuchałem na jej szyję.
W odpowiedzi położyła jedna rękę na moich rękach oplatających ją w pasie, a drugą dłoń na mojej twarzy. Gładziła kciukiem mój policzek.
-Złotko?-odezwała się słodkim głosem.
Spojrzałem pytającym wzrokiem w odbicie jej oczu w lusterku.
-Możesz wyjść? Chciałabym się ubrać.
Wyprostowałem się i pokiwałem smętnie głową. Obróciła się i ujęła moją twarz w dłonie.
-Poczekaj na mnie w pokoju.
Pocałowała mnie delikatnie i lekko wypchnęła za drzwi. Poszedłem do pokoju i rzuciłem się na łóżko. Kilkanaście minut później Alex weszła do sypialni. Wdrapała się na materac i ułożyła obok mnie. Przytuliłem ją i cmoknąłem w czubek głowy.
-Idziesz już spać?-zapytałem bawiąc się jej mokrymi włosami.
-Tak. Jestem strasznie zmęczona.-ziewnęła.
-W takim razie poczekam aż zaśniesz, a potem zejdę do chłopaków, dobrze?
-Przestań mnie pytać o zdanie. Jesteś dużym chłopcem i sam potrafisz podejmować decyzje. Ale skoro chcesz koniecznie wiedzieć, to pozwalam.-uśmiechnęła się sennie.-Dobranoc słonko.
-Dobranoc aniołku.-postanowiłem przemilczeć pierwszą część jej wypowiedzi.
Głaskałem ją po włosach i policzku. Wsłuchiwałem się w jej spokojny oddech. Kiedy byłem pewien, że śpi głęboko, powoli odsunąłem ją od siebie. Wstałem, nakryłem ją porządnie kołdrą, pocałowałem w czoło i cichutko wyszedłem z pokoju.

*********************************************************************************
Dzieńdybry ! . Ależ się wyrobiłam. Idealnie na początek tego zapewne przeuroczego, marcowego dnia. Co myślicie o 33? Mnie się zdaje z deka nudnawy. Ale czasem trzeba takie flaczki z olejem wstawić, żeby potem były emołszyns ! xd Mam nadzieję , że jakoś wytrzymacie z moim opowiadaniem . Muszę się pochwalić, że mam napisanych 41 rozdziałów i planuję już kolejne wydarzenia. Liczę, że przynajmniej jedna z was pokusi się o ocenę mojego dotychczasowego dorobku. Do nn-ki.
Buziaczki. Lex. :*