środa, 18 stycznia 2012

Rozdział 10

Od tygodnia przyjeżdżałam z chłopcami i mamą do studia. Ciągle czułam się trochę nieswojo w ich towarzystwie, ale nasze relacje bardzo się zmieniły. Louis był dla mnie jak starszy brat. Za każdym razem gdy mnie przytulał, cmokał w policzek lub zwyczajnie dotykał czułam specyficzny prąd przeszywający moje ciało. Niall był jak młodszy brat, mimo tego, że był starszy ode mnie o 2 lata. Trochę upierdliwy, ale przesłodki. Zayn był kimś w rodzaju najlepszej przyjaciółki w męskim wydaniu. Liam przypominał mi tatę,  za którym tak strasznie tęskniłam. Natomiast Harry był zagadką. Gdy byliśmy sami często rozmawialiśmy, śmialiśmy się lub po prostu siedzieliśmy obok siebie, stykając się kolanami i posyłając sobie uśmiechy. Jednak gdy obok pojawiał się ktoś trzeci trzymał się ode mnie jak najdalej. Mało się uśmiechał, prawie wcale się nie odzywał. Nie potrafiłam go zrozumieć. Kiedyś, gdy siedzieliśmy obok siebie w vanie, a reszta poszła po jedzenie zapytałam go:
-Harry, czemu kiedy jesteśmy sami zachowujesz się inaczej niż przy ludziach?
-Słucham?-zapytał wyrwany z rozmyślań.
-Pytałam, czemu zachowujesz się tak dziwnie przy ludziach, a przy mnie jesteś inny.
-Zdawało ci się.-rzucił odwracając wzrok.
-Nie, nie zdawało i nie zdaje.-przysunęłam się do niego i chwyciłam za rękę. Zdziwiony moim zachowaniem wzdrygnął się, ale nie zabrał dłoni.
-Alex, daj spokój.-ścisnął moją dłoń.-Skończ to głupie gadanie i przytul się. Lepiej zrobisz.-uśmiechnął się i mocno mnie przytulił. Mama i chłopcy długo nie wracali, a ja nawet nie wiem kiedy zasnęłam. Obudziłam się z głową na kolanach Harrego. Jego prawa ręka oplatała mnie w pasie, a lewa dłoń była wplątana w moje długie włosy. Delikatnie obróciłam się i spojrzałam na jego twarz. Patrzył za okno, a ja nie mogłam wyczytać z jego miny żadnej wskazówki co do jego nastroju. Przekręciłam się i ułożyłam twarzą w stronę jego brzucha. Spojrzał na mnie i posłał mi uśmiech. Dotknęłam dłonią jego twarzy, potem klatki piersiowej i brzucha. Wtuliłam twarz w jego ciało i ponownie zasnęłam. Obudziło mnie delikatne głaskanie po plecach i czuły głos szeptający wprost do ucha moje imię. Otworzyłam oczy, a Harry szepnął:
-Alex wstawaj. Jesteśmy na miejscu.
-Co? Jak to?
-Nijak, pani Styles. Wstajemy!-krzyknął Louis.
Usiadłam prosto i przetarłam oczy.
-Chyba było ciekawie...-gwizdnął Niall.
Spojrzałam na niego zdezorientowanym wzrokiem.
-Że jak?
-Odcisnęłaś sobie na policzku ślad od guzika przy spodniach Hazzy... Harry, co masz na swoją obronę młody człowieku?-zapytał z udawaną powagą blondyn.
-Och, zamknij się Niall.-rzucił Loczek i wysiadł z vana.
To był jedyny raz, kiedy zachowywał się w miarę normalnie przy innych. Nie potrafiłam go rozgryźć. Wczoraj wieczorem przy kolacji Hazza zapytał:
-Pamiętacie Daren?-chłopcy i mama pokiwali głowami.-Spotykam się z nią jutro.-oznajmił.-Życzcie mi powodzenia.
Udawałam, że zupełnie mnie to nie obeszło, no bo w końcu sama spotykałam się czasem z Philem. Ale Lou i tak wiedział swoje. Złapał mnie za rękę pod stołem i mocno ścisnął. Odwzajemniłam uścisk, a w tedy mama powiedziała:
-Alex, może opowiesz chłopakom o 13 lipca?
-Jasne. A więc...
-Zaraz, zaraz. Co jest 13 lipca?-zapytał Zayn.
-Daj jej powiedzieć, to się dowiesz.-skarcił go Liam.
-Dzięki.-uśmiech, który posłałam Liamowi wyrażał więcej, niż wszystko co mogłabym mu powiedzieć.-A więc, za 5 dni, czyli 13 lipca, będą moje siedemnaste urodziny...
-Jeah! Impreza panowie!-krzyknął Lou.
Podekscytowani chłopcy zaczęli wydzierać się jeden przez drugiego. Uznałam, że dalsze tłumaczenie i jakiekolwiek próby rozmowy spełzną na niczym.
-Jutro spotykam się z Philem.-rzuciłam w przestrzeń. Po moim wyznaniu nastała grobowa cisza.
-Znowu?-zapytał Harry.
-Tak, zaprosił mnie na obiad. To ma być mój urodzinowy prezent. Liam, podrzucisz mnie jutro na piątą do "Rozalie"? Proszę.-zrobiłam słodkie oczy.
-Jasne. Gdzie tylko będziesz chciała.-uśmiechnął się.
-Super. A teraz dziękuję i dobranoc.-wstałam i ruszyłam na górę. Od jakichś 3 dni mieszkałyśmy z chłopcami, bo mama chciała mieć ich na oku. Miałam swój własny pokój. Lokalizacja była świetna. Na przeciw pokoju była łazienka. Obok mieścił się pokój Louis'ego, a z drugiej strony mamy.
-Dobranoc!-krzyknęli, gdy znikałam u szczytu schodów.

*********************************************************************************
Trololololo mamy rozdział 10 ! . Postanowiłam, że dodam go już dziś, na wypadek, gdybym jutro nie mogła.  Choć jeśli mi się uda to jutro oczywiście dostaniecie kolejny. Dzięki trzem przemiłym osóbkom, które domagają się dwóch rozdziałów dziennie, przemyślę sprawę. Jejusiu , muszę się wam znów pochwalić odwiedzinami . Znów otwarcia z Rosji, Niemiec i Polski. Oczywiście zwiększyła się ich liczba. Ale, ale pojawiły się też otwarcia z Włoch !!! . Jejuniuu . Taki banan na mordzie, że moja matka zaczyna podejrzewać, że coś biorę. :) Pozdrawiam moje kochane, motywujące czytelniczki : Emmę, Marlenę i TheCzekoladę . Dziękuję, że jesteście <3 Pisanie nabiera sensu <3 Buziaczki :* Lex_<3

3 komentarze:

  1. Dziękuję za pozdrowienia! Czekam na next'a ASAP <3

    OdpowiedzUsuń
  2. świetne, szybko dodaj następny !!! <3
    i dziękuje za pozdrowienia ! :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny rozdział.. xd
    Pozdrawiam i zapraszam do sb.. xd
    http://wspolnykierunek.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń