poniedziałek, 23 stycznia 2012

Rozdział 14

Facet zmierzył mnie nieprzychylnym wzrokiem, ale zaraz potem uśmiechnął się ze zrozumieniem.
-Więc co z nią?-powtórzyłem.
-Nie będę pana oszukiwał, panie...
-Styles. Harry Styles.-przedstawiłem się.
-A więc dobrze, panie Styles. Nie będę pana okłamywał. Nie jest z nią najlepiej, choć jej stan jest stabilny. Połamane żebra, mnóstwo stłuczeń, mocno obtłuczona przegroda nosowa, zwichnięty bark.-wyliczał na palcach z lekarską dokładnością.-Do tego organy wewnętrzne nie są w najlepszym stanie. Przykro mi.
Patrzyłem na niego wielkimi oczami. Kto mógł zrobić jej coś takiego?
-Dlaczego? Co się w ogóle stało?-pytałem sam nie wiem kogo.
-Cóż, o to samo chciałem zapytać pana. W końcu to pan ją znalazł. Choć patrząc na to z medycznego punktu widzenia, wygląda mi to na pobicie ze szczególnym okrucieństwem.-spojrzał na mnie łagodnym wzrokiem. Zeszkliły mi się oczy. Kilka łez spłynęło po moich policzkach.-Przepraszam pana, ale inni pacjenci czekają.
-Dziękuję.-wychrypiałem przez zaciśnięte gardło.
-A, jeszcze jedno panie Styles. Miała wielkie szczęście, że pan ja znalazł. Jej ciało było wyziębione, a pan ja ogrzał. Poniekąd zawdzięcza panu uniknięcie hipotermii. Może być pan dobrej myśli. Postaramy się zrobić wszystko, żeby z tego wyszła.-ścisnął moje ramię i odszedł.
Przykleiłem się do szyby i przez chwilę wpatrywałem się w Alex. Oparłem się plecami o ścianę i zsunąłem w dół. Ukryłem twarz w kolanach i zacząłem płakać. Ktoś podszedł, usiadł obok i przyciągnął mnie do siebie.
-No już Mały, przestań. Będzie dobrze.-wyszeptał Louis drżącym głosem.
-Słyszałeś? On mówił, że, że...-zanosiłem się od płaczu.
-Słyszałem Harry. Wszystko słyszałem.-pogłaskał mnie po głowie.
-Ona nie może-serce zabolało mnie na myśl o tym, co chciałem powiedzieć.-umrzeć.
-Nie mów tak! Ona nie umrze! Nie umrze!-Zayn szarpał mnie za ramiona i krzyczał.
Natychmiast podbiegł do nas Liam.
-Zayn uspokój się.-szepnął łagodnie. Delikatnie, a zarazem stanowczo chwycił go za ramiona.-Tym jej nie pomożesz.
Uścisk zelżał. Mulat wstał i ruszył w kierunku plastikowych krzesełek. Usiadł i ukrył twarz w dłoniach. Widziałem jak wstrząsają nim fale płaczu. Nie tylko mnie jest ciężko, pomyślałem. Zebrałem się w sobie, wstałem, podszedłem do niego i mocno uściskałem. Usłyszałem kroki. Podniosłem wzrok i zobaczyłem jak do sali Lexi wchodzi pielęgniarka. Podbiegłem do niej i zapytałem, czy możemy siedzieć z Alexis w środku. Omiotła nas wzrokiem.
-Wszyscy?-zapytała. Pokiwałem głową.-Przepraszam, ale dziewczyna po podaniu leków, w chwili odzyskanej świadomości prosiła, żeby na sali był z nią niejaki Harry. Wspominała też coś o Louis'm, Zenie, Liamie i Nellu. Jeśli to panowie, proszę bardzo.
Uśmiechnąłem się.
-Chłopaki, wchodzimy.-powiedziałem.-Niall, Zayn? Słyszeliście? Wchodzimy.
Celowo zawołałem akurat ich, żeby wytknął pielęgniarce pomyłkę. Wsunęliśmy się do sali, a ja podszedłem do łóżka Alex, przysiadłem na krześle, chwyciłem jej dłoń i wyszeptałem:
-Kochanie obudź się. Już nigdy nie pozwolę cię skrzywdzić. Kocham cię.
Nie zareagowała. Przyłożyłem jej dłoń do moich ust. Ktoś położył mi dłoń na ramieniu. Podniosłem wzrok i posłałem Zaynowi uśmiech. Kucnął przy nas, pogłaskał Lex po nodze i powiedział:
-Księżniczko przestań się wygłupiać i zejdź do nas.
Znów nie zareagowała. Usłyszałem, jak drzwi otwierają się z hukiem. Do Alex podbiegła Ana, przytuliła ją i wydyszała:
-Kochanie moje. Przyjechałam najszybciej jak się dało. Maleńka moja. Obudź się skarbie.
Taktownie wstałem z krzesełka i stanąłem za nim. Reszta stała po przeciwnej stronie łóżka. Nie bardzo wiedzieliśmy co zrobić, więc staliśmy tam jak słupy soli i czekaliśmy Bóg wie na co. Ana rzuciła torebkę na krzesełko i przysiadła na jego brzegu ciągle głaszcząc Lex. Do sali wszedł lekarz.
-Pani jest matką?
-Tak. Panie doktorze co z nią?-zapytała nie wypuszczając dłoni Alexis.
-Proszę ze mnę.-widząc jej niepewne spojrzenie dodał.-Proszę się nie martwić. Myślę, że pan Styles zajmie się córką.
Ana spojrzała na mnie, uścisnęła mi dłoń, którą chwilkę wcześniej złapała, i szepnęła:
-Hazza. Bądź z nią. Pogadamy później.-pocałowała mój mokry od łez policzek i wyszła. Natychmiast dopadłem dłoni Alex. Nie wiem czemu, ale w tej chwili czułem coś dziwnego. Jakby jej dłoń była moim największym skarbem. Chociaż nie. Wiem czemu. Ja ją po prostu kocham i kochałem.
-Kochanie, obudź się.-szepnąłem.-Nie karz nam czekać. Otwórz oczy skarbie. Proszę.-przyłożyłem głowę do jej ramienia.-Kocham cię. Nie zostawiaj nas.
-Wszyscy cię kochamy.-wtrącił Niall.
-Nie zostawię. Obiecuję.
Podniosłem gwałtownie głowę. Patrzyła na mnie tymi swoimi zielonymi oczami i uśmiechała najsłodszym uśmiechem jaki do tej pory widziałem.
-Alex!-krzyknąłem.-Obudziłaś się! Chłopaki, obudziła się!-wrzeszczałem do stojącej naprzeciw mnie grupki.-Ana!-wybiegłem na korytarz.-Panie doktorze!-wyskoczyli z pokoju lekarskiego z przerażeniem na twarzach.-Obudziła się!-rzuciłem się osłupiałej Anie na szyję. Po chwili kobieta odwzajemniła uścisk, a ja stałem z głową wtuloną w jej ramię, choć była to bardzo niewygodna pozycja zważając na 10centymetrową różnicę wzrostu, i szeptałem:
-Ana, kocham ją. Prosiłem, żeby się obudziła, a ona się obudziła. Kocham ją.
-Ja też ją kocham. Ale wiesz co teraz musimy zrobić?-odsunęła mnie na długość swoich ramion. Pokiwałem przecząco głową.-Musimy przy niej być, to po pierwsze. A po drugie...-zaczęła.
-Znaleźć tego, który jej to zrobił.-dokończyłem, a ona potwierdziła ruchem głowy. Automatycznie zacisnąłem dłonie w pięści.-I ja to zrobię. Znajdę go i zatłukę. Zatłukę go!
-Harry, spokojnie. Zrobimy to razem.-pogłaskała mnie po ramieniu.
-Panie Styles? Mogę pana prosić?-usłyszałem.
-Hazza, twoja księżniczka wzywa swojego księciaaa!-zaszczebiotał Niall wyskakując z sali. Za nim wyszli chłopcy. Spojrzałem na Anę.
-No idź. Wystarczająco się już na ciebie naczekała.-uśmiechnęła się ciepło i przegoniła mnie ruchem ręki.
Odwzajemniłem uśmiech i niemal wefrunąłem do sali. Lex leżała wpatrzona w sufit. Podszedłem do łóżka i przysiadłem na jego skraju. Położyła dłoń na moim udzie i spojrzała prosto w oczy. Serce mi zmiękło. Przykryłem jej dłoń swoją i zacisnąłem delikatnie palce. Uśmiechnęła się i otworzyła usta żeby coś powiedzieć, kiedy usłyszeliśmy znajomy mi głos:
-Harry?! Matko kochana! Wszystko dobrze? Przyjechałam najszybciej jak się dało, zaraz po tym co zobaczyłam w sieci. Pisali, że jesteś w szpitalu! Nawet nie masz pojęcia jak się martwiłam!-dopadła do mnie i zaczęła przytulać i całować po twarzy zostawiając lepkie ślady błyszczyka...

*********************************************************************************
Witajcie cnotliwe panny ! :) cóż, mam chwilkę czasu i nawet troszkę siły (nie mogę się ruszać, więc siedzenie jest najlepszą opcją :D ) to postanowiłam ostudzić ociupinkę wasze przejęcie losem Alex, ale i podsycić chęć poznania dalszej części historii (patrz : zakończenie). Mam nadzieję , że jakoś trawicie te bzdury :> A odnosząc się do komentarza jednej z was dotyczącego zdjęcia : ta fotka została opublikowana, co oznacza, że każdy ma prawo do korzystania z niego. dodatkowo, moja jest opatrzona napisem, co uniemożliwia "złodziejstwo" :) bo kto chciałby mieć fotencję chłopaczków z jakimś bzdurnym napisem jakiejś popieprzonej fanki piszącej o nich opowiadanie? ja to nie ACTA :)
buziaczki . Lex_<3

7 komentarzy:

  1. Dziękuje ci za wybaczenie ale wiesz jestem panikarą ;p świtny rozdział nie powiem ale udało ci się "podsycić chęć poznania dalszej części histori" ^^

    OdpowiedzUsuń
  2. :((((((((((((((( DODAJ JUTRO KOLEJNY. :C

    OdpowiedzUsuń
  3. Cudowny!
    To wcale nie są bzdury, a świetne opowiadanie by rozwijać naszą wyobraźnie i dać namiastkę oderwania się od szarości świata codziennego.;)
    Pozdrawiam i zapraszam do sb :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Walić ACTA, rozdział jak zwykle rewelacja! ;>

    [only-one-direciton.blogspot.com]

    OdpowiedzUsuń
  5. Hej . < 3 . Cudowny blogg . ♥ Napisz dziś next rozdział . Ok ? XD

    OdpowiedzUsuń
  6. cudo cudo cudo cudo cudo cudo ! jakie napięcie ! nie mogę się już doczekać... <3

    OdpowiedzUsuń