To, że tu jestem to pomyłka., pomyślałam po raz kolejny tego wieczoru. Siedziałam na tarasie za domem rodziców Ruby ściskając w dłoniach kubek z gorącą herbatą. W środku kłębił się tłum ludzi. Słychać było śmiech i muzykę. Impreza dopiero się rozkręcała.
Bolała mnie głowa, a wciąż świeże blizny paliły żywym ogniem. Podciągnęłam rękaw swetra i pogładziłam je delikatnie. Przed oczami natychmiast pojawił mi się obraz tego chłopaka. Minęły już 2 miesiące odkąd kazałam mu odejść... Mocniej zacisnęłam palce na kubku i zamknęłam oczy. Przepraszam, wyszeptałam w myślach, przepraszam.
Herbata skończyła mi się już dawno, ale nie zamierzałam iść po kolejny kubek. Nie chciałam pokazywać się ludziom. Zacisnęłam powieki i chuchnęłam w złożone dłonie żeby je rozgrzać. Drzwi na taras otworzyły się i uderzył mnie ogłuszający huk muzyki, smród papierosów, potu i ekscytacji. Dopiero po chwili moje zmysły były zdolne do dalszego funkcjonowania i zauważyłam sprawcę tego ogłuszenia. Utkwiłam wzrok w nieznajomym. Stanął na krawędzi tarasu, objął się rękami i głęboko odetchnął. Z jego ust wypłynął biały obłoczek pary. Przyglądałam się jego sylwetce. Wysoki, szczupły blondyn. Odchylił głowę do tyłu i patrzył w rozgwieżdżone niebo. Mięśnie pod jego skórą zadrżały.
-Jest koniec września.-powiedziałam cicho.-To nienajlepsza pora na noszenie samych koszulek.
Chłopak gwałtownie odwrócił się w moją stronę.
-Przepraszam, nie chciałam cię wystraszyć.-mruknęłam.
Blondyn wypuścił powietrze i uśmiechnął się.
-Nic się nie stało. Mogę?-zapytał wskazując miejsce na kocu obok mnie.
Skinęłam głową. Podszedł i usiadł.
-Czemu nie jesteś w środku?-zagadnął po chwili milczenia.
-O to samo mogę zapytać ciebie.-odparłam opierając się o ścianę i naciągając na dłonie sweter.
-Wyszedłem odetchnąć. Rozbolała mnie głowa od tego huku.-wyjaśnił przeczesując włosy.-Więc?
-Nie mam ochoty na to wszystko. Potrzebuję spokoju.-westchnęłam.
-To czemu w ogóle przyszłaś?
-Zrobiłam to dla Ruby i Morgana.-podciągnęłam kolana pod brodę.
Chłopak spojrzał na mnie, a ja zadrżałam.
-Może czegoś potrzebujesz? Jakiś koc?
Pokręciłam głową.
-Herbata?
-Nie, dziękuję.
-A może towarzystwo?-uśmiechnął się.
-Bardzo chętnie.-odpowiedziałam posyłając mu uśmiech.
-W takim razie pójdę tylko po bluzę.-rzucił i wstał.
-Jasne.-odparłam, a on zniknął we wnętrzu domu.
Pierwszy raz przystałam na taką propozycję. Pierwszy raz. Nie wiem co mnie do tego podkusiło. Chyba ten jego bezpretensjonalny sposób bycia. Cóż. Po prostu poczułam nieodpartą potrzebę powiedzenia komuś o Harrym. A przecież on nie mógł go znać. Bo niby jak? A poza tym był naprawdę uroczy. Taki typowy chłopiec z sąsiedztwa. Do tego pachniał miętą, cytryną i czymś jeszcze. Hmm... Kurczakiem?
-No już jestem. Teraz mogę ci towarzyszyć.-uśmiechnął się ciepło.
Skinęłam głową.
-Może się przedstawię. Nazywam się Niall Horan. Jestem kuzynem Ruby.-wyciągnął do mnie rękę.
-Melody Hunter. Najlepsza przyjaciółka Morgana, a teraz również Ruby.-podałam mu dłoń.
Jego uścisk był miękki i ciepły. Przez chwilę przytrzymałam jego palce. Kiedy spojrzałam mu w oczy zdałam sobie sprawę, że o tych kilka sekund za długo. Zmieszana szybko cofnęłam rękę.
-Więc mówisz, że nie masz ochoty na imprezę.-zagadnął siadając obok mnie.-Chcesz mi powiedzieć czemu?
Wolno skinęłam głową, jednak nie odezwałam się.
-Mam zgadywać?-zapytał.
Wciąż milczałam.
-Okey. Więc...-zamyślił się.-Zapewne nie masz nastroju.
-Owszem.-odparłam.
-No wiedziałem!-zaśmiał się.
Zamiast odpowiedzieć też zaczęłam się śmiać. Miał cholernie zaraźliwy śmiech.
Dziewczyna była niezwykle śliczna, ale nie pociągała mnie w ten sposób. To nie mój typ. Była diabelnie inteligentna, ale bardzo ostrożna. Przegadaliśmy kilka godzin. Miałem wrażenie, że chce mi powiedzieć coś ważnego. Jednak nie naciskałem. Nawet nie wiem kiedy zasnęliśmy. Obudziłem się nad ranem. Melody spała oparta o mnie cicho mrucząc. Ostrożnie wstałem i wziąłem ją na ręce. Zaniosłem ją do środka, do sypialni na piętrze. Otworzyłem drzwi kluczem i wszedłem do pokoju.
Ułożyłem ją na łóżku i przykryłem kołdrą. Kiedy się poruszyła rękaw jej swetra podwinął się. Stanąłem i z przerażeniem patrzyłem na świeże blizny na jej nadgarstku. Odcinały się czerwienią na jaśniejszej w tym miejscu skórze. Chryste, ona się cięła! Ten widok mocno mną wstrząsnął. Natychmiast przypomniała mi się dziewczyna o której opowiadał Haz. Ta, której uratował życie.
-Czemu to robisz?-wyszeptałem patrząc na nią.
Nie oczekiwałem odpowiedzi, więc odwróciłem się do okna i wyjrzałem na zewnątrz.
Ruby siedziała przy stole, a ja szykowałem śniadanie.
-Kochanie, widziałaś Mel?
Pokręciła głową przełykając kawę.
-Ja też nie. Już pierwsza, a jej ani śladu. W ogrodzie jej nie ma...
Ruby wstała i położyła mi dłoń na ramieniu.
-A sprawdzałeś na tarasie?-zapytała spokojnie.
-Tak. Tam też jej nie ma... Martwię się o nią. Kto wie co zrobiła tym razem...
-Kochanie, znajdzie się. Może poszła na spacer. Albo pobiegać.-przytuliła mnie.
-Mam nadzieję.-powiedziałem i pocałowałem ją.
-Cześć gołąbeczki!-Niall wszedł do kuchni uśmiechając się szeroko.-Jak się czujecie?-chłopak podszedł do Ruby i cmoknął ją w policzek.
-Znakomicie, a ty?-zapytałem.
-Pół nocy spędziłem na tarasie. Mimo to-cudownie.-zaśmiał się odgryzając kawałek kanapki, którą zabrał z talerza.
Wymieniłem z Rubs porozumiewawcze spojrzenia.
-Braciszku, nie widziałeś...
-Dlatego wczoraj mówiła, że nie ma ochoty na imprezę.-mruknąłem.
-Właśnie. Mel przeżyła w życiu ciężkie chwile. Ale po ostatniej akcji, po tym jak ten chłopak jej pomógł, jest gorzej niż źle. Nie wiem dlaczego. Nie wiem czy w tym wszystkim chodzi o jej matkę, o jakiegoś kolegę czy o niego.-Morgan przymknął oczy.
-Skarbie...-Rubs dotknęła jego dłoni.
Westchnąłem i odchyliłem się na krześle.
-Chciałbym jej pomóc.-rzuciłem.
-My też.-kuzynka odstawiła na blat kubek z kawą.-Niall, może ty z nią pogadasz? Może tobie coś powie...
-Mi?! Jestem dla niej zupełnie obcy!-gwałtownie wyprostowałem się na krześle.
-To bez sensu.-Morgan wstał i odstawił talerz do zlewu.-Idę się ubrać.
Gdy wyszedł Ruby spojrzała na mnie i szepnęła:
-Niall, proszę, pomóż nam. Melody nie może tak żyć.
Potem wstała i zniknęła na schodach, podążając śladem Morgana.
Obudziłam się w ciepłym łóżku. Usiadłam i rozejrzałam się po pokoju. Zobaczyłam torbę podróżną i kilka par męskich butów walających się po podłodze. Czyżby...? Usłyszałam stłumioną piosenkę. Podążając za dźwiękiem dotarłam do posłania na podłodze. Pod kocem odnalazłam IPhone'a, który właśnie przestał dzwonić. Na ekranie widniało zdjęcie ciemnowłosego chłopaka i ikonka nieodebranego połączenia. Podniosłam go w chwili w której otworzyły się drzwi.
-Widzę, że już nie śpisz.-Niall powitał mnie uśmiechem.
Uniosłam telefon na wysokość oczu i rzuciłam:
-Ktoś dzwonił.
*********************************************************************************
Hey kochane ! :* Co myślicie o 4? Widzę, że moje stałe czytelniczki się wykruszyły... Gdzie są moje dziewczyneczki, które zawsze mnie wspierały? Skąd mam wiedzieć czy warto dalej pisać? Hej, dziewczyny... Pomyślałam, że jeśli któraś z was chce, żebym czytała jej opowiadanie i zostawiała tam komentarze, to poproszę o komentarz z linkiem i głównymi bohaterami ;] No i wciąż czekam na wasze opinie... Buziaczki i do następnego :* Lex :*
Bolała mnie głowa, a wciąż świeże blizny paliły żywym ogniem. Podciągnęłam rękaw swetra i pogładziłam je delikatnie. Przed oczami natychmiast pojawił mi się obraz tego chłopaka. Minęły już 2 miesiące odkąd kazałam mu odejść... Mocniej zacisnęłam palce na kubku i zamknęłam oczy. Przepraszam, wyszeptałam w myślach, przepraszam.
Herbata skończyła mi się już dawno, ale nie zamierzałam iść po kolejny kubek. Nie chciałam pokazywać się ludziom. Zacisnęłam powieki i chuchnęłam w złożone dłonie żeby je rozgrzać. Drzwi na taras otworzyły się i uderzył mnie ogłuszający huk muzyki, smród papierosów, potu i ekscytacji. Dopiero po chwili moje zmysły były zdolne do dalszego funkcjonowania i zauważyłam sprawcę tego ogłuszenia. Utkwiłam wzrok w nieznajomym. Stanął na krawędzi tarasu, objął się rękami i głęboko odetchnął. Z jego ust wypłynął biały obłoczek pary. Przyglądałam się jego sylwetce. Wysoki, szczupły blondyn. Odchylił głowę do tyłu i patrzył w rozgwieżdżone niebo. Mięśnie pod jego skórą zadrżały.
-Jest koniec września.-powiedziałam cicho.-To nienajlepsza pora na noszenie samych koszulek.
Chłopak gwałtownie odwrócił się w moją stronę.
-Przepraszam, nie chciałam cię wystraszyć.-mruknęłam.
Blondyn wypuścił powietrze i uśmiechnął się.
-Nic się nie stało. Mogę?-zapytał wskazując miejsce na kocu obok mnie.
Skinęłam głową. Podszedł i usiadł.
-Czemu nie jesteś w środku?-zagadnął po chwili milczenia.
-O to samo mogę zapytać ciebie.-odparłam opierając się o ścianę i naciągając na dłonie sweter.
-Wyszedłem odetchnąć. Rozbolała mnie głowa od tego huku.-wyjaśnił przeczesując włosy.-Więc?
-Nie mam ochoty na to wszystko. Potrzebuję spokoju.-westchnęłam.
-To czemu w ogóle przyszłaś?
-Zrobiłam to dla Ruby i Morgana.-podciągnęłam kolana pod brodę.
Chłopak spojrzał na mnie, a ja zadrżałam.
-Może czegoś potrzebujesz? Jakiś koc?
Pokręciłam głową.
-Herbata?
-Nie, dziękuję.
-A może towarzystwo?-uśmiechnął się.
-Bardzo chętnie.-odpowiedziałam posyłając mu uśmiech.
-W takim razie pójdę tylko po bluzę.-rzucił i wstał.
-Jasne.-odparłam, a on zniknął we wnętrzu domu.
Pierwszy raz przystałam na taką propozycję. Pierwszy raz. Nie wiem co mnie do tego podkusiło. Chyba ten jego bezpretensjonalny sposób bycia. Cóż. Po prostu poczułam nieodpartą potrzebę powiedzenia komuś o Harrym. A przecież on nie mógł go znać. Bo niby jak? A poza tym był naprawdę uroczy. Taki typowy chłopiec z sąsiedztwa. Do tego pachniał miętą, cytryną i czymś jeszcze. Hmm... Kurczakiem?
-No już jestem. Teraz mogę ci towarzyszyć.-uśmiechnął się ciepło.
Skinęłam głową.
-Może się przedstawię. Nazywam się Niall Horan. Jestem kuzynem Ruby.-wyciągnął do mnie rękę.
-Melody Hunter. Najlepsza przyjaciółka Morgana, a teraz również Ruby.-podałam mu dłoń.
Jego uścisk był miękki i ciepły. Przez chwilę przytrzymałam jego palce. Kiedy spojrzałam mu w oczy zdałam sobie sprawę, że o tych kilka sekund za długo. Zmieszana szybko cofnęłam rękę.
-Więc mówisz, że nie masz ochoty na imprezę.-zagadnął siadając obok mnie.-Chcesz mi powiedzieć czemu?
Wolno skinęłam głową, jednak nie odezwałam się.
-Mam zgadywać?-zapytał.
Wciąż milczałam.
-Okey. Więc...-zamyślił się.-Zapewne nie masz nastroju.
-Owszem.-odparłam.
-No wiedziałem!-zaśmiał się.
Zamiast odpowiedzieć też zaczęłam się śmiać. Miał cholernie zaraźliwy śmiech.
Dziewczyna była niezwykle śliczna, ale nie pociągała mnie w ten sposób. To nie mój typ. Była diabelnie inteligentna, ale bardzo ostrożna. Przegadaliśmy kilka godzin. Miałem wrażenie, że chce mi powiedzieć coś ważnego. Jednak nie naciskałem. Nawet nie wiem kiedy zasnęliśmy. Obudziłem się nad ranem. Melody spała oparta o mnie cicho mrucząc. Ostrożnie wstałem i wziąłem ją na ręce. Zaniosłem ją do środka, do sypialni na piętrze. Otworzyłem drzwi kluczem i wszedłem do pokoju.
Ułożyłem ją na łóżku i przykryłem kołdrą. Kiedy się poruszyła rękaw jej swetra podwinął się. Stanąłem i z przerażeniem patrzyłem na świeże blizny na jej nadgarstku. Odcinały się czerwienią na jaśniejszej w tym miejscu skórze. Chryste, ona się cięła! Ten widok mocno mną wstrząsnął. Natychmiast przypomniała mi się dziewczyna o której opowiadał Haz. Ta, której uratował życie.
-Czemu to robisz?-wyszeptałem patrząc na nią.
Nie oczekiwałem odpowiedzi, więc odwróciłem się do okna i wyjrzałem na zewnątrz.
Ruby siedziała przy stole, a ja szykowałem śniadanie.
-Kochanie, widziałaś Mel?
Pokręciła głową przełykając kawę.
-Ja też nie. Już pierwsza, a jej ani śladu. W ogrodzie jej nie ma...
Ruby wstała i położyła mi dłoń na ramieniu.
-A sprawdzałeś na tarasie?-zapytała spokojnie.
-Tak. Tam też jej nie ma... Martwię się o nią. Kto wie co zrobiła tym razem...
-Kochanie, znajdzie się. Może poszła na spacer. Albo pobiegać.-przytuliła mnie.
-Mam nadzieję.-powiedziałem i pocałowałem ją.
-Cześć gołąbeczki!-Niall wszedł do kuchni uśmiechając się szeroko.-Jak się czujecie?-chłopak podszedł do Ruby i cmoknął ją w policzek.
-Znakomicie, a ty?-zapytałem.
-Pół nocy spędziłem na tarasie. Mimo to-cudownie.-zaśmiał się odgryzając kawałek kanapki, którą zabrał z talerza.
Wymieniłem z Rubs porozumiewawcze spojrzenia.
-Braciszku, nie widziałeś...
-Dlatego wczoraj mówiła, że nie ma ochoty na imprezę.-mruknąłem.
-Właśnie. Mel przeżyła w życiu ciężkie chwile. Ale po ostatniej akcji, po tym jak ten chłopak jej pomógł, jest gorzej niż źle. Nie wiem dlaczego. Nie wiem czy w tym wszystkim chodzi o jej matkę, o jakiegoś kolegę czy o niego.-Morgan przymknął oczy.
-Skarbie...-Rubs dotknęła jego dłoni.
Westchnąłem i odchyliłem się na krześle.
-Chciałbym jej pomóc.-rzuciłem.
-My też.-kuzynka odstawiła na blat kubek z kawą.-Niall, może ty z nią pogadasz? Może tobie coś powie...
-Mi?! Jestem dla niej zupełnie obcy!-gwałtownie wyprostowałem się na krześle.
-To bez sensu.-Morgan wstał i odstawił talerz do zlewu.-Idę się ubrać.
Gdy wyszedł Ruby spojrzała na mnie i szepnęła:
-Niall, proszę, pomóż nam. Melody nie może tak żyć.
Potem wstała i zniknęła na schodach, podążając śladem Morgana.
Obudziłam się w ciepłym łóżku. Usiadłam i rozejrzałam się po pokoju. Zobaczyłam torbę podróżną i kilka par męskich butów walających się po podłodze. Czyżby...? Usłyszałam stłumioną piosenkę. Podążając za dźwiękiem dotarłam do posłania na podłodze. Pod kocem odnalazłam IPhone'a, który właśnie przestał dzwonić. Na ekranie widniało zdjęcie ciemnowłosego chłopaka i ikonka nieodebranego połączenia. Podniosłam go w chwili w której otworzyły się drzwi.
-Widzę, że już nie śpisz.-Niall powitał mnie uśmiechem.
Uniosłam telefon na wysokość oczu i rzuciłam:
-Ktoś dzwonił.
*********************************************************************************
Hey kochane ! :* Co myślicie o 4? Widzę, że moje stałe czytelniczki się wykruszyły... Gdzie są moje dziewczyneczki, które zawsze mnie wspierały? Skąd mam wiedzieć czy warto dalej pisać? Hej, dziewczyny... Pomyślałam, że jeśli któraś z was chce, żebym czytała jej opowiadanie i zostawiała tam komentarze, to poproszę o komentarz z linkiem i głównymi bohaterami ;] No i wciąż czekam na wasze opinie... Buziaczki i do następnego :* Lex :*