Nim któreś z nas zdążyło zareagować drzwi otworzyły się i do środka wszedł Niall.
-Łooo przepraszam.-powiedział widząc w jakiej pozycji leżymy i zaczął się wycofywać.-Nie! Momencik! Nie ruszać mi się nawet o milimetr!-wrzasnął. Natychmiast znieruchomieliśmy. Nie mam pojęcia czy to ze strachu czy z zaskoczenia.-Louis! Chłopaki! Musicie to zobaczyć!-wrzeszczał dalej.
-Niall, spokojnie. My nic...-Alex zaczęła się delikatnie podnosić.
-Nie ruszaj się!-krzyknął blondyn.
Dziewczyna wróciła do poprzedniej pozycji. Cóż musieliśmy naprawdę dziwnie wyglądać. Ja leżałem plackiem na materacu, a Lex na mnie. Moje ramiona oplatały jej ciało do pasa, a od pasa w dół oplatały ją moje nogi. Jej głowa wtulona w moją szyję i ręka ułożona na klatce piersiowej. Muszę przyznać: niecodzienny widok...
-O w mordę.-rzucił Liam stając w drzwiach.
-Harry?-Lex odezwała się niepewnym głosem.
-Cichutko. Nic nie mów. Załatwię to.-szepnąłem w jej włosy.
Teraz już wszyscy stali w drzwiach gapiąc się na nas.
-Czy ty nie rozumiesz znaczenia słowa "powoli"?-zapytał Lou lekko poirytowanym głosem.
-To nie tak. My po prostu...
-Co tam się dzieje?! Zayn?!-usłyszeliśmy kroki.
-To Ana! Złaź z niego!-wrzasnął Louis i rzucił się na łóżko. Delikatnie zdjął ze mnie dziewczynę i wskoczył między nas.-A teraz przytulać się do mnie i nie gadać!-rozkazał.
Sekundę później weszła Ana.
-Co tu się dzieje?-zapytała patrząc na nas.
-Zbiorowy przytulas!-krzyknął Lou.-Chłopaki, no chodźcie!
Pochwyciłem zdezorientowany wzrok Alex.
-Uważaj.-zdążyłem wypowiedzieć bezgłośnie i pozostali rzucili się na nas. Przez chwilę było słychać stłumione jęki, a potem już tylko głośny śmiech.
-Złaźcie z niej!-krzyknęła Ana.
-Wszystko gra, mamo!-rzuciła Lex.
-Och, jesteście niemożliwi.-odparła nasza menadżerka. Choć jej nie widziałem, mogę przysiąc, że wywróciła oczami.
Wszystkie oczy skierowały się na matkę Alexis.
-Panowie...-Niall wyszczerzył ząbki w uśmiechu.
Chłopcy powolutku, jeden po drugim, zaczęli się podnosić, a potem rzucili się na Anę. Ja tymczasem usiadłem i wciągnąłem Alex na swoje kolana. Opierała się plecami o moją klatkę piersiową, a ja objąłem ją w pasie rękami. Cmoknęła mnie w usta. Szybkie spojrzenie w stronę chłopaków, żeby upewnić się, że są zajęci i moje usta wylądowały na jej ustach. Pocałowałem ją tak jak za pierwszym razem. Położyła mi dłoń na policzku. Świat wokół nas zupełnie zniknął. Byliśmy jak w transie. Liczyliśmy się tylko my, nasze usta i języki splatające się w namiętnych pocałunkach. Ktoś chrząknął. Alex odsunęła się ode mnie i zakryła usta dłonią.
-Harry, Alexis. Za 5 minut widzę was w salonie.-powiedziała Ana poważnym tonem i wyszła z pokoju.
-Chyba mamy kłopoty.-powiedziałem patrząc jej w oczy.
-A możecie jeszcze raz?-zapytał Zayn.
-Ale tak, żebyśmy widzieli od początku.-dodał Niall.
-Prosimy.-Louis zrobił szczenięce oczka.
-Chyba zwariowaliście.-rzuciła Alex ze śmiechem.
-Ale tylko raz.-poprosił Lou.
-Damy im to czego chcą?-zapytałem moją dziewczynę z nadzieją, że się zgodzi, bo znów chciałem poczuć jej usta na moich.
-A jak będą chcieli popatrzeć jak się kochamy to też im pozwolisz?-uśmiechnęła się przekornie.
Jej słowa bardzo mnie zaskoczyły. Słyszałem jak chłopcy próbują zdusić śmiech.
-Nie no, w tedy to nie...-powiedziałem. Chciałem coś dodać, ale Alex cmoknęła mnie delikatnie w usta. Nie tracąc czasu, po prostu złapałem jej twarz i przycisnąłem do swojej delikatnie rozpoczynając pocałunek. Nie opierała się i odwzajemniła tę czułość. Mógłbym przysiąc, że przez cały czas się uśmiechała. Kiedy skończyliśmy rozległy się oklaski. Dziewczyna uśmiechnęła się do mnie.
-Chodźmy. Nie chcę, żeby wściekała się jeszcze bardziej.-pociągnęła mnie za rękę w kierunku drzwi.
Nie wypuszczając jej dłoni ruszyłem w dół po schodach. Kiedy weszliśmy, Ana stała przy oknie.
-Mamo?-Alex niepewnie zawołała ją ściskając mocniej moją dłoń.
-Siadajcie.-nawet na nas nie spojrzała. Posłusznie zajęliśmy miejsca na kanapie. Alex jeszcze mocniej ścisnęła moją dłoń.-Posłuchajcie. Cieszę się, że się polubiliście. Miło mi, że jesteście tak zżyci i nie muszę wybierać między domem a pracą.-odwróciła się do nas przodem.-Ale nie potrafię pogodzić się z tym, że moja córeczka dorosła i już nie potrzebuje mamy tak jak kiedyś.
-Nie mów tak.-przerwała jej Lex.-Ciągle cię potrzebuję.-wstała i powoli podeszła do matki.-Mój związek z Harrym nic nie zmieni. Dalej będziesz moją matką i najukochańszą przyjaciółką. Obiecuję.-ścisnęła jej dłoń.-Myślałam, że się ucieszysz. W końcu znasz Hazze bardzo dobrze...
-Chyba aż za dobrze.-wtrąciła Ana patrząc na mnie znacząco.
-Niech będzie. Będziesz miała nas na oku, znasz nas, wiesz, że nie zrobimy niczego głupiego. Przynajmniej ja.-dodała uśmiechając się do mnie.
-No bardzo zabawne.-odparłem.
Kobieta machnęła do mnie ręką.
-Harry, podejdź tu.
Wstałem i ruszyłem w ich kierunku. Kiedy stanąłem przy Alex Ana złapała mnie za rękę i patrząc raz na mnie raz na swoją córkę smutnym wzrokiem powiedziała:
-Kocham was oboje i nie pozwolę wzajemnie się krzywdzić.-przygarnęła nas do siebie i, jak nigdy wcześniej, mocno uściskała.-Jesteście moimi skarbami, które połączyła wzajemna miłość. Życzę wam, żebyście wytrwali w tym jak najdłużej.-znacząco spojrzała na mnie. Wiedziałem, że ma na myśli moje poprzednie związki.-I żeby nikt nie stanął na drodze do waszego szczęścia.
-Och mamuś.-Alex rzuciła jej się na szyję.-Tak strasznie cię kocham.-szepnęła.
-Ja ciebie też, skarbie.-kobieta objęła córkę ramionami.-Harry, nie stój tak.-rzuciła.-Chodź do nas.
Podszedłem do nich, a one przytuliły mnie tak, jak zrobiłaby to moja mama. Alex wsadziła rękę do tylnej kieszeni moich jeansów. Uśmiechnąłem się do niej. Ana ucałowała nas w oba policzki, a Alex rzuciła mi się na szyję.
-Hazza.-szepnęła w moją koszulkę. Przytuliłem ją bardzo mocno i pocałowałem w czubek głowy.
-Jeszcze jedno.-rzuciła Ana.-Po pierwsze media. Co z nimi? Ujawniacie się?
Spojrzałem na Alex.
-Chcesz?
-Nie wiem. Może po prostu bądźmy sobą. Jak się dowiedzą to się dowiedzą.-odparła dziewczyna.
-Ok. Zgadzam się z tym.
-Świetnie. Po drugie zasady.-posłała nam serdeczne uśmiechy.-Dalej śpicie w swoich pokojach, między 23.00 a 7.00 rano nie widzę was razem sam na sam. Starajcie nie obnosić się ze swoim szczęściem. Przynajmniej nie przede mną. Jasne?-zapytała patrząc mi prosto w oczy.
-Jak słoneczko.-odparłem nie spuszczając wzroku.
-Cudownie.
-Coś jeszcze?-zapytałem.
-Nie, możecie już iść.
Uśmiechnąłem się do niej. Kiedy Alex nie widziała kobieta pokazała mi, że jeśli stanie jej się przeze mnie krzywda to mnie udusi. W odpowiedzi posłałem jej kolejny uśmiech.
-Harry idziesz?-usłyszałem.
-Idę.-rzuciłem i machając Anie wyszedłem z pokoju i wbiegłem na schody. Złapałem moje szczęście za biodra i podniosłem do góry. Odwróciłem ją przodem do mnie. Zarzuciła mi ręce na szyję, a nogi oplotła wokół moich bioder. Wtuliłem twarz w jej biust.
-Kochanie, wiesz, że nic nie widzę?-zapytałem.
-Wiem. Jak mnie puścisz to będziesz widział.-zachichotała jak mała dziewczynka, ale nie odsunęła mojej głowy.
-To wolę nic nie widzieć.-rzuciłem i wtulając twarz między jej piersi wdychałem ten słodki, czekoladowo-kokosowy, zapach. Powoli wszedłem po schodach kierując się do mojej sypialni.
*********************************************************************************
Dzieńdoberek Misie Kolorowe ! . Jak tam mijają pierwsze dni szkoły/ferii? Bo u mnie masakrycznie zapowiadają się najbliższe tygodnie. Ehhh. Dziękuję wam strasznie strasznie strasznie za te miłe komentarze. Dajecie mi powód do uśmiechu. W następnych odrobinka pikantnych scenek. Kocham was i dziękuję za te 1 909 odwiedzin! <3 Jesteście mistrzowskie!
Buźki. Lex_<3
P.S. Gratuluję dziewczynie, która pod rozdziałem 18 odgadła, że do pokoju wejdzie Niall. :) Mistrzu! :*
-Łooo przepraszam.-powiedział widząc w jakiej pozycji leżymy i zaczął się wycofywać.-Nie! Momencik! Nie ruszać mi się nawet o milimetr!-wrzasnął. Natychmiast znieruchomieliśmy. Nie mam pojęcia czy to ze strachu czy z zaskoczenia.-Louis! Chłopaki! Musicie to zobaczyć!-wrzeszczał dalej.
-Niall, spokojnie. My nic...-Alex zaczęła się delikatnie podnosić.
-Nie ruszaj się!-krzyknął blondyn.
Dziewczyna wróciła do poprzedniej pozycji. Cóż musieliśmy naprawdę dziwnie wyglądać. Ja leżałem plackiem na materacu, a Lex na mnie. Moje ramiona oplatały jej ciało do pasa, a od pasa w dół oplatały ją moje nogi. Jej głowa wtulona w moją szyję i ręka ułożona na klatce piersiowej. Muszę przyznać: niecodzienny widok...
-O w mordę.-rzucił Liam stając w drzwiach.
-Harry?-Lex odezwała się niepewnym głosem.
-Cichutko. Nic nie mów. Załatwię to.-szepnąłem w jej włosy.
Teraz już wszyscy stali w drzwiach gapiąc się na nas.
-Czy ty nie rozumiesz znaczenia słowa "powoli"?-zapytał Lou lekko poirytowanym głosem.
-To nie tak. My po prostu...
-Co tam się dzieje?! Zayn?!-usłyszeliśmy kroki.
-To Ana! Złaź z niego!-wrzasnął Louis i rzucił się na łóżko. Delikatnie zdjął ze mnie dziewczynę i wskoczył między nas.-A teraz przytulać się do mnie i nie gadać!-rozkazał.
Sekundę później weszła Ana.
-Co tu się dzieje?-zapytała patrząc na nas.
-Zbiorowy przytulas!-krzyknął Lou.-Chłopaki, no chodźcie!
Pochwyciłem zdezorientowany wzrok Alex.
-Uważaj.-zdążyłem wypowiedzieć bezgłośnie i pozostali rzucili się na nas. Przez chwilę było słychać stłumione jęki, a potem już tylko głośny śmiech.
-Złaźcie z niej!-krzyknęła Ana.
-Wszystko gra, mamo!-rzuciła Lex.
-Och, jesteście niemożliwi.-odparła nasza menadżerka. Choć jej nie widziałem, mogę przysiąc, że wywróciła oczami.
Wszystkie oczy skierowały się na matkę Alexis.
-Panowie...-Niall wyszczerzył ząbki w uśmiechu.
Chłopcy powolutku, jeden po drugim, zaczęli się podnosić, a potem rzucili się na Anę. Ja tymczasem usiadłem i wciągnąłem Alex na swoje kolana. Opierała się plecami o moją klatkę piersiową, a ja objąłem ją w pasie rękami. Cmoknęła mnie w usta. Szybkie spojrzenie w stronę chłopaków, żeby upewnić się, że są zajęci i moje usta wylądowały na jej ustach. Pocałowałem ją tak jak za pierwszym razem. Położyła mi dłoń na policzku. Świat wokół nas zupełnie zniknął. Byliśmy jak w transie. Liczyliśmy się tylko my, nasze usta i języki splatające się w namiętnych pocałunkach. Ktoś chrząknął. Alex odsunęła się ode mnie i zakryła usta dłonią.
-Harry, Alexis. Za 5 minut widzę was w salonie.-powiedziała Ana poważnym tonem i wyszła z pokoju.
-Chyba mamy kłopoty.-powiedziałem patrząc jej w oczy.
-A możecie jeszcze raz?-zapytał Zayn.
-Ale tak, żebyśmy widzieli od początku.-dodał Niall.
-Prosimy.-Louis zrobił szczenięce oczka.
-Chyba zwariowaliście.-rzuciła Alex ze śmiechem.
-Ale tylko raz.-poprosił Lou.
-Damy im to czego chcą?-zapytałem moją dziewczynę z nadzieją, że się zgodzi, bo znów chciałem poczuć jej usta na moich.
-A jak będą chcieli popatrzeć jak się kochamy to też im pozwolisz?-uśmiechnęła się przekornie.
Jej słowa bardzo mnie zaskoczyły. Słyszałem jak chłopcy próbują zdusić śmiech.
-Nie no, w tedy to nie...-powiedziałem. Chciałem coś dodać, ale Alex cmoknęła mnie delikatnie w usta. Nie tracąc czasu, po prostu złapałem jej twarz i przycisnąłem do swojej delikatnie rozpoczynając pocałunek. Nie opierała się i odwzajemniła tę czułość. Mógłbym przysiąc, że przez cały czas się uśmiechała. Kiedy skończyliśmy rozległy się oklaski. Dziewczyna uśmiechnęła się do mnie.
-Chodźmy. Nie chcę, żeby wściekała się jeszcze bardziej.-pociągnęła mnie za rękę w kierunku drzwi.
Nie wypuszczając jej dłoni ruszyłem w dół po schodach. Kiedy weszliśmy, Ana stała przy oknie.
-Mamo?-Alex niepewnie zawołała ją ściskając mocniej moją dłoń.
-Siadajcie.-nawet na nas nie spojrzała. Posłusznie zajęliśmy miejsca na kanapie. Alex jeszcze mocniej ścisnęła moją dłoń.-Posłuchajcie. Cieszę się, że się polubiliście. Miło mi, że jesteście tak zżyci i nie muszę wybierać między domem a pracą.-odwróciła się do nas przodem.-Ale nie potrafię pogodzić się z tym, że moja córeczka dorosła i już nie potrzebuje mamy tak jak kiedyś.
-Nie mów tak.-przerwała jej Lex.-Ciągle cię potrzebuję.-wstała i powoli podeszła do matki.-Mój związek z Harrym nic nie zmieni. Dalej będziesz moją matką i najukochańszą przyjaciółką. Obiecuję.-ścisnęła jej dłoń.-Myślałam, że się ucieszysz. W końcu znasz Hazze bardzo dobrze...
-Chyba aż za dobrze.-wtrąciła Ana patrząc na mnie znacząco.
-Niech będzie. Będziesz miała nas na oku, znasz nas, wiesz, że nie zrobimy niczego głupiego. Przynajmniej ja.-dodała uśmiechając się do mnie.
-No bardzo zabawne.-odparłem.
Kobieta machnęła do mnie ręką.
-Harry, podejdź tu.
Wstałem i ruszyłem w ich kierunku. Kiedy stanąłem przy Alex Ana złapała mnie za rękę i patrząc raz na mnie raz na swoją córkę smutnym wzrokiem powiedziała:
-Kocham was oboje i nie pozwolę wzajemnie się krzywdzić.-przygarnęła nas do siebie i, jak nigdy wcześniej, mocno uściskała.-Jesteście moimi skarbami, które połączyła wzajemna miłość. Życzę wam, żebyście wytrwali w tym jak najdłużej.-znacząco spojrzała na mnie. Wiedziałem, że ma na myśli moje poprzednie związki.-I żeby nikt nie stanął na drodze do waszego szczęścia.
-Och mamuś.-Alex rzuciła jej się na szyję.-Tak strasznie cię kocham.-szepnęła.
-Ja ciebie też, skarbie.-kobieta objęła córkę ramionami.-Harry, nie stój tak.-rzuciła.-Chodź do nas.
Podszedłem do nich, a one przytuliły mnie tak, jak zrobiłaby to moja mama. Alex wsadziła rękę do tylnej kieszeni moich jeansów. Uśmiechnąłem się do niej. Ana ucałowała nas w oba policzki, a Alex rzuciła mi się na szyję.
-Hazza.-szepnęła w moją koszulkę. Przytuliłem ją bardzo mocno i pocałowałem w czubek głowy.
-Jeszcze jedno.-rzuciła Ana.-Po pierwsze media. Co z nimi? Ujawniacie się?
Spojrzałem na Alex.
-Chcesz?
-Nie wiem. Może po prostu bądźmy sobą. Jak się dowiedzą to się dowiedzą.-odparła dziewczyna.
-Ok. Zgadzam się z tym.
-Świetnie. Po drugie zasady.-posłała nam serdeczne uśmiechy.-Dalej śpicie w swoich pokojach, między 23.00 a 7.00 rano nie widzę was razem sam na sam. Starajcie nie obnosić się ze swoim szczęściem. Przynajmniej nie przede mną. Jasne?-zapytała patrząc mi prosto w oczy.
-Jak słoneczko.-odparłem nie spuszczając wzroku.
-Cudownie.
-Coś jeszcze?-zapytałem.
-Nie, możecie już iść.
Uśmiechnąłem się do niej. Kiedy Alex nie widziała kobieta pokazała mi, że jeśli stanie jej się przeze mnie krzywda to mnie udusi. W odpowiedzi posłałem jej kolejny uśmiech.
-Harry idziesz?-usłyszałem.
-Idę.-rzuciłem i machając Anie wyszedłem z pokoju i wbiegłem na schody. Złapałem moje szczęście za biodra i podniosłem do góry. Odwróciłem ją przodem do mnie. Zarzuciła mi ręce na szyję, a nogi oplotła wokół moich bioder. Wtuliłem twarz w jej biust.
-Kochanie, wiesz, że nic nie widzę?-zapytałem.
-Wiem. Jak mnie puścisz to będziesz widział.-zachichotała jak mała dziewczynka, ale nie odsunęła mojej głowy.
-To wolę nic nie widzieć.-rzuciłem i wtulając twarz między jej piersi wdychałem ten słodki, czekoladowo-kokosowy, zapach. Powoli wszedłem po schodach kierując się do mojej sypialni.
*********************************************************************************
Dzieńdoberek Misie Kolorowe ! . Jak tam mijają pierwsze dni szkoły/ferii? Bo u mnie masakrycznie zapowiadają się najbliższe tygodnie. Ehhh. Dziękuję wam strasznie strasznie strasznie za te miłe komentarze. Dajecie mi powód do uśmiechu. W następnych odrobinka pikantnych scenek. Kocham was i dziękuję za te 1 909 odwiedzin! <3 Jesteście mistrzowskie!
Buźki. Lex_<3
P.S. Gratuluję dziewczynie, która pod rozdziałem 18 odgadła, że do pokoju wejdzie Niall. :) Mistrzu! :*