-Nie! Nie!-krzyczałem.-Nie...-jęknąłem upadając na kolana.
Odjechała. Razem z Louis'm. Dokąd? Przecież miała wyjechać dopiero jutro. Straciłem ją. Straciłem szansę, żeby to wszystko naprawić.
Klęczałem na środku chodnika i płakałem. Nie byłem pijany. Już nie. Strata Alex była lepsza niż sole trzeźwiące czy hektolitry wypitej wody.
-Harry, przestań robić przedstawienie.-powiedziałem sam do siebie.
Wstałem, otrzepałem spodnie i powlokłem się do domu. Liam widząc, że coś poszło nie tak, podszedł i uściskał mnie.
-A mówiłem, że nic z tego nie będzie? Mówiłem. Lexi jest cholernie wrażliwa matołku.-Niall kończył rzuć kanapkę.
-Zamknij się.-warknął Liam.-Zayn zabierz go, bo jak nie, to przysięgam, że wydrapię mu te jego śliczne, niebieskie ślepka.
-Zamknij mordkę Królu Wyczucia.-Pakistańczyk klepnął Nialla w ramię i rozległ się dobrze mi znany, głuchy odgłos.
-Hej, Harry...-Liam odsunął mnie od siebie i spojrzał mi w oczy.-Wszystko się ułoży. Zobaczysz. Kobiety czasem tak mają.
Pokiwałem smętnie głową i powlokłem się w stronę schodów.
-Wybaczcie, ale mam dość. Miłość mojego życia zostawiła mnie i odjechała z moim przyjacielem, a ja nawet nie wiem dokąd. Przepraszam. Chcę zostać sam.-rzuciłem i udałem się do mojego pokoju.
Otworzyłem drzwi i rzuciłem się na łóżko. W powietrzu wciąż unosił się jej zapach. Ukryłem twarz w poduszce i zacząłem płakać. Refren z Moments, z Another world, z Gotta be you, ze Stole my heart. One Thing i What Makes You Beautiful. To wszystko przewijało mi się przez głowę plącząc się z obrazami Alexis. Mojej Alexis. Mojego Aniołka.
-Czemu pozwoliłeś mi na taką głupotę? Czemu? Chciałeś odebrać mi największe szczęście? No to gratulacje. Udało ci się. Trafiłeś w sedno.-mamrotałem ze złością.-Jeśli ktoś kiedyś powie mi, że nie istniejesz, przyrzekam, że skuję mu mordę. Istniejesz, a jakże. I jesteś cholernym dupkiem. Tak Boże. Jesteś cholernym dupkiem, bo odbierasz ludziom szczęście i nadzieję.
Usiadłem i wyjąłem z szuflady IPoda. Wsadziłem słuchawki w uszy, włączyłem sprzęt i opadłem na poduszki. Patrząc w sufit katowałem się Stay Miley Cyrus. Alexis uwielbia tą piosenkę...
* Alex*
Staliśmy w przedziale pociągu.
-Narazie Mała. Dasz znać jak dotrzesz? Nie będę się martwił.-Lou przytulił mnie.
-Obiecuję.-chlipnęłam w jego koszulkę.
-Aleś przestań już. Porozmawiam z nim. Tylko już nie płacz, dobrze?-pogłaskał mnie po plecach.
-Yhym. Już przestaję.-otarłam łzy.-Powinieneś już iść. Zaraz ruszam.
-Faktycznie. Poproszę buziaka i spadam.-uśmiechnął się. Cmoknęłam go w policzek, a on dodał-Pomachać ci z peronu?
-Lepiej nie. Fanki cię zabiją.-uśmiechnęłam się lekko.
-Już wiedzą że tu jestem?-zapytał z udawanym zdziwieniem.
-Idź już, bo będzie mi jeszcze trudniej.-rzuciłam.-Wynocha. No już. Sio!-usiłowałam go przegonić.
Cmoknął mnie szybko w policzek i wybiegł na korytarz. Widziałam jak wyskakuje na peron. Pomachał mi i wmieszał się w tłum. Westchnęłam. Usiadłam wygodnie w fotelu, sprawdziłam czy mam bilet i pieniądze i wyciągnęłam IPoda. Dostałam go od chłopców w prezencie. Wciąż były na nim zapisane drobnymi literkami życzenia urodzinowe, a pod nimi podpisy. Złoty tusz pięknie błyszczał na czarnej obudowie. Założyłam słuchawki i uruchomiłam go. Z reguły nie przełączałam piosenek, ale teraz naciskałam przycisk next z prędkością bolidu F1. W końcu przestałam maltretować biedy guziczek i wcisnęłam play. Stay Miley Cyrus wypełniło moje ciało. Przypomniało mi się jak słuchałam tego z Harrym. Znów chciało mi się płakać. Spojrzałam na zegarek. 8:08.
-H jak Harry...-szepnęłam i zacisnęłam powieki.
Pociąg ruszył 2 minuty później. Spod moich przymkniętych powiek spływały łzy. Nie potrafiłam ich opanować. Tak jak nie potrafiłam porozmawiać z Harrym. Tak jak nie potrafiłam wybaczyć. Tak jak nie potrafiłam opanować mocnych i przyśpieszonych uderzeń serca. My heart beats for love... przemknęły mi przez głowę słowa dawno niesłyszanej piosenki Mails.
Może i twoje bije, ale czy Harrego również? I czy aby na pewno dla twojej?,odezwał się głos w mojej głowie.
Nie wiem, odparłam w myślach. Niczego już nie wiem.
*Harry*
Telefon!,pomyślałem i poderwałem się do góry. Gdzie jest ten przeklęty złom?! Przetrzepałem kieszenie spodni i marynarki. Nigdzie go nie było. Zgubiłem?, przeszło mi przez myśl. Cholera! Bezsilny opadłem na łóżko. Uderzyłem pięścią w materac. Coś podskoczyło i wylądowało między moimi nogami. Sięgnąłem po to. Telefon!
-Boże, chyba nie jesteś aż tak beznadziejny.-szepnąłem.
Zwinąłem się w kłębek i napisałem:
Proszę daj nam szansę. Gdziekolwiek jesteś, wróć do mnie. Nie zostawiaj mnie. Bez ciebie nie dam rady. H. x
Przeczytałem ją kilka razy, wystukałem tak dobrze znany mi numer i wcisnąłem wyślij.
*Alex*
Poczułam wibracje telefonu. Wydobyłam go z kieszeni i spojrzałam na nadawcę. Harruś <3. Wcisnęłam przycisk otwórz. Przeczytałam treść raz, potem drugi i trzeci. Serce waliło mi jak oszalałe, ale nie zamierzałam odpisywać. Zablokowałam ekran i wyciągnęłam nogi przed siebie. Zarzuciłam je na fotel naprzeciw. Przede mną jeszcze połowa drogi. Czyli kolejne 3 godziny...
*Harry*
Żadnej odpowiedzi. Czekam już tyle czasu. Prawie godzinę i ciągle nic. Gdzie ona się podziewa? A Louis? Czy jest z nią? Czy jest bezpieczna? Jak się czuje? Czy o mnie myśli? Pytania zalewały mi mózg niczym smoła. If you ask me I will stay, always stay... Dźwięki sączyły się z słuchawek, a ja ciągle naciskałem replay. Ściskałem w dłoni telefon licząc, że może jednak odpowie. W końcu nie wytrzymałem i wysłałem kolejnego:
Jeśli już mnie skreśliłaś, zrozumiem. Zasłużyłem sobie. Ale powiedz mi tylko: Jesteś bezpieczna i wszystko z tobą w porządku? Bardzo się martwię. Pozwól mi chociaż przez chwilę z tobą pomówić, żebym mógł usłyszeć twój głos. Przepraszam Aniołku. H. xx
Zamknąłem oczy i w napięciu czekałem na odpowiedź.
*Alex*
Znów wibracje. Otworzyłam zmęczone oczy i spojrzałam na ekranik. Harruś <3. Przeczytałam i rozpłakałam się na nowo. Tak bardzo go kochałam, a on się tak zachował. Niby nic nie zrobił, a jednak coś mówiło mi, że to było coś okropnego. Odpisać mu? Wahałam się dość długo. W końcu nacisnęłam połącz.
Odebrał po pierwszym sygnale:
-Alex?! Kochanie! Aniołku mój! Wszystko w porządku? Gdzie jesteś?-pytał drżącym głosem.
Przełknęłam ślinę.
-Daj mi spokój Harry. Zostaw mnie w spokoju.-powiedziałam usiłując utrzymać spokojny ton.
-Alexis, proszę. Porozma...
Nacisnęłam czerwoną słuchawkę.
*Harry*
-Pip. Pip. Piiip.-zapiszczało w słuchawce.
-Cholera!-wrzasnąłem i rzuciłem aparatem o podłogę.-Kurwa mać! Ty pieprzony gnoju!-znów uderzyłem pięścią w materac.
Otworzyły się drzwi i do środka wszedł Louis. Spojrzał na mnie, podszedł i przytulił mnie mocno.
-Cholerny gówniarzu.-szepnął.-Spieprzyłeś.
Odsunąłem się gwałtownie i patrząc na niego ze złością rzuciłem:
-Wiem o tym. Dobrze się bawiłeś z Lex?
-O czym ty mówisz?
-Doskonale wiesz! Sprawiło ci frajdę zabranie jej?! Gdzie jest?!-rzuciłem się do przodu i złapałem go za koszulkę.
-Uspokój się!-chwycił mnie za nadgarstki.-Jesteś nienormalny!-warknął i wstał.
Oszołomiony puściłem go.
-Gdzie jest Alex, Lou?-zapytałem powoli. Czułem, że drży mi warga.
-Wyjechała.-rzucił. Skierował się do drzwi. Nim nacisnął klamkę powiedział-Kiedy ty zabawiałeś się z Panną Daren, ja i Zayn opiekowaliśmy się Alex. To ja trzymałem jej głowę gdy wymiotowała. To my przywieźliśmy ją tutaj i pocieszaliśmy. To ja obiecałem jej, że z tobą porozmawiam. Ale ty jesteś nienormalny. Zupełnie ci odjebało. Szkoda strzępić język.-prychnął.-Za godzinę masz być gotowy. Steps zawiezie nas na sesję.-otworzył drzwi i wyszedł na korytarz.-A, jeszcze jedno. Daj jej na razie spokój. Musi sobie wszystko przemyśleć.
*********************************************************************************
Obiecałam to jest. Zaraz zabieram się za 41. Miłego oczekiwania :*
Odjechała. Razem z Louis'm. Dokąd? Przecież miała wyjechać dopiero jutro. Straciłem ją. Straciłem szansę, żeby to wszystko naprawić.
Klęczałem na środku chodnika i płakałem. Nie byłem pijany. Już nie. Strata Alex była lepsza niż sole trzeźwiące czy hektolitry wypitej wody.
-Harry, przestań robić przedstawienie.-powiedziałem sam do siebie.
Wstałem, otrzepałem spodnie i powlokłem się do domu. Liam widząc, że coś poszło nie tak, podszedł i uściskał mnie.
-A mówiłem, że nic z tego nie będzie? Mówiłem. Lexi jest cholernie wrażliwa matołku.-Niall kończył rzuć kanapkę.
-Zamknij się.-warknął Liam.-Zayn zabierz go, bo jak nie, to przysięgam, że wydrapię mu te jego śliczne, niebieskie ślepka.
-Zamknij mordkę Królu Wyczucia.-Pakistańczyk klepnął Nialla w ramię i rozległ się dobrze mi znany, głuchy odgłos.
-Hej, Harry...-Liam odsunął mnie od siebie i spojrzał mi w oczy.-Wszystko się ułoży. Zobaczysz. Kobiety czasem tak mają.
Pokiwałem smętnie głową i powlokłem się w stronę schodów.
-Wybaczcie, ale mam dość. Miłość mojego życia zostawiła mnie i odjechała z moim przyjacielem, a ja nawet nie wiem dokąd. Przepraszam. Chcę zostać sam.-rzuciłem i udałem się do mojego pokoju.
Otworzyłem drzwi i rzuciłem się na łóżko. W powietrzu wciąż unosił się jej zapach. Ukryłem twarz w poduszce i zacząłem płakać. Refren z Moments, z Another world, z Gotta be you, ze Stole my heart. One Thing i What Makes You Beautiful. To wszystko przewijało mi się przez głowę plącząc się z obrazami Alexis. Mojej Alexis. Mojego Aniołka.
-Czemu pozwoliłeś mi na taką głupotę? Czemu? Chciałeś odebrać mi największe szczęście? No to gratulacje. Udało ci się. Trafiłeś w sedno.-mamrotałem ze złością.-Jeśli ktoś kiedyś powie mi, że nie istniejesz, przyrzekam, że skuję mu mordę. Istniejesz, a jakże. I jesteś cholernym dupkiem. Tak Boże. Jesteś cholernym dupkiem, bo odbierasz ludziom szczęście i nadzieję.
Usiadłem i wyjąłem z szuflady IPoda. Wsadziłem słuchawki w uszy, włączyłem sprzęt i opadłem na poduszki. Patrząc w sufit katowałem się Stay Miley Cyrus. Alexis uwielbia tą piosenkę...
* Alex*
Staliśmy w przedziale pociągu.
-Narazie Mała. Dasz znać jak dotrzesz? Nie będę się martwił.-Lou przytulił mnie.
-Obiecuję.-chlipnęłam w jego koszulkę.
-Aleś przestań już. Porozmawiam z nim. Tylko już nie płacz, dobrze?-pogłaskał mnie po plecach.
-Yhym. Już przestaję.-otarłam łzy.-Powinieneś już iść. Zaraz ruszam.
-Faktycznie. Poproszę buziaka i spadam.-uśmiechnął się. Cmoknęłam go w policzek, a on dodał-Pomachać ci z peronu?
-Lepiej nie. Fanki cię zabiją.-uśmiechnęłam się lekko.
-Już wiedzą że tu jestem?-zapytał z udawanym zdziwieniem.
-Idź już, bo będzie mi jeszcze trudniej.-rzuciłam.-Wynocha. No już. Sio!-usiłowałam go przegonić.
Cmoknął mnie szybko w policzek i wybiegł na korytarz. Widziałam jak wyskakuje na peron. Pomachał mi i wmieszał się w tłum. Westchnęłam. Usiadłam wygodnie w fotelu, sprawdziłam czy mam bilet i pieniądze i wyciągnęłam IPoda. Dostałam go od chłopców w prezencie. Wciąż były na nim zapisane drobnymi literkami życzenia urodzinowe, a pod nimi podpisy. Złoty tusz pięknie błyszczał na czarnej obudowie. Założyłam słuchawki i uruchomiłam go. Z reguły nie przełączałam piosenek, ale teraz naciskałam przycisk next z prędkością bolidu F1. W końcu przestałam maltretować biedy guziczek i wcisnęłam play. Stay Miley Cyrus wypełniło moje ciało. Przypomniało mi się jak słuchałam tego z Harrym. Znów chciało mi się płakać. Spojrzałam na zegarek. 8:08.
-H jak Harry...-szepnęłam i zacisnęłam powieki.
Pociąg ruszył 2 minuty później. Spod moich przymkniętych powiek spływały łzy. Nie potrafiłam ich opanować. Tak jak nie potrafiłam porozmawiać z Harrym. Tak jak nie potrafiłam wybaczyć. Tak jak nie potrafiłam opanować mocnych i przyśpieszonych uderzeń serca. My heart beats for love... przemknęły mi przez głowę słowa dawno niesłyszanej piosenki Mails.
Może i twoje bije, ale czy Harrego również? I czy aby na pewno dla twojej?,odezwał się głos w mojej głowie.
Nie wiem, odparłam w myślach. Niczego już nie wiem.
*Harry*
Telefon!,pomyślałem i poderwałem się do góry. Gdzie jest ten przeklęty złom?! Przetrzepałem kieszenie spodni i marynarki. Nigdzie go nie było. Zgubiłem?, przeszło mi przez myśl. Cholera! Bezsilny opadłem na łóżko. Uderzyłem pięścią w materac. Coś podskoczyło i wylądowało między moimi nogami. Sięgnąłem po to. Telefon!
-Boże, chyba nie jesteś aż tak beznadziejny.-szepnąłem.
Zwinąłem się w kłębek i napisałem:
Proszę daj nam szansę. Gdziekolwiek jesteś, wróć do mnie. Nie zostawiaj mnie. Bez ciebie nie dam rady. H. x
Przeczytałem ją kilka razy, wystukałem tak dobrze znany mi numer i wcisnąłem wyślij.
*Alex*
Poczułam wibracje telefonu. Wydobyłam go z kieszeni i spojrzałam na nadawcę. Harruś <3. Wcisnęłam przycisk otwórz. Przeczytałam treść raz, potem drugi i trzeci. Serce waliło mi jak oszalałe, ale nie zamierzałam odpisywać. Zablokowałam ekran i wyciągnęłam nogi przed siebie. Zarzuciłam je na fotel naprzeciw. Przede mną jeszcze połowa drogi. Czyli kolejne 3 godziny...
*Harry*
Żadnej odpowiedzi. Czekam już tyle czasu. Prawie godzinę i ciągle nic. Gdzie ona się podziewa? A Louis? Czy jest z nią? Czy jest bezpieczna? Jak się czuje? Czy o mnie myśli? Pytania zalewały mi mózg niczym smoła. If you ask me I will stay, always stay... Dźwięki sączyły się z słuchawek, a ja ciągle naciskałem replay. Ściskałem w dłoni telefon licząc, że może jednak odpowie. W końcu nie wytrzymałem i wysłałem kolejnego:
Jeśli już mnie skreśliłaś, zrozumiem. Zasłużyłem sobie. Ale powiedz mi tylko: Jesteś bezpieczna i wszystko z tobą w porządku? Bardzo się martwię. Pozwól mi chociaż przez chwilę z tobą pomówić, żebym mógł usłyszeć twój głos. Przepraszam Aniołku. H. xx
Zamknąłem oczy i w napięciu czekałem na odpowiedź.
*Alex*
Znów wibracje. Otworzyłam zmęczone oczy i spojrzałam na ekranik. Harruś <3. Przeczytałam i rozpłakałam się na nowo. Tak bardzo go kochałam, a on się tak zachował. Niby nic nie zrobił, a jednak coś mówiło mi, że to było coś okropnego. Odpisać mu? Wahałam się dość długo. W końcu nacisnęłam połącz.
Odebrał po pierwszym sygnale:
-Alex?! Kochanie! Aniołku mój! Wszystko w porządku? Gdzie jesteś?-pytał drżącym głosem.
Przełknęłam ślinę.
-Daj mi spokój Harry. Zostaw mnie w spokoju.-powiedziałam usiłując utrzymać spokojny ton.
-Alexis, proszę. Porozma...
Nacisnęłam czerwoną słuchawkę.
*Harry*
-Pip. Pip. Piiip.-zapiszczało w słuchawce.
-Cholera!-wrzasnąłem i rzuciłem aparatem o podłogę.-Kurwa mać! Ty pieprzony gnoju!-znów uderzyłem pięścią w materac.
Otworzyły się drzwi i do środka wszedł Louis. Spojrzał na mnie, podszedł i przytulił mnie mocno.
-Cholerny gówniarzu.-szepnął.-Spieprzyłeś.
Odsunąłem się gwałtownie i patrząc na niego ze złością rzuciłem:
-Wiem o tym. Dobrze się bawiłeś z Lex?
-O czym ty mówisz?
-Doskonale wiesz! Sprawiło ci frajdę zabranie jej?! Gdzie jest?!-rzuciłem się do przodu i złapałem go za koszulkę.
-Uspokój się!-chwycił mnie za nadgarstki.-Jesteś nienormalny!-warknął i wstał.
Oszołomiony puściłem go.
-Gdzie jest Alex, Lou?-zapytałem powoli. Czułem, że drży mi warga.
-Wyjechała.-rzucił. Skierował się do drzwi. Nim nacisnął klamkę powiedział-Kiedy ty zabawiałeś się z Panną Daren, ja i Zayn opiekowaliśmy się Alex. To ja trzymałem jej głowę gdy wymiotowała. To my przywieźliśmy ją tutaj i pocieszaliśmy. To ja obiecałem jej, że z tobą porozmawiam. Ale ty jesteś nienormalny. Zupełnie ci odjebało. Szkoda strzępić język.-prychnął.-Za godzinę masz być gotowy. Steps zawiezie nas na sesję.-otworzył drzwi i wyszedł na korytarz.-A, jeszcze jedno. Daj jej na razie spokój. Musi sobie wszystko przemyśleć.
*********************************************************************************
Obiecałam to jest. Zaraz zabieram się za 41. Miłego oczekiwania :*
kocham twoje opowiadanie i cb. <3
OdpowiedzUsuńczekam na sastępne ^^
Super, jak każdy inny.
OdpowiedzUsuńCzekam niecierpliwie na następny <3 !!
Pozdrawiam Wiki :D
czeakm................:)
OdpowiedzUsuńbardzo podoba mi się twoje opowiadnie
Świetny rozdział :)
OdpowiedzUsuńCzekam na 41 <3
Kocham kocham kocham <3
OdpowiedzUsuńdodaj bo umre ! :P
świetny bloog :D
Uwielbiam Cię *.*
Świetny rozdział .
OdpowiedzUsuńhttp://thekaxii.blogspot.com/
Ekstra , trzymaj tak dalej .. Pozdrawiam-Ann ^__^
OdpowiedzUsuńaaa czekam i ciągle gwałce przycisk "odśwież"
OdpowiedzUsuńAAAAAAAAAAAAA! Świetny! I coraz bliżej tej nocyy!
OdpowiedzUsuńMatko jaka ja jestem zboczona... -.- xD
zajebisty rozdział i czekam na nn :P
OdpowiedzUsuń