poniedziałek, 6 lutego 2012

Rozdział 24

Obudziłam się wtulona w plecy Hazzy. Delikatnie odsunęłam się od niego i przeciągnęłam. Spojrzałam na zegarek. Dochodziła 9.00. Wygrzebałam się spod kołdry i zeskoczyłam z łóżka. Obeszłam je i stanęłam przed Harrym. Spał dosłownie jak dziecko. Przytrzymałam włosy, schyliłam się i pocałowałam go w czoło.
-Lex?-mruknął.
-Śpij kochanie.-pogłaskałam go po policzku.
Westchnął i przekręcił się na drugi bok. Przechyliłam się i jeszcze raz pocałowałam go, tym razem w policzek. Ten chłopak sprawiał, że miękło mi nie tylko serce. Po cichutku wyszłam z pokoju i zeszłam do kuchni. Louis siedział przy stole z kubkiem kawy i przeglądał gazetę.
-Cześć.-rzuciłam i cmoknęłam go w policzek.
-Cześć moja mała.-objął moje biodra i przyciągnął do siebie. Wciąż siedział na krześle, więc podniósł głowę, żeby spojrzeć mi w oczy.-Tylko tak przywitasz się ze swoim ukochanym? Ładnie to tak?-cmoknął mnie w brzuch i wypuścił.
-Lou, odbiło ci?-zapytałam śmiejąc się i nalewając kawy do filiżanki.
-Ależ kochanie. Pytam poważnie. Kiedy dostanę prawdziwego buziaka? A nasza wspólna impreza? Kiedy się na nią wybierzemy?
Patrzyłam na niego jak na idiotę.
-Boo, na pewno dobrze się czujesz?-powiedziałam kładąc nacisk na "na pewno" i usiadłam na przeciw niego.
-Doskonale. Szczególnie po tym. Sama zobacz.-rzucił przede mnie gazetę i upił łyk kawy.
Spojrzałam na nią i o mało nie spadłam z krzesła.
-Co to ma być?-zapytałam zszokowana.
Na pierwszej stronie było wielkie zdjęcie mnie i Louis'ego zrobione przed szpitalem. Nieważne, że nie było widać mojej twarzy, gdyż szczelnie zakrywała ją bluza Boo. Ważne, że ja wiedziałam, że to ja. Chłopak obejmował mnie i przyciskał do siebie. Wielki nagłówek głosił: Louis Tomlinson (One Direction) ma dziewczynę? Patrzyłam w gazetę tępym wzrokiem.
-Przeczytaj artykuł.-rzucił.-Tam to dopiero jest ciekawie.
Przeniosłam wzrok na tekst pod zdjęciem.
Wczoraj przyłapaliśmy Louis'ego wraz z menadżerką zespołu, Anne Waver, pod szpitalem w centrum Londynu. Towarzyszyła im dziewczyna, której skrupulatnie strzegli przed obiektywami reporterów. Wyglądało na to, że odbierali ją ze szpitala. Kim jest ta tajemnicza postać i co robiła w szpitalu? Tego niestety nie wiemy. Cała trójka przyjechała do domu chłopaków na obrzeżach Londynu. Gdy zapytaliśmy menadżerkę o tę tajemniczą postać odpowiedziała: Pozostawię to bez komentarza. To już trzeci raz gdy widzimy tę dziewczynę w towarzystwie któregoś z piosenkarzy. Kilka dni wcześniej, zanim Bezimienna trafiła do szpitala, widziano ją z Niallem Horanem (One Direction). Natomiast gdy 3 dni temu wezwano karetkę, która przewiozła dziewczynę z parku przy London Eye do szpitala (wspominaliśmy o tym) był z nią Harry Styles, najmłodszy członek grupy. Chłopak płakał. Co się w tedy wydarzyło? Co łączy ją z zespołem? I najważniejsze- Kim ona jest? Postaramy się tego dowiedzieć. Będziemy informować was na bieżąco.
-Co to ma znaczyć?-z wrażenia oplułam się kawą.
-Cóż, urok bycia sławnym. Nie przejmuj się. Teraz, kiedy jesteś z nami, a co najważniejsze z Hazikiem, będziesz musiała się przyzwyczaić.-uśmiechnął się.
-Jasne. Nie ma problemu.-wykrzywiłam usta w tanią imitację uśmiechu.
-No ja myślę. To teraz prawdziwy uśmiech poproszę.
Cóż mogłam zrobić? Uśmiechnęłam się słabo.
-Sto lat! Wszystkiego najlepszego! Dużo marchewek!-zaczął wykrzykiwać wyliczając na palcach. Znowu krzyczał. Muszę pamiętać, żeby zaproponować mu wizytę u laryngologa.
-Dzięki Lou.-zaczęłam się śmiać i uścisnęłam jego dłoń, którą przed sekundą położył na stole.
-Nie za ma co!-krzyknął.
Dostałam ataku histerycznego śmiechu. Ledwie udało mi się wydusić:
-Chyba: nie ma za co.
-Nie Alex.-rzekł z powagą.-Nie za ma co!-i sam wybuchnął śmiechem.
Nie mogliśmy się opanować. W końcu wstałam, podeszłam do zlewu i ochlapałam twarz wodą.
-Dobra Boo. Koniec.-rzuciłam wycierając ściekającą mi z nosa i brody wodę.
Chłopak śmiał się jeszcze przez chwilę, a w końcu, kręcąc głową, napił się kawy. Usiadłam przy stole i uśmiechnęłam się do siebie. Spojrzałam w dół. Wciąż byłam w piżamie, o ile dłuższy t-shirt, który całkowicie zakrywał króciutkie spodenki można nazwać piżamą... Lou natomiast był już kompletnie ubrany. Chciałam zapytać czy nie przeszkadza mu mój strój, ale w tedy do kuchni wszedł Harry.
-Siema Bear!-przybił mu piątkę. Podszedł do mnie stanął za moimi plecami. Położył mi dłonie na ramionach. Przychylił się i szepnął wprost do mojego ucha-Cześć skarbie. Tęskniłaś? Bo ja bardzo. Przepraszam za wczoraj.
Odwróciłam głowę i szybko pocałowałam go w policzek. Wstałam i podeszłam do ekspresu, żeby nalać mu kawy i jednocześnie zająć czymś ręce. Nie chciałam na niego patrzeć czy rozmawiać z nim, mając tę świadomość, że za kilka godzin będę musiała powiedzieć światu prawdę. Trzymałam w jednej dłoni filiżankę, a w drugiej dzbanek, kiedy poczułam na biodrach jego duże ręce. Udawałam, że ich nie czuję i z najwyższym skupieniem nalewałam kawy.
-Gniewasz się na mnie?-mruknął tuż przy moim uchu.
-Nie.-odwróciłam się i wepchnęłam mu filiżankę w dłonie. Nie chciałam, żeby mnie dotykał, skoro i tak miał przeze mnie cierpieć. Wiedziałam, że to co zrobił Phil, to była moja wina. Musiałam go sprowokować, bo inaczej przecież nic by się nie stało. A skoro za kilka godzin Harry pozna prawdę, będzie się mną brzydził. Będzie cierpiał, bo który facet zniesie to, że jego dziewczynę w TEN sposób dotykał inny mężczyzna? Nie mogłam sobie darować, że dopuściłam do czegoś takiego. Wyminęłam go i usiadłam na swoim miejscu. Pochwyciłam zdezorientowane spojrzenie Lou.
-Oj Harry. Chyba coś przeskrobałeś.-zażartował.
-Gdzie reszta?-zapytałam chcąc zmienić temat.
-Ana zabrała chłopaków na zakupy. Jesteśmy sami.-odparł i znacząco poruszył brwiami.
Zamarłam. Skoro i tak miałam stracić i jego i Harrego i całą resztę, ten ostatni raz mogłam poczuć, że Haziątko jeszcze mnie kocha. Zebrałam się w sobie i posłałam mu porozumiewawczy uśmiech. Wiedziałam, że zrozumiał. Wstałam i odwróciłam się do Hazzy. Stał wpatrzony we mnie ściskając filiżankę. Skrzyżowałam ręce na piersi i podeszłam do niego. Stałam tak blisko, że mogłam usłyszeć bicie jego serca, które teraz waliło jak oszalałe. Wyjęłam mu z dłoni filiżankę i odstawiłam jak najdalej.
-Musiałam się upewnić, że moja mama tego nie zobaczy.-powiedziałam i założyłam mu ręce na szyję. Stanęłam na palcach i namiętnie go pocałowałam. Natychmiast położył dłonie na moich plecach. Opierał się o blat szafki. Ledwo sięgałam do jego ust. Wysunęłam kolano do przodu i rozsunęłam mu nogi. Kiedy przerwa zrobiła się dostatecznie duża zrobiłam krok do przodu zbliżając się do niego jeszcze bardziej. Czułam mrowienie w wargach. Objął moją twarz dłońmi i odsunął delikatnie.
-Myślałem, że się na mnie gniewasz.-szepnął.
-To ty wściekałeś się pół nocy.-odparłam.
-Nie gadajmy już o tym.-rzucił i znów mnie pocałował. Tym razem podniósł mnie i posadził na blacie.-Teraz to 15 centymetrów różnicy już mi nie będzie przeszkadzało.-dodał.
Oplotłam go nogami przysuwając maksymalnie do siebie. Nasze miejsca intymne teraz się stykały. Poczułam jak jego członek się napina. Uśmiechnęłam się nadal go całując. Oparłam czoło o jego czoło i odsunęłam usta od jego ust.
-Harry?-szepnęłam i spojrzałam w dół. Jego wzrok powędrował za moim. Chłopak natychmiast zrobił się czerwony. Próbował się odsunąć, ale mu nie pozwoliłam. Przycisnęłam całe ciało do jego ciała. Chciałam poczuć, po raz ostatni, to bezpieczeństwo,którym emanował, jego ciepło i  ten kojący zapach.
-Przepraszam.-szepnął wprost do mojego ucha.
To ja powinnam przeprosić ciebie Harry. Gdybyś tylko wiedział...,pomyślałam.
-Nic nie szkodzi.-zaczęłam.-Nawet nie wiesz, jakie to przyjemne wiedzieć, że kogoś podniecasz. Na prawdę.-wyszeptałam do jego ucha i przytuliłam się do niego mocniej. Czułam ogromne wyrzuty sumienia, ale próbowałam je zagłuszyć. Zamknęłam oczy pozwalając mu na to, żeby całował mnie po szyi.
-Ekhm.-Louis chrząknął znacząco.-Nie chcę przeszkadzać, ale właśnie podjechała An z resztą.
-O cholera.-Harry puścił mnie natychmiast.
Zeskoczyłam z szafki i usiadłam przy stole.
-Siadaj tu.-klepnęłam krzesło obok siebie.
Hazza odsunął je i usiadł. Szybko przekręciłam się na swoim krześle i usiadłam tak, żeby oprzeć się plecami o bok chłopaka. Nogi położyłam na reszcie krzeseł i wzięłam gazetę do ręki.
-Harry, musisz to zobaczyć.-podałam mu ją.
-Co to ma być?-zapytał wskazując na zdjęcie.
-Lou z mamą wyprowadzali mnie ze szpitala. Przeczytaj artykuł.-rzuciłam.
Zapanowała chwila ciszy. W momencie gdy otworzyły się drzwi wejściowe i Zayn wrzasnął: Vas hapening?! Harry wybuchnął śmiechem, a my razem z nim.

*********************************************************************************
No i proszę. Macie 24. Jak się podobuje? Bo mi jakoś średnio. Ale jestem dumna z następnych 4. Zapowiadam emołszyns. Sporo emołszyns. :) Czekam na opinie. Rozdziały postaram się wstawiać codziennie, ale dopiero wieczorem, tak między 20-22.30 Czekajcie cierpliwie laseczki moje kochane i dziękuję za ponad 3,500 wejść i tyle pozytywnych komentarzy. Dziękuję moim stałym czytelniczkom, bo to dzięki wam to jeszcze funkcjonuje. Jesteście naj !. kocham was dziubaski :* Lex_<3

6 komentarzy:

  1. Hahahahahaha trochę się pośmiałam. Czekam na następne bardzo niecierpliwe i nie mam pojęcia co masz do tego rozdziału ^^
    zapraszam do mnie i gratuluje tylu wejść !!!
    http://ineedthat-onething.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. świetne! Normalnie zapiera wdech w piersiach ^__^
    czekam na następny! <3
    ( http://loveonedirection.bloog.pl/ )

    OdpowiedzUsuń
  3. Jestem ciekawa co się wydarzy w następnych rozdziałach!
    A ten jak zwykle świetny ! <3
    Czekam na nn. :D

    http://i-wanna-save-your-heart.blogspot.com/ Nowy ! <3

    OdpowiedzUsuń
  4. OH FUCK, TO BYŁO NIEZŁE + całowanie się na blacie jest genialne (doświadczenie! :D) czekam na next'a, bo twoje opowiadanie jest jak narkotyk, Lex... XD

    [only-one-direction.blogspot.com]

    OdpowiedzUsuń
  5. dziwny... ale świetny <3

    OdpowiedzUsuń