sobota, 21 stycznia 2012

Rozdział 11

Kochane moje witam ponownie ! . Zanim rozdział to kilka słów ode mnie. Przepraszam za taką przerwę, ale rehabilitacja mnie wykańcza, więc po powrocie nawet nie mam siły odpalać tegoż cudownego sprzętu. W ramach rekompensaty zamierzam dodać wam 11, 12 oraz 13 rozdział. Dziękuję, że zaczynacie wreszcie komentować. Dziś rozdzialik 11 i może 12. Natomiast jutro na 1000% 13, a może i 14... No zastanowię się. Od razu zapowiadam, że szybko kończyć nie zamierzam, gdyż w tej chwili JEST już, w stanie papierowym, aż 21 rozdziałów, a perspektywy i pomysły na następnych kilkanaście mam w głowie. Mam nadzieję, że się nie znudzicie :) To co przeczytacie teraz, w bohomazie nr 11, powinno was zaskoczyć. Myślę, że tego się nie spodziewałyście. Zapraszam na rozdział 11 ... :

-Mamo!-krzyczałam przechylając się przez balustradę.-Pomóż!
-Czego się drzesz?! Stało się coś?! Ana wyszła coś załatwić!-odkrzyknął Niall.
-Eh, już nic! Smacznego!-wrzasnęłam. Wiedziałam, że coś je bo oglądał TV.
Podeszłam do drzwi pokoju Zayna. Delikatnie zapukałam. Nikt nie odpowiadał. Sprawdzę tylko czy jest w środku, pomyślałam, nacisnęłam klamkę i wsunęłam się do środka. Chłopak leżał na łóżku z zamkniętymi oczami i słuchawkami w uszach. Ruszyłam w jego kierunku. Dotknęłam delikatnie jego łokcia. Otworzył oczy i posłał mi uśmiech.
-Pomóż.-jęknęłam błagalnie.
Podniósł się, otaksował mnie wzrokiem i powiedział:
-Ruszamy do pokoju. Mamy niewiele czasu, żeby wyszykować księżniczkę na bal.
Uśmiechnęłam się. Złapał mnie za rękę i pociągnął do mojej sypialni.
-Siadaj.-wskazał na moje łóżko i zamknął drzwi na klucz.
-Zayn? Co robisz?-zapytałam niepewnie.
-Co robię? Zamykam drzwi. Dziwi cię to? A chcesz, żeby co sekundę tu zaglądali?-pokiwałam przecząco głową.-No widzisz, ja też. A teraz siadaj i za żadne skarby się nie odzywaj.
Usiadłam, tak jak mi kazał, a on zniknął w mojej szafie. Buszował tam Bóg wie ile czasu. Co chwilkę ktoś pukał do drzwi próbując dostać się do środka, a on tylko krzyczał: Wróć za godzinę! i dalej grzebał w moich ciuchach. W końcu stanął przede mną z ciemnymi, jeansowymi biodrówkami, kremową, półprzezroczystą bluzką, beżowym sweterkiem i czarnymi balerinkami. Wcisnął mi to do rąk i wepchnął za parawan.
-Przebieraj się i wynocha. Nie ładnie jest się spóźniać.
Kilkanaście minut później, kiedy już się umalowałam i uczesałam, chłopak obejrzał mnie dokładnie, następnie przekręcił klucz w zamku, zasłonił mnie swoim ciałem i otworzył drzwi.
-A wy co? Obóz koczowniczy założyliście? Wypad, bo księżniczka nie wyjdzie!
Usłyszałam szamotaninę i po chwili chłopak zrobił krok na przód i wygłosił uroczystym tonem:
-Drodzy panowie, przed wami panna Alexis Julie. Księżniczka rodziny Direction.
Odsunął się na bok, a ja wyszłam do holu.
-Jezu Chryste! Ty jesteś...-zaczął Liam.
-Piękna.-dokończył Niall.
-Dżizas krajst! Wyglądasz cudownie!-zachwycał się Louis.
Uśmiech rozświetlił moją twarz.
-Zayn, jesteś cudotwórcą. Dziękuję.-cmoknęłam go w policzek.
-Nie przesadzaj. Ja cię tylko opakowałem.-zadowolenie wkradające się na jego twarz wykrzywiło mu usta w uśmiechu.-To ty jesteś piękna.
Chłopcy zaczęli pogwizdywać i oglądać mnie z każdej strony.
-Co tu się, u diabła, dzieje?!-w drzwiach swojego pokoju stanął Harry zapinając koszulę. Chłopcy zasłonili mnie swoimi ciałami.
-Nic.-rzucił Niall obojętnie.
-No chyba widzę, a raczej słyszę, nie?-sarknął Hazza.
-Raczej nie widzisz, ale spójrz.-rzekł Lou i odsunął się odsłaniając mnie.
Ręce Harego zawisły w powietrzu. Oczy powiększyły się do rozmiarów zaciśniętych pięści.
-Wow. Wyglądasz, hmm, cóż. Wyglądasz ślicznie-wydukał.
-Dzięki.-uśmiechnęłam się.-Liam, ruszamy?
-A, tak.
Zaczęłam schodzić po schodach. Na dole czekała mama.
-Wyglądasz przepięknie! Baw się dobrze skarbie.-cmoknęła powietrze obok mojego policzka żeby nie zniszczyć mi makijażu.
Nagle Lou wyrósł tuż obok mnie.
-Mówiłem już, jak dobrze wyglądasz Mała?
-Mówiłeś.
-To powtarzam jeszcze raz. Wyglądasz bosko. Wprost nieziemsko.-spojrzał na schody.-A teraz żałuj. Tylko to ci zostało stary.-zwrócił się do kogoś za moimi plecami.
Obróciłam się. W korytarzu stał Zayn z Niallem, a dalej, na schodku, Harry.
-Że kto?-zapytał Zayn.-Że ja? Przecie...
-Nie ty łosiu!-wpadł mu w słowo.-On.-kiwnął głową w stronę Harolda.
Nim ktokolwiek zdążył odpowiedzieć rzuciłam:
-To my będziemy lecieć, nie Liam?-otworzyłam drzwi i ruszyłam w stronę samochodu chłopaka.
-Pa!-krzyknęli wszyscy machając mi na pożegnanie. Odmachałam, zamknęłam drzwiczki auta i zapięłam pas. Liam zajął miejsce kierowcy i ruszył. 20 minut później zatrzymał samochód pod "Rozalie".
-Dzięki. Jesteś kochany.-cmoknęłam go w policzek i wysiadłam. Kiedy nachyliłam się, żeby mu pomachać powiedział:
-Tylko nie wróć zbyt późno. Gdyby coś się działo, dzwoń, a natychmiast przyjadę.
-Dzięki Liam, ale chyba nie będzie takiej potrzeby.-uśmiechnęłam się.-Pa! Będę przed dwunastą! Obiecuję!-zatrzasnęłam drzwi i ruszyłam do środka.
Phil już na mnie czekał. Podeszłam do stolika, a on zerwał się z miejsca.
-Wyglądasz przepięknie.-powiedział i pocałował mnie w policzek.
-Dzięki.
Odsunął mi krzesło. Zachowywał się jak prawdziwy dżentelmen. Jedliśmy i rozmawialiśmy. Kiedy kelner zebrał naczynia Phil wyciągnął ręce i złapał mnie za nadgarstki. Oparł nasze dłonie o stół.
-Lubię cię, Alexis.
-Ja ciebie też.
-Jesteś cudowna.
-A ty jesteś na prawdę przemiłym i czarującym chłopakiem. Takim honorowym i męskim.-dodałam po chwili zastanowienia. Nie wiedziałam jeszcze jak bardzo się mylę.
-Może się przejdziemy?-zaproponował.
-Jasne.-I to był kolejny raz tego wieczoru, kiedy tak koszmarnie się pomyliłam. Gdybym wiedziała co nastąpi później nigdy nie zgodziłabym się na to co mi zaproponował.
Wyszliśmy z restauracji i trzymając się za ręce ruszyliśmy ulicami Londynu. Nagle Phil wciągnął mnie w jakąś uliczkę.
-Na pewno tędy? Może pójdźmy inną droga.-zaczęłam niepewnie.
-Nie masz się czego bać. Pójdziemy na skróty. Chodź.-mocniej ścisnął moją dłoń.
Szliśmy jeszcze kawałek, a potem chłopak skierował się do załomu w murze. Złapał mnie za obie dłonie i przyciągnął do siebie. Spojrzał mi głęboko w oczy i pocałował. Ale nie delikatnie. Ten pocałunek zdawał się wręcz krzyczeć: Jesteś moja! . Był tak nachalny i tak władczy. Oparł mnie o mur. W pewnym momencie jego dłonie powędrowały na moje pośladki.
-Phil, nie.-szepnęłam odsuwając jego usta od moich.
-Cii.-zgrzytnął i pocałował mnie znowu.
Jego ręce wędrowały po moim ciele, a kiedy próbował wcisnąć mi rękę pod bluzkę odsunęłam się i gwałtownie zaprotestowałam:
-Nie Phil. Nie chcę.
-Oj daj spokój. Chcesz tego.-sapnął i przywarł do mnie ciałem.
-Nie.-próbowałam wyswobodzić się z jego uścisku.
Chłopak przycisnął mnie z całej siły do muru.
-Ale ja tego chcę. Więc przestań się wyrywać, dobrze ci radzę. Będzie mniej bolało.-próbował rozpiąć guzik moich biodrówek. Zaczęłam płakać.
-Phil, proszę, nie...-szlochałam.
-Och, przymknij się smarkulo.-warknął i uderzył mnie w twarz.
Poczułam jak coś ciepłego i gęstego spływa po moim policzku.
-Ał.-chlipnęłam.-Phil, proszę puść.
-Zamknij się.-znów uderzył mnie w twarz.
Krzyknęłam. Ból był nie do zniesienia. W tedy uderzył mnie jeszcze raz. I jeszcze jedno uderzenie.
-Sama tego chciałaś.-wycedził i znów uderzył, tym razem trafiając w nos. Po chwili zadał cios ostateczny. Tym razem w brzuch. Skuliłam się i jęknęłam. Nagle nad jednym z wejść zapaliło się światło. Rozdrażniony chłopak odwrócił głowę.
-Co do chu...
Skorzystałam z okazji i mimo koszmarnego bólu wewnątrz ciała odepchnęłam go. Wiedziałam, że to moja jedyna szansa.
-Hej!-krzyknął, a ja puściłam się pędem w stronę głównej ulicy. Biegłam na oślep. Słyszałam piski opon i dźwięki klaksonów. Biegłam nie zwracając na nic uwagi. Chciałam uciec jak najszybciej i jak najdalej od niego. Zobaczyłam rozświetlony plac i pobiegłam w tamtą stronę z nadzieją na znalezienie bezpiecznego schronienia. Ludzie wykrzykiwali jakieś niecenzuralne obelgi gdy ich potrącałam. Jakaś dziewczyna wrzasnęła, że mam tyle nie ćpać. Przez moment wydawało mi się że był z nią Harry. Pobiegłam w kierunku jakiegoś przejścia między straganami. Potknęłam się o krawężnik i upadłam. Zabolała mnie ręka. Chciałam się podnieś, ale ból był jeszcze silniejszy. Nawet mój brzuch i to co w środku niego dało znać o tym, że coś jest nie tak. Podczołgałam się pod ściankę jednej z bud. Wyczerpana i z okropnym bólem wewnątrz oparłam się o nią plecami i zamknęłam oczy, żeby powstrzymać potoki łez. Świat zawirował, a ja straciłam przytomność.

*********************************************************************************
Teraz cierpliwie oczekujcie na następny :)
Buziolki, Lex_<3

4 komentarze:

  1. Jakie cierpliwie? Teraz to ja nie będę mogła w nocy spać przez ciebie! Szybko dodaj następny, bo umieraaaam z ciekawości i strachu o Alexis.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No to powiem ci, że następny spotęguje jeszcze bardziej twoją ciekawość i strach :) . Myślę, że za jakieś 2 godzinki pojawi się rozdział 12 :)

      Usuń
  2. 59 yrs old Senior Editor Ernesto Becerra, hailing from Shediac enjoys watching movies like Song of the South and Flower arranging. Took a trip to Carioca Landscapes between the Mountain and the Sea and drives a Ferrari 250 LM. Szczegoly

    OdpowiedzUsuń