wtorek, 13 marca 2012

Rozdział 35

Kiedy rano otworzyłam oczy promienie słońca natychmiast je zaatakowały. Czym prędzej zamknęłam powieki i zaczęłam myśleć, czy Harry śpi, czy może zszedł już na dół. Nie otwierając oczu przekręciłam się w jego stronę. Wyciągnęłam rękę, żeby sprawdzić czy leży obok, ale w tedy przyciągnął mnie do siebie i przytulił.
-Dzień dobry słoneczko.-szepnął i pocałował mnie.
-Jakie miłe powitanie.-uśmiechnęłam się wciąż nie otwierając oczu.-Cześć.
Przytulił mnie mocniej więc wtuliłam twarz w jego klatkę piersiową. Rękę położyłam na jego wystającej kości miednicy i zaczęłam delikatnie poruszać palcami głaszcząc go. Pocałował mnie w czubek głowy i położył rękę na moim pośladku. Zesztywniałam. Natychmiast się zreflektował i położył ją moim biodrze.
-Przepraszam.-szepnął.-Na prawdę przepraszam.
Nic nie odpowiedziałam. Wtuliłam się mocniej w niego i zamknęłam oczy. Przez chwilę leżeliśmy tak wsłuchując się w nasze oddechy. W końcu Harry szepnął:
-Alex, chyba musisz się przesunąć.
-Czemu?-zapytałam nie ruszając się nawet o milimetr.
-Muszę iść do łazienki.
-Nie musisz. Dobrze mi tak.-odparłam zadzierając głowę żeby na niego spojrzeć.
-Ale ja muszę.-pocałował mnie.-Idę.
Wyskoczył z łóżka i poszedł do toalety. Przeciągnęłam się i nakryłam głowę jego poduszką. Za żadne skarby nie zamierzałam wstawać. Kilka minut później Harry wgramolił się na materac i nie ściągając mi poduszki z twarzy położył się obok i kreślił palcem kółka na moim brzuchu.
-Co robisz?-wymamrotałam.
Nic nie odpowiedział. Zamiast tego położył mi głowę na brzuchu. Z wielkim trudem podniosłam rękę i położyłam na jego głowie. Głaskałam go po lokach. Nagle przyszła mi do głowy strasznie głupia myśl. Co mi szkodzi?, pomyślałam.Podniosłam się i spojrzałam zdezorientowanemu chłopakowi w oczy.
-Harry?-zaczęłam łapiąc go delikatnie za rękę.-Co byś zrobił, gdybym...-zacięłam się.
-Gdybyś co?-zapytał z zagubioną miną.
Nie odezwałam się, więc usiadł naprzeciw mnie i mocno ścisnął moją dłoń.
-Gdybyś co?-powtórzył z naciskiem.
-Gdybym umarła.-dokończyłam i spojrzałam mu w oczy.
Jego twarz w jednej chwili przepełniła się bólem, a oczy wypełniły łzy. Złapał mnie za ręce i mocno ściskając powiedział:
-Nie pozwolę ci umrzeć Alex.
Nie wiem czemu, ale teraz zaczęłam poważnie zastanawiać się nad moimi słowami.
-Harry, ale gdybyś nie mógł nic zrobić? Gdybyś musiał po prostu pozwolić mi odejść?-zapytałam lekko drżącym głosem.
-Albo będziemy żyć razem albo umrę razem z tobą Alex. Bez ciebie moje życie nie ma sensu.-po policzku spłynęła mu wielka łza.
Serce załomotało mi w piersi i poczułam ogromny ból. Wyciągnęłam rękę i kciukiem starłam tą zagubioną kroplę. Pogłaskałam go po policzku. Ujął moją dłoń i przyłożył sobie do ust.
-Nie możesz umrzeć. Nie poradzę sobie bez ciebie. Świat mi się zawali.-szeptał.
-Harry...-delikatnie złapałam go za brodę.-Nie umrę.
-Obiecujesz?-patrzył na mnie.
-Obiecuję.-przytuliłam się do niego.
Nagle łzy zaczęły spływać po moich policzkach mocząc mu koszulkę. Przycisnęłam się do niego mocniej.
-Alex.-wyszeptał w moje włosy.-Czemu o to pytałaś? Ukrywasz coś przede mną?
Odsunęłam się od niego i spojrzałam w te jego szmaragdowe oczy, które okalały posklejane od łez rzęsy.
-Po prostu chciałam wiedzieć. Wiem, że to idiotyczne. Wpadłam na taki głupi pomysł. Przepraszam.
-Jezu, ale mnie przestraszyłaś.-przyciągnął mnie do siebie.-Nie rób tak więcej.
-Przepraszam. Po prostu chciałam wiedzieć.
Zamiast odpowiedzieć lub chociaż trochę na mnie pokrzyczeć on uniósł moją głowę do góry i delikatnie zaczął całować. Odpowiedziałam równie delikatnymi pocałunkami. W końcu odsunął twarz od mojej i odgarnął mi włosy opadające na oczy.
-Dziś ja zrobię dla nas śniadanie. Masz ochotę na jajecznicę?-zapytał lekko się uśmiechając.
-Kiwnęłam potakująco głową. Harry zszedł z łóżka i wyciągnął do mnie rękę. Chwyciłam ją i również wygramoliłam się z pościeli. Staliśmy naprzeciwko siebie. On-w samych bokserkach i z opadającymi na oczy lokami-i ja-w jego koszulce i własnych majtkach, z potarganymi włosami i zaróżowionymi policzkami. Wyciągnął rękę i pogłaskał mój policzek. Uśmiechnęłam się. Zrobiłam krok w jego stronę i splotłam palce z jego palcami.
-Kocham cię.-powiedziałam patrząc mu głęboko w oczy.
-Ja ciebie też.-leciutko się uśmiechnął i ciągnąc mnie za sobą wyszedł z pokoju.
Zeszliśmy do kuchni. W domu było strasznie cicho.
-To skoro ty robisz śniadanie, to ja zrobię kawę.-pocałowałam go w policzek i podeszłam do ekspresu.-A to co?
Zerwałam karteczkę naklejoną na szafce nad maszyną.
-Co tam masz?-Hazza przytulił mnie od tyłu zaglądając mi przez ramię.
-To od chłopaków.
Siemaneczko gołąbeczki! Postanowiliśmy, że wybierzemy się na zakupy bo nasza lodówka świeci pustkami. Potem zamierzamy zajrzeć na chwilę do wytwórni. Liam przypomina, że jutro po południu mamy sesję dla Vanity. Będziemy wieczorem. Buziaczki. Lou, Liam, Niall i Zayn.
-Czyli cały dzień sami?-upewnił się Harry.
-Yhym.-przytaknęłam.-Może też wybierzemy się na małe zakupy?
-Teraz?-zapytał delikatnie całując mnie w szyję.
-Nie. Wieczorem. Takie ładne słoneczko jest. Może powylegujemy się nad basenem?
-Ale najpierw śniadanie, bo jestem już strasznie głodny.-cmoknął mnie w policzek i wrócił do robienia jajecznicy.
Nastawiłam ekspres i usiadłam na stole. Machając nogami przyglądałam się poczynaniom mojego kucharza. Bardzo sprawnie operował patelnią. Po 20 minutach siedzieliśmy już przy stole nad talerzami z wyśmienicie pachnącą jajecznicą i kubkami z gorącą kawą.
-Mmm.Świetna.-pochwaliłam go.
-Smakuje ci?-uśmiechnął się przeżuwając.
-Od dziś to ty gotujesz.-przełknęłam jedzenie i upiłam łyk kawy.
Kiedy zjedliśmy śniadanie oznajmiłam Harremu, że dziś zamierzam choć trochę się opalić, więc żeby nie próbował nawet wciągać mnie na siłę do wody.
-Czyli nie zamierzasz ze mną pływać?-zapytał z udawanym smutkiem.
-Może i popływam.-wstałam od stołu i skierowałam się do drzwi. W progu zatrzymałam się i z zalotnym uśmiechem dodałam-Idę się przebrać. Do zobaczenia na dworze kotku.
Pobiegłam na górę i szybko wzięłam prysznic. Nasmarowałam się balsamem z filtrem i ubrałam w kostium. W pępek wpięłam maleńką, zieloną gwiazdkę, a włosy związałam w ciasny koczek na czubku głowy. Wyciągnęłam z szafy ręcznik i zeszłam na dół. Wychodząc na zewnątrz widziałam, że Harry już pluska się w basenie. Podeszłam do leżaka i wygodnie się na nim usadowiłam. Zamknęłam oczy i myślałam o nas. To jest o mnie i o Harrym, o chłopakach, o mamie, o rodzinach pozostałych, o ich muzyce i o fankach. Zaczęłam cicho nucić Stole my heart. Nagle poczułam, że słońce już nie grzeje mi w twarz. Usłyszałam za to lekko urywany oddech.
-Słoneczko ty moje. Zasłaniasz mi to duże słońce, o tam, na górze.-pokazałam palcem niebo.
Nawet się nie przesunął.
-Harry.-jęknęłam otwierając oczy.
Stał nade mną z dziwnym uśmieszkiem. Już miałam mu powiedzieć coś wielce niekulturalnego, ale on zamachał głową strząsając z loków wodę wprost na mnie.
-Aaa!-krzyknęłam, a on zaczął się śmiać.-Czy ty do cholery jesteś nienormalny?! Odbiło ci?! Za dużo słońca, czy jak?!-wściekałam się.
Przykucnął obok mnie.
-No już. Uspokój się.-pogłaskał mnie po twarzy.
-Zabieraj te ręce! I przestań mi mówić co mam robić!-strząsnęłam jego mokrą dłoń.
-Uwielbiam kiedy się złościsz. Jesteś w tedy jeszcze śliczniejsza niż normalnie.-uśmiechnął się.
-Palant.-rzuciłam.
-A ja i tak cię kocham.-wziął mnie na ręce.
-Puść mnie!-krzyknęłam.-W tej chwili! Bo jak ni...-zamknął mi usta pocałunkiem.
Nigdy nie potrafiłam się na ludzi zbyt długo złościć. Ale w jego przypadku wystarczył jeden uśmiech czy pocałunek i natychmiast mi przechodziło. Teraz już staliśmy bardzo blisko siebie i zapamiętale się całowaliśmy. On obejmował moją twarz dłońmi, a ja swoje ręce zarzuciłam na jego szyję. Nie przeszkadzało mi to, że moje nagrzane od słońca ciało styka się z jego-zimnym i mokrym.
-Musiałaś aż tak bardzo krzyczeć?-zapytał patrząc mi w oczy.
-Tak.-odparłam wzruszając ramionami.
-Yhym.-westchnął.-Popływasz ze mną? Proszę.
Spojrzałam w kierunku basenu.
-Ale woda jest zimna.-mruknęłam dotykając jego ramienia.-A basen taki duży...-zjechałam niżej zatrzymując palce tuż nad jego łokciem.-A ja lubię ciepło. Dużoo ciepła.-delikatnie splotłam palce z jego palcami i podniosłam nasze dłonie na wysokość jego serca. Nagle podniosłam głowę do góry i odważnie spojrzałam mu w oczy.-Harry, kochasz mnie?-zapytałam.
-Oczywiście. Czemu pytasz?-zapytał mnie lekko zdziwiony.
-Ale czy kochasz mnie tak naprawdę? Tak mocno? I na zawsze?-pytałam.
Spojrzał mi głęboko w oczy. Miałam wrażenie, że czyta w moich myślach, w moim sercu.
-Alex, kocham się. Kocham się jak nikogo przedtem. Jesteś dla mnie jedyna w swoim rodzaju. Odkąd cię poznałem, czuję, że żyję.-powiedział i usiadł na leżaku. Posadził mnie sobie na kolanach i zanucił cicho-Baby you light up my world like nobody else... Alex, kochanie, gdyby nie to, że jesteś tak ważną dla mnie osobą i gdyby nie to, że cię uwielbiam, to wyszedłbym za Louis'ego.-uśmiechnął się.-Ale możesz być pewna, że cokolwiek się stanie, cokolwiek zrobisz, cokolwiek nas spotka, zawsze będę z tobą. Zawsze będę z tobą i dla ciebie. Będę cię wspierał, szanował, kochał, będę się o ciebie troszczył,-położył mi rękę na brzuchu.-a w przyszłości również o nasze dzieci. Zawsze będę cię kochał bez względu na wszystko. Pamiętaj o tym.-pogłaskał mnie po udzie.
-Harry...-szepnęłam i przytuliłam się do niego.
Jego głowa znajdowała się na wysokości moich piersi. Nie przysunął jej do mojego ciała. I to przekonało mnie, że mam rację. Usiadłam obok niego na leżaku i wtuliłam w jego ciało. Objął mnie ramieniem. 
-Chodźmy do środka. Mam dość słońca na dziś.-wstałam i złapałam go za rękę.
-Ja chyba też.
Weszliśmy do domu trzymając się za ręce. Nic nie mówiąc zaprowadziłam go na górę. Stojąc w jego pokoju rzuciłam:
-Mam ochotę na długą kąpiel.
Kiedy na mnie spojrzał puściłam mu oczko i wycofałam się do łazienki. Teraz byłam już gotowa. Czułam to. Wiedziałam. Byłam pewna, że to właśnie z Harrym chcę przeżyć swój pierwszy raz. I wiedziałam też, że nastąpi to już niedługo.

*********************************************************************************
Dobry ! . Macie 35 i uśmiechajcie się ! . Przepraszam za tą przerwę, ale 8 marca po raz ostatni włączyłam kompa. Bo wiecie, w weekend sprzątanie to nie było czasu, potem goście i znowu czasu nie ma, a teraz kurczę chora jestem ! . I moja gorączka dziś pozwoliła mi napisać dla was ten 35. A i jestem w trakcie tworzenia 43 więc spokojnie, nie martwcie się :) Czekam na wasze opinie i dziękuję za ponad 19,5 tysiąca wejść :* Kocham was , jesteście najlepsze ! . <3 Buzialki, Lex :*

8 komentarzy:

  1. Zajebiste < 3 ♥ Czekam z niecierpliwością na next .

    OdpowiedzUsuń
  2. KURDE NASTRASZYŁAŚ MNIE Z TĄ ŚMIERCIĄ, NIE RÓB TAK NIGDY WIĘCEJ! XD

    Ale mimo wszystko "awww" *w* Genialny rozdział i z niecierpliwością czekam na następny <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Mrry! xD świetny jak zwykle, z resztą. Nie mogę się doczekać tej noccy! AAA! wiem, wiem gadam jak jakiś zboczuch ale taka jest prawda. :D Czekam z niecierpliwością na następny rozdział. :**

    OdpowiedzUsuń
  4. Prosze,prosze dodaj nastepny to jest świetne. :D Czekam na next To jest boskie a i czekam na rozdział z ich nocą :d :***

    OdpowiedzUsuń
  5. Mmmmm..... Ale podnieta.... Mam ochotę być na miejscu Alex :D

    the-one-of-my-life.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. Super. Dodaj nowy :):):):)

    OdpowiedzUsuń
  7. wow, trochę mnie nie było, ale widzę, że tu akcja toczy się w najlepsze! ;) No i ta końcówka,jest hmmm... trochę sugestywna.. A poza tym to zaniepokoiła mnie ta sytuacja z Louisem z poprzedniego rozdziało, mam nadzieję, że nic poważniejszego z tego nie wyniknie, z resztą to samo tyczy się tego pytania o umieranie. Ani mi się waż uśmiercać Alex! inaczej znajdę, uduszę, poćwiartuję, zakopie, odkopie, utopię, a potem znowu od początku... I tak, to jest groźba;) Weny! Buziaki;*

    OdpowiedzUsuń
  8. Super. Czekam na nowy. :)

    OdpowiedzUsuń