-No i co narobiłeś?-rzuciłem wściekle, pół żartem, pół serio.
-Ja?! A co ja znowu zrobiłem?-Lou podrapał się po głowie.-No chyba nic jej nie jest, nie? Alex? Aleex? No gdzie ty jesteś?-zaczął podnosić kołdrę, żeby odszukać Lex.
Nie był to duży problem, bo łóżko było naprawdę małe. Ale oczywiście nasz Tommuś miał z tym nie lada problem. Zaplątał się w kołdrę i ściągając ją z nas wrzeszczał, że widzi ciemność, że umiera. Zaczął się zataczać, a gdy w teatralny sposób legł na podłodze krzycząc: Umieram! Umieram! Umarłem!, Alex wychyliła się zza mnie patrząc na jego "pośmiertne" konwulsje. Żaden z chłopaków nie przejął się popisem Lou, bo takie rzeczy podczas trasy były na porządku dziennym. Zawsze któryś z nas odstawiał szopkę. Kiedyś Liam wepchnął sobie chrupki serowe do dziurek od nosa i udawał Sida z Epoki Lodowcowej... Ale wróćmy do rzeczywistości. Alexis chyba trochę się przejęła, bo zerkała raz na niego, raz na mnie z lekkim przestrachem.
-Nie przejmuj się.-przytuliłem ją i szepnąłem wprost w jej szyję.-Odżyje w najmniej odpowiednim momencie.
Zasunąłem zasłonkę i klęknąłem nad Alex. Dłonie oparłem po obu stronach jej głowy i delikatnie musnąłem jej policzek. Powoli schodziłem niżej. Szyja, obojczyki, dekolt, piersi. Chciałem, żeby poczuła moją miłość, tak czystą i silną jak wodospad Niagara, a nie tylko bezgraniczne pożądanie. Dżizas, ależ się zrobiłem sentymentalny! Zacząłem zsuwać z niej bluzkę.
-Nie Harry.-zatrzymała moją dłoń.-Nie przy nich.
Kiwnąłem głową i powiedziałem:
-Wiem. Ale gdy zacznę cię rozbierać Lou wsadzi tu swój wścibski nos. Wiesz, że ma dar do wchodzenia w nieodpowiednim momencie.
Zachichotała.
-Wiem. Na czym skończyliśmy?
-Och, chyba na tym.-rzuciłem i namiętnie ją pocałowałem.
Zarzuciła mi ręce na szyję i przyciągnęła do siebie. Miałem wrażenie, że zbyt mocno ją przygniatam, więc delikatnie się uniosłem. Znów zsunąłem usta w dół i całowałem ją po szyi. Tym razem zrobiłem to z większą pasją, silniejszą namiętnością i kuszącą delikatnością. Wysunąłem czubek języka i przesunąłem nim po jej szyi, od obojczyka aż do ucha. Wzdrygnęła się i cicho zajęczała.
-Chcesz więcej?-zapytałem tonem, który mi się nie spodobał. Brzmiałem jak jakiś pieprzony zboczeniec, który myśli tylko tym co ma w spodniach. Zawsze gardziłem takimi typami. Pięknie Styles, coraz lepiej.
-A wy tu co? Ja tam umarłem, a wy się obściskujecie?!-oburzony Louis wcisnął głowę między zasłonkę a ściankę.-I to beze mnie? O nie.-niemalże warknął. Przysięgam, że to brzmiało jak warknięcie wściekłego pitbula.
-Co ty wyprawiasz?-zapytałem Boo, który właśnie usiłował wleźć do nas.
-Zamierzam uzyskać trochę miłości. Mi też się coś należy za to, że musiałem cię jej oddać.
Wcisnął się między nas. Widziałem lekkie zmieszanie Alex, ale w końcu Lou był moim przyjacielem. Mogłem mu pozwolić na takie zachowanie.
Nagle wpadł mi do głowy idiotyczny pomysł. Może by tak mały trójkącik?
-Alex, Lou? Co powiecie na odrobinę odwagi?-patrzyli na mnie nierozumiejącym wzrokiem, więc tłumaczyłem-Pójdźmy o krok dalej. Bądźmy niegrzeczni. Chociaż raz nie bądźmy idealni.
-Co rozumiesz przez "krok dalej"?-Alex niepewnie patrzyła mi w oczy.
Niemalże mogłem w nich dostrzec strach przed seksem z nami.
-Nic wielkiego. Nie chcę byśmy ze sobą spali. Nie w TYM sensie. Po prostu pozwólmy sobie na więcej.
Pocałowałem ją. Ten drobny gest miał ją uspokoić. Chyba podziałało.
*Alex*
Dzięki szatańskiemu pomysłowi Harrego twarz Lou znalazła się bardzo blisko mojej twarzy. Niepewnie patrzyłam na jego usta, oczy, szyję. Dotknęłam palcami jego warg. Były miękkie i ciepłe. Drugą dłonią ściskałam palce Hazzy. To poniekąd dodawało mi odwagi. Zamknęłam oczy i poczułam jak usta Lou dotykają moich ust. To było przyjemne. Delikatnie całował moje drżące wargi i czekał, aż dopasuję je do jego tempa i sposobu całowania. Gdy mi się to udało poczułam jego język delikatnie wsuwający się do moich ust i dotykający mojego języka. Mój mózg natychmiast chciał więcej. Chyba zwariowałaś, pomyślałam. Lou odsunął się i cicho zapytał:
-Podobało ci się?
-Mogę dostać więcej?-nie kontrolowałam się.
Znów stopiliśmy nasze wargi. Tym razem było mocniej, namiętniej. Silniej przeżyłam dotyk jego ciała. Z każdą chwilą drżałam coraz bardziej. Odsunęłam się i wpiłam usta w usta Harrego. Jego pocałunki zawsze były wypełnione emocjami. Co nie znaczy, że Lou całował beznamiętnie. Ale z Harrym było inaczej. W tym jednym poczułam ogromne zaufanie. Nie wiem czemu zrobiłam to co później nastąpiło.
Rozpłakałam się, a raczej łzy spływały mi po policzkach. Nie było szlochu, urywanych zdań, przyśpieszonego oddechu. Nic. Zeskoczyłam z łóżka i pognałam do chłopców. Siedzieli na kanapie i grali w karty. Wepchnęłam się na kolana Nialla i wtuliłam w jego ciało.
-A tobie co?-Zayn przyglądał mi się.
-Stęskniłaś się za wujciem Niallem?-Liam miął w palcach kawałek kartki.
Milczałam.
-Dajcie jej spokój. No już kochanie.-blondyn objął mnie delikatnie i pogłaskał po plecach.-Nie płacz.
Wpatrywałam się w wejście. Czekałam na pojawienie się tych dwóch młotków. To co się stało, to było coś dziwnego i nigdy nie powinno mieć miejsca. Na co ja się w ogóle zgodziłam? Na jakiś pieprzony trójkącik z moim chłopakiem i jego przyjacielem? A co będzie następne? Nagramy to?
-Alex!-Irlandczyk delikatnie mną potrząsnął.
-Yyy co?-mądrością powalałam pozostałych na kolana.
-Podasz mi colę z lodówki? Ewentualnie możesz mnie wypuścić...-dodał napotykając moje spojrzenie.
Wstałam i przepuściłam go. Klapnęłam na bardzo wygodny fotel przy oknie i oparłam głowę o szybę. Co ja tu w ogóle robię? Siedzę sobie w tourbusie One Direction, jestem dziewczyną jednego z nich i całowałam się już z trzema członkami zespołu. Cudownie. Dziewczyno, co ty wyrabiasz? Masz jakieś problemy ze sobą? Chcesz ich wszystkich zaliczyć czy jak? No nie ma co. Coraz lepiej.
-Ej, wszystko w porządku?-Zayn kucał przede mną.
-Tak. W najlepszym.-uśmiechnęłam się sztucznie.
-Na pewno? Masz smutne oczy. Coś z Harrym?-jego oczy mówiły same za siebie: "Znowu?".-Właśnie, gdzie on jest?-rozejrzał się.
-Z Lou. Nie, wszystko gra.-widząc jego spojrzenie dodałam-Naprawdę.
-Martwię się o ciebie.
-Niepotrzebnie.-pogłaskałam go po policzku.
Przytrzymał moją dłoń. Poczułam jak wzdłuż kręgosłupa przebiega mnie dreszcz. Patrzył mi głęboko w oczy. Odwróciłam głowę.
-Nie wiem co my byśmy zrobili, gdyby coś ci się stało.-szepnął.
-Zawsze może potrącić mnie rower, albo wózek ze sprzętem, nie?-spróbowałam rozluźnić atmosferę.
-Przestań. Mówię poważnie.-przysiadł na oparciu, tuż obok mojej ręki.
-Ja też. Całkiem poważnie.-roześmiałam się.-Zayn, daj spokój. Przy was nic mi nie będzie, prawda?
Pokiwał głową. Przytuliłam głowę do jego boku. Natychmiast zaczął głaskać mnie po policzku.
-Pięknisiu?
-Nom?
-Czemu DJ Malik nie zaszczycił mnie jeszcze wspólnym tańcem? Com? Mam się obrazić?
-Absolutnie. Poczekaj.
Podszedł do ściany i otworzył szafkę. Coś tam poszperał i po chwili z głośników popłynęło Rio de Janeiro Michael Mind Project .
-Mogę prosić?-wyciągnął do mnie rękę.
Chwyciłam ją z uśmiechem. Przyciągnął mnie do siebie i rozpoczęliśmy bardzo zmysłowy taniec. Jego ręce wędrowały po moim ciele. Ocierał się o mnie. Ja nie pozostawałam mu dłużna. Stanęłam tyłem do niego i założyłam mu ręce na szyję. Poruszałam biodrami i świetnie się przy tym bawiłam. Usłyszeliśmy śmiechy i w chwili gdy nasze nosy się dotykały, a lekko rozchylone usta dzieliły milimetry, do pokoju weszli Louis i Harry.
-Co tu się dzieje?!-Harry był zaskoczony.
-Ktoś musiał zająć się twoją dziewczyną gdy ty baraszkowałeś z Lou.-Laluś wypuścił mnie z objęć i wyłączył muzykę.
-Zayn i ja tylko tańczyliśmy.-wyjaśniłam spokojnie i podeszłam do Loczka.-Jak było?
Gdy położyłam mu ręce na piersiach zadrżał. Jego spojrzenie nagle stało się twarde, a na twarz wpełzł grymas obrzydzenia.
-Śmierdzisz Zaynem.-warknął.
-Dzięki Stary! Miło mi!
-Harry! Tak nie można.-patrzyłam mu w oczy.
-Ale tak można było?-złapał mnie za nadgarstki.
-Harry to boli.-szepnęłam przerażona.
-Bo ma boleć.-rzucił i odepchnął mnie z całej siły do tyłu.
Usiłowałam utrzymać się w pionie machając rękami. Nogi odmówiły współpracy i runęłam na podłogę. Upadając uderzyłam głową o coś twardego. Myślę, że był to kant stolika. Zobaczyłam gwiazdki i poczułam pod sobą twardą podłogę. Zdążyłam jeszcze jęknąć, a powietrze przeszył krzyk Nialla:
-Alex!
*Niall*
Leżała na podłodze z półprzymkniętymi powiekami. Zayn stał oszołomiony, Louis patrzył z niedowierzaniem, Liam szedł tuż za mną, więc nie widziałem jego twarzy, a Harry stał w miejscu z nieprzytomnym spojrzeniem.
Widziałem co zrobił Hazza. Co w niego wstąpiło? Podbiegłem do niej i padłem na kolana. Odgarnąłem z jej twarzy kosmyk włosów.
-Alex? Alex słyszysz mnie?-poklepałem ją po policzku.
Natychmiast tuż obok mnie, jakby wybudzeni z letargu, pojawili się Liam, Lou i Zayn. Pakistańczyk podniósł ją i ułożył na łóżku. Lou próbował ją ocucić. Loczek stał w tym samym miejscu co przedtem. Teraz na jego twarzy malowało się przerażenie. Był blady, oczy miał wielkości spodków od filiżanek. Podszedłem do niego i kładąc mu rękę na ramieniu zapytałem:
-Harry? Wszystko dobrze?
Zamrugał i rozejrzał się po pomieszczeniu.
-Żyje?-wyszeptał.
-Oczywiście. Cóż to za pytanie.
-Mogłem ją zabić.
-Ale nie zabiłeś. Chociaż mogłeś...
-Co?
-Uderzyła głową o oparcie od fotela. Gdyby to był stół, pewnie by umarła na miejscu...
-Nie.-powiedział ledwie dosłyszalnym głosem i powoli ruszył do chłopaków.
Zayn zastąpił mu drogę.
-Ochłoń. Nawet się do niej nie zbliżaj dopóki nie ochłoniesz.-wycedził przez zęby.
-Zayn.-jęknął błagalnie.
-Nie Harry. Uderzyłeś ją. A takich rzeczy się nie robi. Nie kobiecie.-odwrócił się na pięcie i wrócił do pozostałych.
Harry podszedł do najbliższej ściany i oparł się o nią plecami. Podszedłem do niego i stanąłem przed nim.
-Hazza?
Podniósł powieki, które ukazały smutne oczy i przytulił się do mnie.
-Oj Harry. Rozrabiako ty mój.-pogładziłem go po plecach.
-Niall ja nie wiem co się stało. Ja nie wiem jak. Nie chciałem. Nigdy nie...przecież wiesz.-zapłakał.
-Wiem. No już.
Zerknąłem na pozostałych. Patrzyli na nas ze zdziwieniem? Tak, to chyba było zdziwienie.
*Louis*
Byłem w ciężkim szoku. Jak Harry mógł to zrobić? Kurdę, co w tego chłopaka wstąpiło?
-Louis?-usłyszałem cichy szept.
Spojrzałem na Alex. Patrzyła na mnie lekko nieprzytomnie.
-Alex.-pogłaskałem ją po policzku.
-Gdzie Harry?-w jej głosie pobrzmiewała nutka strachu.
-Tam. Jak się czujesz? Boli cię coś?-delikatnie chwyciłem jej palce.
-Nie. Może trochę głowa.-stęknęła.
-Przepraszam cię za niego. Nie mam pojęcia co się z nim dzieje.
-Cii. Nie, to moja wina. Sprowokowałam go.
-Przestań. To nie była twoja wina. Nie masz prawa tak mówić ani nawet myśleć. Harry zgłupiał.
Wykrzywiła usta w coś na kształt uśmiechu.
-Aniołku.-szept Harrego przebił się nad moim ramieniem.
Alex zadrżała i ścisnęła moją dłoń. Chciałem wstać, ale jej spojrzenie niemal błagało żebym został.
-Czy ty jesteś normalny?-zagadnąłem ze złością.
-Lou proszę. Daj mu spokój.
-Nie jestem. Zwariowałem.-odparł i uklęknął przy łóżku.-Nie broń mnie. Mogłem ci zrobić prawdziwą krzywdę. Alex przepraszam.
-Zwykłe przepraszam tu nie wystarczy.-mruknąłem.
Położył głowę na kanapie i pocałował jej dłoń.
-Proszę przestań.-głos jej drżał.-To był wypadek.
Patrzyłem na nich z uwagą. Widziałem, że strach nie zniknął ze spojrzenia Alex. I w tedy odkryłem tę jakże banalną prawdę. Alexis po prostu bała się Harrego. Tylko czemu wcześniej tego nie zauważyłem? Czyżby przestraszyła się go dopiero teraz? Tak, zdecydowanie tak. Inaczej dzień wcześniej by z nim nie spała...
*********************************************************************************
Siemka !. Uznałam, że zamiast odpisywać w komentarzu, po prostu dodam kolejny rozdział. I tak oto macie 46. Moje kochane dziewczynki piszące egzaminy: jak wam poszło? Trzymałam za was mocno kciuki i mam nadzieję, że nie na darmo :) ! . A teraz smutna (?), bynajmniej dla mnie, wiadomość: Nie mam bladego pojęcia kiedy wstawię kolejny rozdział. Na pewno nie będzie to w majowy weekend. Wyjeżdżam w sobotę rano a wrócę dopiero 7 maja, więc analogicznie nie macie co liczyć na 47 w majówkę. Być może, ale niczego nie obiecuję, wstawię w czwartek lub piątek. Dziękuję tym, które pod ostatnią notką pisały różne rodzaje komentarzy, mające na celu podtrzymanie mnie jakoś na duchu. Pomogło.
Buziaki :* i do nn-ki :* Lex.
-Ja?! A co ja znowu zrobiłem?-Lou podrapał się po głowie.-No chyba nic jej nie jest, nie? Alex? Aleex? No gdzie ty jesteś?-zaczął podnosić kołdrę, żeby odszukać Lex.
Nie był to duży problem, bo łóżko było naprawdę małe. Ale oczywiście nasz Tommuś miał z tym nie lada problem. Zaplątał się w kołdrę i ściągając ją z nas wrzeszczał, że widzi ciemność, że umiera. Zaczął się zataczać, a gdy w teatralny sposób legł na podłodze krzycząc: Umieram! Umieram! Umarłem!, Alex wychyliła się zza mnie patrząc na jego "pośmiertne" konwulsje. Żaden z chłopaków nie przejął się popisem Lou, bo takie rzeczy podczas trasy były na porządku dziennym. Zawsze któryś z nas odstawiał szopkę. Kiedyś Liam wepchnął sobie chrupki serowe do dziurek od nosa i udawał Sida z Epoki Lodowcowej... Ale wróćmy do rzeczywistości. Alexis chyba trochę się przejęła, bo zerkała raz na niego, raz na mnie z lekkim przestrachem.
-Nie przejmuj się.-przytuliłem ją i szepnąłem wprost w jej szyję.-Odżyje w najmniej odpowiednim momencie.
Zasunąłem zasłonkę i klęknąłem nad Alex. Dłonie oparłem po obu stronach jej głowy i delikatnie musnąłem jej policzek. Powoli schodziłem niżej. Szyja, obojczyki, dekolt, piersi. Chciałem, żeby poczuła moją miłość, tak czystą i silną jak wodospad Niagara, a nie tylko bezgraniczne pożądanie. Dżizas, ależ się zrobiłem sentymentalny! Zacząłem zsuwać z niej bluzkę.
-Nie Harry.-zatrzymała moją dłoń.-Nie przy nich.
Kiwnąłem głową i powiedziałem:
-Wiem. Ale gdy zacznę cię rozbierać Lou wsadzi tu swój wścibski nos. Wiesz, że ma dar do wchodzenia w nieodpowiednim momencie.
Zachichotała.
-Wiem. Na czym skończyliśmy?
-Och, chyba na tym.-rzuciłem i namiętnie ją pocałowałem.
Zarzuciła mi ręce na szyję i przyciągnęła do siebie. Miałem wrażenie, że zbyt mocno ją przygniatam, więc delikatnie się uniosłem. Znów zsunąłem usta w dół i całowałem ją po szyi. Tym razem zrobiłem to z większą pasją, silniejszą namiętnością i kuszącą delikatnością. Wysunąłem czubek języka i przesunąłem nim po jej szyi, od obojczyka aż do ucha. Wzdrygnęła się i cicho zajęczała.
-Chcesz więcej?-zapytałem tonem, który mi się nie spodobał. Brzmiałem jak jakiś pieprzony zboczeniec, który myśli tylko tym co ma w spodniach. Zawsze gardziłem takimi typami. Pięknie Styles, coraz lepiej.
-A wy tu co? Ja tam umarłem, a wy się obściskujecie?!-oburzony Louis wcisnął głowę między zasłonkę a ściankę.-I to beze mnie? O nie.-niemalże warknął. Przysięgam, że to brzmiało jak warknięcie wściekłego pitbula.
-Co ty wyprawiasz?-zapytałem Boo, który właśnie usiłował wleźć do nas.
-Zamierzam uzyskać trochę miłości. Mi też się coś należy za to, że musiałem cię jej oddać.
Wcisnął się między nas. Widziałem lekkie zmieszanie Alex, ale w końcu Lou był moim przyjacielem. Mogłem mu pozwolić na takie zachowanie.
Nagle wpadł mi do głowy idiotyczny pomysł. Może by tak mały trójkącik?
-Alex, Lou? Co powiecie na odrobinę odwagi?-patrzyli na mnie nierozumiejącym wzrokiem, więc tłumaczyłem-Pójdźmy o krok dalej. Bądźmy niegrzeczni. Chociaż raz nie bądźmy idealni.
-Co rozumiesz przez "krok dalej"?-Alex niepewnie patrzyła mi w oczy.
Niemalże mogłem w nich dostrzec strach przed seksem z nami.
-Nic wielkiego. Nie chcę byśmy ze sobą spali. Nie w TYM sensie. Po prostu pozwólmy sobie na więcej.
Pocałowałem ją. Ten drobny gest miał ją uspokoić. Chyba podziałało.
*Alex*
Dzięki szatańskiemu pomysłowi Harrego twarz Lou znalazła się bardzo blisko mojej twarzy. Niepewnie patrzyłam na jego usta, oczy, szyję. Dotknęłam palcami jego warg. Były miękkie i ciepłe. Drugą dłonią ściskałam palce Hazzy. To poniekąd dodawało mi odwagi. Zamknęłam oczy i poczułam jak usta Lou dotykają moich ust. To było przyjemne. Delikatnie całował moje drżące wargi i czekał, aż dopasuję je do jego tempa i sposobu całowania. Gdy mi się to udało poczułam jego język delikatnie wsuwający się do moich ust i dotykający mojego języka. Mój mózg natychmiast chciał więcej. Chyba zwariowałaś, pomyślałam. Lou odsunął się i cicho zapytał:
-Podobało ci się?
-Mogę dostać więcej?-nie kontrolowałam się.
Znów stopiliśmy nasze wargi. Tym razem było mocniej, namiętniej. Silniej przeżyłam dotyk jego ciała. Z każdą chwilą drżałam coraz bardziej. Odsunęłam się i wpiłam usta w usta Harrego. Jego pocałunki zawsze były wypełnione emocjami. Co nie znaczy, że Lou całował beznamiętnie. Ale z Harrym było inaczej. W tym jednym poczułam ogromne zaufanie. Nie wiem czemu zrobiłam to co później nastąpiło.
Rozpłakałam się, a raczej łzy spływały mi po policzkach. Nie było szlochu, urywanych zdań, przyśpieszonego oddechu. Nic. Zeskoczyłam z łóżka i pognałam do chłopców. Siedzieli na kanapie i grali w karty. Wepchnęłam się na kolana Nialla i wtuliłam w jego ciało.
-A tobie co?-Zayn przyglądał mi się.
-Stęskniłaś się za wujciem Niallem?-Liam miął w palcach kawałek kartki.
Milczałam.
-Dajcie jej spokój. No już kochanie.-blondyn objął mnie delikatnie i pogłaskał po plecach.-Nie płacz.
Wpatrywałam się w wejście. Czekałam na pojawienie się tych dwóch młotków. To co się stało, to było coś dziwnego i nigdy nie powinno mieć miejsca. Na co ja się w ogóle zgodziłam? Na jakiś pieprzony trójkącik z moim chłopakiem i jego przyjacielem? A co będzie następne? Nagramy to?
-Alex!-Irlandczyk delikatnie mną potrząsnął.
-Yyy co?-mądrością powalałam pozostałych na kolana.
-Podasz mi colę z lodówki? Ewentualnie możesz mnie wypuścić...-dodał napotykając moje spojrzenie.
Wstałam i przepuściłam go. Klapnęłam na bardzo wygodny fotel przy oknie i oparłam głowę o szybę. Co ja tu w ogóle robię? Siedzę sobie w tourbusie One Direction, jestem dziewczyną jednego z nich i całowałam się już z trzema członkami zespołu. Cudownie. Dziewczyno, co ty wyrabiasz? Masz jakieś problemy ze sobą? Chcesz ich wszystkich zaliczyć czy jak? No nie ma co. Coraz lepiej.
-Ej, wszystko w porządku?-Zayn kucał przede mną.
-Tak. W najlepszym.-uśmiechnęłam się sztucznie.
-Na pewno? Masz smutne oczy. Coś z Harrym?-jego oczy mówiły same za siebie: "Znowu?".-Właśnie, gdzie on jest?-rozejrzał się.
-Z Lou. Nie, wszystko gra.-widząc jego spojrzenie dodałam-Naprawdę.
-Martwię się o ciebie.
-Niepotrzebnie.-pogłaskałam go po policzku.
Przytrzymał moją dłoń. Poczułam jak wzdłuż kręgosłupa przebiega mnie dreszcz. Patrzył mi głęboko w oczy. Odwróciłam głowę.
-Nie wiem co my byśmy zrobili, gdyby coś ci się stało.-szepnął.
-Zawsze może potrącić mnie rower, albo wózek ze sprzętem, nie?-spróbowałam rozluźnić atmosferę.
-Przestań. Mówię poważnie.-przysiadł na oparciu, tuż obok mojej ręki.
-Ja też. Całkiem poważnie.-roześmiałam się.-Zayn, daj spokój. Przy was nic mi nie będzie, prawda?
Pokiwał głową. Przytuliłam głowę do jego boku. Natychmiast zaczął głaskać mnie po policzku.
-Pięknisiu?
-Nom?
-Czemu DJ Malik nie zaszczycił mnie jeszcze wspólnym tańcem? Com? Mam się obrazić?
-Absolutnie. Poczekaj.
Podszedł do ściany i otworzył szafkę. Coś tam poszperał i po chwili z głośników popłynęło Rio de Janeiro Michael Mind Project .
-Mogę prosić?-wyciągnął do mnie rękę.
Chwyciłam ją z uśmiechem. Przyciągnął mnie do siebie i rozpoczęliśmy bardzo zmysłowy taniec. Jego ręce wędrowały po moim ciele. Ocierał się o mnie. Ja nie pozostawałam mu dłużna. Stanęłam tyłem do niego i założyłam mu ręce na szyję. Poruszałam biodrami i świetnie się przy tym bawiłam. Usłyszeliśmy śmiechy i w chwili gdy nasze nosy się dotykały, a lekko rozchylone usta dzieliły milimetry, do pokoju weszli Louis i Harry.
-Co tu się dzieje?!-Harry był zaskoczony.
-Ktoś musiał zająć się twoją dziewczyną gdy ty baraszkowałeś z Lou.-Laluś wypuścił mnie z objęć i wyłączył muzykę.
-Zayn i ja tylko tańczyliśmy.-wyjaśniłam spokojnie i podeszłam do Loczka.-Jak było?
Gdy położyłam mu ręce na piersiach zadrżał. Jego spojrzenie nagle stało się twarde, a na twarz wpełzł grymas obrzydzenia.
-Śmierdzisz Zaynem.-warknął.
-Dzięki Stary! Miło mi!
-Harry! Tak nie można.-patrzyłam mu w oczy.
-Ale tak można było?-złapał mnie za nadgarstki.
-Harry to boli.-szepnęłam przerażona.
-Bo ma boleć.-rzucił i odepchnął mnie z całej siły do tyłu.
Usiłowałam utrzymać się w pionie machając rękami. Nogi odmówiły współpracy i runęłam na podłogę. Upadając uderzyłam głową o coś twardego. Myślę, że był to kant stolika. Zobaczyłam gwiazdki i poczułam pod sobą twardą podłogę. Zdążyłam jeszcze jęknąć, a powietrze przeszył krzyk Nialla:
-Alex!
*Niall*
Leżała na podłodze z półprzymkniętymi powiekami. Zayn stał oszołomiony, Louis patrzył z niedowierzaniem, Liam szedł tuż za mną, więc nie widziałem jego twarzy, a Harry stał w miejscu z nieprzytomnym spojrzeniem.
Widziałem co zrobił Hazza. Co w niego wstąpiło? Podbiegłem do niej i padłem na kolana. Odgarnąłem z jej twarzy kosmyk włosów.
-Alex? Alex słyszysz mnie?-poklepałem ją po policzku.
Natychmiast tuż obok mnie, jakby wybudzeni z letargu, pojawili się Liam, Lou i Zayn. Pakistańczyk podniósł ją i ułożył na łóżku. Lou próbował ją ocucić. Loczek stał w tym samym miejscu co przedtem. Teraz na jego twarzy malowało się przerażenie. Był blady, oczy miał wielkości spodków od filiżanek. Podszedłem do niego i kładąc mu rękę na ramieniu zapytałem:
-Harry? Wszystko dobrze?
Zamrugał i rozejrzał się po pomieszczeniu.
-Żyje?-wyszeptał.
-Oczywiście. Cóż to za pytanie.
-Mogłem ją zabić.
-Ale nie zabiłeś. Chociaż mogłeś...
-Co?
-Uderzyła głową o oparcie od fotela. Gdyby to był stół, pewnie by umarła na miejscu...
-Nie.-powiedział ledwie dosłyszalnym głosem i powoli ruszył do chłopaków.
Zayn zastąpił mu drogę.
-Ochłoń. Nawet się do niej nie zbliżaj dopóki nie ochłoniesz.-wycedził przez zęby.
-Zayn.-jęknął błagalnie.
-Nie Harry. Uderzyłeś ją. A takich rzeczy się nie robi. Nie kobiecie.-odwrócił się na pięcie i wrócił do pozostałych.
Harry podszedł do najbliższej ściany i oparł się o nią plecami. Podszedłem do niego i stanąłem przed nim.
-Hazza?
Podniósł powieki, które ukazały smutne oczy i przytulił się do mnie.
-Oj Harry. Rozrabiako ty mój.-pogładziłem go po plecach.
-Niall ja nie wiem co się stało. Ja nie wiem jak. Nie chciałem. Nigdy nie...przecież wiesz.-zapłakał.
-Wiem. No już.
Zerknąłem na pozostałych. Patrzyli na nas ze zdziwieniem? Tak, to chyba było zdziwienie.
*Louis*
Byłem w ciężkim szoku. Jak Harry mógł to zrobić? Kurdę, co w tego chłopaka wstąpiło?
-Louis?-usłyszałem cichy szept.
Spojrzałem na Alex. Patrzyła na mnie lekko nieprzytomnie.
-Alex.-pogłaskałem ją po policzku.
-Gdzie Harry?-w jej głosie pobrzmiewała nutka strachu.
-Tam. Jak się czujesz? Boli cię coś?-delikatnie chwyciłem jej palce.
-Nie. Może trochę głowa.-stęknęła.
-Przepraszam cię za niego. Nie mam pojęcia co się z nim dzieje.
-Cii. Nie, to moja wina. Sprowokowałam go.
-Przestań. To nie była twoja wina. Nie masz prawa tak mówić ani nawet myśleć. Harry zgłupiał.
Wykrzywiła usta w coś na kształt uśmiechu.
-Aniołku.-szept Harrego przebił się nad moim ramieniem.
Alex zadrżała i ścisnęła moją dłoń. Chciałem wstać, ale jej spojrzenie niemal błagało żebym został.
-Czy ty jesteś normalny?-zagadnąłem ze złością.
-Lou proszę. Daj mu spokój.
-Nie jestem. Zwariowałem.-odparł i uklęknął przy łóżku.-Nie broń mnie. Mogłem ci zrobić prawdziwą krzywdę. Alex przepraszam.
-Zwykłe przepraszam tu nie wystarczy.-mruknąłem.
Położył głowę na kanapie i pocałował jej dłoń.
-Proszę przestań.-głos jej drżał.-To był wypadek.
Patrzyłem na nich z uwagą. Widziałem, że strach nie zniknął ze spojrzenia Alex. I w tedy odkryłem tę jakże banalną prawdę. Alexis po prostu bała się Harrego. Tylko czemu wcześniej tego nie zauważyłem? Czyżby przestraszyła się go dopiero teraz? Tak, zdecydowanie tak. Inaczej dzień wcześniej by z nim nie spała...
*********************************************************************************
Siemka !. Uznałam, że zamiast odpisywać w komentarzu, po prostu dodam kolejny rozdział. I tak oto macie 46. Moje kochane dziewczynki piszące egzaminy: jak wam poszło? Trzymałam za was mocno kciuki i mam nadzieję, że nie na darmo :) ! . A teraz smutna (?), bynajmniej dla mnie, wiadomość: Nie mam bladego pojęcia kiedy wstawię kolejny rozdział. Na pewno nie będzie to w majowy weekend. Wyjeżdżam w sobotę rano a wrócę dopiero 7 maja, więc analogicznie nie macie co liczyć na 47 w majówkę. Być może, ale niczego nie obiecuję, wstawię w czwartek lub piątek. Dziękuję tym, które pod ostatnią notką pisały różne rodzaje komentarzy, mające na celu podtrzymanie mnie jakoś na duchu. Pomogło.
Buziaki :* i do nn-ki :* Lex.
Dlaczego Harry, dlaczego?
OdpowiedzUsuńCo mu się stało?
To będzie koniec ich związku?
Niech Harry się zmieni.
Czekam na następny <3
Zagięłaś mnie na całej linii... Nie spodziewałam się takiego obrotu spraw... Mam nadzieję że wszystko skończy się dobrze.:*
OdpowiedzUsuńPodoba mi się.:D
+ Czekam na kolejny.:D:*
Czekam na kolejny :)
OdpowiedzUsuńBardzo fajny rozdział:)
+ Zapraszam do mnie ---> another-world-onedirection.blogspot.com
super ;* czekam na kolejny :)
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawy i trzymający w napięciu rozdział ;)
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny
Zapraszam na mojego bloga
yourallthaticanthink.blogspot.com
Matko głupi Harry! Jak mógł tak zrobić? Uderzyć kobietę! Normalnie huj jakich mało! I dobrze, może w końcu zamiast z Harrym będzie z kimś innym... ale wątpię... ale jak mógł? :c No płakać mi się chceee! A co do następnego rozdziału to jakoś, przeżyję. :*
OdpowiedzUsuńtego się nie spodziewałam... zaskoczyłaś mnie tą sytuacją mam nadzieję że wszystko się jakoś ułoży a co do rozdziału super czekam na kolejny:* dodaj jak najszybciej
OdpowiedzUsuńZAJEBISTY ;******
OdpowiedzUsuńNika xD
zajebisty rozdział i czekam na nn :P
OdpowiedzUsuń