poniedziałek, 9 kwietnia 2012

Rozdział 41

Złapałem pierwszą rzecz jaka miałem pod ręką, w tym przypadku była to butelka mineralnej, i rzuciłem w drzwi, które zamknęły się za Louis'm.
-Idiota!-usłyszałem wrzask dobiegający zza drzwi.
-Spierdalaj!-odkrzyknąłem i opadłem na poduszki.
Miałem dość. Ona nie zwiała z Louis'm. On ja po prostu gdzieś zawiózł. Chciała uciec przede mną? Muszę to wiedzieć. Wstałem i zabrałem ubrania przygotowane specjalnie na tą sesję. Powlokłem się do łazienki. Otworzyłem drzwi i natychmiast poczułem silny, znajomy mi zapach. Alexis... Położyłem ubranie na podłodze i sięgnąłem po bluzeczkę Alex. Miała ją na sobie w nocy. Przyłożyłem materiał do policzka. Ciepła łza spłynęła po mojej twarzy. Sam nie wiem czemu wyszedłem i usiadłem pod drzwiami pokoju Lou. Wtuliłem się w trzymane w dłoniach ubranie i zaszlochałem rozdzierająco. Kilka minut później skrzypnął zawias i Lou kucnął tuż obok pozwalając mi płakać w jego ramionach.
-I na co ci to było?-zapytał łagodnie.
-Powiesz mi gdzie jest? Muszę się z nią zobaczyć. Natychmiast. Czy ona chciała przede mną uciec?
-Nie wydaje mi się.-odsunął mnie na długość swoich ramion i spojrzał mi głęboko w oczy.-Ona musi wszystko przemyśleć. Sama. Musisz dać jej czas. Pozwolić, żeby zdecydowała. Musisz wiedzieć, że bardzo ją tym skrzywdziłeś. Możliwe, nie wykluczam takiej opcji, że ją straciłeś. Na zawsze.
-Wiem Lou, wiem. Nie chcę.-pokręciłem głową starając się odegnać tę przerażającą myśl, że Harrego i Lex może już nie być.
-Ja też nie chcę. Ale musisz się pozbierać i przeć na przód. W przyszłym tygodniu w czwartek gramy w Cambridge. Pierwszy koncert. Masz niepowtarzalną szansę. Nie zmarnuj jej. A teraz leć się ogarnąć. Do studia tego fotografa od Vanity nie możemy się spóźnić.-klepnął mnie w ramię i pomógł wstać.
-Jasne. Mam tylko jedną szansę, żeby to naprawić.-powtórzyłem i ucałowałem go w policzek.-Dziękuję. Kocham cię Lou.
*Alex*
Wjeżdżam do Glas. Do zobaczenia. A.J. :*
Wysłałam i zaczęłam się zastanawiać czym dojechać z dworca do domu cioci. Telefon zawibrował.
Seth na ciebie czeka. Stoi już na peronie. Powinnaś rozpoznać go bez trudu. Czekamy z niecierpliwością. Jen i Aniston.
Uśmiechnęłam się i wrzuciłam telefon do torby. Rozejrzałam się sprawdzając czy zebrałam wszystkie swoje rzeczy. Wstałam, poprawiłam ubranie i zarzuciłam torbę na ramię. Pociąg zaczął wtaczać się na stację. Wytaszczyłam walizkę na pusty korytarz i przeciągnęłam ją do wyjścia. Pojazd zahamował i zatrzymał się. Otworzyłam drzwi i powolutku zeszłam z wąskich stopni i stanęłam na płytach peronu. Rozejrzałam się w poszukiwaniu wujka. Po chwili dostrzegłam go. Stał nieopodal i wpatrywał się w tłum. Widzieliśmy się rok temu. On nic się nie zmienił. Za to ja... cóż, może odrobinkę.
-Wujku!-krzyknęłam i zamachałam.
-Alexis!-ruszył w moją stronę.
-Cześć wujku.-pocałowałam go w policzek.-Jak się masz?
-Cześć.-odparł.-I przestań do mnie mówić wujku. Wiesz, że tego nie znoszę.
-Oczywiście.-roześmiałam się.-Idziemy?
-Tak.-chwycił moją walizkę.-Jak minęła podróż?
-Bez problemów.-odparłam.
Pogrążeni w rozmowie szliśmy do auta. Lubiłam Setha. Był naprawdę świetnym facetem. Oprócz tego, że był diabelnie przystojny, miał też niezłe poczucie humoru i podobne do mnie podejście i stosunek do wielu spraw. Nie był stary i wciąż patrzył na świat młodzieńczym, jak to określała moja mama, okiem. Rozpoczęliśmy dyskusję na temat zespołu redakcyjnego pewnej gazety i ostro krytykując jego pracę wsiedliśmy do auta. Seth ruszył, a ja spojrzałam do tyłu. Leżało tam kilka dziecięcych zabawek i laptop. Jechaliśmy bardzo długo. Żadne z nas nic nie mówiło. Do czasu.
-Seth, nie powinieneś być w pracy?-zapytałam patrząc na torbę z komputerem.
-Nie. Dziś mam wolne.-uśmiechnął się i wjechał na podjazd.-No jesteśmy. Leć do Jenny i Aniston, a ja zaniosę twoją walizkę do pokoju.
-Jasne.
Wyskoczyłam z samochodu i pobiegłam do środka. Po cichutku weszłam do salonu. Jen siedziała na kanapie oglądając jakiś serial. W łóżeczku w kącie pokoju spało dziecko.
-Puk, puk. Można?-zapytałam i pomachałam delikatnie palcami gdy ciotka odwróciła się do mnie.
-Alex!-poderwała się i podbiegła do mnie.-Jak dobrze cię widzieć!-uściskała mnie.-Ależ wyrosłaś. Wyładniałaś.-uśmiechnęła się znacząco.
-Hej Jenny.-cmoknęłam ją w policzek.-Pokażesz mi wreszcie tą moją siostrzyczkę?-zapytałam ignorując jej uwagi na temat mojego wyglądu.
-No chodź.-pociągnęła mnie za rękę.-To jest Aniston.-wskazała na śpiącą dziewczynkę.
-Ona wygląda jak kopia Setha.-stwierdziłam.-Ale jest prześliczna. Udało wam się maleństwo.-poklepałam ją po ramieniu.
-Młoda.-zaśmiała się.-Nie przeginaj.
Roześmiałam się i chwilę później już śmiałyśmy się obydwie.
-A wam co tak wesoło?-Seth wkroczył do salonu.-Nie było mnie raptem 5 minut.-rzucił.
-Zrób herbatę.-Jen zwróciła się do męża.-Alex, a może jesteś głodna?-zapytała zerkając na mnie.
-Nie. W zasadzie to nie. Może trochę zmęczona.-i cholernie przybita, dodałam w myślach.
-W takim razie chodź. Pokażę ci dom.-Jenny wstała i podała mi rękę.
Chwyciłam ją, wstałam i pomaszerowałam za ciotką.
-Tu jest kuchnia, to łazienka, tam salon, a tu jadalnia.-opowiadała.-Na górze jest nasza sypialnia, pokoik Aniston, pokój gościnny, dwie łazienki i bawialnia. Raczej się nie zgubisz. A teraz chodź, pomogę ci się rozpakować. I opowiesz mi jak tam mama i zespół. Widziałam twoją rozmowę z dziennikarzami. Radzisz sobie.-poruszyła brwiami w górę i w dół.-Seth, skarbie, zerknij na An.-rzuciła i weszła na górę.
Ruszyłam za nią. Zdjęcia rodzinne zdobiły ścianę przy schodach. Dostrzegłam na niej nawet kilka moich fotek. Jen wprowadziła mnie do przytulnego pokoju z dużym oknem.
-To twoje tymczasowe lokum.-rzuciła z uśmiechem.-Widzę, że Seth już przytaszczył twój bagaż.-rozsiadła się na łóżku.-Super. W takim razie rozpakowuj się i opowiadaj.
Położyłam ostrożnie torbę i powoli podeszłam do walizki.
-Mama jak mama. Zabiegana. Ciągle załatwia wywiady, sesje, koncerty, podpisywanie płyt, nagrania itp. Ale można się z nią dogadać. Chłopcy trochę ją ożywili.
-A jacy oni są?-zapytała z ciekawością.-Wiesz, że jak Aniston się nudzi to puszczam jej ich piosenki i od razu zaczyna się uśmiechać? To jest niesamowite. Zobaczysz sama. A teraz mów jacy są.
-Cudowni. Oddani przyjaciele, troskliwi, kochani, wrażliwi, bezinteresowni. Po prostu idealni. Nikogo nie udają. Są sobą.-uśmiechnęłam się na samo wspomnienie tych świrów.-Właśnie!-klasnęłam.-Muszę napisać do Lou. Albo lepiej zadzwonię. Przepraszam. Jak nie dam znać, to będą się martwić.-wyjaśniłam lekko speszona. Wyciągnęłam aparat z torby i wykręciłam numer Tommo.-Hej braciszku! Jak tam?... Poważnie?!... To świetnie!... Po co?... Nie, nic się nie stało. Chciałam ci powiedzieć, że już dojechałam... Gdzie jestem? U cioci... Tak, już w domu... Ja cię straszę?! Czym?!... Przestań... Dobrze... Tak... Wiem... Wiem, że mnie znają... Będę uważała... Obiecuję... Tak, obiecuję i przysięgam... Bawcie się dobrze... Jesteście najlepsi. Pa.-rozłączyłam się.
-Braciszku?-Jenny przeglądała zawartość mojej walizki.
-Taa. Louis. Ten najstarszy. Jest jak brat.-wyjaśniłam.
-Myhym... A ten ciemnowłosy? Zayn?
-Zayn. Odpowiednik przyjaciółki.
-Liam?
-Jest trochę jak tata...-szepnęłam zawstydzona spuszczając wzrok.
-Naprawdę? To chyba dobrze, prawda?-skinęłam głową.-A ten blondyn?
-Niall. On jest cholernie upierdliwy, bezpośredni i żarłoczny. Ale i tak go uwielbiam.-zaśmiałam się.
-No i na deser to twoje cudo. Harry. Harry Styles.-powiedziała.
Z każdym jej słowem moje serce rozrywało się na kawałki. Nie chciałam, żeby zobaczyła, że coś jest nie w porządku. Uśmiechnęłam się lekko. Już miałam się odezwać, ale ona zerknęła na zegar i rzuciła:
-O matko, już 16:00! Muszę pojechać na chwilę do biura. Zostaniesz z Sethem. Przepraszam.
-Nic nie szkodzi.Naprawdę.-uspokoiłam ją.
Dziękuję Boże, jesteś genialny!
-Przepraszam Alex, ale muszę.-tłumaczyła się.
-Ok. Bez spiny. Leć.
Kiedy wyszła opadłam na łóżko. Poleżałam trochę rozpaczając w myślach. Potem wstałam, skończyłam rozpakowywanie i udałam się na dół. Seth siedział z Aniston na dywanie i układał klocki budując z nich wierzę.
-Jak tam?-klapnęłam koło małej.-Hej księżniczko.
-Wiesz, nie wyglądało na to, że w walizce masz aż tyle rzeczy.-uśmiechnął się.-Rozpakowywanie zajęło ci aż 3 godziny.
-Poważnie? Którą teraz mamy?
-Prawie 19:00. Pomożesz mi? Muszę wykąpać i położyć An. Proszę.
Zgodziłam się. 2 godziny później Nysia już spała, a ja kończyłam kolację. Zapakowałam naczynia do zmywarki i uruchomiłam ją. Seth pokazał mi gdzie Jen zostawiła dla mnie ręczniki i poszłam się wykąpać. Leżąc w łóżku myślałam o Harrym. Dziwnie było zasypiać bez niego. Myślałam o tym, czy mu wybaczyć. Około 22:00 wróciła Jenny. Postanowiłam, że poproszę ją o pomoc. Niedawno i ona borykała się z problemami miłosnymi. Przynajmniej dopóki nie poznała Setha. Wiedziałam, że doradzi mi coś sensownego. Była bardziej przyjaciółką niż ciocią. Może dlatego, że dzieliło nas tylko 13 lat...

*********************************************************************************
No i macie obiecywane 41. A teraz idę się ogarnąć i spać. No chyba że się zbiorę do 42. Ale jestem tak totalnie wykończona, że już nie widzę literek na klawiaturze. Wybaczycie? Mam nadzieję. Dobranoc laseczki. Buziakiii :* Lex.

20 komentarzy:

  1. Świetny rozdział, nie mogę się doczekać co będzie dalej.
    Wiki <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetne opowiadanie , trzymaj tak dalej .. Mam nadzieję że jutro dodasz już 42 rozdział , no normalnie wytrzymać już z zaciekawienia nie mogę... Pozdrawiam ^_^

    OdpowiedzUsuń
  3. Byłoby zajebiście gdybyś dodała, ale jak jesteś zmęczona to się już więcej nie przemęczaj i idź spać, bo nie będziesz miała siły pisać następnych! <33333 A rozdział kurewskozajebisty!

    OdpowiedzUsuń
  4. Dobranoc kochana :* Rozdział fajny :D I nie bierz się teraz za następny. Pośpij sobie :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Zajebisty rozdział niech alex wybaczy jemu

    OdpowiedzUsuń
  6. Fajny rozdział ;]
    Niech ona wybaczy Hazzie <33

    OdpowiedzUsuń
  7. zawsze zawalasz, także żadna różnica ..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Skoro tak uważasz, sugeruję jedno : WYPIERDALAJ ! .
      nikt nie karze ci tego czytać, robisz to z własnej, nieprzymuszonej woli. są tu osoby, które rozumieją moją sytuację. zobaczymy, czy dałabyś sobie radę w takiej sytuacji. nauka+obowiązki domowe+pomoc w opiece nad małym bratem+dodatkowe zajęcia+masa lektur. ogarnęłabyś się tak, żeby mieć czas na wszystko? bo dla twojej wiadomości: z domu wychodzę o godzinie 6.20 a wracam o 18.40.
      Rozumiem, że możesz mieć o mnie własne zdanie i ja ci tego nie zabronię. Ale bardzo serdecznie proszę, zachowaj krytykę mojej osoby dla siebie. Komentarze służą do tego, aby wyrazić opinię na temat opowiadania a nie autorki której nawet nie znasz. Dziękuję za uwagę, a o takich osobach mam tylko jedno do powiedzenia: dowartościowuj się inaczej niż krytykując w internecie osoby których nie znasz.

      Usuń
    2. Ło rzesz kurwa to jej/jemu wygarnęłaś! Podziwiam, i od dzisiaj chcę żebyś była moim mentorem!!! A i masz 100 % rację co do tej osoby.

      Usuń
    3. Marlenko kchana, twoim zawsze i wszędzie. Potrzebujesz pomocy czy coś, wal śmiało. Lubię pomagać. A do tego potrafię być cholernie zasadnicza i konkretna w niektórych sprawach. Nawet jeśli ktoś musi usłyszeć co o nim myślę, nieprawdaż Droga Czytelniczko? :>

      Usuń
    4. szczerze? w cale mnie to nie rusza ;/ nie wiem czym się tak MARLENA podniecasz .. wcale mi nie wygarnęła. Powiedziała co wiedziała ;/ każdy normalny człowiek by tak napisał. A to że mi napisałaś WYPIERDALAJ to świadczy tylko o tobie i twoim wychowaniu. Powiedziałam to co uważam i wcale nie żałuję. Bo mówisz jedno robisz drugie. Po co wgl zaczynasz? zresztą , co mnie to wgl obchodzi. Twopje opowiadanie i tak powoli schodzi na psy . Robi się nudne itd .. tylko jak pod każdym komentarzem 'niemiłym' bedziesz tak pisać to stracisz nie jedną czytelniczkę a duzo więcej..

      Usuń
    5. W sumie to anonimowy ma rację ;/ napisała tylko że lekko zawalasz w czym się zgadzam i pewnie nie jedna osoba również, mimo iż się nie przyzna .. myśli jedno, a Tb by się podlizać drugie. Fałszerstwo -.- I ma rację, że stracisz czytelniczki . Mówisz, że Jesteś cwana bo jej niby wygarnęłaś, też podajesz się anonimowo . Jakby były twoje dane ujawnione to dam sobie rękę uciąć że byś tego nie zrobiła.. możesz sobie mnie teraz obrażać i mówić WYPIERDALAJ co Ci bardzo dobrze wychodzi, ale mnie to nie rusza ;) twoje zdanie mam gdzieś anonimko .. wychodzi na to że Tb nie można nic powiedzieć, ale Ty to już jak najbardziej możesz .. to jest naprawdę dziecinada ;/

      Usuń
    6. Otóż drogie panie. Nikt nie powiedział, że jestem ekstra/super czy też cwana bo wygarnęłam jakiejś dziewczynie. Uważasz, że zawalam? A Anonimowa uważa, że staje się nudne? Świetnie. Celne uwagi. Na pewno zwrócę na nie uwagę przy pisaniu kolejnych. Ale wiecie co mnie denerwuje? Że właśnie jak to ujęłaś pięknie, część z was faktycznie tak myśli a nie powie prawdy.
      ale mniejsza o to. możesz mi wierzyć, że krytyka to coś co lubię najbardziej, chodź może to wydawać się dziwne. i poprawiając napisała że ZAWSZE zawalam, a z tym się nie zgodzę, niestety. używając słowa zawsze miała na myśli to że: a) raz nie wyrobiłam się w określonym przez siebie czasie, do czego w pełni się przyznaję? b) nie dodałam kolejnego rozdziału bo dosłownie nie widziałam już co piszę i nie chciałam żeby był bezsensowny? czy może c) nie pisałam przez kilkanaście dni? bo tego nie rozumiem. możesz mi wierzyć, że nie zależy mi na tym, żeby ten blog czytały dziesiątki osób. chcę tylko, żeby czytały go osoby które tego chcą i sprawia im to frajdę. jeśli ja miałabym krytykować każdego bloga którego czytam i sprawiać tym jakąkolwiek przykrość autorce, to już wolę nic nie pisać. mój blog, moja sprawa. jeśli bd miała ochotę pisać tak każdej dziewczynie, to napiszę. możecie sobie myśleć że jestem wredna czy usiłuję być fajna. ale mi to naprawdę wisi. jedna prośba, apel, uwaga, nazwijcie to jak chcecie: Jeśli którąkolwiek z was znudzi to co piszę, po prostu przestańcie czytać. ja wam nie każę wisieć nad tym szmatławcem, nie macie wobec mnie żadnego zobowiązania. to że zobaczę na liczniku kilka/kilkanaście/kilkadziesiąt odwiedzin mniej nie sprawi że przestanę pisać. bo pewnie są tu takie osoby, a przynajmniej mam taką nadzieję, które czytają to bo im się podoba.

      Usuń
    7. Osoba, będąca autorem tego komentarza, nie ma odwagi napisać konto ??
      Przykro mi ale ciekawe czy ty bys wymyslila tak ciekawa historie ponad 40 roziało. Zal mi ciebie.
      Pozdrawiam Lex, czytam i jesteś cuuuudownaaa !! :*
      Zapraszam również do siebie ;*
      Przepraszam ;C Postaram się częściej komentowwaaać ; D
      Olusiiia_

      Usuń
    8. Heh, Lex sorry że to powiem, ale piszesz z anonimowymi długie komentarze a podobno nie masz za wiele czasu ;/ nie lepiej ten czas wykorzystać w celu pisania nowych rozdziałów?

      PS: Nie jestem kolejną anonimową, która chce cię jednym słowem zjechać. To tylko taka moja uwaga. No ale jak widać masz nas wszystkie gdzieś. Widzisz tylko siebie i czubek swojego nosa. Twój blog nabrał popularność to się wyrobiłaś .. norma ;)

      Usuń
  8. Fajny rozdział . Wiem ,że ona wybaczy Hazzie bo przecież przeżyją wspólną noc , nie ? : P


    thekaxii.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  9. Wybaczam :33 ale masz jak najszybciej dodać 42 :) ten jest rewelacyjny tylko trochę tak dziwnie bez wielkiej miłości Hazzy i Alex :D

    OdpowiedzUsuń
  10. Świetne.:* Czekam na kolejny.:D:*

    OdpowiedzUsuń
  11. I bardzo mi się podoba to ci piszesz i to opowiadanie nie jest kolejnym beznadziejnym opowiadaniem wszystkie opowiadania co czytam sa zajebiste i rozumie ze nie miałaś czasu ja to szanuje i mam nadzieje ze nie przestaniesz pisać

    ps.jak komuś się nie podoba to co ta dziewczyna pisze niech tu nie wchodzi i niech nie grozi jej ze straci czytelników bo ci co czytają tego bloga i im sie podoba na pewno zrozumieją to ze autorka nie miała czasu bo ma swoje osobiste zycie i nie których dziewczyn nie rozumie te co pisz animowe ...
    przepraszam ze zasmiecam ci bloga ale taka jest prawda i kocham twoje opowiadania <3 i prosze cie bardzo o informowaniu mnie jak mozesz na gg o nowych rozdziałach dobrze o to numer 11611401 .:P

    OdpowiedzUsuń