Stałam tam zupełnie osłupiała nie wiedząc co się dzieje. Patrzyłam jak Harry pociesza moją płaczącą córeczkę. Coś we mnie wrzeszczało: Czemu jeszcze tu stoisz?! To ty powinnaś ją pocieszać! Rozejrzałam się. Mój wzrok padł na różowe pudełko stojące na łóżku. Na TO różowe pudełko. Natychmiast wszystko stało się jasne. Szukałam "zdjęciowego serca", które Alex układała za każdym razem gdy wspominała Larry'ego. Było dokładnie takie samo jak zawsze. W mojej głowie natychmiast odtworzyła się rozmowa, którą przeprowadziłyśmy, gdy pierwszy raz je zobaczyłam:
-Alex, co robisz?
-Wspominam tatusia.
-Możemy zrobić to razem?
-A obiecasz, że tego nie zmienisz?
-Czego?
-Tego.
-Skarbie, co to jest?
-To zdjęciowe serce, które dla niego układam zawsze gdy o nim myślę.
-Obiecuję.
-W takim razie możesz.
-Anka, jesteś okropna matką.-wyszeptałam do siebie. Miałam nadzieję, że nikt tego nie usłyszy. Myliłam się, Zayn usłyszał.
-Wcale nie.-zaprzeczył kładąc mi dłoń na ramieniu.-Doskonale o tym wiesz, prawda?
Kiwnęłam potakująco głową i ruszyłam w kierunku Harrego i Alexis. Stanęłam obok. widziałam łzy płynące po jej policzkach. Widziałam, jak wtulała się w niego jednocześnie się trzęsąc. Spojrzałam na twarz Hazzy. Jego warga lekko drżała. Nie mógł znieść jej płaczu. Wiedziałam to. Mogłam przysiąc, że widzę jak jego serce rozrywa się na kawałki. On ją naprawdę kocha, pomyślałam. Delikatnie dotknęłam jej ramienia. Natychmiast mocniej przywarła do jego ciała, a on zacieśnił uścisk.
-Skarbie.-szepnęłam kładąc dłoń na jej policzku.
-Mamusiu, on ciągle jest ze mną. Ale nie tak jak kiedyś.-wydyszała.
-Wiem słoneczko. Ja to wszystko wiem.-pogłaskałam ją po włosach.
-To on w tedy pomógł mi od niego uciec...-wychrypiała patrząc na mnie zapłakanymi oczami.
-Od kogo skarbie?-zapytałam.
-Alex, kochanie, powiedz mi od kogo.-wyszeptał łagodnie Harry patrząc mi prosto w oczy i głaszcząc ją po plecach.
-Od, od, od...-jąkała się.-Od Phila.-dokończyła ledwie dosłyszalnym szeptem.
-Od Phila.-powtórzyłam machinalnie. Widziałam jak wzrok Hazzy przepełnia się złością, nienawiścią i rządzą zemsty. Zamrugał kilka razy i powiedział:
-Weź ją.-wcisnął mi Alex w ramiona.-Lou, Zayn, zbierajcie się. Liam weź kluczyki. Niall rusz się. Nie mamy czasu. Musimy coś załatwić.-ruszył w ich stronę.
-Ale Harry...-zaczął Zayn.
-Żadnego ale stary. Tu chodzi o nią.-kiwnął głowa w naszą stronę.
Stałam obejmując Lex ramieniem. Wydawała się mniejsza niż na swoje 170 cm wzrostu.
-Mamo, nie pozwól...-zaczęła Lex.
-Cichutko.-przytuliłam ją mocniej.-Harry zaczekaj.
-Co jest?-odwrócił głowę w naszym kierunku.
-Harry zaczekaj. To nie jest rozwiązanie problemu. Chyba nie chcesz narobić sobie i reszcie kłopotów, prawda?-patrzyłam mu prosto w oczy.-Pomyśl o niej.-spojrzałam na Alexis.
-Ana, ja to robię właśnie dla niej.-powiedział zaciskając pięści.
Pokręciłam przecząco głową.
-Od tego jest policja, Harry.
Widziałam jak żyłka na jego skroni zaczyna się napinać.
-Harry, proszę. Nie idź. Proszę.-wyszeptała Alex ledwie słyszalnym głosem. Bałam się, że jej nie usłyszał, gdyż ja ledwie ją słyszałam.-Nie idź.-powtórzyła.
Jego twarz natychmiast złagodniała. Oczy z lodowatozielonych stały się ciepłozielone. Pięści rozwarły się, zamieniając w dłonie. Podszedł do nas i chwycił twarz Alex.
-Kochanie, muszę.-wyszeptał.
-Nie Harry. Nie musisz.-położyła jedną dłoń na jego lewej dłoni, a drugą zacisnęła na jego prawym nadgarstku.-Mama ma rację. Od tego jest policja.
Widziałam jak się waha.
-Jesteś pewna?-zapytał.
-Na sto procent.-odparła delikatnie odciągając jego dłonie z twarzy.-Jak nigdy przedtem, kochanie.-dodała, wtulając się w niego.
Natychmiast jego ręce, niczym węże, oplotły jej ciało.
-Powiedziałaś do mnie "kochanie".-wyszeptał.
-Nadszedł i na to czas.-rzuciła.
Patrzyłam na nich i coś w środku mówiło mi, że źle robię z tymi zasadami. Ufałam im. Wiedziałam, że są rozsądni. Że nie zrobią niczego głupiego. Że nie będzie niespodzianek.
-Kochani.-położyłam im dłonie na ramionach.-Zapomnijcie o naszych zasadach. Od teraz was nie obowiązują.
Patrzyli na mnie wielkimi oczami. Harry rzucił okiem na zegar.
-Ana, moment. Ustaliłaś je nie dalej niż dwie godziny temu. Więc...-powiedział.
-Po prostu i nich zapomnijcie. Ufam wam.
Alex rzuciła mi się na szyję.
-Mamusiu.-szepnęła.
-Wiem. Ja też cię kocham.
-Ana?-Hazza niepewnie podniósł głowę.
-No chodź.-machnęłam ręką. Alex odsunęła się, a ja przytuliłam tego dzieciaka, który tak kochał moją córkę.
-Dziękuję. Obiecuję, że się nie zawiedziesz.-wyszeptał.
-Mam nadzieję.-odparłam.-No dobra, już, zanim się rozmyślę.-dodałam puszczając chłopaka.
Widziałam jak Alex wlepia wzrok w "zdjęciowe serce".
-555 tatusiu. 555 na zawsze.-powiedziała po polsku patrząc na ich ostatnią wspólną fotografię.
-Alex? Bardzo cię kocham, tak?-zapytałam w tym samym języku. Kiwnęła głową.-Larry, obie bardzo cię kochamy.-przyciągnęłam Lex do siebie.
-Przepraszam, co? Nic nie rozumiem.-Harry miał nieciekawą minę.
-Kiedyś cię tego nauczę. Wszystkiego cię nauczę. Żeby było tak jak w moim domu.-powiedziała posyłając mu uśmiech.-Was wszystkich nauczę.-dodała zerkając na stojących w wejściu chłopaków, którzy byli wyjątkowo spokojni.
-Okej, Mała.-odparli z uśmiechami.
-Mogę to tu zostawić, prawda?-zapytała.
Domyślałam się co chce przez to powiedzieć.
-Tak skarbie, możesz.
Jej zapłakaną twarz rozjaśnił uśmiech.
-Dziękuję.-uścisnęła mnie i podeszła do komody. Wyciągnęła piżamę i unosząc ją w górę, tak, żebym widziała, dodała-Idę się umyć.-ruszyła na korytarz w przejściu puszczając oczko do Hazzy. Ten odpowiedział uśmiechem. Kiedy usłyszałam trzaśnięcie drzwi łazienkowych podeszłam do chłopaka i patrząc mu w oczy powiedziałam:
-Tylko bez głupot. Na jutro umówię spotkanie z oficerem.
-Jasne An. Nie martw się.-posłał mi uśmiech.
-Harry?
-Ym?
-Dziękuję.
-Za?-zapytał zdezorientowany.
-Za wszystko. Za nią. Za zachowanie. No wiesz...-zająknęłam się.
-Wiem. Nie ma za co. Tak powinni zachowywać się faceci w związkach.-zaśmiał się.
-Jasne. Dobranoc.
-Dobranoc An.
Wyszłam z pokoju i udałam się na dół, żeby zadzwonić do biura oficera McJacobsa.
*********************************************************************************
Siemacie ! . Jak tam? Jak się podoba 21? Jakieś uwagi/zażalenia/prośby? Mmm? Może ktoś ma jakieś propozycje? Co myślicie o Hazzie i Lex? Co myślicie o ich zachowaniach? Czekajcie cierpliwie na 22. Mwah :* Lex_<3
-Alex, co robisz?
-Wspominam tatusia.
-Możemy zrobić to razem?
-A obiecasz, że tego nie zmienisz?
-Czego?
-Tego.
-Skarbie, co to jest?
-To zdjęciowe serce, które dla niego układam zawsze gdy o nim myślę.
-Obiecuję.
-W takim razie możesz.
-Anka, jesteś okropna matką.-wyszeptałam do siebie. Miałam nadzieję, że nikt tego nie usłyszy. Myliłam się, Zayn usłyszał.
-Wcale nie.-zaprzeczył kładąc mi dłoń na ramieniu.-Doskonale o tym wiesz, prawda?
Kiwnęłam potakująco głową i ruszyłam w kierunku Harrego i Alexis. Stanęłam obok. widziałam łzy płynące po jej policzkach. Widziałam, jak wtulała się w niego jednocześnie się trzęsąc. Spojrzałam na twarz Hazzy. Jego warga lekko drżała. Nie mógł znieść jej płaczu. Wiedziałam to. Mogłam przysiąc, że widzę jak jego serce rozrywa się na kawałki. On ją naprawdę kocha, pomyślałam. Delikatnie dotknęłam jej ramienia. Natychmiast mocniej przywarła do jego ciała, a on zacieśnił uścisk.
-Skarbie.-szepnęłam kładąc dłoń na jej policzku.
-Mamusiu, on ciągle jest ze mną. Ale nie tak jak kiedyś.-wydyszała.
-Wiem słoneczko. Ja to wszystko wiem.-pogłaskałam ją po włosach.
-To on w tedy pomógł mi od niego uciec...-wychrypiała patrząc na mnie zapłakanymi oczami.
-Od kogo skarbie?-zapytałam.
-Alex, kochanie, powiedz mi od kogo.-wyszeptał łagodnie Harry patrząc mi prosto w oczy i głaszcząc ją po plecach.
-Od, od, od...-jąkała się.-Od Phila.-dokończyła ledwie dosłyszalnym szeptem.
-Od Phila.-powtórzyłam machinalnie. Widziałam jak wzrok Hazzy przepełnia się złością, nienawiścią i rządzą zemsty. Zamrugał kilka razy i powiedział:
-Weź ją.-wcisnął mi Alex w ramiona.-Lou, Zayn, zbierajcie się. Liam weź kluczyki. Niall rusz się. Nie mamy czasu. Musimy coś załatwić.-ruszył w ich stronę.
-Ale Harry...-zaczął Zayn.
-Żadnego ale stary. Tu chodzi o nią.-kiwnął głowa w naszą stronę.
Stałam obejmując Lex ramieniem. Wydawała się mniejsza niż na swoje 170 cm wzrostu.
-Mamo, nie pozwól...-zaczęła Lex.
-Cichutko.-przytuliłam ją mocniej.-Harry zaczekaj.
-Co jest?-odwrócił głowę w naszym kierunku.
-Harry zaczekaj. To nie jest rozwiązanie problemu. Chyba nie chcesz narobić sobie i reszcie kłopotów, prawda?-patrzyłam mu prosto w oczy.-Pomyśl o niej.-spojrzałam na Alexis.
-Ana, ja to robię właśnie dla niej.-powiedział zaciskając pięści.
Pokręciłam przecząco głową.
-Od tego jest policja, Harry.
Widziałam jak żyłka na jego skroni zaczyna się napinać.
-Harry, proszę. Nie idź. Proszę.-wyszeptała Alex ledwie słyszalnym głosem. Bałam się, że jej nie usłyszał, gdyż ja ledwie ją słyszałam.-Nie idź.-powtórzyła.
Jego twarz natychmiast złagodniała. Oczy z lodowatozielonych stały się ciepłozielone. Pięści rozwarły się, zamieniając w dłonie. Podszedł do nas i chwycił twarz Alex.
-Kochanie, muszę.-wyszeptał.
-Nie Harry. Nie musisz.-położyła jedną dłoń na jego lewej dłoni, a drugą zacisnęła na jego prawym nadgarstku.-Mama ma rację. Od tego jest policja.
Widziałam jak się waha.
-Jesteś pewna?-zapytał.
-Na sto procent.-odparła delikatnie odciągając jego dłonie z twarzy.-Jak nigdy przedtem, kochanie.-dodała, wtulając się w niego.
Natychmiast jego ręce, niczym węże, oplotły jej ciało.
-Powiedziałaś do mnie "kochanie".-wyszeptał.
-Nadszedł i na to czas.-rzuciła.
Patrzyłam na nich i coś w środku mówiło mi, że źle robię z tymi zasadami. Ufałam im. Wiedziałam, że są rozsądni. Że nie zrobią niczego głupiego. Że nie będzie niespodzianek.
-Kochani.-położyłam im dłonie na ramionach.-Zapomnijcie o naszych zasadach. Od teraz was nie obowiązują.
Patrzyli na mnie wielkimi oczami. Harry rzucił okiem na zegar.
-Ana, moment. Ustaliłaś je nie dalej niż dwie godziny temu. Więc...-powiedział.
-Po prostu i nich zapomnijcie. Ufam wam.
Alex rzuciła mi się na szyję.
-Mamusiu.-szepnęła.
-Wiem. Ja też cię kocham.
-Ana?-Hazza niepewnie podniósł głowę.
-No chodź.-machnęłam ręką. Alex odsunęła się, a ja przytuliłam tego dzieciaka, który tak kochał moją córkę.
-Dziękuję. Obiecuję, że się nie zawiedziesz.-wyszeptał.
-Mam nadzieję.-odparłam.-No dobra, już, zanim się rozmyślę.-dodałam puszczając chłopaka.
Widziałam jak Alex wlepia wzrok w "zdjęciowe serce".
-555 tatusiu. 555 na zawsze.-powiedziała po polsku patrząc na ich ostatnią wspólną fotografię.
-Alex? Bardzo cię kocham, tak?-zapytałam w tym samym języku. Kiwnęła głową.-Larry, obie bardzo cię kochamy.-przyciągnęłam Lex do siebie.
-Przepraszam, co? Nic nie rozumiem.-Harry miał nieciekawą minę.
-Kiedyś cię tego nauczę. Wszystkiego cię nauczę. Żeby było tak jak w moim domu.-powiedziała posyłając mu uśmiech.-Was wszystkich nauczę.-dodała zerkając na stojących w wejściu chłopaków, którzy byli wyjątkowo spokojni.
-Okej, Mała.-odparli z uśmiechami.
-Mogę to tu zostawić, prawda?-zapytała.
Domyślałam się co chce przez to powiedzieć.
-Tak skarbie, możesz.
Jej zapłakaną twarz rozjaśnił uśmiech.
-Dziękuję.-uścisnęła mnie i podeszła do komody. Wyciągnęła piżamę i unosząc ją w górę, tak, żebym widziała, dodała-Idę się umyć.-ruszyła na korytarz w przejściu puszczając oczko do Hazzy. Ten odpowiedział uśmiechem. Kiedy usłyszałam trzaśnięcie drzwi łazienkowych podeszłam do chłopaka i patrząc mu w oczy powiedziałam:
-Tylko bez głupot. Na jutro umówię spotkanie z oficerem.
-Jasne An. Nie martw się.-posłał mi uśmiech.
-Harry?
-Ym?
-Dziękuję.
-Za?-zapytał zdezorientowany.
-Za wszystko. Za nią. Za zachowanie. No wiesz...-zająknęłam się.
-Wiem. Nie ma za co. Tak powinni zachowywać się faceci w związkach.-zaśmiał się.
-Jasne. Dobranoc.
-Dobranoc An.
Wyszłam z pokoju i udałam się na dół, żeby zadzwonić do biura oficera McJacobsa.
*********************************************************************************
Siemacie ! . Jak tam? Jak się podoba 21? Jakieś uwagi/zażalenia/prośby? Mmm? Może ktoś ma jakieś propozycje? Co myślicie o Hazzie i Lex? Co myślicie o ich zachowaniach? Czekajcie cierpliwie na 22. Mwah :* Lex_<3
super,czekam na następny.
OdpowiedzUsuńzapraszam do siebie
Super . ; )
OdpowiedzUsuńZajebiste! szybko dodaj następny!
OdpowiedzUsuńzapraszam do mnie : http://loveonedirection.bloog.pl/
to jest cudne, serio < 3
OdpowiedzUsuńPodoba się;)
OdpowiedzUsuńŻadnych uwag, tym bardziej zażaleń..;)
Pozdrawiam i czekam na nn..xd
Bosko !!! wszystko jest tu wspaniałe ^^
OdpowiedzUsuńi nie wiem czy dam rade cierpliwie czekać na 22 :P
( http://ineedthat-onething.blogspot.com/ )
Hazza i Lex to para idealna <3
OdpowiedzUsuń[only-one-direction.blogspot.com]
dodasz dziś 22 ? ;> proszę ...... :********* <3 ♥ ☻ ♥ ☺ ♠ ♣ ♦ ○ ◘ •
OdpowiedzUsuńFajny rozdział. :) Zapraszam do mnie, mamy nowy rozdział.
OdpowiedzUsuńhttp://onedirectionlovelymoments.blogspot.com/ :)
Zażalenia? Skąd! No może tylko jedna mała sugestia;) Więc Alex i Harry to naprawdę świetna para, ale wam wrażenie, że zachowują się, jakby byli razem cale życie, a nie kilkanaście godzin... Wiesz, brakuje mi trochę tego momentu, gdzie dokładnie by się poznali, dowiedzieli o więcej o sobie. Mimo tego jest dobrze, nawet bardzo i z tego co zauważyłam, to kolejne rozdziały podobają mi się coraz to bardziej, więc pozostaje mi tylko czekać na 22;) Mnóstwa weny i pomysłów! Buziaki;*
OdpowiedzUsuńnan
A więc, ten moment o którym piszesz jest, tylko że dopiero w rozdziale, jeśli dobrze pamiętam, 30 lub 31. A takie małe przemyślenia już w rozdziale 22. Takie coś w stylu: nie uważasz, że to dziwne...
UsuńWłaśnie o to mi chodziło, żeby to tak wyglądało. Gdyż ponieważ bo później Alex wyjawia Louis'emu czemu zachowuje się w ten sposób i pozwala Loczkowi na tak wiele. Ale stop bo już i tak za dużo napisałam xd dobranoc i miłego czytania 22 oraz czekania na dalszą część. :)