czwartek, 22 marca 2012

Rozdział 37

Zaparkowaliśmy przed domem.
-Ana, wezmę twoją torbę.-rzuciłem wysiadając.
-Dzięki.-spojrzała niepewnie w stronę drzwi pasażera.-Pogadaj z nią.-szepnęła i cmoknęła mnie w policzek.
-Jasne.-powiedziałem do jej oddalających się pleców.
Kiedy zniknęła we wnętrzu domu postawiłem jej torbę na ziemi i podszedłem do drzwi Alex.
-Hej, księżniczko, co jest?-zapytałem otwierając je.
-Nic.-mruknęła i odpięła pas.
-Hej-powiedziałem łagodnie kładąc dłoń na jej udzie.-aniołku. No co się dzieje?
-Powiedziałam już, że nic.-rzuciła.-Przesuń się. Chciałabym wyjść.
Zaskoczony odsunąłem się robiąc jej przejście. Wyskoczyła na żwir. Gapiłem się na nią jak na Zbawiciela, który ma odkupić cały świat.
-Przestań tak patrzeć.-warknęła stając przede mną.
Złapałem ją za rękę.
-Aniołku, proszę cię.
-O co ci chodzi? Może macie ochotę jeszcze trochę się ze mnie ponabijać?-wściekała się.
Przytuliłem ją i nie wiedzieć czemu zacząłem nucić melodię, która od dawna krążyła mi po głowie.
-Myślisz, że to mnie uspokoi?-warknęła. Po chwili jednak poprosiła.-Zanuć jeszcze raz.
Zrobiłem to, a ona przytuliła się do mnie.
-It's your heart taken, it's the somebody else on your mind.-zaśpiewała.
-Alex? Powtórz to.-powiedziałem.
Dziewczyna posłusznie powtórzyła to co przed chwilą zaśpiewała.
-Podoba ci się?-zapytała lekko się ode mnie odsuwając.
-Chodź, napiszemy z tego piosenkę.-objąłem ją ramieniem i pocałowałem w czoło.
-Zwariowałeś? Ja i pisanie piosenek?-marudziła idąc ze mną do wejścia.
-Zobaczymy co z tego wyjdzie.-otworzyłem drzwi wpuszczając ją do środka.-Zaraz zejdziemy!-krzyknąłem ciągnąc ją na górę.
-Harry.-jęknęła.
-No nie daj się prosić.-mruknąłem.
Pokręciła głową, ale zaczęła wchodzić po schodach. Uśmiechnąłem się i postawiłem torbę na najniższym stopniu. Pobiegłem za nią na górę. Weszliśmy do pokoju. Usiadła na łóżku, a ja wyciągnąłem z szafki kartki i długopisy.
-To zaczynamy.-rzuciłem i zanurzyliśmy się w wir pracy.
Kilkadziesiąt minut później trzymałem w dłoniach kilka gęsto zapisanych nutami i słowami kartek.
-Udało nam się.-powiedziałem.
-Oj tak.-Alex zeskoczyła z łóżka i podeszła do mnie.-Mogę liczyć na to, że teraz zejdziemy na dół i spędzimy trochę czasu z resztą?
-Ale najpierw nagroda za ciężką pracę.-odparłem i położyłem kartki na komodzie.
-To znaczy?-uśmiechnęła się.
-To znaczy,-objąłem ją w pasie.-że teraz-przyciągnąłem ją do siebie.-dasz mi porządnego buziaka.
-Jak bardzo porządnego?-droczyła się ze mną kładąc dłonie na mojej klatce piersiowej.
-Tak bardzo.-pocałowałem ją.
Oddała pocałunek. Kilka łapanych oddechów później uśmiechnąłem się lekko.
-Chodź. Teraz już możemy zejść.
Trzymając się za ręce zeszliśmy na dół.
-A wy co? Do wieczora nie mogliście wytrzymać?-rzucił Zayn.
-Właśnie.-dodał Niall.
-Mieliśmy ważną sprawę do załatwienia.-puściłem Anie oczko.
-An? Nic na to nie powiesz?-Liam stał ze splecionymi na piersiach rękoma.
-A co mam powiedzieć? Libido im nie zatrzymam ani nie zabiorę.-wzruszyła ramionami.
-Boże, widzisz i nie grzmisz!-Alex uniosła ręce do nieba w teatralnym geście.-Mamo, no wiesz? Zadziwiasz mnie.-zaczęła się śmiać.
Podszedłem do krzesła i usiadłem na nim. Lex nalała nam soku do szklanek i podając mi jedną usadowiła się na moich kolanach.
-Mam wam coś do powiedzenia.-zaczęła Ana, a my spojrzeliśmy na nią ponaglająco.-Pierwsza rzecz. Załatwiłam wam na przyszły rok trasę po Europie.
-Tak!-krzyknął Niall opluwając nas przy tym kanapką z masłem orzechowym.-Wiedziałem!-rzucił się na siedzącego obok niego Louis'ego.
-Nialler spokojnie!-biedny Lou próbował się obronić przed rozentuzjazmowanym Irlandczykiem.
Na niewiele zdały się prośby i groźby wobec temperamentu blondyna. Kiedy ochłonął, pozwolił kobiecie mówić dalej.
-Druga rzecz.-ciągnęła.-Przypominam, że w środę zaczynacie próby przed trasą po Anglii i Irlandii.-Alex delikatnie zadrżała.-Więc proponuję, aby znaleźć dla Alexis jakieś zajęcie na ten czas. Co ty na to córeńko?
-Cóż, chyba tak będzie najlepiej. Nie będę rozpraszała Harrego i w ogóle.-uśmiechnęła się.
-Świetnie. To może masz ochotę na wizytę u cioci Jenny?
-Słucham?-zdezorientowana dziewczyna wyprostowała się gwałtownie.
-Rozmawiałam z Jen wczoraj. Nie ma nic przeciwko, a nawet powiedziałabym, że była bardzo szczęśliwa, gdy zapytałam ją o zgodę. Teraz wszystko zależy od ciebie.-spojrzała na nią wyczekująco.
-Naprawdę?-Alex nie dowierzała jej słowom.-Oczywiście, że chcę jechać! Harry, słyszałeś?-przytuliła mnie.
-Słyszałem, słyszałem. Kiedy miałaby pojechać i wrócić?-zapytałem rzeczowo.
-Właśnie. Pojechałabyś we wtorek rano, bezpośrednim pociągiem do Glasgow, a w środę przed trasą Steps podjechałby po ciebie.
-Czyli miałabym tam być tydzień?-zapytała. An skinęła głową.-Świetnie. W takim razie jadę. Skoro tutaj rozpraszałabym Hazika, to już wolę pomagać cioci przy Aniston.
-Cudownie. Mądra dziewczynka.-nasza menadżerka poklepała ją po dłoni.-Zaraz zarezerwuję ci bilet i potwierdzę Jenny twój przyjazd.-zaczęła notować coś w kalendarzu.
-Mamo?-Alex wierciła się na moich kolanach.-A co w czasie trasy? Nie chcę zostawać u cioci tak długo.
-Pojedziesz z nami, to oczywiste.-An nawet na nią nie spojrzała.
-A co ze szkołą? Został mi ostatni rok do matury.-dociekała.
-Załatwiłam wszystko. Będziesz miała prywatne lekcje, a egzamin napiszesz ze swoją licealną klasą w Polsce. Chłopcy rozpoczynają trasę tydzień po zakończeniu matur, więc pojedziemy tam o ten tydzień wcześniej, napiszesz ją, a potem w drogę. Sara sprawdzi wyniki. Nie martw się, wszystko zaplanowałam rybeńko.-uśmiechnęła się do niej.
-Mamo!-dziewczyna zeskoczyła mi z kolan i pobiegła uściskać swoją rodzicielkę.-Jezu, jak ja cię kocham.
Patrzyliśmy w milczeniu na tę chwilę czułości. W końcu Alex odkleiła się od mamy i rzuciła na stojącego obok Liama. Zdezorientowany chłopak o mało nie upadł na podłogę.
-Jadę z wami Liam! Słyszałeś? Liaś jadę z wami!-cmoknęła go w policzek i pobiegła do Zayna.
Przy każdym zatrzymywała się na chwilkę i upewniała, że słyszał co powiedziała An. Kiedy podbiegła do mnie, usiadła okrakiem na moich kolanach i namiętnie pocałowała.
-Słyszałeś skarbie? Cały czas będziemy razem.-cieszyła się głaszcząc mnie po policzku.
-Słyszałem Aniołku. Ale najpierw na tydzień musimy się rozstać.-przytuliłem się do niej.
-Oj, to tylko tydzień. Szybko minie. A potem będziemy razem. Będę na każdym koncercie.-cmoknęła mnie w policzek.-I przed nim.-znów cmok.-I po nim.
-I wreszcie poznasz Gemmę i mamę.-dodałem.
-Właśnie. Więc już nie przejmuj się tym tygodniem. Będziesz tak zajęty, że nawet o mnie nie pomyślisz. Zobaczysz.
-Już my o to zadbamy.-Louis podszedł do nas.-Zgadza się, Alex?
-Własnie. Chłopcy się tobą zajmą.-poklepała chłopaka po ramieniu.
-Obiecujemy.-Liam uśmiechnął się.
-Będziesz w dobrych rękach.-zapewnił Zayn.
-Świetnie droga młodzieży.-An wpadła w potok zapewnień.-I Harry i Alexis będą mieli dobrą opiekę. Tymczasem proponuję, abyście wykorzystali dzisiejszy wieczór. Chciałabym trochę odpocząć po podróży, a wam przyda się rozrywka przed harówką.
-Kobieta dobrze mówi.-Niall przełknął to co miał w ustach.-Ja to sugeruję G1535. Dawno tam nie zaglądaliśmy.
-Chłopak ma rację.-przedrzeźniała go Ana.
-Ja też bym się tam wybrał.-Louis i Liam jednocześnie wypowiedzieli swoje zdanie.
-AJ, ty tam chyba jeszcze nie byłaś.-zwróciłem się do dziewczyny.-Masz ochotę pójść?
-Z tobą zawsze i wszędzie.-cmoknęła mnie w nos.
-To może my jednak zostaniemy w domu.-Zayn chyba poczuł się lekko dotknięty słowami Alexis.
-Ale z wami to nawet na koniec świata i jeszcze dalej.-zreflektowała się.
-Czyli wy okupujecie G1535, a ja odpoczywam.-podsumowała Anna.
-Tak jest pani kierownik.-zasalutowałem.-Którą mamy godzinę?
-18.41. Sporo czasu.-mruknął Liam.
-Jej i tak będzie mało.-machnąłem brodą w stronę Alex.
-Śmieszne.-pokazała mi język.-To ja idę się szykować. A wy róbcie sobie co chcecie.-zeskoczyła z moich kolan i wyszła z kuchni.
-To ja opowiem wam, jak ta krucha panienka załatwiła dziś dziennikarzy.-usiadłem wygodniej.
-Idę do salonu. Gdzie zostawiliście pilota?-An wstała i skierowała się do wyjścia.
-Na stoliku do kawy.-rzucił Zayn.-Jakich dziennikarzy?-zainteresował się.
-Na lotnisku. Podjechaliśmy pod wejście...-rozpocząłem opowieść, a chłopcy rozsiedli się na krzesłach.
Nawet Liam zdecydował się usiąść.

*********************************************************************************
Witajcie xd ! . No to macie 37 i jesteście o krok bliżej do końca :) Dziękuję za komentarze <3 usunęłam weryfikację obrazkową, więc teraz jest prościej. :) Nie bd tu przynudzała jakimiś mowami końcowymi czy czymś innym xd Miłego czekania na następny. Buziaczki. Lex :*

7 komentarzy:

  1. Widzę ze wzięłas sobie do serca moja radę o weryfikacji. ;) co masz na myśli mówiąc bliżej końca?! Ani mi sie waz tego tak szybko kończyć! Dzisiaj jak zwykle super:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Super :* Czekam na kolejny rozdział :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak zwykle zarąbiste! :3
    Czekam na nn. c:

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja nie chce końca..;c
    Rozdział jak zwykle u ciebie świetny, mega i w ogóle cudowny..;)Nic dodać nic ująć..;)
    Pozdrawiam.!
    [wspolnykierunek.blogspot.com]

    OdpowiedzUsuń
  5. Boże, jak oni wytrzymają bez siebie przez tydzień?! XD

    [only-one-direction.blogspot.com]
    [playthesameoldgame.blogspot.com]

    OdpowiedzUsuń
  6. Jest swietny.Czekam na nastepny:)

    OdpowiedzUsuń
  7. http://iwant1direction.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń