niedziela, 29 stycznia 2012

Rozdział 17 :)

Dziś Alex wychodziła ze szpitala. Nikt nie poruszał tematu pocałunku sprzed 3 dni. Kiedy rano przyjechaliśmy już nie siedziała, jak zwykle, w swojej piżamie w słoniki. Była ubrana i uczesana. Muszę przyznać, że wyglądała pięknie. Po tym co ja spotkało zostało kilka siniaków i zadrapań na twarzy. Po rozcięciach nie było nawet śladu.
-Gotowa?-zapytałem podchodząc do niej i mocno ściskając.
-Ał, Louis.-jęknęła.-Moje żebra...
-Jejciu.-puściłem ją natychmiast.-Przepraszam.-cmoknąłem ja w policzek.
-Alex, gotowa?-Ana weszła do pokoju trzymając w ręku wypis.
-Jasne. Louis?-zwróciła się do mnie.-Gdzie reszta?
-Zostali w domu. Czekają na ciebie.
Widziałem, jak w jej oczach radość miesza się ze strachem. Wziąłem do ręki jej torbę.
-Możemy już iść?-zapytała Ana.
-Pewnie.-Alex zeszła z łóżka i ruszyła do wyjścia. Poszliśmy za nią. Na parterze złapał nas ochroniarz.
-Przepraszam. Przed wejściem stoi mnóstwo paparazzich i reporterów. Uznałem, że powinni państwo o tym wiedzieć, zważając na prośby i stosowne pisma pozostawione u władz szpitala przez panią Waver.
-Dziękujemy.-Ana posłała mu uśmiech i wyciągnęła telefon.-Dzwonię do Stepsa.
-Poczekaj. Daj mu spokój. Poradzimy sobie.-podałem Alex swoją bluzę.-Masz. Zakryj głowę. A najlepiej tak.-zarzuciłem jej ubranie na twarz i ramiona.
-Lou, ja nic nie widzę.
-Wiem. Chodź tu.-przygarnąłem ją do siebie.-Przytul się i o nic się nie martw.
Wtuliła twarz w moje ciało i szepnęła:
-Przy tobie o nic się nie martwię.
Ana poprawiła bluzę tak, aby nikt nie mógł zobaczyć twarzy Alex. Podałem jej kluczyki.
-Alex.-kobieta zwróciła się do córki.-Kiedy będziesz wsiadać trzymaj bluzę przy twarzy i pod żadnym pozorem nie ściągaj. Louis zdejmie ci ją, gdy będzie po wszystkim. Idziemy.
Pewnym krokiem ruszyliśmy do wyjścia. Przeszliśmy przez szklane drzwi, a ja objąłem Alex obiema rękami. Słyszałem jak ludzie wykrzykują pytania: Kim jest ta dziewczyna?, Co zespół ma z nią wspólnego? Poprzednim razem też z nią byliście, dlaczego?, Czemu przyjechałeś ty, a nie Harry Styles?
-Drodzy państwo-rzuciła Ana.-proszę się odsunąć.
Doszliśmy do samochodu. Kobieta otworzyła nam drzwi, a ja pomogłem Lex wejść do środka. Usiadłem przy niej i mocno przytuliłem. Zewsząd błyskały flesze. Szybkim ruchem zamknąłem drzwi. Ruszyliśmy z piskiem opon. Kiedy odjechaliśmy na bezpieczną odległość zdjąłem bluzę z głowy Alex.
-Nareszcie.-odchyliła głowę opierając ją o zagłówek.-Myślałam, że się uduszę.
-Brakowało mi cię, kurde.-objąłem ją ramieniem.
-Mi ciebie też.-wtuliła się we mnie.
Kilka przecznic dalej utknęliśmy w gigantycznym korku. Nie wiem kiedy zasnęliśmy. Obudziły mnie wibracje telefonu.
-Halo?-powiedziałem zaspanym głosem przykładając aparat do ucha.
-Za ile będziecie? Bo Harry zaraz ocipieje z niecierpliwości!-usłyszałem głos Liama.
Wyjrzałem przez okno.
-5 minut.
-Ok. Świrze, 5 minut. Wytrzymasz?-krzyknął. W tle słyszałem narzekania i komentarze reszty.-Nie wierzę! To jest niemożliwe!-odkrzyknął do słuchawki.-Spoko Lou. Czekamy! Nara!
-Pa!-opuściłem rękę. Głęboko westchnąłem i schowałem telefon do kieszeni.-Alex? Alex?-delikatnie łaskotałem jej podbródek. Cichutko jęknęła i wtuliła twarz w moje żebra. Jak jej się to do cholery udaje?, pytałem sam siebie.-Kochanie, mam cię zanieść do domu na rękach czy się obudzisz?-ciekaw byłem czyje imię wypowie, choć na 90% znałem odpowiedź.
-Tak, Louis, kochanie. Boli mnie głowa.-stęknęła, a mnie zamurowało. Jednak nie znałem odpowiedzi. Spojrzałem na Anę. Przyglądała się nam we wstecznym lusterku. Kiedy napotkała mój wzrok uśmiechnęła się i rzuciła:
-A jednak moja córeczka nie jest taka przewidywalna.
Zaparkowała samochód na podjeździe i wysiadła. Otworzyłem drzwi, wyskoczyłem na żwir i wyciągnąłem dziewczynę z samochodu. Mimo, że nasze osiedle było ogrodzone wysokim płotem i strzeżone przez ochroniarzy Ana nakryła jej twarz bluzą. Ruszyliśmy do wejścia. Kobieta otworzyła drzwi, a ja wszedłem do środka.
-Hazza!-wrzasnąłem.
Natychmiast pojawili się u szczytu schodów.
-Jesteście!-krzyknął Zayn i zaczął zbiegać po schodach.-Myślałem, że ten zakochany idiota już się nie doczeka. Siłą zmusiliśmy go do oglądania filmu w kinówce.-stanął przed nami i z dziwnym wyrazem twarzy wskazał na bluzę na głowie i ramionach dziewczyny.-A to co?
-Ochrona przed paparazzi. Styles, ile mam na ciebie czekać? Po chińsku trzeba?-zapytałem Loczka, który niepewnie wychylał się zza pleców Zayna.-Weź ją.
-Słucham?-zapytał z niedowierzaniem próbując ukryć radość.
-Powiedziałem weź ją i zanieś na górę. Trafisz do jej pokoju. Codziennie trafiałeś.-uśmiechnąłem się ironiczne.-Znasz-+ drogę jak nikt inny i nawet z zamkniętymi oczami wleziesz we właściwe drzwi. Połóż na łóżku, zdejmij buty, bluzę i przykryj.-wyjaśniłem.-Przecież doskonale wiesz, co gdzie leży. Tyle godzin tam przesiedziałeś.
Harry zrobił się czerwony jak burak.
-Louis, proszę. Nie zaczynaj.
-Jasne kochany.-podałem mu Alex. Delikatnie wyplątałem suwak bluzy z jej włosów i zdjąłem ją. Harry spojrzał na jej twarz i uśmiechnął się. Widziałem, jak w oczach błyszczą mu łzy i gniew.-Zmiataj już. Napatrzysz się na górze.
Loczek odwrócił się i ostrożnie ruszył po schodach. Ana poszła w ślad za nimi. Złapałem ją za przedramię. Odwróciła się.
-Ana, daj im się sobą nacieszyć.
-Chyba żartujesz.-rzuciła z oburzeniem.
-Są dorośli. Twoja córka jutro skończy 17 lat, a Harry ma osiemnastkę. Przypominam tylko.-dodałem widząc jej spojrzenie.
-Louis. Nieważne ile mają lat.
-Ważne. Alex śpi, to po pierwsze. Po drugie, Harry nigdy nie zrobi jej krzywdy. Bardzo dobrze o tym wiesz.-dopowiedziałem z naciskiem.-A po trzecie-spojrzała na mnie badawczo.-zaufaj im.
Zawahała się. Spojrzała w górę schodów, a następnie na mnie. Uśmiechnąłem się prosząco.
-Och, no dobra. Niech ci będzie.-zeszła ze schodków i poszła do kuchni.
Chłopcy popatrzyli na mnie z uznaniem.
-No, no. Louis, ty mediatorze.-Niall uśmiechnął się i poklepał mnie po ramieniu.
-Ma się to coś.-posłałem mu zalotny uśmiech.
-Louis.-uwiesił się na moim ramieniu.
Delikatnie cmoknąłem go w policzek.
-A ty!-pisnął uderzając mnie w ramię.
W tedy Ana wyjrzała z kuchni.
-Jesteście niemożliwi.-rzuciła przewracając oczami.-Kawy?
-No pewnie.-odpowiedzieliśmy chórem.
Kiedy Ana zniknęła w drzwiach powiedziałem:
-Chłopaki, nasza część planu wykonana. Jeśli ten mały gamoń skopie swoją, to nie będzie innego wyjścia jak skopać mu ten jego zacny tyłek.-wyszczerzyłem się.
-Dokładnie.-potwierdzili.
-A czy on wie o tym planie?-zapytał Niall.
-Nie musi. Ważne, że my chcemy mu pomóc i to robimy.-rzucił Liam.
Roześmialiśmy się i ruszyliśmy do kuchni.

*********************************************************************************
Dobry kochane !. Trochę krótki, a przecież obiecałam wam długie :) Ale następny zdaje się być jeszcze krótszy xd dlatego postaram się szybko dodać 18 i 19. Od pon. zaczynam szkołę ;/ więc możecie spodziewać się rozdziałów w weekendy. Jak wam się podoba ''Plan Lou''? Czy chłopaki będą zmuszeni skopać zacny tyłeczek Hazzy?
Buzialki i do nn-ki. :*
Lex_<3

7 komentarzy:

  1. świetny rozdział , mi podoba się ten plan ale Hazza jest nieprzewidywalny,lecz myślę ,że da rade :D czekam na kolejne rozdziały

    P.S.zapraszam na moj blog http://loveinonedirection.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Kocham twój blog . ♥
    To moje :
    onedirection018.blogspot.com
    jedenkierunek-daria018.blogspot.com
    love-for-them.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. kocham Cię i Twój blog! <3
    piszesz nieziemsko! Szybko
    dodaj następne! czekam z niecierpliwością
    na nn (:

    OdpowiedzUsuń
  4. Ale zacny tyłeczek Harry'ego jest za ładny na skopanie ;O
    Dodawaj następny rozdział, bo zaraz trafię do szpitala z objawami bezsenności i dziwnym nawykiem wpatrywania się w ekran komputera całe godziny! <3

    [only-one-direction.blogspot.com]

    OdpowiedzUsuń
  5. Chyba nie będą musieli mu skopać mu tyłeczka ;p
    Czekam na kolejny ^^
    I zapraszam do siebie :)
    http://ineedthat-onething.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. dodaawaj kolejnee . ;d <33!

    OdpowiedzUsuń